piątek, 25 maja 2018

Regres instytucjonalny

Jeśli dochodzi do nagłego wypadku, a ktoś potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarza to oczekujemy niezwłocznego przybycia pogotowia ratunkowego. Chojnicki szpital dysponuje kilkoma ambulansami. Niestety, jak informuje Radio Weekend, chojnickie karetki dojeżdżają na miejsca zdarzeń z wyraźnym opóźnieniem, co musi negatywnie wpływać na nasze poczucie bezpieczeństwa.

Sprawa jest dość zawiła, bo choć może się wydawać, jakoby to ratownicy stali za późnym przybyciem ambulansu do Nowej Cerkwi, bądź też może zarządzający chojnickim szpitalem, to jednak są to tylko złudzenia. Problem jest głębszy i można rzec, że systemowy. Otóż w Chojnicach zlikwidowano dyspozytornię pogotowia ratunkowego, a wszystkie nasze telefony o karetkę trafiają do Słupska, skąd dysponowane są ambulanse. Niestety rodzi to poważne problemy i narażana na utratę zdrowia i życia przez chojniczan i gości ziemi chojnickiej. Dlatego interweniowałem już w tej sprawie. Nie może być tak, że przez dyktat taniego i tyciego państwa, chcąc ciąć wydatki w sferze publicznej, narażamy się lokalnie na zwijanie się instytucji, które są newralgicznym elementem ochrony naszego życia i zdrowia. Przecież nie do pomyślenia jest sytuacja, aby ambulans trafiał zamiast do wskazanej miejscowości, to 100 km dalej do miejscowości o tej samej nazwie, albo żeby zamiast trafić na miejsce wypadku godzinie 15.00, czyli w założeniu ok. 10 minut po wypadku z 14.50, ambulans będzie na miejscu zdarzenia o 16.05. Obecny system naraża życie obywateli i dlatego obecny system należy zmienić. Świadectwem tego jest pismo Dyrektora Szpitala Specjalistycznego z Chojnic, który podaje podobne przykłady do tych, które wskazuje jako hipotetyczne. 

Od lat można obserwować instytucjonalny regres Chojnic, instytucje "odpływają", to do Słupska, to do Człuchowa, to do Kościerzyny itd. W ujęciu polityki szczebla państwowego tracimy na znaczeniu i popadamy w instytucjonalną peryferyzację.  Musimy tę sytuację naprawić. Jeśli nie ma możliwości ponownego uruchomienia dyspozytorni w Chojnicach, to należy doprowadzić do prawidłowego działania dyspozytorni w Słupsku, która obsługuje Chojnice.  Niemniej już dziś wiadomo z oceny takich zdarzeń, że czkawką odbija się decyzja o centralizacji dyspozytorni medycznych i w tym względzie odpowiednie kroki musi poczynić Urząd Wojewódzki. Czy je podejmie? 



Rozważając jakość

Częstokroć jest tak, że jak coś jest z Zachodu to uważamy za objawienie, za krynicę wiedzy. Nie inaczej chyba było w przypadku wydatkowania środków na przekład książki profesora Hicksa w Chojnicach pod tytułem Nietzsche i naziści. Zarówno do przekładu polskiego, jak i do naukowości tej książki krytycznie odniosły się środowiska naukowe w Polsce. O tym fakcie winny wiedzieć zarówno władze Chojnic, jak i opinia publiczna, a przed wszystkim chyba germanofilskie środowiska Fundacji Fuhrmanna. Wspólnie bowiem jesteśmy odpowiedzialni za imię Chojnic w świecie. Publikacja Hicksa uznana została za pobieżną, błędną, a najważniejsze, że oceniono książkę Hicksa za nierepezentatywną dla nauki. Ponadto książka ta według dr Marty Baranowskiej nie spełnia kryteriów publikacji naukowej, kiedy te oceny zderzymy z otoczką medialną pobytu prof. Hicksa w Chojnicach i zadęciem z jakim został podejmowany, to nie można obok sprawy przejść obojętnie. Dodam, że zgadzam się z treścią recenzji dr Baranowskiej. Czasami lepiej nic nie napisać, niż pisać książki, które mogą mieć szkodliwy wpływ na rozumienie procesów dziejowych. 

Recenzja jest dostępna online i polecam ją lekturze, jest przenikliwa i dogłębna:  

http://sfzh.sjol.eu/download.php?id=4121f8bc59de1df4bebf9f01c073ecf143964720

AKTUALIZACJA 28.05.2018: Książką prof. Hicksa ma też swoją pozytywną recenzję autorstwa prof. Kostyło, o której, jak i o własnej ocenie książki Hicksa napiszę szerzej w niedługim czasie.