czwartek, 30 grudnia 2021

Jaka jest prawda o wykształceniu Adama Kopczyńskiego - wiceburmistrza Chojnic?

Wielu obserwatorów zastanawiało się z jakiego kapelusza Arseniusz Finster wyciągnął w trakcie wyborów samorządowych Adama Kopczyńskiego, który był kandydatem komitetu Finstera do Rady Miejskiej i jednocześnie szefem sztabu wyborczego KWW Arseniusza Finstera. Sam Burmistrz Miasta Chojnice bardzo ciepło wypowiadał się o Adamie Kopczyńskim w kampanii wyborczej w 2018 r. i udzielał mu swojego wizerunku, wspierając Adama Kopczyńskiego - związanego ówcześnie przede wszystkim z Człuchowem - jako kandydata do Rady Miejskiej Chojnic. 

Kolejnym zaskoczeniem dla bacznych obserwatorów polityki chojnickiej było nominowanie przez Finstera, Adama Kopczyńskiego na wiceburmistrza Chojnic, bez konkursu, bez zbędnych procedur. Śmiało można powiedzieć o Adamie Kopczyńskim, że w 2018 r. był w zasadzie na chojnickiej scenie politycznej człowiekiem znikąd oraz z zerowym kapitałem politycznym. Niemniej, zyskał możnego i wpływowego patrona w postaci kandydata nauk Arseniusza Finstera. Niewątpliwie był też blisko związany politycznie z Mariuszem Paluchem, który był jego szefem w chojnickim Parku Wodnym. 

Finster, będąc zapewne pod wpływem zdolności marketingowych Kopczyńskiego postanowił dać mu "kopniaka w górę" i wciągnął go na stanowisko wiceburmistrza. Wydaje się, że Kopczyńskiemu w karierze silnie pomogło to, że był bez politycznego zaplecza i w ten sposób stał się w 100% zależny od woli Burmistrza Miasta. Dwa główne zadania Kopczyńskiego na burmistrzowskim stanowisku, które postawił przed nim Finster, to: poprawienie komunikacji urzędu z mieszkańcami oraz stworzenie i prowadzenie chojnickiego budżetu obywatelskiego. Kopczyński z żadnego z postawionych zadań - obiektywnie to oceniając - nie wywiązał się. W Chojnicach nie ma ani budżetu obywatelskiego, ani nie ma lepszej niż była wcześniej komunikacji urzędu z mieszkańcami. Obecnie notowania Kopczyńskiego w mieście są bardzo niskie, bo nieporadny i pyszałkowaty w swych postawach wiceburmistrz próbuje ustawiać lokalne środowiska po kątach. Może nie powinno to bardzo dziwić, bo Kopczyński jest po prostu człowiekiem z zewnątrz i chyba nadal nie rozumie kultury chojniczan. W mojej opinii nie powinien być dopuszczony nawet do startu w wyborach do Rady Miejskiej w Chojnicach - ale to temat na inny wpis. W każdym razie, Kopczyński zwrócił na siebie moją uwagę po kilku już latach nieporadnych działań na funkcji wiceburmistrza miasta. Tym bardziej, że obecnie Adam Kopczyński zarabia ponad 15 tys. złotych miesięcznie! Stąd też rodzą się kolejne pytania o jego kwalifikacje i rzeczywiste rezultaty jego pracy. 

W trakcie kampanii wyborczej w 2018 r. Adam Kopczyński jako kandydat komitetu Finstera do Rady Miejskiej powiedział, że ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Zainteresował mnie ten wątek. Problem w tym, że jak wynika z dokumentów, które Adam Kopczyński złożył do Urzędu Miejskiego w Chojnicach, gdzie znalazł zatrudnienie jako wiceburmistrz wynika, że ukończył 3 letnie studia licencjackie na kierunku politologia, ale nie na Uniwersytecie Warszawskim. Bowiem Adam Kopczyński ukończył studia w Człuchowie w Wyższej Szkole Pedagogicznej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej z Warszawy. Oczywiście nie jest to, i nie był, Uniwersytet Warszawski, ani żadna z jego filii. W mojej opinii, i na bazie udostępnionych mi materiałów, Adam Kopczyński wprowadził w błąd, zarówno swoich wyborców, jak i wszystkich chojniczan. Na co liczył?  Adam Kopczyński posiada po prostu licencjat po studiach w Człuchowie. Obecnie wygląda to tak w moich oczach, że wiceburmistrz w trakcie kampanii wyborczej w 2018 roku próbował sobie budować autorytet na bazie afiliowania się do Uniwersytetu Warszawskiego - z którego żadnego dyplomu ukończenia studiów na wskazanym wydziale chyba nie posiada, bo gdyby go uzyskał, to na pewno złożyłby odpowiedni dokument w Urzędzie Miejskim, gdzie znalazł zatrudnienie. Każdy przecież złożyłby taki dyplom ukończenia studiów na UW w swoim zakładzie pracy i nikt nie ukrywałby go w szufladzie, składając tylko dyplom po szkole wyższej w Człuchowie. Nigdzie natomiast nie znalazłem informacji, które byłyby upublicznione, a w których Adam Kopczyński podawałby, że ukończył WSP TWP, filia w Człuchowie. Co też samo w sobie jest zastanawiające, bo wskazuje, że Kopczyński dotąd niespecjalnie chwalił się tym faktem przed opinią publiczną. Twierdzenia Kopczyńskiego o ukończeniu studiów na UW utrwalone są w materiale video: 

 


Tutaj natomiast znajdują się dokumenty z Urzędu Miejskiego w Chojnicach, na temat wykształcenia Adama Kopczyńskiego:





                                                        





Jeśli Adam Kopczyński nie ukończył żadnych studiów na Uniwersytecie Warszawskim, to powstanie pytanie - co jest prawdą o Adamie Kopczyńskim i jego wykształceniu, i na ile możemy mu ufać w to co mówi, i jakie możemy mieć zaufanie do jego działań? Uważam, że ujawnione fakty stawiają pod znakiem zapytania kwestię wykształcenia Adama Kopczyńskiego i jego prawdomówności w trakcie kampanii wyborczej w 2018 roku, taka jest moja opinia w tym momencie. Po ustaleniu tych faktów o wykształcenia wiceburmistrza, mam nieodparte wrażenie, że ten, tak dobrze wpisał się w lokalny układ władzy, bo na wzór i podobieństwo swoich pryncypałów przypisuje sobie prestiż. Nie będę tu wracał do sprawy doktoratu Finstera, ale ta nasuwa się sama, zresztą już wcześniej pisałem o tym w kilku wpisach na tym blogu. Żaden z nich nie został nigdy publicznie zakwestionowany przez Burmistrza Chojnic. Takie właśnie jest oblicze chojnickiego układu - gdzie się nie spojrzy, czego się nie ruszy, same niejasności, zawiłości, tajemnice... Gdyby okazało się rzeczywiście, że Adam Kopczyński kłamał w czasie kampanii wyborczej w 2018 roku na temat swojego wykształcenia, to uważam, że bezdyskusyjnie powinien ustąpić z urzędu. Swoją wypowiedzią jasno zasugerował, że jest politologiem po Uniwersytecie Warszawskim. Politologiem jest, posiada licencjat, ale po szkole w Człuchowie. W oczach wyborców, taka subtelność wiele zmienia w postrzegania kandydata do mandatu radnego lub przyszłego wiceburmistrza. Uważam, że Adam Kopczyński powinien się publicznie odnieść do poruszonej przeze mnie sprawy, a media winny bardzo skrupulatnie podejść do weryfikacji moich ustaleń i podawanych przez wiceburmistrza informacji. Warto bowiem podkreślić powagę pełnionego przez Adama Kopczyńskiego urzędu, który jest zastępcą Burmistrza Miasta, czyli organu wykonawczego gminy miejskiej Chojnice. 

Sprawa jest tym bardziej interesująca, że np. Arseniusz Finster kłamał na temat wykształcenia członków Rady Nadzorczej Centrum Park Chojnice, co prezentuję tutaj. Mają chojnickie władze, w mojej opinii, pewną inklinację do nieuprawnionego przypisywania sobie i innymi - których prestiż chcą podnieść, praw do posługiwania się tytułami i stopniami naukowymi. 

Zapraszam do obejrzenia całości dokumentu video, który został przygotowany w tej sprawie:




AKTUALIZACJA:

Adam Kopczyński wiceburmistrz Chojnic wydał poprzez Radio Weekend swoje oświadczenie, odnosząc się w nim do przedstawianych przeze mnie faktów. Jest ono dostępne tutaj. Jak sam stwierdził Adam Kopczyński: "czuję się absolwentem UW". Do tego Adam Kopczyński wysłał nawet kopię indeksu z UW (ostatnie wpisy ze studiów zaocznych z 2008 r.!). Warto więc wyjaśnić Panu Kopczyńskiemu, wiceburmistrzowi Chojnic, że:
"Samo uzyskanie absolutorium nie stanowi ukończenia studiów, lecz ich przerwanie".
Dziś należy stwierdzić, że Pan Kopczyński na pewno wprowadzał w błąd chojniczan w 2018 r., kiedy reklamował się wyborcom jako osoba, która ukończyła studia na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Na bazie dokumentów i dzisiejszej wypowiedzi Pana Kopczyńskiego należy stwierdzić, że Pan Kopczyński nie ukończył żadnych studiów na Uniwersytecie Warszawskim, a studia wyższe jakie ukończył to studia licencjackie na kierunku politologia w Człuchowie na WSP TWP. Niestety o fakcie ukończenia studiów w Człuchowie Pan Kopczyński nie informował w czasie swojej kampanii wyborczej, kiedy przedstawiał się jako osoba, która ukończyła studia na UW.

Gdybyśmy mieli w Polsce odpowiednio wysoką kulturę polityczną, to w tym momencie, po takiej kompromitacji powinna nastąpić rezygnacja z eksponowanego stanowiska. Pomimo bardzo niskiego stanu kultury politycznej, oczekuję jednak, że politolog Adam Kopczyński wzniesie się na wyżyny i zrezygnuje w poniedziałek z funkcji, którą obecnie pełni.


poniedziałek, 13 grudnia 2021

O Chojnicach strategicznie, ale czy krytycznie?

