poniedziałek, 28 grudnia 2020

System i jego posłuszni obrońcy: przypadek szpitalnych telewizorów

Chcą coś naprawić, należy się zastanowić dobrze z kim chcemy pracować. Jak stare porzekadło niesie, lepiej z mądrym stracić, niż z głupim zyskać. Niestety Sejm RP nie jest instytucją z którą da się łatwo i rozumnie współpracować ze stopy obywatelskiej, obawiać się nawet należy, że Sejm RP jest swego rodzaju machiną dziwactw. Wrzucając do niej racjonalne argumenty, można jedynie otrzymać coś na wspak, coś irracjonalnego i popsutego, a uważanego przez tę instytucję za poprawę sytuacji. Taki wniosek wysnuwam po tym, jak rozpatrzono jedną z moich petycji. 

W lutym, dobiegającego do końca roku 2020 złożyłem do Sejmu RP petycję o zniesienie w polskich szpitalach systemu tzw. płatnej telewizji. Sejm petycję przyjął, ale rozpatrzył ją dopiero w ostatnim czasie. Przyczyną tak późnego rozpatrzenia mojej petycji było nic innego, jak kryzys z którym się borykamy w czasach pandemii. O sprawie płatnych telewizji szpitalnych i moim sprzeciwie wobec tego niesprawiedliwego systemu pisałem wielokrotnie (tutaj i tutaj). Temat był też podejmowany przez media ogólnopolskie, oczywiście nie te głównego nurtu, które nigdy nie odważą się godzić w "system" jako taki. 

Na moją petycję odpowiedział Wicemarszałek Sejmu RP Włodzimierz Czarasty (o ironio!). Odpowiedź jest taka, że warto ją zacytować i wytłuścić, po czym przejdę do kwestii bardziej złożonych i związanych z przebiegiem posiedzenia Komisji ds. Petycji Sejmu RP. 

Pan wicemarszałek śmiał był napisać, co następuje: "Komisja po dyskusji, uznała, że nie jest możliwe wprowadzenie rozwiązań postulowanych w przedmiotowej petycji, ponieważ szpitale nie dysponują własnymi odbiornikami telewizyjnymi, lecz wynajmują powierzchnię podmiotom zewnętrznym, zapewniając pacjentom płatny dostęp do telewizji. W opinii Komisji należy rozważyć możliwość poprawy dostępności telewizji w szpitalach dla osób o niższych dochodach. Z uwagi na zakres przedmiotowej problematyki, przekraczający kompetencje jednego działu administracji rządowej, Komisja postanowiła wystąpić do Prezesa Rady Ministrów". 

Skupmy się teraz na kilku ważnych argumentach, acz kuriozalnych - nie można spełnić moich postulatów likwidacji tv płatnych w szpitalach, bowiem szpitale nie mają własnych odbiorników - Eureka! Przecież właśnie dlatego wystąpiłem do Sejmu RP z petycją, aby szpitale nabyły własne odbiorniki. Dalej, Komisja nie widzi szans na realizację moich postulatów - które miały uprościć obywatelom życie i ulżyć w codziennych wydatkach - dlatego - UWAGA - Komisja złoży dezyderat do Premiera RP, żeby tv w szpitalach była szerzej dostępna dla "osób o niższych dochodach". To już jest całkowita aberracja mojego postulatu likwidacji płatnej tv. Teraz okaże się, że dzięki mojej petycji będziemy się do szpitala zgłaszali z PIT-em, albo z wyciągiem z konta lub zaświadczeniem o zarobkach i na sali będziemy wypełniali formularze o swoim stanie majątkowym. Polski Sejm, to przypadek beznadziejnej bezmyślności, ludzi oderwanych zupełnie od realiów życia codziennego - tak można pomyśleć, ale obawiam się, że prawda jest jednak bardziej zawoalowana. Poniżej zamieszczam skan pisma od...socjalisty Włodzimierza Czarzastego, któremu chyba powinno zależeć na spełnianiu postulatów społecznych? No i socjaliści mój postulat spełnią, ale na swój sposób - znowu chcą zamiast system uprościć, to będą komplikować, zamiast obniżać koszty dla państwa i obywateli, to będą je podwyższać i przerzucać na państwo. Wiadomo bowiem, że takie rozwiązanie nic nie zmieni w systemie o którym pisze, poza być może tym, że pieniądze do firm, które zdzierają przez szpitale albo i wraz ze szpitalami pieniądze z pacjentów popłyną też z kasy państwowej, która zapłaci za "osoby o niższych dochodach". Zupełnie nie o to chodziło. Jednak żeby odkryć genezę takiego stanowiska "Sejmu", należy nam zajrzeć na to, co działo się na Komisji ds. Petycji, na której rozpatrywano moje postulaty. 



Przechodząc do komentarza nad przebiegiem posiedzenia Komisji ds. Petycji, zachęcam do samodzielnego zapoznania się z zapisem video, które dostępne jest online (tutaj , od 13:29). 

