niedziela, 26 sierpnia 2012

Oświadczenie Arcan Historii


OŚWIADCZENIE

W imieniu Zarządu Stowarzyszenia Arcana Historii informuję, że nie będziemy występować z zażaleniem na postanowienie Sądu Rejonowego w Chojnicach z dnia 21 sierpnia 2012 r. o umorzeniu procesu w sprawie o zakłócanie protestu Wspólnej Ziemi i Arcan Historii w dniu 10 września 2011 r. na płycie Starego Rynku w Chojnicach. Protest dotyczył sprzeciwu tych środowisk wobec prywatyzacji Przedszkola Samorządowego nr 9.
Ponieważ  Sąd w Chojnicach nie był w stanie rozstrzygnąć sprawy o zakłócanie protestu, po sprzeciwie Arseniusza Finstera burmistrza Chojnic wobec wcześniejszego rozstrzygnięcia o ukaraniu, pozostajemy na stanowisku, zgodnie z materiałami jakimi dysponujemy, że Burmistrz w dniu 10 września 2011 r. uporczywie zakłócał organizowane przez nas zgromadzenie publiczne. Jednocześnie mając na uwadze cele Stowarzyszenia i środki jakimi dysponujemy, tak przez wzgląd na SAH jak i przez wzgląd na dobro jakie może płynąć z pracy osoby pełniącej funkcję burmistrza miasta Chojnice zadecydowaliśmy złożyć sprawę ad acta i wypowiadać się o niej z perspektywy jaką daje myślenie o historii. Niemniej pozostajemy w nadziei, że ta sprawa i nasze zdecydowane kroki w obronie praw człowieka (wolność słowa, wolność zrzeszania się i gromadzenia) zostaną przyjęte przez społeczność Chojnic z pełnym zrozumieniem, a przez burmistrza Chojnic potraktowane zostaną jako poważne ostrzeżenie przed niedemokratycznymi zakusami na przyszłość.
Jesteśmy wysoce zaniepokojeni brakiem merytorycznego rozstrzygnięcia w sprawie, ale tak jak wskazaliśmy – środki i siły mamy zamiar pożytkować na realizacje celów statutowych, a nie na batalie sądowe, które poprzez sztuczki prawne staną się kolejnym przyczynkiem do kpin z wymiaru sprawiedliwości RP w Chojnicach. Nie mamy też zamiaru wciągać w tego typu batalie sądowe burmistrza Chojnic, który tym samym traci i swój czas pracy i pieniądze podatników. Pragniemy wskazać, że proces został umorzony, a sprawa pozostaje bez sądowego rozstrzygnięcia.
Podkreślamy, że z całą stanowczością będziemy nadal twierdzić, że burmistrz Chojnic Arseniusz Finster dopuścił się uporczywego zakłócania legalnego zgromadzenia publicznego w dniu 10 września, co stanowi naruszenie kodeksu wykroczeń jak i Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, ale z pełną świadomością jako członkowie Stowarzyszenia odstajemy od dochodzenia wymierzenia kary za naruszony interes prawny SAH, licząc na zmianę postaw burmistrza Chojnic w kontaktach z naszą organizacją.
Wszystkim mieszkańcom, którzy postrzegali całość sytuacji i jej kontekst zgodnie z prawdą dziękujemy za wsparcie i zaangażowanie. 




                                               Z poważaniem
                                               Marcin Wałdoch
                                               Prezes SAH

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Wzorce Finstera

Niejedni stwierdzą, że się znęcam, bo sam nie mam nadal doktoratu (a będzie o promotorze pewnego doktoratu). Moje zapewnienia o braku takich pobudek pewnie nie przekonają czytelników. Jednak zapraszam do tekstu, który najlepiej pokaże, że może jednak warto czasami odejść od stereotypowego postrzegania na zasadzie - "znów się czepia". 

Od lat obserwuję działalność Pana Finstera w sferze publicznej, na tym blogu wymieniłem dziesiątki rzeczy, zdarzeń, osób, które składają się na budowę tego systemu władzy, który dosłownie nazywam finsteryzmem. Jednym z przejawów finsteryzmu, jest doskonałe kamuflowanie swojej przeszłości przez "żołnierzyki" Finstera. I tak komuniści to dziś pierwszy garnitur miejskich demokratów (w sumie w socjalizmie to im nietrudno przecież, doświadczenie w życiu z cudzych podatków opanowane do perfekcji). Mnie jednak od lat intrygowała ideologiczna sylwetka burmistrza Finstera. Dzierżąc władzę, przystawał na alianse z różnymi środowiskami, od lewa do prawa, i tylko gdzieś w publicznie mało istotnych kwestiach zdawał się zdradzać matrycę swoich prawdziwych poglądów . Dla mnie poglądów z antypodów demokracji. Bo i składanie kwiatów mordercom z Katynia, czy też promowanie polityków SLD, lub coraz wyraźniejszy mezalians z byłymi PZPR-owcami w mundurach PO, zaczął mnie naprowadzać na zrozumienie(na takich zdawałoby się peryferiach życia publicznego - bo naświetlać tego nikt nie miał zamiaru) ideologicznego umocowania postępowań Arseniusza Finstera. I tak, pewnie niejeden pomyśli, że nazwałbym Finstera "bolszewikiem", otóż nie, jest On po prostu oportunistycznym utylitarystą. A, że czas dotyka wszystkich, to staje się po prostu oportunistą, bo to otoczenie z PZPR i wzorce jakie widzi w ludziach tej partii to przyczynki do utraty znacznej części młodego elektoratu. Dziś już nie da  się nikomu wmówić, że popieranie PZPR, aktywny udział w rządach tej partii na pasku Moskwy to element treningu przed demokracją III RP. Głośno i wyraźnie należy mówić, kto był w PZPR, co robił, co dzięki temu uzyskiwał i jak szkodził innym obywatelom PRL-u. Przecież wiadomo nie od dziś, że komuna upadła przede wszystkim dlatego, że w imię haseł proletariackiej jedności stworzyła elitę partyjnych darmozjadów - morderców Narodu Polskiego.