Dziś odbyła się debata ekspercka na temat Chojnic, w związku z opracowywaną strategią dla miasta. Wysłuchałem, post factum, szacownych profesorów, którzy wiele o Chojnicach mówili. Bardzo podobały mi się wypowiedzi niektórych prelegentów. Niestety, w żadnej wypowiedzi nie dostrzegłem tego co jest najistotniejsze dla procesu marginalizacji Chojnic i negatywnych procesów, którymi nasze miasto jest dotknięte. Otóż prelegenci skupili się na różnych czynnikach - mikro, mezo i makro, które jednak stanowią istotne technikalia położenia Chojnic, ale nie stanowią o istocie problemów z którymi Chojnice się borykają. Nikt bowiem nie wspomniał o jakości rządzenia, nikt nie wspomniał o lokalnych elitach politycznych i elitach gospodarczych. W mojej ocenie, przekłamaniem jest ocena, według której mamy w Chojnicach rozwiniętą kulturę oraz nie mamy problemów ze społeczeństwem obywatelskim i z działalnością organizacji pozarządowych - to są niestety kalki mentalne i oceny powierzchowne. W tym względzie można by podać wiele danych, które wskazują, że poza tzw. "obiektywnymi" uwarunkowaniami położenia Chojnic jest wiele uwarunkowań zupełnie "subiektywnych". O ile prelegenci debaty z chęcią o tych obiektywnych czynnikach dyskutowali, np. o rzekach, wodach, demografii, itd. to uciekali od dyskusji o rządach Finstera i jego układu politycznego, który jest w wielkiej mierze odpowiedzialny za położenie Chojnic i jakość życia w mieście. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to powinien spojrzeć np. na Kubę i jej uwarunkowania - geograficznie raj, gospodarczo - bardzo korzystne położenie w sąsiedztwie USA, ale rządy po prostu do kitu, które doprowadziły to państwo do ruiny i mieszkańców do biedy. Weźmy Białoruś - państwo położone na drogach tranzytowych, posiadające odpowiednie ziemie, spójną strukturę społeczną itd. Niestety, dramatyczne rządy autokraty i watażki Łukaszenki powodują, że Białoruś się nie rozwija. Jeśli zaś spojrzymy na Polskę, to w czasie PRL państwo było dramatycznie źle zarządzane przez komunistów i ludzie żyli w ogólnej biedzie i odcieniach szarości. Zmieniły się rządy i wkroczyła demokracja a polski świat się zmienił, nie bez przeszkód i bólu, ale na lepsze. 

Tak też jest z miastami. Nie wiem dlaczego eksperci nie dostrzegają tego ważkiego problemu, że demokracja jest warunkiem sine qua non dla rozwoju społeczno-gospodarczego lokalnych wspólnot. Warto przecież spojrzeć na zupełnie źle zarządzane miasta w Polsce, które są nie tylko gospodarczo, ale i mentalnie zapóźnione - jaka jest ich cecha charakterystyczna? Jest to brak udziału w polityce. Jedynie jeden z prelegentów, nieśmiało, podnosił kwestię udziału obywateli w procesach decyzyjnych (gratuluję odwagi panie doktorze). 

Niestety, ale jestem zawiedziony taką formą debaty o przyszłości Chojnic. Zabrakło zupełnie krytycznego ujęcia rządów i władzy lokalnej, samorządu, który w ogóle nie był poddany ewaluacji, ocenie i analizie. To tak jakby oceniać efektywność jazdy autem bez zupełnie zwracania uwagi na umiejętności kierowcy. Co może z tego wyniknąć? Same błędy w ocenie efektywności jazdy danym samochodem. 

Żałuję, że marnuje się takie inicjatywy przez wzgląd na niechęć i brak odwagi do holistycznej oceny i budowy strategii. Nie da się tworzyć takich strategii i celów dla miasta uciekając od ocen politycznych i głębokich analiz politologicznych. Oceny były ugrzecznione, niepełne i zupełnie pomijające meritum rzeczy i kładące zbytni nacisk na "obiektywizm" uwarunkowań Chojnic - skłaniając do konkluzji według której to tylko od ośrodków centralnych (Berlin, Warszawa), zależało i zależy jak żyje się w Chojnicach. Jeśli tak jest według ekspertów, to mam pytanie, po co w ogóle nam samorząd? Bo prezentowane oceny są jakby zupełnie w oderwaniu od możliwości jakie samorząd daje i otwiera lokalnym wspólnotom. Będę stał na stanowisku, że bez pluralizmu, demokracji i wyrugowania szlaków korupcyjnych z polskich samorządów  nie ma najmniejszej szansy na jakikolwiek realny rozwój i zahamowanie negatywnych procesów, które są napędzane patologizacją życia społeczno-politycznego za którą odpowiedzialne są wszędzie w Polsce lokalne układy. Natomiast propozycje niektórych ekspertów, żeby adoptować się do przyjmowania imigrantów w przyszłości - jako jedynego remedium na problemy demograficzne, są po prostu zaskakującymi uproszczeniami, które mogą mieć jednak bardzo groźne konsekwencje dla lokalnej wspólnoty. Natomiast wypowiedzi prof. Palmowskiego są niezwykłe w swej zawiłości - np. prof. Palmowski uważa, że działalność Rady Seniorów przy burmistrzu to świetna sprawa - szkoda, że nie wie, że takiej rady nie ma, a Miasto odmówiło jej powołania na mój wniosek. 

Z przykrością wręcz stwierdzam, że taka debata mogłaby się odbyć nie tylko w realiach III RP, ale równie dobrze w realiach PRL. Lokalnej władzy stawiam zaś publiczny zarzut, że wybrała najbezpieczniejszą dla siebie formę budowy nowej strategii dla miasta w Chojnice, kierując debatę w ręce ekspertów z zewnątrz, nie mających w znakomitej większości wiedzy politologicznej, ale posiadających wiedzę geograficzną o szlakach komunikacyjnych, ciągach, itd. Wiedzę zaiste ważną, ale nie kluczową dla budowania miejskich strategii i wizji na Chojnice. 

Jedynie pan Marek Wituszyński miał odwagę powiedzieć, że na ponad 100 organizacji społecznych zarejestrowanych w KRS z Chojnic, działa realnie około 10, a od 11 lat liczba realnie działających organizacji społecznych regularnie spada...tego eksperci nie zauważają. Na szczęście, jak rozumiem, to nie koniec prac nad strategią, ale jeden z etapów, który na co liczę, spowoduje poważną refleksję nad kierunkami prac. 

Zainteresowanym polecam całość debaty, która znajduje się na miejskim YT: https://www.youtube.com/watch?v=3FtXRmlFFqA

piątek, 10 grudnia 2021

Samorządowi hejterzy?

 Od lat uważam, że chojnicki klub piłkarski MKS "Chojniczanka" to ratuszowa przybudówka polityczna i pas transmisyjny woli władzy samorządowej do chojniczan wiernych barwom klubu. To co stało się ostatnio na stadionie, to co było mową nienawiści skierowaną przeciwko radnej powiatowej Mirosławie Daleckiej, tylko mnie w takim przekonaniu utwierdza. Jest mi przykro nie tylko dlatego, że jestem chojniczaninem, ale dlatego, że byłem piłkarzem tego klubu i ze smutkiem obserwuję jak kibice i klub są wykorzystywani przez "tłuste koty" samorządowe. Osobiście uważam, choć nie wiem czy tak było, że ten baner został przygotowany na zlecenie władz samorządowych. Żeby to zweryfikować należy publicznie postawić pytanie, zarówno do burmistrza Arseniusza Finstera, wiceburmistrza Adama Kopczyńskiego, starosty Marka Szczepańskiego i wicestarosty Mariusza Palucha o to, czy baner ten powstał na ich zlecenie czy tylko na zlecenie któregoś z nich. Ludzie ci, w mojej opinii, wielokrotnie bowiem udowodnili, że w hejcie nie znają granic, nie znają ich też w atakach na opozycję polityczną. Jeśli zaś stoją personalnie za tym co się wydarzyło powinni ponieść odpowiedzialność - najpierw poprzez rezygnację z pełnionej funkcji. 


Link do informacji o tym haniebnym zajściu: https://weekendfm.pl/?n=94470&

piątek, 26 listopada 2021

Opinia publiczna wie o korupcji w samorządach

Zachęcam do wysłuchania wywiadu Klubu Jagiellońskiego z Janem Śpiewakiem, który opowiada o swoich doświadczeniach w walce z korupcją w samorządach. Wiele problemów o których opowiada Jan Śpiewak, to tematy z którymi sam się spotykałem, które podejmowałem i które mnie wielokrotnie porywały - ostracyzm, procesy, zamknięte możliwości na lokalnym rynku pracy - to wszystko nie zachęca młodych ludzi do włączania się w życie publiczne, ale w tym właśnie rzecz - lokalnej władzy w Polsce, i w Chojnicach też, nie zależy wcale na partycypacji społecznej, na zaangażowaniu młodych obywateli, bo to skończyłoby się upadkiem lokalnego układu. Mam po prostu podobne doświadczenia do Jana Śpiewaka. Wydaje mi się, że jest dokładnie tak jak przedstawia to Jan Śpiewak, polskie samorządy to wielkie autonomie, a ja mówię o nich: udzielne księstwa. I zgadzam się, że siła burmistrzów/prezydentów/wójtów jest ogromna i przekłada się na ich możliwości korupcyjne. Sprzyja temu też wielka słabość i rachityczność lokalnych mediów. Natomiast organy kontroli praktycznie nie wiedzą co się dzieje w samorządach i jedynie w śladowym stopniu monitorują działalność samorządów terytorialnych. 

Warto posłuchać, żeby zrozumieć co dzieje się w ramach polskich samorządów z perspektywy aktywistów miejskich. 


