poniedziałek, 12 marca 2018

Płaczą nad swym losem

Na chojnice24.pl ukazał się najbardziej stronniczy artykuł jaki do tej pory w ogóle czytałem i do tego najbardziej zakłamujący rzeczywistość polityczną w Chojnicach. Tendencyjny i napisany zgodnie z interesem politycznym PChS. Artykuł znajduje się tutaj.

Artykuł w całej swej treści jest atakiem na chojnicki PiS, a w zasadzie, czego czytelnicy mogą nie wiedzieć i nie rozumieć, to wyraz krokodylich łez środowiska PChS, które chciałoby się przykleić do chojnickiego PiS, na co zgody w chojnickim PiS nie będzie. 

Oskarżanie chojnickiego PiS przez autora artykułu Dlaczego w Chojnicach nie ma dobrej zmiany? jest całkowicie nietrafione. Może zacznijmy od tego, że środowisko chojnickiego PiS - w mojej choćby osobie - powołało do życia takie stowarzyszenie jak PChS, a także zainicjowało wiele działań daleko wykraczających poza kontekst religijno-patriotyczny w którym to tylko chojnicki PiS widzi autor posta. Jakie to były inicjatywy? Może przypomnę, że to właśnie ja rozpocząłem działania związane z monitoringiem działalności pana Janowskiego na mieniu komunalnym, za co ten w efekcie stracił mandat radnego. Do tego jako członek PiS zapobiegłem działalności tandemu Brunka-Zientkowski na mieniu publicznym, bo panowie jako koledzy podpisywali umowy będące wyrazem głębokiego konfliktu interesów. 

Jeśli zaś chodzi o wybory z 2014 r. To Drodzy Państwo, to nie środowisko PChS, ale moja własna inicjatywa leżała za tym, że PiS poszedł w wyborach razem z PChS, i to nie PiS, ale PChS w tych wyborach się nie sprawdziło. Przecież to kandydat PChS Brunka przegrał najlepiej "ustawione politycznie" wybory w Chojnicach po 1989 r. Na to, że ten sojusz wyborczy był moją inicjatywą są liczni świadkowie. I proszę mi uwierzyć PiS miał bardzo dobre i szczere intencje wobec PChS, do czasu, do kiedy nie okazało się, że po wyborach Brunka zaczął wieszać psy i koty na PiS i jego członkach, co wcale nie przeszkadzało mu wpraszać się na spotkania członków PiS. 

Wróćmy więc na ziemię. Jeśli zaś chodzi o wybory uzupełniające, to autor tego tendencyjnego tekstu zapomniał o kilku istotnych szczegółach. PChS wygrał wybory uzupełniające w sierpniu 2017 r. bo złamał prawo i wydał na kampanię wyborczą więcej środków, aniżeli pozwala na to prawo, zamiast 1 tys. PChS złamał zasady gry wyborczej i wydał 3,2 tys. zł. Podobnie zresztą PChS postąpił w wyborach grudniowych, gdzie Kornelia Żywicka robiła spotkania mieszkańców osiedla Hallera w okresie wyborczym, a ponadto stowarzyszenie nie widziało problemu w promowaniu swojej kandydatki w budynkach instytucji należących do gminy miejskiej Chojnice. To takie małe "lewary" działalności politycznej PChS i rzeczywistej listy dokonań członków tego stowarzyszenia. 

Artykuł w całej swojej treści jest bardzo czytelną formą publicznego nacisku na środowisko PiS, a szczególnie na posła Mrówczyńskiego, aby niby to w obliczu dziejowej konieczności niby w obliczu dziejowych wyzwań, ale rzeczywiście pod szantażem środowisk PChS, PiS miał teraz się otworzyć na współpracę z tym środowiskiem. 

Odpowiadam prosto i wyraźnie - PChS w tej formule i z taką postawą jaką prezentuje - również jako stowarzyszenia kradnącego pomysły innym (Brunka ostatnio i sprawa Karty chojniczanina) - nie prezentuje żadnych wartości, które warto byłoby PiSowi wspierać. 

Dodam też, że w środowiskiu PiS monitorowane są działania wielu osób publicznych pod kątem ich działalności. Nieprawdą więc jest kolejna teza autora, o tym, jakoby PiS w Chojnicach w ogóle nie zajmował się działalnością Leszka Bonny. Co więcej znowu próbuje się wykorzystać postać Mirki Daleckiej do doraźnej gry politycznej, różnicując ją ze środowiskiem PiS. Przecież - co podkreślę ponownie - PChS w ogóle znalazł się na liście do powiatu, dzięki sojuszowi z PiS. PiS politycznie niczego nie zawdzięcza temu eklektycznemu tworowi w którym pierwsze skrzypce grają obecnie narodowiec spod flagi ONR i dawny działacz socjalistyczny spod sztandaru ZSMP. 

Proponuję członkom PChS, aby przestali napędzać na siebie kolejne środowiska i wzięłyli się za porządną robotę samorządową, bo efektów prac PChS nie ma żadnych. Zero nowych uchwał, zero alternatyw dla Chojnic, poza durnymi pomysłami i chodzeniem po szaletach dla dzieci w chojnickich szkołach.

Faktem zaś jest i sam o tym na blogu pisałem, że komitet PiS Chojnice jest bierny w sferze obywatelskiej, jako komitet właśnie. Natomiast warto się chyba też skupić na pewnych osiągnięciach chojnickiego posła - przykładem niech będzie planowana modernizacja linii kolejowej do Chojnic, w tym jej elektryfikacja.

Dodam też, że rolą posła nie jest tworzenie w lokalnych środowiskach podporządkowanych sobie struktur politycznych, ani nawet szersze ingerowanie w sprawy lokalne. Poseł reprezentuje naród, nawet nie tylko swojego okręgu wyborczego, ale po prostu naród w Sejmie RP i oczekiwanie od jakiegokolwiek posła, że ten będzie się parał budowaniem lokalnej polityki jest z gruntu niepoważne. Zadaniem posła jest uczestniczenie w działaniach na rzecz państwa i o randze krajowej, a nie tylko lokalnej. Jeśli zaś chodzi o prawdopodobne już radowanie się przy szampanie z bliskiego zwycięstwa Finstera, to powinniśmy wszyscy podziękować wszyscy tandemowi Brunka-Kaczmarek, bo to właśnie ten egzotyczny duet skłócił i pognębił szersze scenariusze po stronie opozycyjnej, uniemożliwiając poprzez swoje postawy jakiekolwiek warianty współpracy.