Jednego z takich darmozjadów PZPR-owskich, Arseniusz Finster wychwala w swoim materiale wyborczym z 2006 roku, pisząc

"Dziękuję mojemu opiekunowi naukowemu prof. dr hab. Włodzimierzowi Deludze - za wzorce i wiedzę". 




Wiele lat obserwacji nie doprowadziło mnie do takiego wstrząsu jakiego doznałem po odkryciu tego zdania w ulotce wyborczej. Młodzi ludzie, adepci nauki, zwykli zawsze dziękować swym promotorom, często bezkrytycznie, ale nie w ulotkach wyborczych, niczym słowa wotum wdzięczności. Wstrząs nastąpił w momencie kiedy uświadomiłem sobie, że Pan Deluga był związany z Bałtycką Wyższą Szkołą Humanistyczną w Koszalinie. Szkołą oskarżaną o wszelkie niegodziwości na rynku wyższej edukacji. To już kwestionowało, według mnie, podziękowanie i budziło wysokie zaniepokojenie kiedy Finster chylił czoła za wzorce...

Pan Włodzimierz Deluga przykuł moją uwagę na dłużej. Kim jest promotor Arseniusza Finstera? Kim jest Jego mentor? To, uważałem pytania istotne. To co ustaliłem to kolejny dowód na to, że nic nie dzieje się z przypadku, a na pewno nie promowanie pewnych osób, przez konkretne środowiska. 

Włodzimierz Deluga, dziś doktor habilitowany ekonomii, w 1971 roku (w wieku 24 lat) wstępuje do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Od 1974 roku jest instruktorem ideologicznym przy PZPR w Komitecie Wojewódzkim PZPR w Koszalinie, będąc zatrudnionym formalnie w Wydziale Propagandy przy PZPR. Od 1975 do 1978 pracuje już jako starszy inspektor w Wojewódzkim Ośrodku Kształcenia Ideologicznego PZPR, aby od kwietnia 1978 zacząć pracę w Wydziale Pracy Ideowo - Wychowawczej, oczywiście przy PZPR. W roku 1981 dostał awans i przeszedł na stanowiska zastępcy kierownika Wydziału  Propagandy przy PZPR w Koszalinie. To otworzyło Deludze drogę do studiów doktorankich na Akademii Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. W Moskwie w 2003 roku doktorat broni Arseniusz Finster. W mniej więcej tym samym czasie odnowiono Cmentarz Żołnierzy Radzieckich i zapoczątkowano haniebny rytuał składania kwiatów Bohaterom ZSRR. 

Dla Pana Finstera Włodzimierz Deluga to wzorzec, który obdarzył go wiedzą. Tylko czy to przypadek, że jeden z głównych kacyków i ideologów zbrodniczej ideologii komunistycznej, został mentorem jednego z głównych "parasoli" dla dawnych notabli systemu w Chojnicach?

Spójrzmy na otoczenie Pana Finstera, na to kim, w sposób bezwstydny potrafi się wspierać. Antoni Szlanga - jeden z głównych komunistów chojnickich lat 70-80, Edward Pietrzyk - komunista, ale podobno w tylko w wojsku ;), Maria Błoniarz - działaczka komunistycznych organizacji kobiecych, Marek Czajka - dziś pełnomocnik burmistrza do spraw osób niepełnosprawnych, a w latach komuny donosiciel SB, właściwe kwalifikowany jako pracownik Służb Bezpieczeństwa, ale to nie całość listy...dyrektorem w Urzędzie Miejskim jest Robert Wajlonis, zięć głównego chojnickiego propagandzisty doby PRL-u, Kazimierza Ostrowskiego, działacza Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego. Warto też pamiętać, że w 1998 roku, Finstera wybrała Rada Miejska głosami SLD i Bloku Rozwoju Gospodarczego (którego członkiem był Finster) - praktycznie sama komuna. 