W posiedzeniu udział wzięło 12 posłów. Przewodniczył Sławomir Jan Piechota z KO (PO).  W zasadzie poza przewodniczącym głos w sprawie mojej petycji zabrała jedynie jedna posłanka, też z KO(PO), tj. Anna Wasilewska (była wiceprezydent Olsztyna u kontrowersyjnego prezydenta Czesława Małkowskiego) oraz stały doradca Komisji, były minister polityki społecznej w rządzie Marka Belki w 2004 r., wcześniej związany z innymi lewicowymi - postkomunistycznymi rządami np. Leszka Millera, czyli Krzysztof Pater. 

Na posiedzeniu, ani razu nie zabrał głosu w sprawie nikt z PiS, choć jest to przecież kwestia społeczna i stosunkowo wrażliwa. Nie było też nikogo z Konfederacji, ale też nikt z Konfederacji nie uczestniczy w pracach Komisji ds. Petycji, a ja nie znałem terminu rozpatrywania mojej petycji, żeby poinformować któregoś z posłów Konfederacji. 

Według poseł Anny Wasilewskiej z KO, która referowała moją petycję, firmy zewnętrzne płacą abonament za każdy odbiornik tv, który jest w szpitalach - przyznam, że jest to dla mnie nowość i chciałbym zobaczyć na to dowody. Mam bowiem zupełnie inne informacje i dowody na nie w postaci nawet korespondencji z firmami, które same przyznają, że takiego abonamentu nie płacą. 

Stały doradca Komisji Krzystof Pater podniósł, że opłaty są wysokie. Natomiast w ocenie tego eksperta zniesienie systemu płatnych telewizji pozbawiłoby pacjentów możliwości oglądania telewizji - odpowiem, że może to byłoby też lepsze rozwiązanie, aniżeli zezwolenie na oglądanie telewizji za pieniądze i dalsze dzielenie społeczeństwa według ich stanu majątkowego przez wzgląd na odbiorniki tv w szpitalach? Jak stwierdził Krzysztof Pater istotna część tych pieniędzy, ale nikt nie wie jaka część - jak sam mówi - ale na pewno istotna, trafia do szpitala. To ma być argument za trwaniem tego chorego systemu? Zupełnie więc się nie liczy na jakich zasadach te pieniądze są wyciągane na salach szpitalnych z kieszeni pacjentów? Co na to rząd Zjednoczonej Prawicy? Argumenty Krzysztof Patera są nic nie warte. Otóż jeden tv kosztuje obecnie około 500 zł brutto, taki 32 calowy, który jest w sam raz do szpitalnych sal. Taniej jest kupić te telewizory szpitalom, niż płacić za oglądanie tych telewizji pacjentom. Poza tym, o czym pisałem już wcześniej, nikt nie ma właściwej kontroli nad przepływem pieniędzy w tych szpitalnych telewizjach, co przyznał zresztą sam Krzysztof Pater. Więc nad czym tu się zastanawiać i dlaczego nie zlikwidować tego chorego systemu? Jeśli byłoby tak, że papier toaletowy byłby za pieniądze do skrzynki w szpitalach, to posłowie również uznali by, że najważniejszym kryterium oceny funkcjonowania takiego systemu płatnego papieru toaletowego byłby szpitalny udział w zyskach? 

W spotkaniu mieli wziąć udział przedstawiciele Mediów Narodowych (KRRiTV), ale nie udało im się połączyć. Być może państwo zbyt słabo ich finansuje, żeby zechcieli się wypowiedzieć w tej sprawie przed sejmową komisją? 

W mojej opinii, posłowi nie zgłębili zagadnienia, spychając kwestię rzeczywistego  procesu decyzyjnego na Kancelarię Premiera RP. Nie wiem w czyim interesie występowali członkowie Komisji - posłowie i ekspert, ale na pewno nie w interesie obywateli, bo ich argumenty były bezpodstawne. Dyskusja która toczyła się wśród posłów KO i stałego eksperta, była podszyta tym, czym jest ideologia tego ugrupowania, czyli kwestią liberalizmu gospodarczego - a przekładając na język potoczny - na kwestię zapewnienia zysku dla elit i na dalsze obciążanie państwa, kolejnymi kosztami. 

Szybciej telewizja odejdzie do lamusa, zanim w polskim systemie politycznym i prawnym dojdzie do korzystnych dla pacjentów zmian w zakresie płatnych telewizji szpitalnych.  Posłowie, co wnioskować można po ich rachitycznej dyskusji nad zagadnieniem, wychodzą albo z błędnych, albo z mylnych przesłanek, nie posiadają dogłębnej wiedzy o sprawie, nad którą mają wszcząć proces decyzyjny zmierzający do poprawy położenia obywateli i funkcjonowania służby zdrowia. 

Jest to sytuacja bulwersująca i nie pozostawię jej bez dalszego biegu, wkrótce ta historia i konkretne propozycje w sprawie szpitalnych telewizji trafią na mównicę sejmową.