piątek, 30 grudnia 2011

Sowiecki szpieg w Chojnicach cz. 2

Po ostatniej wizycie w Gdańsku Józef postanowił niezwłocznie donieść na siebie do swojego przełożonego - naczelnika Inspektoratu Celnego w Chojnicach. Jego zgrabna historia, jak się mu wydawało, o podróży do matki do Gdyni przez Gdańsk, gdzie spotkał kolegę ze studiów miała tłumaczyć jego późne pojawienie się w pracy. Wiedział, że urlop z którego nie wraca się w terminie wiąże się z postępowaniem dyscyplinarnym i spotkaniami z tymi upierdliwcami z Komendy Celnej w Poznaniu. Liczył się też, na co zwracał mu uwagę "Stach", że polski wywiad śledził zapewne każdego urzędnika państwowego, który odważył się spędzać urlop w Gdańsku i sypiać w Deutscher Hof. Zresztą spotkanie z polskimi oficerami na tczewskim peronie nie pozostawiało wobec tych przypuszczeń żadnych wątpliwości. Jedyne na co liczył to element zaskoczenie spowodowany próbą autodekonspiracji. Postanowił zdradzić nazwisko "Stacha" i poinformować swego przełożonego o ofercie jaką od niego otrzymał.

Na całym piętrze kamienicy przy ulicy Człuchowskiej dało się słyszeć skrzypienie desek pod żwawymi krokami Maculewicza, szedł prosto do biura naczelnika...

- Proszę wejść! - krzyknął wręcz naczelnik do inspektora Maculewicza
- Gdzie Pan się podziewał, urlop minął dwa dni temu?!
- Panie naczelniku chciałbym złożyć ustne i pisemne wyjaśnienia dotyczące mojej nieobecności we wskazanym terminie.
- Ależ proszę bardzo, tylko mniej Pan na uwadze, że tym razem wszystko co Pan napiszesz zostanie przesłane do Poznania, a postępowanie dyscyplinarne zostanie wszczęte urzędowo.
- Będąc w drodze na wypoczynek u mej matki mieszkającej w Gdyni, postanowiałem jeden dzień spędzić na bliższym poznaniu zabytków i uroków Gdańska, bo jak wiadomo Panu naczelnikowi sam jestem wilnianinem i piękno pradawnej architektury i sztuki wzbudzają moje żywe zainteresowanie...
- Do rzeczy!
- ...otóż, w Gdańsku właśnie spotkałem powód mego tak późnego stawiennictwa się tutaj...ot po latach na peronie, absolutnie z losu spotkałem swego kolegę ze studiów Andrzeja Lebiediewa, który to zaoferował mi pracę dla sowieckiego wywiadu za niebagatelną sumę tysiąca dolarów miesięcznie.
- Ależ Pan jest jeszcze pijany!
- Absolutnie, wypraszam sobie!
- W takim razie, proszę to zapisać...o tutaj na protokole służbowym powrotu z urlopu wypoczynkowego. Czy zgłosił Pan tę sprawę do odpowiednich służb?
- Tak, natychmiast następnego dnia po naszym spotkaniu udałem się do oficera Oddziału II Sztabu Głównego w Gdańsku, którego w szczegółach poinfromowałem o złożonej mi ofercie współpracy wywiadowczej.
- Doskonale, może jednak uratuje Pan swoją skórę. Ja sprawą nie będę się zajmował , przekażę treść Pana zeznań służbowych do chojnickiej ekspozytury. Proszę się spodziewać spotkań z chłopcami od Damięckiego. Zapisał Pan już tam wszystko?
- Tak!
- Proszę, więc wrócić do swych obowiązków!
- Tak jest panie naczelniku!

Maculewicz z powodu wykroczeń służbowych miał zostać zwolniony ze służby w Inspektoracie Celnym o czym jeszcze nie wiedział. Wobec poważnego obrotu spraw i domniemanej autodekonspiracji Maculewicza, którego wcześniejsze zeznania o spotkaniach z oficerami Oddziału II Sztabu Głównego zostały zrewidowane przez pracowników chojnickiej ekspozytury "dwójki" jako fałszywe, postanowiono o wciągnięciu Maculewicza we wpółpracę. Ustalono również,że "Stach" posługuje się też pseudonimem "Latz", na co wskazywała przechwycona do niego korespondencja idąca przez Chojnice z Berlina do Gdańska.

Józef popełniał, w opinii polskich służb, dziecinne błędy. Jak ten dotyczący zameldowania o sprawie spotkania z Lebiedjewem.