Dobrze, aby mieszkańcy miasta Chojnice wiedzieli, w kim wzorce widzi Arseniusz Finster. Bo publiczne noszenie krzyża, jak uważam, nie stanowi formy odcięcia się od idelogii komunistycznej i własnej - oportunistyczno utylitarystycznej. Nie jest zaprzeczniem swej mentalnej przynależności, a jedynie publicznym szukaniem wsparcia w elektoracie katolickim. A zaszczepione uczniowi Finsterowi przez mistrza Delugę wzorce ideologiczne związane z boleszewizmem biją jakoś nieprzyjemnym syberyjskim chłodem nadal...

Pytaniem pozostanie myśl o tym, czy to wszystko to tylko jeden wielki przypadek? Ale być może wiedzą to juz Ci, którzy jeżdżą na parady Milicji do białoruskiego Mozyrza, a może i ja się w przyszłości przekonam...

Drodzy Państwo pamiętajcie, Finster jest uczniem propagandy PZPR-u. Uczniem jak sam zawsze mawiał o sobie, bardzo pilnym...a i taki bolszewik jak Deluga powinien być dumny ze swego ucznia. W IPN-ie są akta paszportowe Arseniusza Finstera...może jest tam tylko zdjęcie młodego Arseniusza z rzadkim wąsem, ale może jest tam też coś więcej...aniżeli wizerunek młodzieńca zapalczywie szukającego swego miejsca u sterów władzy bez wzlędu na system jaki dominował i na ludzi którzy z Polski robili wycieraczkę własnych żądz. Do takich ludzi Arseniusz Finster zwracał się po wiedzę i takim ludziom jest w życiu wdzięczny!



poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Chojnickie buble prawne

Rada Miejska Chojnic zostaje zmuszona do coraz cięższej pracy w sprawach związanych z prawem miejscowym. 

Jak wykazaliśmy, jako PChS, w wielu kwestiach formalno - prawnych tak Rada Miejska, jak i burmistrz Chojnic tolerują spore braki, których sami są autorami...więc może i nie dziwne, że tolerują?

Zastanawia mnie argumentacja, co do obrony zdania o odpłatności na parkingu na Placu Emsdetten. Czy też braku środków w budżecie z przeznaczaniem na inicjatywy lokalne. 

Niestety w samej Radzie Miejskiej, jedyna opozycja jaką jest PiS, jest zbyt słaba, i niekreatywna. Przerzucenie "obowiązków" opozycji na organizacje pozarządowe przez system jaki powstał jest tylko dowodem istnienia całego systemy uzależnień polityczno - biznesowych w Chojnicach.

środa, 8 sierpnia 2012

Feliks robi doktorat...

Zastanawiał się ktoś z Państwa nad błyskawicznymi karierami naukowymi Panów polityków, samorządowców, byłych Policjantów?

Myślę, że w przypadku samorządowców, dawny układ esbecki jest wyjątkowo niezadowolony z postępowania Feliksa, który nie podjął się "robienia" doktoratu. Coś ten Feliks, nie słucha kolegów po fachu...A jego koledzy w tym samym mieście mają doktoraty. Jeden zdobyty nawet w Moskwie. I co z tego, że promotorem był szef propagandy w Komitecie Wojewódzkim PZPR? Co z tego, że to komunistyczne przekręty, skoro dla kolegi Feliksa, to "wzór postępowania"?

Kupczenie dyplomami doprowadziło do sytuacji w której, ludzie nierzadko po piędziesiątce, bez pasji naukowej,ale za to z pasją do władzy, bez wiedzy specjalistycznej, bez publikacji "robią doktoraty". Oto każdy lepszy poseł, burmistrz czy wójt, tym czy innym sposobem sięga po dyplom...I przykłady mamy w samorządach w regionie. Ostatnio objawił się nowy adept nauki - starosta, jakaś kobieta, która ma za sobą studia zaoczne z pedagogiki została przyjęta na studia dr do Akademii Obrony Narodowej...korzenie tej Pani? - Ano rodzinnie - PZPR.

Co w tym śmiesznego i okropnego zarazem? Ta ordynarna, bezwstydna postawa tych tumanów, którym się wydaje, że jak zarabiają kilkanaście tysięcy ściągniętych z podatków to legitymuje ich to do gwałcenia nauki.

Dla mnie, co podkreślam, te wszystkie kariery doktorów na publicznych etatach, to zwykły postesbecki układ. Jeśli Feliks posłuchałby układu, to byłaby karykatura - zgoła karykaturalnej już rzeczywistości. 

Niestety społeczeństwo też nie dorosło do krytycznego myślenia i "łyka to doktorzenie". 

Autentycznie jako osoba, która ukończyła studia dr, patrząc na to jak ten stopień staje się jednym z filarów tworzenia mitu nieomylności i autorytetu muszę to napisać, że nie zgadzam się z polskim systemem edukacji, który dopuszcza do obrony na przykład w ramach nauk społecznych osoby, które nie odróżniają nic poza "swoi" - "obcy". Na uczelniach coraz więcej "politycznych" naukowców. Do czego zmierzamy? Chyba do analogii, skoro prezydentem mógł być elektryk, to doktorem - profesorem może być szofer, prawda? W końcu mamy demokrację i również w świecie nauki rację niedługo będzie miała większość...