Polecam: https://klubjagiellonski.pl/2021/11/22/spiewak-opinia-publiczna-wie-o-korupcji-w-samorzadach-ale-z-powodu-polaryzacji-niczego-z-tym-nie-robi/?fbclid=IwAR3zohsh3fampbTjd2nZfZrNNFsiX8hHXJRu_G00LmxGzgNxz0siRrIZbuw


Chętni mogą wspomóc Jana Śpiewaka na Patronite: https://patronite.pl/JanekSpiewak

poniedziałek, 22 listopada 2021

Zagadki wykładni Roberta Wajlonisa

 Na dzisiejszej Radzie Miejskiej Chojnic, Robert Wajlonis, stając w obronie podwyżki dla burmistrza wygłosił fanfary - oczywiście na użytek propagandowy Miasta Chojnice. Między innymi sekretarz przedstawił zarobki prezesów miejskich spółek - podając - jak można zrozumieć - wynagrodzenie brutto miesięcznie - zasadnicze. Czy nie byłoby lepiej podać publicznie rocznych dochodów prezesów spółek? Wtedy może się okazać, że zamiast 14 tys. miesięcznie kwota ta będzie znacznie wyższa (nagrody, dodatki, trzynastki, itd.). Ale, gratuluję, gratuluję, heroicznej obrony pensji prezesów chojnickich spółek - obywatele powinni to oglądać każdego dnia przed wyjściem do pracy i po powrocie z pracy. Emeryci i renciści - cały dzień powinni to oglądać, żeby zrozumieć jak mają dobrze i bogato, bo prezesi mają ciężkie życie i wielką odpowiedzialność. To rzecz pierwsza, druga i bardziej zaskakująca, ale powinna być rozpatrzona i przyjęta przez obywateli na serio jest deklaracja Roberta Wajlonisa, że (cytuję): "Szanowni Państwo...i rodzi się pytanie, a jaka jest suma bilansowa aktywów, którymi zarządza Burmistrz Miasta Chojnice na dzień dzisiejszy i za którą ponosi odpowiedzialność całym swoim majątkiem osobistym, posiadanym i przyszłym". 

Wypowiedź ta znajduje się pod tym linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=vuYGCE-klJ8&t=7012s , na kanale chojnic.tv. Proszę oglądać od 1:56:48. 

Muszę stwierdzić, że pan Robert Wajlonis miał chyba naprawdę niezły ubaw podczas sesji, wygłaszając takie twierdzenia. Proszę, żeby pan Wajlonis wskazał zatem, jakie są podstawy prawne jego twierdzeń, zgodnie z którymi burmistrz miasta ponosi odpowiedzialność swoim osobistym majątkiem za aktywa, którymi zarządza w mieście, za decyzje które w mieście w związku z tym podejmuje? Bardzo proszę, czuję się w tej mierze zagubiony i nie wiem gdzie szukać podstaw, bo gdyby były, to można byłoby Burmistrzowi wystawić wielomilionowy rachunek za złe zarządzanie miastem i za szkody, który przyniosły jego niewatpliwie nieprawidłowe decyzje - np. proces prywatyzacji przedszkoli samorządowych; ogrzewania murawy dla Chojniczanki, itd. Lista długa i nadal otwarta. 

Na marginesie tej sprawy można zapytać - panie Wajlonis, panie Burmistrzu, co was uprawniana do opowiadania takich rzeczy publicznie i w takim tonie podczas sesji Rady Miejskiej? 

W głosowaniu nad podwyżkami dla Burmistrza widać jak na dłoni rzeczywistą linię wpływów Burmistrza - nawet radny Drewek uznał za stosowne poprzeć tę podwyżkę, co pokazuje, że w klubie PiS nie ma ani przywództwa, ani spójności. 

Jeśli zaś chodzi o ataki Burmistrza Finstera na niepokorną radną Mirosławę Dalecką, to myślę, że grubą przesadą jest telefonowanie na służbowy telefon w czasie pracy zawodowej Pani Daleckiej z pretensjami politycznymi i jednak mało zaowoalowanymi naciskami - żeby tego nie ująć w sposób bardziej dosadny, bo ja na miejscu Pani Daleckiej odebrałbym to jako groźby odwetu za zainteresowanie sprawami Chojnic. Burmistrz Chojnic Arseniusz Finster jest zresztą ostatnim, który chyba powinien się interesować działalnością radnej Daleckiej w Radzie Powiatu, bo mieszka przecież - jeśli się nic nie zmieniło i jeśli się nie mylę - w sąsiednim powiecie człuchowskim. Może zatem warto, aby bliżej przyjrzał się pracy radnych powiatu człuchowskiego? 

środa, 17 listopada 2021

Pazerność nie znająca granic

PiS raz przyciął nieco wynagrodzenia samorządowców i podniósł tym wrzask tej bardzo dobrze usytuowanej grupy. I jak na PiS przystało, teraz znowu zadecydowali, że jednak będzie inaczej, więc zezwalają na podniesienie wynagrodzenia samorządowcom. Chyba nikt tak dobrze jak PiS nie wie jak sobie strzelać w kolano. 

Dramatem polskiego ustawodawstwa jest stawianie w jednym szeregu miast, miasteczek i metropolii oraz wynagrodzeń w nich dla burmistrzów/prezydentów. Poza tym jak wygląda podnoszenie nawet o około 100% wynagrodzenia Burmistrza Miasta Chojnice, który w tym samym czasie proponuje podniesienie podatków lokalnych? Czy to jest pazerność, czy mi się tylko tak wydaje? 

Wysłałem do ratusza zapytanie o uzasadnienie do uchwały o podniesienie wynagrodzenia Burmistrzowi Miasta Chojnice wynagrodzenia. 

Przy tej okazji chciałbym zauważyć, że nieprawdą jest, to co się pisze w mediach, że włodarze samorządowi będą teraz zarabiać w widełkach od 16 do nieco ponad 20 tys. zł miesięcznie, bo w ustawach - budżetowej i o wynagrodzeniach na kierowniczych stanowiskach jest przelicznik, który odnosi się do kwoty bazowej. Oznacza to, że np. jeśli Burmistrz otrzyma w tym roku wynagrodzenie na poziomie 20 tys. zł, a zmieni się np. kwota bazowa np. o 15%, to w kolejnym roku dzięki zmianie tej kwoty bazowej w ustawie budżetowej Burmistrz będzie już z automatu zarabiał 23 tys. zł, itd. 

Rozumiem, że warto podnosić wynagrodzenia tym osobom, które naprawdę dużo i wydajnie pracują, ale efektów pracy - pozytywnych - naszego Burmistrza nie widać. Co więcej jest cała lista, tylko z tej kadencji działań, które świadczą o tym, że Burmistrzowi należałoby raczej wynagrodzenie obniżyć. Jest to np. inwestycja w Chojniczankę - wrzucenie milionów złotych w przysłowiowe błoto. Co powinno stać się nie tylko podstawą obniżenia wynagrodzenia, ale i odwołania z funkcji. Niestety spolegliwi, podporządkowani, i zupełnie nie mający honoru chojniccy radni zrobią wszystko czego zażąda od nich Arserniusz Finster. Natomiast jeśli podejść do sprawy na poważnie, to Finster powinien dostać najniższą, a nie najwyższą, możliwą i prawem przewidzianą podwyżkę. Nie ma jednak żadnych zahamowań lokalny układ - włodarzowy podwyższą wynagrodzenie na tej samej sesji, na której podwyższa podatki. 

Śmiesznie natomiast będzie jak lokalny PiS, zagłosuje przeciwko podwyżce wynagrodzenia, którą umożliwił PiS w Sejmie. Będzie to typowa postawa, odznaczająca się żelazną konsekwencją i logiką tego ugrupowania na poziomie lokalnym. 


Poniżej zamieszczam uzasadnienie do projektu uchwały o podniesienie wynagrodzenia dla Burmistrza Miasta Chojnice, które znajduje się w Biuletynie (tutaj): 


UZASADNIENIE Podjęcie uchwały jest uzasadnione wejściem w życie z dniem 1 listopada 2021 r. Roz- porządzenia Rady Ministrów z dnia 25 października 2021 roku w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych oraz obowiązującą od dnia 1 listopada 2021 r. ustawą z dnia 17 września 2021 r. o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe oraz niektórych innych ustaw. Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządo- wych czynności z zakresu prawa pracy wobec Burmistrza, związane z nawiązaniem i rozwiązaniem stosunku pracy, w tym ustaleniem wynagrodzenia wykonuje Przewodniczący Rady w oparciu o podjętą przez Radę Miejską uchwałę. W myśl art. 36 ust. 2-4 ustawy o pracownikach samorządowych na wynagrodzenie pracownika samorządowego składają się: wynagrodzenie zasadnicze, dodatek za wieloletnią pracę, dodatek specjalny i dodatek funk- cyjny. W przypadku wynagrodzenia osób, których stosunek pracy został nawiązany na pod- stawie wyboru, wysokość tych składników określone zostały w załączniku nr 1 do rozporzą- dzenia Rady Ministrów z dnia 25 października 2021 r. w sprawie wynagradzania pracowni- ków samorządowych. Wyrównanie wynagrodzenia ustalonego zgodnie z regułami wynikającymi z niniejszej uchwały znajduje swoje uzasadnienie w treści art. 18 ustawy z dnia 17 września 2021 r. o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe oraz niektórych in- nych ustaw, z którego to przepisu wynika, iż ustawa ta ma zastosowanie do wynagrodzeń uposażeń i diet od 1 sierpnia 2021 r. Zaznaczyć należy, iż ustawa ta wprowadza jednocześnie minimalne wynagrodzenie burmistrza w wysokości 80% wynagrodzenia zasadniczego dodat- ku funkcyjnego oraz dodatku specjalnego. Wobec brzmienia art. 18 w/w ustawy obowiązkiem pracodawcy jest zatem dokonanie wyrównania wynagrodzenia co najmniej do wskazanej kwoty od 1 sierpnia 2021 r. Z uwagi na powyższe podjęcie niniejszej uchwały jest konieczne i uzasadnione.

poniedziałek, 4 października 2021

Prezes cenniejsza od Burmistrza - dokumenty

 O komentarz pokuszę się w nieco późniejszym czasie. W każdym razie - kiedy innych dotyka pandemia, to chojnicka prezes basenu otrzymuje podwyżki wynagrodzenia równe 100%? 


Aktualizacja - otrzymałem telefon od Burmistrza Arseniusza Finstera (4.11.2021), który wyjaśnił mi, że tak wysokie wynagrodzenie Żanety Janowicz jest wynikiem, w tym jednym miesięcu, skumulowania się wynagrodzenia zasadniczego i nagrody z zysku, który wypracowała spółka w roku poprzednim. 