Jeden z pracowników wywiadu o numerze 44984 , który obserwował Hotel Deutscher Hof przesłuchiwał we wrześniu 1924 roku Maculewicza. W czasie przesłuchania Maculewicz otrzymał materiały, które bez jego wiedzy powodowały wciągnięcie Józefa w międzynarodową grę polskiego wywiadu zmierząjącą do kamuflowania działalności polskiej siatki szpiegowskiej w sowieckiej Rosji...


sobota, 24 grudnia 2011

Świąteczne Życzenia

Wszystkim czytelnikom mojego bloga, gościom, a przede wszystkim chojniczanom życzę Radosnych, Rodzinnych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Obyśmy wszyscy tą bożonoraodzeniową refleksję i radość przekuli w codzienną dobroć i determinację w pracy na rzecz innych. Takie właśnie działanie nakazuje katolicka nauka społeczna, o której warto sobie przypomnieć właśnie w czasie tych Świąt.

wtorek, 20 grudnia 2011

Janik o "Panu Tadeuszu" Mickiewicza

Dziś o 17.30 promocja książki pod tytułem Pan Tadeusz. Refleksje nad tekstem autorstwa Janusza Michała Różańskiego. Impreza promocyjna odbędzie się w Hotelu Piast. Wydawca książki Mariusz Janik zaprasza wszystkich na laudację książki w prowadzeniu Mariusza Brunki :)

Recenzja książki autorstwa Eugenii Majewskiej w najnowszym numerze "Słowa Młodych".

Książkę czytałem, polecam i z całego serca zapraszam, na tę wyjątkową jak na Chojnice imprezę.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Karpiówki,trzynastki i pęknięcia w monolicie

Kapitalizm w znanej nam obecnie formule dosłownie się pali. Lont układany przez dekady został podpalony w 2007 roku. W Chojnicach rządzący wtedy i dziś, człowiek ze stopniem doktora ekonomii z moskiewskiej uczelni, niewiele zrobił (może nie potrafił?), aby ocalić nas od czarnego scenariusza.

To co zrobił dziś na sesji Rady Miejskiej Pan Mirosław Janowski (przewodniczący RM), można porównać do tego co na forum międzynarodowym zrobił minister firnansów RP Jacek Rostowski. Pan Janowski rozdał radnym i burmistrzom Chojnic sakiewki nawołując jednocześnie miejskiego Skarbnika do prowadzenia polityki oszczędności i temeperowania wydatków do których tak chętny pozostaje burmistrz. Jacek Rostowski natomiast na formum międzynarodowym już kilkukrotnie groził wojną, upadkiem strefy euro i ogólnoświatowym kryzysem. Obie sprawy łączy tyle, że są świadectwem pęknięć w monolicie władzy. Ani Tuskowi, ani Finsterowi nie jest w smak przekazywanie - dyskursywnie - sygnałów poświadczających dużą niestabilność ich polityki i niepewność jutra pod ich rządami.

Nie czeka nas nic ciekawego, powstające w hurra - optymizmie kolejne markety będą tak szybko zamykane jak dawne PGR-y. Niestety tej polityce, kiedy to stawia się market koło marketu nikt nie ma odwagi powiedzieć nie. Liczy się tylko na 1. fundusze europejskie, 2. zdolność kredytową, 3. pracę szarych ludzi, 4. rzetelność płacenia coraz wyższych podatków przez przedsiębiorców. Co Wy rządzący dajecie nam od siebie???Idę zaraz w kierunku klarownych pytań - ile podmiotów gospodarczych z zagranicznym kapitałem ściągnieto do Chojnic, jaka była to skala inwestycji za lata 2004-2011?Jakie kroki poczyniono dla stworzenia kompleksowej oferty inwestycyjnej dla firm produkcyjnych? Gdzie i w jaki sposób Chojnice są (były) promowane jako miejsce pod inwestycje?Natomiast w administracji publicznej, samorządowej kultywuje się stare przyzwyczajenia - pensje zwane trzynastkami, karpiówki na święta z kasy publicznej. Gdzie sens, gdzie logika?Za co te apanaże?Po co super toalety, dwóch wiceburmistrzów, Park Wodny prawie w całości na utrzymaniu miasta, kilka Orlików, po co nam Centrum Edukacyjno - Wdrożeniowe kosztujące podatnika ponad pół miliona złotych rocznie (inwestycja starostwa)???

Dochodzi do rolowania długu, zaciąga się kolejne kredyty odraczając te, których spłatę powinno się terminowo podjąć. Słuszne było pytanie Bartosza Blumy odnośnie Pana Finstera o jego intencje zawodowe - Czy za trzy lata będzie startował? Wątpię już dziś. Przez trzy lata nastroje z minorowych zmienią się na tragiczne, a farsa jaką uprawiają włodarze jednocześnie popierając wybrane firmy i wielki kapitał na lokalnym rynku doprowadzi do ogólnej wściekłości.

