środa, 17 kwietnia 2019

Zmiany na osiedlach i kulejąca demokracja lokalna

Na zebraniu ogólnym samorządu mieszkańców osiedla nr 10 Kolejarz-Prochowa obecnych było 18 osób. Na tym osiedlu mieszkają blisko 3 tys. osób. Niestety, zainteresowanych życiem osiedla jest tylko garstka. 

Powoli zachodzą pewne zmiany we władzach SMO, przykładowo dla Osiedla nr 10, zmienił się praktycznie cały zarząd poza pozostaniem w nim Karola Buławy. Jest więc nowy przewodniczący - Michał Gruchała, który wygrał wybory z Kazimierzem Drewkiem. 

Odpuściłem uczestnictwo w pracach Zarządu oraz w lokalnym samorządzie osiedlowym, choć będę wspierał kolegów. Powodem mojej niechęci do dalszej pracy dla osiedla jest ciągłe NIE, ze strony miasta na wszelkie proponowane inicjatywy i inwestycje. Czego kuriozalnym sztandarowym przykładem może być brak pięniędzy w kasie miejskiej na podwyższenie ogrodzenia na osiedlowym Orliku. Takich spraw, które kierowałem do Miasta, a które nie zostały podjęte, mógłbym tutaj wymieniać bez liku. Mam nadzieję, że te sprawy załatwi nowy Zarząd. 

Uważam, że zrobiłem dla Osiedla tyle ile mogłem, byłem inicjatorem np. akcji antysmogowej - chyba jedynej podjętej przez Miasto w odpowiedzi na propozycję Zarządu. Jako porażkę 4 latach pracy Zarządu uważam brak zdecydowanej postawy wobec obrony warzywniaka na Pl. Piastowskim, bo choć Zarząd zobowiązał przewodniczącego do sprzeciwu w czasie Rady Miejskiej, ten poparł pomysły likwidacji warzywniaka. Do dziś jestem też zbulwersowany sprawami funkcjonowania tzw. budżetów obywatelskich, gdzie dysponentami środków były samorządy osiedlowe. Niestety, ale i w tym lokalna władza maczała swe paluchy zbyt głęboko, i w sposób bezprawny w mojej ocenie dawała przyzwolenie na cofnięcie prawomocnych decyzji o wydatkowaniu tych środków - tak było na Os. Kolejarz - Prochowa, kiedy zdecydowaliśmy o rozbudowanie infrastruktury na tzw. Centralnym Placu Zabaw przy Jedności, ale wystarczyło wstawiennictwo sekretarki burmistrza, żeby zwołano w trybie specjalnym kolejne zebranie na którym zdecydowano o budowie placu zabaw na polach za osiedlem, gdzie nie ma ani infrastruktury, ani dobrego dostępu do tego placu dla pozostałych mieszkańców osiedla. 

Samorządy osiedlowe, to problem lokalnej władzy. Nie radzą sobie z nimi, ani w sensie ustroju, ani w sensie obsady. Każdy samorząd, który rzeczywiście chce coś robić jest skutecznie w mojej opinii blokowany. Szanse na inwestycje istnieją głównie tam, gdzie we władzach osiedli są ludzie lokalnego układu władzy, inne grona mogą inicjować nawet Dolinę Krzemową, ale zgody ze strony ratusza nie uzyskają, choćby ten nie miał dołożyć nawet złotówki. Niestety, taka postawa władz pogłębia niechęć obywateli do osiedlowej samorządności, czego dobitnym przykładem jest spadająca frekwencja w zebraniach ogólnych.