Myślę, że i w tej mierze warto, aby media zapytały o kondycję finansową spółki Centrum Park i jej wyniki za 2020 rok. 






wtorek, 28 września 2021

Prezes cenniejsza od Burmistrza

Doszły mnie słuchy, że basenowa następczyni Mariusz Palucha, czyli Żaneta Janowicz zarabia w Centrum Park Chojnice około 22 tys. złotych miesięcznie! Oznacza to, że Burmistrz w Chojnicach zarabia mniej od "basenowej". Ciekawe jakie w tej sprawie ustalenia poczyniły chojnickie media? Czyżby żadne?

sobota, 25 września 2021

Finster radnych nie przekonał

Kilka miesięcy temu Burmistrz Miasta Chojnice gościł radnych z Siennicy Różanej - którzy w czasach pandemicznych brali udział w specjalnej sesji na Sali Obrad Rady Miejskiej Chojnic. Pisałem o sprawie tutaj. Jaki był cel tej wizyty radnych z dalekiej gminy? Otóż Arseniusz Finster chciał nakłonić radnych do tego, żeby przyjęli Janusza Jutrzenkę Trzebiatowskiego do siebie. Tak jak i to zrobiły Chojnice. Przy okazji podczas sesji Arseniusz Finster odradzał lekturę moich tekstów i nieco mnie poniżył w oczach radnych Siennicy, ale to margines sprawy. Przyzwyczaiłem się do tych wycieczek personalnych i ciągłego publicznego odżegnywania mnie od czci i honoru. 

Wrócę jednak do meritum. Radni byli w Chojnicach, głównie za namową swojego wójta, który widzi jakiś interes dla swojej społeczności w tym, żeby wyremontować w Siennicy czy koło Siennicy pałacyk i tam umieścić kolejną Galerię Janusza Jutrzenki Trzebiatowskiego. Problem w tym, że to się nie wszystkim radnym podoba. Co w Chojnicach powinno zwrócić naszą uwagę, to to, że mechanizm "powstawania" Galerii Jutrzenki jest jakby powielony na zasadzie franczyzy - u nas też był remont za środki publiczne Baszty Więziennej, potem przyjęcie dobytku artysty i następnie dozgonne finansowanie przybytku bez oglądania się na potrzeby społeczne. Dla mnie osobiście w dzisiejszej ocenie to co robi Jutrzenka Trzebiatowski to jest postawa takiego prlowskiego kabotyna, który w nosie ma dobro społeczne uważając się za pępek świata. 

Jak więc potoczyły się dalsze losy inicjatywy Jutrzenki-Trzebiatowskiego w Siennicy, czy "malarz" w końcu zadomowił się tam ze swoimi pracami i zdołał namówić lokalną elitę polityczną do transferowania środków publicznych na działalność jego kolejnej galerii, co z powodzeniem udało mu się w Chojnicach przy wsparciu nieocenionego Arseniusza Finstera? 

Otóż doniesienia są raczej ponure. Zresztą najbardziej jest ciekawe w tej i chojnickiej historii to, jakimi argumentami dysponuje Jutrzenka, że dla swoich celów pozyskuje sobie władze gmin? Czy lokalni włodarze są tak puści i pyszni, że myślą iż ugrzeją się jakimś ewentualnie "blaskiem odbitym"?  

W tamtejszej radzie gminy są jednak osoby zdroworozsądkowe, takie np. jak radna Alicja Pacyk, która postanowiła wyrazić swój pogląd na próby "wciśnięcia" Trzebiatowskiego i jego sztuki lokalnej społeczności. Widać w małej gminie ludzie mają więcej oleju w głowie niż chojniczanie, którzy niczym masa biernie przyjmują wszystkie działania Finstera. Otrzymałem w  sprawie galerii Jutrzenki - planowanej - listy radnej do artysty oraz odpowiedź na jeden z tych listów, który na adres Urzędu Gminy skierował Janusz Jutrzenka-Trzebiatowski. Proszę te listy uważnie przeczytać i wyciągnąć samodzielnie wnioski o kulturze, zamiarach i intencjach "chojnickiego artysty", a szczególnie o jego wrażliwości społecznej i umiejętności realnej i trzeźwej oceny rzeczywistości. Na koniec dodam, Baszta Jutrzenki w Chojnicach powinna zostać pozbawiona tego imienia i zamieniona w Galerię Chojnickich Artystów, gdzie wszyscy mieliby szansę prezentować swoje dzieła, znaleźliby dla swojej twórczości miejsce i wsparcie publiczne. Oto listy:


Poniższy list został odczytany przez autorkę na sesji 27 lipca 2021 roku i zapewne dostarczony przy pomocy Poczty Polskiej do adresata… Zagroda, dnia 22 lipca 2021 roku. Szanowny Panie Kończą się prace budowlane przy rewitalizacji dworku w Siennicy Różanej, natomiast dyskusja na temat jego zagospodarowania rozpoczęła się w dniu 17 marca 2021 r. podczas spotkania Pana z radnymi gminy, władzami gminy i dwoma mieszkańcami. Proponowany przez władze gminy pomysł na umieszczenie w dworku Pana prac (stworzenie muzeum) wzbudza wiele kontrowersji wśród części radnych i mieszkańców gminy. Przedstawiane i preferowane są inne propozycje, aby w dworku stworzyć Muzeum Kultury Siennickiej i umieścić w nim dokumenty, zapiski i wspomnienia o ludziach, którzy swoim życiem i pracą zasłużyli się dla tej społeczności począwszy od Mikołaja Reja, zachować dziedzictwo twórczości ludowej, przywołać ducha czasu z okresu świetności dworku poprzez odpowiednie urządzenie pomieszczeń, prowadzić tam zajęcia tematyczne dla dzieci, młodzieży i dorosłych, ponieważ w obecnym budynku Centrum Kultury brakuje miejsca. Organizować okresowe wystawy prac różnych artystów, w tym również i Pana, organizować kameralne koncerty w sali głównej, wystawiać spektakle miejscowego Teatru Pokoleń i zapraszać inne. Takie zagospodarowanie dworku sprawi, że dworek będzie ciągle się zmieniał, zapraszał, pokazywał nowości. Natomiast umieszczenie tam tylko Pana prac, nawet w części (na piętrze) wyłączy tę powierzchnie z bieżącego aktywnego korzystania, wystawę obejrzy się tylko raz, dworek, albo przynajmniej jego część, będzie „martwy”. Natomiast tętniący życiem budynek może być magnesem, który integrować będzie mieszkańców i osoby spoza terenu gminy. Pana prace, które opisuje Pan jako „nurt abstrakcji biologicznej” są trudne w odbiorze i ma Pan tego świadomość . Społeczeństwo ziemi siennickiej to w głównej mierze rolnicy, których życie codzienne to trud pracy na roli, troska o zagwarantowanie rodzinie poczucia bezpieczeństwa finansowego i borykanie się z codziennością. Potrzebują również, jak każdy człowiek, jakiejś odmiany, wyjść z domu coś zobaczyć, posłuchać, zabawić się. Potrzebują doznawać pozytywnych, przyjemnych przeżyć estetycznych. Pana sztuka tego im nie zapewni, trudno ją zrozumieć. Nawet Pana wystawa stała plakatu umieszczona w Zespole Szkół Rolniczych w Siennicy Różanej zostanie usunięta. Rodzice uczniów uczęszczających do tej szkoły zwrócili się z taką prośbą do dyrektora tejże szkoły twierdząc, że nie pełni ona roli edukacyjnej, a wręcz przeciwnie zawiera prace, które w budynku szkoły znaleźć się nie powinny. Umieszczone w Sali konferencyjnej budynku Urzędu Gminy Pana prace z serii „pejzaż siana” jako pejzaż fantastyczny będący wytworem wyobraźni nie zachwycają i nie kojarzą się z realistycznym krajobrazem ziemi siennickiej, ani widokiem jakiejkolwiek natury, trudno też znaleźć w nich formy symbolu. Nie ma ważnego, istotnego powodu dla którego mieszkańcy Gminy Siennica Różana mieliby stworzyć dla Pana muzeum lub przeznaczyć znaczną część dworku na Pana prace i potrzeby. Nie jest Pan ani przez miejsce urodzenia, ani przez miejsce pracy czy zamieszkania związany z naszą gminą. Wprawdzie w 2014 r. przyznany został Panu tytuł „Honorowego Obywatela Gminy Siennica Różana”, który zgodnie z regulaminem nadawania tego tytułu, winien być wyrazem szczególnego wyróżnienia i uznania za wybitne i trwałe zasługi na rzecz rozwoju i promocji gminy. Chciałam poznać te zasługi poprosiłam więc władze gminy o udostępnienie wniosku o nadanie Panu tego tytułu. Okazuje się że gmina takim wnioskiem nie dysponuje. Trudno zatem ocenić jakie są Pana zasługi dla naszej gminy. W dostępnych materiałach można znaleźć jedynie informacje, że początkowo uczestniczył Pan w plenerach malarskich, potem był Pan tylko kustoszem wystaw poplenerowych oraz prowadził wykład dla Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Innych informacji nie ma. Czy to są zasługi wybitne i trwałe niech Pan sam oceni. Jest też pan malarzem amatorem, ponieważ na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie ukończył Pan Wydział Architektury Wnętrz, nie malarstwa, a z dostępnych w Internecie Pana życiorysów wynika, że jest Pan malarzem z wykształcenia. W naszej ocenie właściwymi lokalizacjami dla eksponowania Pana dorobku są miasta: Chojnice i Kraków. Jedno z racji miejsca Pana urodzenia, drugie z racji Pana miejsca zamieszkania i wieloletniej pracy. Ponadto miasto Kraków jako mekka artystów, jest miejscem jak najbardziej właściwym dla uczczenia Pana twórczości jako artysty i Pana prac. Jest tam inne środowisko, może bardziej rozumiejące sztukę i jest większe prawdopodobieństwo, że zostanie pan we właściwy sposób doceniony i upamiętniony. Umieszczenie Pana Prac w Siennicy Różanej, miejscowości na kresach wschodnich położonej w dalekiej odległości od dużych miast skazuje Pana sztukę na niebyt. Proszę przemyśleć czy rzeczywiście gmina Siennica Różana jest właściwym miejscem dla przetrwania Pana w pamięci potomnych. Z wyrazami szacunku Alicja Pacyk Radna Gminy Siennica Różana


Odpowiedź Janusza Jutrzenki Trzebiatowskiego:





I kolejny list od radnej, który pozostał już bez odpowiedzi:


Zagroda, dnia 24 sierpnia 2021 rok. Szanowny Panie Piszę do Pana kolejny list, ponieważ w dalszym ciągu szukam informacji na temat Pana wybitnych i trwałych zasług na rzecz rozwoju i promocji gminy Siennica Różana za które otrzymał Pan tytuł Honorowego Obywatela Gminy. Podkreślam „wybitnych i trwałych”, ponieważ zgodnie z regulaminem nadawania tego tytułu, tylko za takie zasługi przyznaje się to szczególne wyróżnienie, będące wyrazem uznania i podziękowania za trud, pracę i uzyskane rezultaty. Zgodnie z tym Regulaminem wniosek o nadanie tytułu powinien być przedstawiony w formie pisemnej. Jak informowałam Pana w poprzednim liście gmina takim wnioskiem nie dysponuje. Kontynuując poszukiwania poprosiłam gminę o udzielenie informacji co stanowiło podstawę procedowania uchwały o nadanie Panu tytułu „Honorowego Obywatela Gminy” oraz kto zgłosił tę inicjatywę i jak ją przedstawił (poprosiłam o udostępnienie jej treści). W odpowiedzi gmina odpisała, że nie jest w stanie określić prekursora tej inicjatywy oraz przesłanek skłaniających do podjęcia uchwały o nadanie Panu tytułu „Honorowego Obywatela Gminy”. Nasuwa się więc pytanie jak to się stało, że otrzymał Pan ten zaszczytny tytuł a nikt nie wie za co i kto zgłosił tę inicjatywę. Jak to się stało, że uchwała została podjęta bez wniosku i zgłaszającego a co najistotniejsze z naruszeniem zasad określonych w Regulaminie Przyznawania Tytułu „Honorowego Obywatela Gminy Siennica Różana”, który wyraźnie określa formę zgłaszania, zakres informacji jakie wniosek powinien zawierać oraz określa możliwego wnioskodawcę. Uważam, że Pan wie kto był inicjatorem tego wniosku, ja mogę się tylko domyślać, ale zastanawiające jest dlaczego w chwili obecnej ta osoba milczy a wręcz wypiera wszystko, co wówczas proponowała i przedstawiała do procedowania. Czy to znaczy, że zrozumiała niewłaściwość swojego postępowania oraz to, że być może nie było z Pana strony żadnych wybitnych i trwałych zasług na rzecz rozwoju i promocji gminy. Proszę rozważyć to we własnym sumieniu i jeżeli moje wnioski są dla Pana krzywdzące, proszę przedstawić własną wersję tamtych wydarzeń i określić zasługi, abyśmy wszyscy mieli przeświadczenie, że rzeczywiście zasługuje Pan na miano „Honorowego Obywatela Gminy Siennica Różana” a brak przestrzegania procedur przewidzianych przepisami regulaminu to tylko uchybienie. Jest też kolejna kwestia związana z Pana osobą a mianowicie nazwanie Pańskim imieniem sali konferencyjnej Urzędu Gminy w Siennicy Różanej. Okazuje się, że Rada Gminy nie podejmowała uchwały w tej sprawie. Zapytałam więc gminę w jakim trybie, przez kogo i w oparciu o jakie przepisy nadano sali konferencyjnej imię Janusza Jutrzenki Trzebiatowskiego. W odpowiedzi otrzymałam, że jedyną informacją w sprawie nadania imienia sali konferencyjnej jest wzmianka w protokóle z obrad sesji Rady Gminy podczas której nastąpiło otwarcie sali i nadanie jej Pana imienia. Ponownie powtarza się więc sytuacja, że nie można określić inicjatora tego wniosku, trybu procedowania oraz nie wskazano przepisów prawa jakie stanowiły podstawę tego rodzaju działania. Zapytany przez mnie o to radca prawny powiedział, że samorząd może działać tyko w oparciu o przepisy prawa ustawowego lub w oparciu o uchwały Rady Gminy stanowiące akty prawa miejscowego. Każde działanie gminy i każda inicjatywa winny znaleźć odzwierciedlenie w obowiązujących przepisach prawa. Tutaj takiego odniesienia nie ma. Wynika z tego wniosek, że nadając imię Sali konferencyjnej nie przestrzegano żadnych przepisów prawa ani nie zastosowano żadnych procedur, ani zasad. Imię jednak sala ma, był więc ktoś, kto to zainicjował i przeprowadził, ale znów ta osoba, z nieznanych nam pobudek, nie chce albo nie może przyznać się do nieuzasadnionego, bezpodstawnego działania. Czy zatem honory jakie otrzymał Pan od Gminy w Siennicy Różanej w kontekście opisanych przeze mnie naruszeń procedur są ważne, zapytam o to stosowne instytucje sprawujące nadzór nad stosowaniem i przestrzeganiem prawa przez samorząd gminny. Uważam, że zasadnym jest weryfikowanie Pana zasług dla społeczności ziemi siennickiej w kontekście perspektywy przeznaczenia dla Pana prac i potrzeb znaczącej części rewitalizowanego dworku stanowiącego dziedzictwo historyczne i kulturowe tej ziemi. Zdaniem wielu w budynku tym winno być w pierwszej kolejności miejsce dla zachowania pamięci o tych wszystkich, którzy tej ziemi służyli, bronili jej, kultywowali tradycje, dbali o jej rozwój i promowali ją a na co dzień dworek powinien służyć mieszkańcom gminy. Tak naprawdę to Pan nawet nie wie gdzie leży ziemia siennicka. W jednym z wywiadów udzielonym gazecie „Dziennik Polski” w dniu 3 grudnia 2016 r. powiedział Pan „Przygotowuję też eksponaty, które pojadą na Zamojszczyznę, do dworku w Siennicy Różanej, gdzie powstaje kolejne muzeum Trzebiatowskiego … .” Informacyjnie podaję, że ziemia siennicka nie leży na Zamojszczyźnie tylko na ziemi krasnostawskiej ( w powiecie krasnostawskim) w województwie lubelskim. W kontekście przedstawionych faktów, gdzie gmina nie dysponuje żadnymi dokumentami wskazującymi na Pana zasługi, gdzie wszystkie działania mające na celu uhonorowanie Pana zostały przeprowadzone z naruszeniem przepisów prawa, proszę Pana o rzetelną i obiektywną refleksję, czy ziemia siennicka zobowiązana jest w jakiś szczególny lub jakikolwiek sposób zadbać o pamięć o Panu udostępniając dla Pana prac i potrzeb znaczną powierzchnię, jedynego jaki ma i odremontowanego za kwotę ponad 4 miliony dworku. Z wyrazami szacunku Alicja Pacyk Radna Rady Gminy Siennica Różana


poniedziałek, 13 września 2021

Diabeł w ornacie

 To co się wyczynia na lokalnej scenie politycznej przechodzi wszelkie ludzkie wyobrażenie. Świadectwem tego są ostatnie teksty w "Chojniczaninie": http://chojniczanin.pl/pdf/chojniczanin-09-2021.pdf . 

W tym numerze, na stronie 12 możemy przeczytać o tym jak Burmistrz i jego radni zachęcają do budowy społeczeństwa obywatelskiego w Chonicach! Super, tylko, że to właśnie Burmistrz i jego lokalny układ władzy są odpowiedzialni za kompletne zarżnięcie społeczeństwa obywatelskiego w Chojnicach. Autorzy tekstu stosują uproszczoną (Wikipedia) i zakłamaną definicję społeczeństwa obywatelskiego. Pierwszy element, który ludzie Finstera naginają, to warunki zaistnienia społeczeństwa obywatelskiego, otóż według tej łżej-pseudoelity dla zaistnienia społeczeństwa obywatelskiego konieczne jest, uwaga, PRZYZWOLENIE WŁADZY i jako przykład podają historię PChS! Tupeciarze. Wyjaśnijmy więc szacownemu gremium wikipedianej mądrości, że społeczeństwo obywatelskie najczęściej jest postrzegane w kontrze do władzy i jako takie funkcjonuje bez jej przyzwolenia i nie potrzebuje od władzy ani akceptacji, ani uznania, ani tym bardziej zawłaszczania. Najlepiej rozwija się wtedy, gdy władza trzyma się z daleka. Natomiast w Chojnicach jest tak jak było w PZPR, Burmistrz traktuje stowarzyszenia i traktował zawsze jako swoje pasy transmisyjne do społeczeństwa, podobnie traktował i traktuje samorządowy osiedlowe - które też zarżnął swoją autorytarną postawą i napędzaniem konfliktów niesnasek i wprowadzaniem efemeryd finansowych, czyli pseudo budżetów obywatelskich.  Kto inny jak Finster i jego ekipa wykończyli totalnie PChS? Ludzie lokalnego układy władzy zachowują się tak jak wszyscy dyktatorzy i każda dyktatura, mają usta pełne frazesów o demokracji, ale milczą o swych zasługach w jej codziennym zwalczaniu! Tutaj przykładów tego jak władza lokalna walczyła z ludźmi inaczej myślącymi może być bez liku z ostatnich dekad w przestrzeni lokalnej. Szczytem obłudy jest wywiad, który z Mariusz Paluchem przeprowadziła Maria Eichler. Paluch tam mówi, że ma dość fanatyzmu i generalnie sprzyja różnorodności. WRONG! Przypomnijmy sobie protest sprzed Parku Wodnego w Chojnicach, co Paluch robił ze swoją ekipą i jak poniżał banerami protestujących np. "Sawicki wracaj do Iralndii"- wobec jednego z inicjatorów protestu przeciwko dennemu zarządzaniu Parkiem Wodnym! Przypomnijmy sobie jak jego pryncypał Arseniusz Finster zakłócał legalne zgromadzenie, w sprawie niezgody obywatelskiej na prywatyzację publicznych przedszkoli w mieście, na Starym Rynku organizowane przez Wspólną Ziemię i Arcana Historii. 

Diabeł w ornacie bawi się w Chojnicach dobrze, bo wielkimi krokami zbliża się wielkie "pranie mózgów", które lokalny układ władzy zapewni młodzieży i chętnym w czasie "Chojnickiego Tygodnia Demokracji". Kto będzie tam autorytetem? Znowu Finster i ... prezydent Sopotu Jacek Karnowski. To ci dopiero demokraci!  Ze świeczką szukać lepszych autorytetów i ekspertów w tej dziedzinie. Wydaje mi się jednak, że Chojnicki Tydzień Demokracji w tej konwencji raczej Panowie mogliby wraz z lokalnym układem władzy prowadzić, w mojej opinii, w siedzibie KGB. I niech nie czują się urażeni, to wyraz mojego zrozumienia dla ich wiedzy eksperckiej w tym względzie! Zastosowanie takiej nazwy jak Chojnicki Tydzień Demokracji przez tych samorządowców jest otwartą potwarzą dla wszystkich zaangażowanych i niezależnych społeczników chojnickich, którzy dokładnie wiedzą jakim to demokratą jest Finster i jego krąg.