Warto pochylić się nad tym, ze statystycznie ludzie żyją w Chojnicach za 1500 zł miesięcznie. Proszę sobie zadać pytanie jak młodzi ludzie mają zaczynać z takimi pieniędzmi życie, normalne życie? Mamy doktora ekonomii, który po prostu nie wie chyba (jak mawiał Tusk) jaka jest cena przysłowiowego salcesonu...

Podobno Pan Finster jest naukowcem, jednym z wyzwań nauki jest zdolność predykcji zdarzeń z tej sfery życia ludzkiego jakim się dana nauka zajmuje. Niestety w wypowiedziach burmistrza nie ma, ani słowa o tym co może nastąpić z lokalną gospodarką, nadal zaklinanie rzeczywistości i ufność w szczęście jakie mają ignoranci. Zamiast racjonalnych analiz i sensownych projektów ataki personalne i wojenka polityczna urażonego włodarza...

piątek, 16 grudnia 2011

Refleksje po posiedzeniu komisji rewizyjnej

Dziś od godziny 10.00 byliśmy wraz z Radkiem Sawickim uczestnikami posiedzenia komisji rewizyjnej Rady Miejskiej Chojnic, zwołanej celem zaopiniowania skargi na działania burmistrza Chojnic (zagłuszanie protestu).

Moje refleksje są następujące i myślę, że przydadzą się wszystkim, którzy wejdą w jakikolwiek spór, lub będą musieli bronić swoich interesów przed władzami miasta.

Otóż po tym kiedy z Radkiem zaprezentowaliśmy swoje stanowisko i komentarz do złożonej przez nas skargi, tyrradę wygłosił burmistrz Finster, który jak zwykle zaklinał rzeczywistość, przeżywał protest pod basztą (który de facto też próbował zakłócić), odwoływał się jakichś nieznacznych kontekstowych rzeczy (kwestie osobistych Jego animozji), a co więcej po prostu kłamał w sprawie samego przebiegu zgromadzenia, mówiąć, że On nie zakłócał -nie zagłuszał naszego protestu. On po prostu miał w tym samym czasie zgromadzenie w tym samym miejscu - na płycie rynku...

Oczywiście to zaklinanie rzeczywistości przechodzi bez echa wśród członków komisji...

Spróbowaliśmy opcji - fakty, kultura i racjonalność...to nie daje efektu...Nic nie przemawia do takich ludzi jak Antoni Szlanga czy Stanisław Kowalik, który zawsze ma do mnie jakieś ALE...Tym razem stwierdził, że nie mam prawa używać zwrotu "Za Naszą i Waszą Wolność", użytego zresztą ironicznie w kierunku Pana Szlangi, który o tym etapie walki o wolność wie najwięcej...

Żal Szanowni Państwo, śpieszę tylko potwierdzić, że do radnych nie docierają fakty, racjonalne argumenty, po prostu nic spoza ust i ustaleń burmistrza nie przebija się do ich świadomości.

Nastał czas ostrej walki politycznej, dziś przekonałem się, że Chojnic są po prostu zniewolone przez jednego człowieka i Jego perspektywę i interpetację rzeczywistości.


W Chojnicach wciąż za mało osób interesuje się tym co się dzieje, aktywnie, nie tylko biernie. Wynikiem tego jest taka retoryka jaką od lat uprawia Arseniusz Finster...

środa, 14 grudnia 2011

Wszystko pod dywan?

Dnia 10.09.2011 byłem współorganizatorem protestu przeciwko prywatyzacji ostatniego przedszkola samorządowego.

W czasie trwania protestu - zgromadzenia publicznego, jego przebieg zakłócał, łamiąc prawo burmistrz Arseniusz Finster. Pomagał sobie głośnikami z ChDK-u, żeby móc nas zagłuszać.

Postanowiłem w porozumieniu z Radkiem Sawickim powiadomić o działaniach burmistrza Policję, ta przybyła na miejsce. Niewiele to dało, burmistrz dalej zagłuszał.

Wraz z Radkiem byliśmy przesłuchiwani w tej sprawie na chojnickiej komendzie Policji. Z tego policjijnego dochodzenia wyniknęło tyle, że Policja nie dopatrzyła się w działaniach burmistrza znamion czynów zabrionionych...Sprawa teoretycznie upadła, a burmistrz w swych bezprawnych i antyobywatelskich działaniach pozostał bezkarny.

Dla nas jest oczywistym, że jest to zwyczajne zamiatanie sprawy pod przysłowiowy dywan. Jak to bywa z brudami u zepsutej władzy...

Przygotowaliśmy się więc do złożenia Skargi na działania burmistrza do Rady Miejskiej w Chojnicach i do złożenia Wniosku o ukaranie burmistrza do Sądu Rejonowego w Chojnicach.

O wynikach naszego działania będziemy informować na bieżąco.

O sprawie informuje chojnicki portal chojnice24.pl :

http://chojnice24.pl/artykul/11696/chca-ukarania-burmistrza/