wtorek, 24 marca 2015

Miliony w igrzyska

Chleba i igrzysk!

Oto zawołanie, którego przesłanie zdaje się rozumieć chojnicka władza.

Zanim wyłuszczę zagadanienie, to chciałbym podkreślić, że byłem zawodnikiem MKS Chojniczanka, i ten klub piłkarski traktuje jak swój. Bliskie jest mi jego dobro, cieszę się z jego sukcesów i naprawdę nie rozumiem sytuacji w której za racjonalizm postaw atakuje się wszystkich, którzy o finansowaniu Chojniczanki wypowiadają się negatywnie.

Z tego co mi wiadomo spośród zagorzałych kibiców Chojniczanki w ostatnich latach, wielu musiało się udać na emigrację zarobkową. I nie wiążą tego chyba do dziś ze słaby zarządzaniem miastem przez miejskie władze polityczne. Jeśli, bowiem, pompuje się miliony w stadion i klub zaciężnych piłkarzy, to są to miliony, który nie inwestuje się w działalność, która mogłaby przynieść gospodarczy rozkwit. Natomiast z Chojniczanki robi się instytucję stosowaną do mobilizacji politycznej elektoratu przed wyborami, co we mnie wywołuje wręcz oburzenie. Klub z tradycjami jest upolityczniony i ustawiony w roli "wyborczej dojnej krowy", na którą składają się wszyscy podatnicy, ale to właśnie kibice (szacuje, że 2 tysiące zagorzałych), kładą następnie w większości swój głos na urzędującego burmistrza. Potem natomiast pakują walizki i jadą do pracy na Zachód. Czy to nie jest paradoks?

Obecnie dowiadujemy się, że w stadion będzie miasto inwestować dalej, aby klub czasami nie spadł z ligi. Interesujące jest to, jak władza polityczna w naszym mieście wykorzystuje środki publiczne dla zapewniania sobie społecznego poparcia. Jeśli, bowiem, weźmiemy pod wzgląd ciężką sytuację społeczną i gospodarczą w mieście, jego całkowitą peryferyjność w świetle ekonomicznym, to jakim prawem funduje się jednej grupie pasjonatów (kibice) "wygódki" za miliony kosztem ich sąsiadów i rodzin? 

Jeśli chcemy naprawdę silnej drużyny piłkarskiej, to najpierw musimy umieć stworzyć miasto silne gospodarczo w innym ujęciu, całkowicie uprawnionym jest mówienie o tym, że Chojniczanka to w obecnej formie kolejna synekura polityczna z której nici prowadzą do ręki burmistrza. Nie ma to nic wspólnego z ideą sportu i czystej rywalizacji. Dzieje się źle, a wszyscy znowu milczą. W Chojnicach po wyborach nastała wręcz grobowa cisza. Ten "powyborczy piknik" nie potrwa już długo. Też chciałbym Chojniczanki w Ekstraklasie, ale nie tymi metodami.