Niestety Chojnice są tak bardzo już upupione i pozbawione jakiegokolwiek alternatywnego i krytycznego przekazu medialnego, że chojniczanie ze spokojem chłopa za pańskim piecem liczą tylko kolejne przemijające zimy... u "cara" Finstera. 

Żałosny to obraz, który po raz kolejny potwierdza, że lokalne media są w zupełnej zależności od ludzi władzy. Wielce mi szkoda natomiast tych wszystkich młodych ludzi ze średnich szkół, którym opowiadać o demokracji będą te autorytety...które pod pozorem pochwały pluralizmu zawsze byli gotowi zdławić wszelki głos krytyki. 

Chojniczanie - miejcie się na baczności, bo jak Finster zapowiada budowę społeczeństwa obywatelskiego, co też zapowiadał wiele kadencji temu, to znaczy, że dopiero nakręca swoją spiralę. Niestety po miesiącach letargu politycznego, Arseniusz Finster znowu wraca do polityki z Zielonych Wzgórz...gdzie zapewne zapisał już scenariusz kolejnych "demokratycznych wyborów samorządowych 2023"...

środa, 21 lipca 2021

Stanisław Michalkiewicz w Chojnicach

 Warto się wybrać na piątkowe spotkanie z publicystą i prawnikiem Stanisławem Michalkiewiczem, który będzie głosił swoje słowo w CEW w Chojnicach na ul. Piłsudskiego 30 A. Kilka dni temu w Sejmie RP, posłowie Konfederacji wraz z Stanisławem Michalkiewiczem zaprezentowali projekt ustawy w sprawie mienia bezdziedzicznego. Więcej o tym projekcie poniżej w materiale na Youtube. 





wtorek, 6 lipca 2021

Akcja pseudonim "Likwidator"

Szymon Hołownia wystrzelił w sondażach, kiedy okazało się, że będzie tworzył własną partię polityczną. Obecnie Polska 2050 cieszy się dość sporym poparciem. Jak wynika z sondażu Social Changes przeprowadzonego w czerwcu 2021 r., na partię Hołowni chce głosować aż 23% respondentów. Jest to drugi wynik poparcia po PiS, które może liczyć na głosy 34% respondentów, a KO(PO) spadło do 17%. 

Popatrzymy teraz na to, co stało się w Chojnicach. Działacze Polska 2050 ogłosili, że szefem powiatowych struktur w Chojnicach zostaje Mariusz Paluch. Dla wielu obserwatorów lokalnej polityki jest to odstraszające od tego ugrupowania na samym wstępie. Warto się też zapytać, dlaczego Paluch wybrał Hołownię? I dlaczego Hołownia wybrał Palucha?

Próbując odpowiedzieć na pierwsze pytanie, trzeba się przyjrzeć temu co działo się w lokalnej polityce, a szczególnie w lokalnych układach partyjnych w ostatnich dekadach. Środowisko aktywistów skupiających się przede wszystkim wokół Arseniusza Finstera, a do takich aktywistów zalicza się były uczeń burmistrza, a dziś jego siłownik lokalnego systemu władzy Mariusz Paluch, zawsze było dosłownie kierowane - delegowane do działań mających na celu rozbijanie wszelkich struktur partyjnych, które groziły utratą hegemonii lokalnemu układowi politycznemu, na którego czele oficjalnie stoi Arseniusz Finster. Na liście partii politycznych, które Finsterowi w mojej opinii udało się w przeszłości spacyfikować w bardzo sprawny sposób, znajdują się najsilniejsze lub pretendujące do miana partii władzy podmioty na krajowej scenie. Ludzie Finster spacyfikowali Sojusz Lewicy Demokratycznej, następnie spacyfikowali Ruch Palikota, a potem zabrali się rękoma przede wszystkim Leszka Bonny (również siłownik Finstera) i Palucha za Platformę Obywatelską, którą siłą i podstępem w lokalnym środowisku wybito z rąk Leszka Redzimskiego. Lokalny układ władzy stosuje taktykę kontrolowanych przejęć i następnie powolnej likwidacji środowisk, których działalność zagraża nie tylko hegemonii w lokalnej przestrzeni politycznej, ale też takim, które przede wszystkim pobudzają społeczeństwo obywatelskie i to samo w sobie autorytarnemu stylowi (samo)rządzenia Burmistrza Chojnic nie odpowiada, bo wieszczy pluralizm polityczny, wolność słowa i wiele innych wywrotowych dla Burmistrza zjawisk i zdarzeń, np. takich jak możliwość wsparcia nowego środowiska dla nowego kontrkandydata do fotela burmistrza, a do tego lokalny układ nie chce dopuścić. Niestety skala infiltracji środowisk społecznych i partii politycznych jest na tyle wielka, że ludzie Burmistrza i on sam nigdy nie wykazywali zbytniego przywiązania do opcji ideologicznych, raczej w tym względzie są pragmatykami, kaptują na scenie politycznej wszystkie te okręty polityczne, które rokują na wysokie poparcie społeczne. Takim podmiotem obecnie jest Polska 2050 Hołowni. Tylko czy Hołownia wie z kim ma do czynienia? Kim jest Mariusz Paluch i jakie wyznaje wartości i przekonania na lokalnej scenie politycznej? Jest to wysoce wątpliwe. Natomiast na pewno Arseniusz Finster wydał polecenie Paluchowi, żeby ten za wszelką cenę wszedł na czoło Polska 2050 w powiecie chojnickim, bo tylko wtedy może zagwarantować trwanie lokalnego układu władzy przy założeniu, że KO(PO) spada na 17%. Elektorat niby tak sobie pływa od szyldu do szyldu, ale w zasadzie jest on bardzo stabilny, zmieniają się tylko ... szyldy. Finster, co napisałem wyżej nie stroni od infiltracji innych środowisk politycznych i świadectwem może być tutaj silne sfraternizowanie sobie PiSu, a przede wszystkim lokalnego posła Aleksandra Mrówczyńskiego. PiS w Chojnicach już tylko utrzymuje pozory niezależności od lokalnego układu władzy, ale jego działacze w mojej opinii więcej zajmują się konsumpcją fruktów władzy, aniżeli sprawami lokalnej społeczności - co niezwykle odpowiada planom i wizji pełnienia władzy w oczach Arseniusza Finstera. 






Niestety takie działania jakie preferuje lokalny układ polityczny, czego jesteśmy teraz obserwatorami, powodują zupełny upadek społeczeństwa obywatelskiego i tylko wzmagają niechęć do polityki i działań społecznych. Każdy zdroworozsądkowo myślący wie, że cały ten mechanizm władzy jest traktowany przez lokalnych bonzów politycznych niczym maszynka do głosów i nie ma to nic wspólnego z autentycznością. Teraz ikoną jej braku staje się ponownie Mariusz Paluch, bo taki padł zapewne jak przypuszczam rozkaz z ratusza, któremu karnie podporządkował się nie tylko Paluch ale też i Marek Szczepański - obecny starosta powiatu chojnickiego. Dla mnie Mariusz Paluch stał się w tym momencie likwidatorem powiatowych struktur Polska 2050, zanim one w ogóle na dobre powstały i paradoksalnie na tym ruchu może jeszcze stać się macką lokalnego układu w Sejmie RP. W tym wszystkim chodzi o to, że lokalny układ władzy za nic w świecie nie chce dopuścić do sfery publicznej konkurencyjnej siły politycznej, choćby była to najbardziej oczekiwana przez mieszkańców opcja polityczna. 

Piszę to wszystko w nadziei, że jakaś część społeczeństwa lokalnego przeczyta ten post i będzie bardziej niż mniej, świadoma zakulisowych intryg i procesów, które mają je zwabić do urny wyborczej celem tego tylko, żeby było jak jest, albo i może żeby było jeszcze gorzej. 

Humorystycznie rzecz biorąc, chciałbym zacytować wicestarostę Mariusza Palucha, który kiedyś tak powiedział: "I wydarzył się incydent kałowy". To były prorocze słowa...

sobota, 3 lipca 2021

Nie dali się wkręcić w trapez

 Można się pokusić o stwierdzenie o braku efektywności chojnickiej władzy i jej działań, przynajmniej tak można skwitować ostatni totumfacki ruch w postaci próby sprzedaży działek na tzw. Osiedlu Bajkowym vide Trapezowym. Miasto dało ogłoszenie i nieruchomości weszły w przetarg. Pisałem o tym dość szeroko, krytykując politykę miejską w tym zakresie i wskazując na szkodliwość miejskich działań, szczególnie dla portfeli mieszkańców, bowiem sprzedaż za wyjściową cenę 180 zł za metr kw. działek przez miasto w sposób oczywisty musi wpływać na ceny nieruchomości w mieście i okolicy. Warto sobie ten mój wpis przypomnieć: tutaj. Apelowałem wtedy, aby nie dać się wkręcić w trapez. Niektóre media w Chojnicach podchwyciły moją krytykę i skonfrontowały ją z wypowiedziami specjalistów od rynku nieruchomości, którzy np. dla "Czasu Chojnic" jasno wskazali, że rzeczywiście taka polityka miejska w zakresie gospodarowania nieruchomościami może wpłynąć na wysokość cen działek w regionie. 

Władze miejskie zaś twierdziły, że 180 zł za metr kwadratowy to świetna cena wyjściowa, a ja z obawą prognozowałem, że może i po 300 zł te działki będą się sprzedawać. 

Po kilku miesiącach okazuje się, że na działki na Trapezie właściwie brakuje chętnych i chojniczanie rzeczywiście potrafią podejść zdroworozsądkowo do mało rozsądnej polityki ratusza. Te działki w tych cenach, nie sprzedają się dobrze, a prawie wcale. 

Miasto żeby zaradzić temu problemowi wykupuje w mediach lokalnych cało stronnicowe ogłoszenia nt. sprzedaży działek w Trapezie. Ostatnio za takie ogłoszenie w "Czasie Chojnic" Urząd Miejski zapłacił prawie 2500 zł. Oczywistym jest więc, że ktoś tutaj przeszacował swoje możliwości i być może wystąpiły powikłania w szerszym mechanizmie powiązań na chojnickim rynku nieruchomości. Z czego należy się cieszyć. Jest bowiem szansa, że Miasto wycofa się rakiem z projektu sprzedaży kolejnych działek w tak astronomicznych cenach. 

