niedziela, 29 maja 2011

Update wolności do nowocześności

Nie tylko słynne juz Arab Awekening stało się dla mnie impulsem do przemyślenia wszelkich proponowanych definicji wolności.

Być może nie wszystkie propozycje zostały przedstawione na kartach dostępnych mi ksiązek i publikacji, jednak większość propozycji, które dali filozofowie zdążyłem poznać. Niestety, dla mnie przynajmniej, dotychczasowe propozycje wydają się nieprzydatne w świetle płynnej nowocześności.

No bo jak można mówić o wolności rozpatrując ją poprzez słowa filozofów żyjących tysiące, setki i dziesiątki lat temu, mając na myśli kontekst jaki tworzy tereźniejszość? To tak, jakby mówić o podróży do Nowej Zelandii poprzez wiedzę o środkach transportu dostępnych w XVII wieku i informację o tamtym społeczeństwie...

Zbyt wiele musiałbym napisać na blogu, gdybym miał przedstawiać różne koncepcje wolności, chcąc pozostać w konwecji blogierskiej stawiam pytanie o wolność (czym jest?), a jednocześnie daję swoją propozycję odpowiedzi, adekwatną do stanu skumulowanej wiedzy i oceny kondycji nowocześności:

Wolność jest prawem publicznej i prywatnej krytyki innych ludzi, innych postaw, systemów. Najwyzszym jednak, teraz, przejawem wolności jest prawo do zachowania swych postaw, systemów, etc., pomimo kierowanej wobec nich krytyki. Wazne jest zachowanie "dotychczasowości" zachowań - mam prawo nie ulegać krytyce w swych praktykach, tak jak mam prawo do zmiany praktyk.

Krytykowany ma prawo nie reagować na krytykę, ale jednocześnie powinien uznać prawo krytykującego do wyrażania swej opinii de facto nic nie musi się zmienić.

Oczywiście taka koncepcja wolności nie może dotyczyć osób, które "zaciągają" się na słuzbę publiczną i w związku z tym krytyka ich osób, działań jest zawsze obligatoryjna do zmian. Chodzi mi po prostu bardziej o uchwycenie prawa do braku reakcji czego w świecie nowoczesnym nie mozemy nazwać ignorancją, a bardziej juz uznaniem godności drugiego człowieka.

Wszystko to dość enigmatyczne i niejasne, ale zyskuje z pewnością klarowność przy założeniu, ze to stosunek władzy, dotąd, decydował o uleganiu bądź nie uleganiu krytyce. Nowoczesność daje inny impuls, powoduje inną możliwość, oto mozemy "zachować siebie" z systomowo dozwoloną praktyką. Władza nie może być narzędziem umożliwiającym efektywność krytyk. Ani ideologia, ani religia, ani status społeczny nie mogą stanowić o prawie do krytyki, a tym bardziej o prawie do krytyki efektywnej i usankcjonowanej, jedyną rękojmią prawa do krytyki jest i będzie pewnie jeszcze długo zwyczajnie bycie człowiekiem.

Prawo do krytyki i prawo do nie-ulegania krytyce będzie wyznaczało przestrzeń wolność (i już prawie wyznacza) w relacjach człowiek - człowiek i człowiek - władza. Głos kazdego musi byc słyszalny, ale może być też ignorowany w relacji człowiek - człowiek,władza - człowiek ale nie w relacji człowiek - władza!

Oczywiście piszę o wolności myśli i sumienia.

Hmm, to chyba jednak temat na dłuższą rozprawkę :)