Do 1 lipca 2021 r. Miastu udało się sprzedać w Trapezie zaledwie pięć działek. Na trzy kolejne są nabywcy i Miasto oczekuje na zawarcie umów notarialnych. Trzeba przyznać, że sytuacja wygląda słabiutko, a cały plan sprzedaży działek pod budowę w tej części miasta jest na razie zarządczym fiaskiem chojnickiej ekipy władzy. Tym bardziej, że Miasto wystawiło na sprzedaż na planowanym osiedlu około 90 nieruchomości.  Cen nie udało się podpompować i kolejny głośno rzucony plan staje się wizytówką ratuszowej siermięgi.  

Jakie będą dalsze ruchy decydentów w tej sprawie? Logicznym postępowaniem byłoby drastyczne obniżenie cen. Czy tak się stanie i Miasto wycofa się ze swoich prób wpływania na rynek nieruchomości, a tym samym zrezygnuje z polityk, które napędzają lokalną drożyznę?





środa, 30 czerwca 2021

O Polskiej Partii Robotniczej w powiecie chojnickim

Prowadząc badania nad polityką lokalną natknąłem się kiedyś na dość poważną lukę w naszej wiedzy nt. komunistów z Polskiej Partii Robotniczej, którzy na bagnetach NKWD i przy wsparciu UB instalowali u nas aparat władzy komunistycznej. Postanowiłem więc zbadać dzieje chojnickiej PPR, jej działaczy oraz aktywność tej partii i jej relacje np. z PPS i PSL. Wynikiem moich dociekań jest artykuł: Polska Partia Robotnicza w powiecie chojnickim: geneza, idee, struktura, ludzie i działalność polityczna (1945-1948). 

Artykuł w całości jest online, zapraszam do lektury: https://journals.umcs.pl/rh/article/view/10487

wtorek, 22 czerwca 2021

Strategiczne wizje, strategiczne problemy

 Miasto zleciło naukowcom z UAM w Poznaniu stworzenie strategii rozwoju dla Miasta Chojnice. Pamiętamy jak powstawała ostatnia strategia, w atmosferze kłótni i nieprofesjonalnego zarządzania nią przez innych naukowców, ale ze Szczecina. 

Czytam w mediach o metodach pracy nad planowaną strategią Chojnice i naprawdę muszę to pochwalić, są ankiety wśród mieszkańców, są spotkania z mieszkańcami. W stosunku do wcześniejszych prac nad tak ważkimi dla przyszłości Miasta dokumentami, to wielki postęp. Jednak...na spotkania z zespołem, który wspierając się na ankietach i wywiadach chce wykonać plan nowej strategii Chojnic...brakuje mieszkańców. 

Poza tym, zastanawiając się nad przyjętymi metodami zespołu przygotowującego strategię, moją uwagę zwraca właśnie ankieta. Z tego co zaangażowani do niej studenci z Poznania mówią w mediach oddaje jednak ona tylko i wyłącznie wizję i wolę większości zakochanej w obecnej władzy - wiadomo, nikt nie spyta się chojniczan na emigracji o to co myślą o mieście z którego musieli wyjechać... 

Takie zespoły też mało krytycznie podchodzą w mojej ocenie do zastanego status quo i do lokalnej władzy, bo dla nich to są po prostu pieniądze. Nie podoba mi się styl w którym władza znowu tworzy strategię pod jakimś płaszczykiem, wspierając się za miejskie pieniądze autorytetami naukowymi spoza Chojnic, które o Chojnicach wiedzą tyle ile wiedzą...z ankiet. 

Przede wszystkim brakuje realnego zaangażowania mieszkańców w taki projekt, otwartej a nie kneblowanej, dyskusji i debaty nad przyszłością Miasta i chojniczan. Tylko tak mogłaby powstać realna strategia Chojnic, ale władzy nie zależy na głosie mieszkańców, co widać po zebraniach osiedlowych. 

Cytuję też interesujący fragment z opinii wyrażonej i podchwyconej nt. stanowiska mieszkańców wyrażonego w ankietach, a które przytacza proratuszowy chojnice.com:

"Mieszkańcy chwalili burmistrza. Na pytanie jak im się żyje, to większość zaznaczała, że żyje się im bardzo dobrze. Pytaliśmy czy są zadowoleni z polityki prowadzonej przez władze miasta? Tu też większość wypowiadała się, że widzą ich prace i idzie to wszystko w dobrą stronę". - czy można więcej miodu na serce lokalnego włodarza? W ten sposób strategia stanie się kolejną laurką i farsą z mieszkańców. 

Podsumowując - badający powinien widzieć najlepiej stan Chojnic i społeczeństwa Chojnic po tym, że na temat tej strategii jest w Chojnicach cisza, tak ze strony opozycji jak i mieszkańców - to jest dosłownie cisza nad grobem demokracji!!! 

Zastanawia mnie też to, że w 2014 roku ten sam pan Bartłomiej Kołsut, który obecnie pracuje z ramienia UAM nad strategią dla Chojnic, wtedy jako przedstawiciel firmy Lider Projekt prowadził konsultacje nt. Strategii Rozwoju Chojnicko-Człuchowskiego Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego, materiał tutaj. Wygląda na to, że mamy specjalistę od Chojnic, spoza Chojnic, który pisze nam różne strategie, a władzom Miasta one się widać bardzo podobają...


AKTUALIZACJA:

Napisałem do Bartłomieja Kołsuta, który prowadzi obecne ankiety o postawach chojniczan. Otrzymałem odpowiedź wraz z załączoną do wypełnienia ankietą. To znaczy, że jest otwartość i każdy, kto takiej ankiety nie wypełniał na chodniku, może to zrobić elektronicznie. Wystarczy napisać do Bartłomieja Kołsuta na jego publiczny adres elektroniczny znajdujący się na stronach UAM w Poznaniu. Więcej o sprawie napiszę wkrótce, również o moich refleksach o ankiecie. 



czwartek, 17 czerwca 2021

Jak władze Chojnic uwierzyły w Chojniczankę

Ogromna inwestycja miejska około 6 mln złotych zainwestowanych w system podgrzewania murawy na miejskim stadionie "Chojniczanki" okazało się zupełnie bezcelowe. 


W II lidze w której Chojniczanka pozostaje nikt nie wymaga takich instalacji. Niestety chojnickie władze, kierowane jak zawsze nieomylnym wskazaniem znanego ekonoma Arseniusza Finstera wydały zgodę na taką bezcelową inwestycję, która w obecnej sytuacji graniczy z marnotrawstwem. Jednak pamiętamy jak Arseniusz Finster zapewniał w mediach, że On wie, On czuje, On ma nosa, że Chojna wejdzie do I ligi. Śmiałem się z tego publicznie i wskazywałem, że po pierwsze w piłce niczego nie można w ten sposób zakładać, a po drugie Finster nie zna się na piłce nożnej i powinien być w tym względzie bardzo ostrożny i rozważny i nie powinien ulegać lobby piłkarskiemu z Mickiewicza, ale uległ. No i kto teraz zwróci do kasy miejskiej te około 6 mln złotych? Burmistrz? Nie, tego nie możemy się spodziewać, żeby Burmistrz odpowiadał osobiście za lekką ręką rozdysponowane miliony publiczne. Radni? Nie, ci tym bardziej nie będą ponosić żadnej odpowiedzialności finansowej. Kto zatem? Może klub z Mickiewicza i jego władze? Absolutnie nie! Zatem kto poniesie finansową odpowiedzialność za marnotrawienie publicznych środków chojniczan? Otóż odpowiedź jest jasna i znana, dlatego obecna sytuacja w żaden sposób nie niepokoi chojnickich władz. Odpowiedzialność finansową za nieodpowiedzialność władz miejskich poniosą CHOJNICZANIE! Którzy zapłacą być może jeszcze wyższe podatki, którym sięgnie się do kieszeni pod każdym pozorem. 

Fabuła słynnego filmu "Miś" wysiada przy jakości scenariusza chojnickiej dramato-komedii piłkarskiej. 

poniedziałek, 14 czerwca 2021

"Poseł z PiSu mi nie przeszkadza"

Arseniusz Finster na ostatniej sesji online (Rady Miejskiej Chojnic), bo pomimo zagrożenia epidemicznego zorganizował sesję stacjonarną w ostatni piątek dla Rady Gminy Siennica Różana, podjął różne zaskakujące wątki, tylko niewiele konkretów. Burmistrz staje się sentymentalny coraz więcej opowiada o historii swojego życia i tego jak i kiedy poznawał innych lokalnych polityków. Tak też postanowił opowiedzieć o wątku swojej współpracy z posłem Aleksandrem Mrówczyńskim z którym "współpracuje dla dobra miasta". Panowie ponoć odbierają od siebie telefony i są w stałym kontakcie. Sielanka. Pytanie tylko dlaczego od kilku lat PiS obecny w Radzie Miejskiej Chojnic nie potrafi skutecznie walczyć z lokalnym układem władzy i jego patologiami? Czyżby dlatego, że panowie A&A, Arseniusz i Aleksander mają ze sobą tak wspaniały i idylliczny kontakt? 

Warto bowiem w tym miejscu zaznaczyć, że kiedy byłem w PiSie - chojnickim, tam nigdy nie było ani zdecydowanej woli walki o lokalną władzę, ani zdecydowanej woli walki z lokalnym układem władzy, natomiast często Mrówczyński powtarzał, że trzeba jakoś "po cichu" dotrwać w swoistej symbiozie z lokalną władzą ... do kolejnych wyborów. Nic więc dziwnego, ze Burmistrz cieszy się z "dobrych kontaktów". Panowie "jedzą sobie z dziubka" chociaż oczywistym jest, że Arseniusz Finster powinien być głównym przeciwnikiem PiSu lokalnego i w sumie PiSu na wszystkich jego poziomach bo całe lata rządów Finstera w mieście są zaprzeczeniem wszystkiego do czego dąży i co głosi PiS. No.... ale "dobro Chojnic" jest ważniejsze, a już dobre relacje między wzajemnie sobie słodzącym panom posłom i burmistrzom jest dobrem najwyższym! 

Nic dziwnego, gdyby poseł z PiSu wypełniał swoją rolę i walczyłby z lokalnym układem byłby dla Burmistrza Chojnic np. jakąś rzodkiewką albo suchym korzeniem, a tak jest dobrym partnerem do rozmów i współdziałania.

czwartek, 10 czerwca 2021

Gdzie się schował przedstawiciel wojewody pomorskiego?

Kilka lat temu byłem przedstawicielem wojewody pomorskiego w Radzie Społecznej chojnickiego szpitala. Jakie zadania ma taki przedstawiciel? I co robi obecny

W zasadzie takie jak pozostali członkowie Rady Społecznej, czyli zgodnie z art. 48 ustawy z 2011 r. o działalności leczniczej jest to przedstawianie wniosków i opinii na Radzie Społecznej, ale narzędzia Rady są silne, bo może też postawić np. wniosek o odwołanie dyrektora jednostki lecznictwa publicznego. Przedstawiciel wojewody ma jednak jeszcze jedną rolę w tego typu instytucji, powinien wzmacniać rolę nadzorczą i kontrolną wojewody, poprzez swoją działalność. Z tego zadania próbowałem się wywiązać i nadal z ciekawości obserwuję jak robi to mój następca w Radzie Społecznej. Wiadomo przecież, że nie jestem nadal przedstawicielem wojewody pomorskiego przy RS chojnickiego szpitala, bo odszedłem z PiSu i poseł Mrówczyński "delegował" kogoś z PiSu ze Słupska wraz z wojewodą pomorskim, do tej roli. Kogoś, jak widać z działalności na tyle posłusznego chyba woli posła i nieobytego w lokalnych strukturach władzy, że właściwie ten przedstawiciel nie uczestniczy w spotkaniach Rady Społecznej. 

Przedstawicielem wojewody jest obecnie Sebastian Irzykowski, który był dotąd od czasu swej nominacji, tylko dwa razy na spotkaniu Rady Społecznej, raz w 2019 r., raz w 2020 r. i ani razu w 2021 r.  Rada Społeczna spotyka się średnio 4 razy w roku. Przeczytałem protokoły ze spotkań Rady Społecznej i przydałoby się tam krytyczne oko i głos kogoś z zewnątrz chojnickiego układu władzy, ale Sebastian Irzykowski tej roli nie spełnia. Z protokołów wynika, że Sebastian Irzykowski zadał dotąd jedno pytanie na Radzie Społecznej w 2020 r. i dotyczyło ono ilości osób zatrudnionych w szpitalu na tzw. płacy najniższej krajowej. Raz też Sebastian Irzykowski zabrał głos w 2019 r., próbując podnosić jakieś kwestie proceduralno-prawne, które odnosić by się miały do ogólnego systemu prawnego i jego ograniczeń, omawiając podwyżki dla najniżej uposażonych. Na tym koniec działań przedstawiciela wojewody pomorskiego w chojnickim szpitalu - jak wynika z protokołów i listy obecności. 

Teraz zadajcie sobie pytanie czy ktoś zrobił lokalnemu układowi władzy lepiej niż Aleksander Mrówczyński...?

W mojej opinii, w tej sytuacji braku obecności i aktywności przedstawiciela wojewody zasadnym byłby wniosek do wojewody pomorskiego od przewodniczącego Rady Społecznej o odwołanie przez wojewodę Sebastiana Irzykowskiego, bowiem ten nie wypełnia swojego społecznego mandatu. Oczywiście tak się nie stanie, bo lokalnemu układowi władzy taki brak aktywności przedstawiciela wojewody pomorskiego jest jak najbardziej na rękę. Taka sytuacja obecna jest też niekorzystna dla pacjenta, bowiem nikt krytycznym okiem nie przygląda się działalności chojnickiego szpitala. 


Tutaj znajdują się wszystkie protokoły z posiedzeń Rady Społecznej: https://bip.powiatchojnice.pl/m,1804,protokoly-z-posiedzen.html 

Zrozumieć Burmistrza

Chciałbym, pewnie jak wiele innych obserwatorów, zrozumieć co kieruje chojnickim burmistrzem, który organizuje dla radnych z Rady Gminny Siennica Różana sesję stacjonarną w Sali Obrad Rady Miejskiej Chojnic, ale jednocześnie 3 dni później odbywa się przez wzgląd na przepisy antycovidowe sesja Rady Miejskiej Chojnic w trybie zdalnym. Ktoś zna odpowiedź na tę zagadkę? 

poniedziałek, 7 czerwca 2021

Sesja promocyjna

 Jak się okazuje ze strony internetowej gminy Siennica Różana, rajcy i wójt tej gminy będą 11 czerwca o godz. 14.00 odbywać będą swoją sesję wyjazdową w Chojnicach, sesja odbędzie się w Sali Obrad Rady Miejskiej Chojnic. Informacje na stronie gminy: https://siennica.pl/2021/06/02/informacja-o-obradach-sesji-rady-gminy-siennica-rozana-w-dniu-11-06-2021-r/?fbclid=IwAR1f1wp86Eo5YkMeSOZz0TMst8D0fZX6JOm4AwjvZE4MvvxNz_tKd2Q9w7U . Zaskoczeni? 

Już wyjaśniam. Rajcy z południa Polski (Siennica Różana leży 650 km od Chojnic) przyjeżdżają do Chojnic w konkretnym celu. Jakim? 

Otóż nie jest to żaden interes publiczny. Wójt Siennicy Różanej postanowił zabrać rajców do Chojnic, aby w Chojnicach zostali oni "urobieni" przez towarzystwo Arseniusza Finstera na rzecz przekonania ich co do słuszności zasponsorowania i otwarcia w gminie Siennica Różana galerii...Jutrzenki-Trzebiatowskiego! 

Cieszyć się? Płakać? Warto powstrzymać reakcje. Nie wiadomo bowiem czy Chojnice pozbywają się z baszty więziennej swego "największego artysty" wraz z jego dobytkiem czy to tylko element procesu pączkowania galerii Trzebiatowskiego, który teraz chce mieć swój drugi "życiowy dobytek" w galerii w Siennicy Różanej. Skądinąd w tej sytuacji ciekawe jest to, jakimi argumentami posługuje się starszy Pan malarz, że tylko dla niego cała rada gminy przemierza ponad 600 km, aby dać się przekonać przez Arseniusza Finstera co do talentów Jutrzenki? 

Rajcom z Siennicy Różanej zalecam ostrożność i krytycyzm w przyjmowaniu wszelkich wiadomości w Chojnicach - szczególnie proszę zapytać o ilość odwiedzających basztę Jutrzenki oraz o koszty jej utrzymania. Poza tym proszę być gotowym na to, że i w gminie Siennica Różana Jutrzenka uzna, że jego sztuka i wydatki publiczne na nią nie spotkają się z dobrym odbiorem, więc w oczach "artysty" zostaniecie "chamami", tak jak i nas chojniczan ochrzcił kiedyś Jutrzenka. 

Z żalem obserwuję jak radni w Polsce zajmują się społem rzeczami miałkimi i nieważnymi, ale robią to, bo to cementuje ich ciche interesiki i niejasne układy, a z interesem publicznym nie ma to nic wspólnego - taka jest moja opinia. 

poniedziałek, 17 maja 2021

Nowa książka o politycznych aspektach dostępu do informacji publicznej

 Miło mi poinformować, że ukazała się nowa książka pod redakcją dra Marcina Jastrzębskiego i moją. Jest to książka, której recenzent dr hab. Michał Bernaczyk prof. Uniwersytetu Wrocławskiego napisał w swojej recenzji, że Polska stoi przed cywilizacyjnym dylematem w odniesieniu do informacji publicznej - czy nasze elity będą wspierać korupcję, klientelizm czy raczej transparentność, otwartość i demokrację? 

Zainteresowanych serdecznie zapraszam do lektury, książka dostępna jest w Wydawnictwie UKW: https://wydawnictwo.ukw.edu.pl/sklep/2021/aspekty-polityczne-prawa-dostepu-do-informacji-publicznej-w-polsce-i-na-swiecie/ 



wtorek, 6 kwietnia 2021

Obywatelska zapaść

Chojnice przeżywają swoje czarne dni, przynajmniej w odniesieniu do kondycji społeczeństwa obywatelskiego. Najlepiej świadczy o tym brak budżetu obywatelskiego o czym informują media regionalne (tutaj). 

Argumenty władz Chojnic o tym, że to pandemia jest winna brakowi budżetu obywatelskiego można włożyć między bajki. Od dawna wiadomo o niechęci władz miejskich wobec jakichkolwiek inicjatyw obywatelskich, a tym bardziej wobec wizji ewentualnego upodmiotowienia mieszkańców - do czego poza wzrostem świadomości potrzebne są po prostu pieniądze. Chojnice wyglądają blado na tle innych miast regionu i fakt ten powinien być wstydliwy dla ratusza, ale nie będzie, ponieważ chojnickie władze na każdy argument i fakt, znajdą kłamliwy i gołosłowny kontrargument. Czy ten, kolejny, przykład słabej pozycji miasta Chojnice w regionie jest dla rządzących Chojnicami kolejnym świadctwem przewag Chojnic wobec innych ośrodków, co ma usprawiedliwiać astronomiczne ceny działek w Chojnicach i regionie?

Sprawie winna jest też opozycja, która dała już w przeszłości dowód swojego braku zainteresowania kwestiami społeczeństwa obywatelskiego (tutaj). W przeszłości Arseniusz Finster próbował wiązać budżety obywatelskie z budżetami miejskich osiedli, ale to była bardzo nieudana próba tworzenia z budżetów obywatelskich pasów transmisyjnych woli ratusza do mieszkańców osiedli (tutaj), złowieszczym przykładem tego jak Finster traktował te budżety było umożliwienie mieszania się w sprawy wykorzystania środków z takich budżetów np. jego sekretarce, która potrafiła dzięki protekcji burmistrza dyktować Radzie Osiedla lokalizację inwestycji "obywatelskiej" w postaci placu zabaw przy ul. Sybiraków.  Takie, i inne, postawy były wystarczającą dyskredytacją "budżetów obywatelskich" w ówczesnej formie. 

Kilka lat temu zadeklarowałem Burmistrzowi Chojnic swoją pomoc w stworzeniu Chojnickiego Budżetu Obywatelskiego (ChBO). O konieczności wprowadzenia ChBO pisałem już kilka lat temu (tutaj) i wprowadziłem ten postulat w okresie wyborczym do postulatów, między innymi PiS. Wprowadzenie w Chojnicach budżetu obywatelskiego nie jest zadaniem fizyki kwantowej i przy odrobinie dobrej woli politycznej ze strony władz miasta byłoby bardzo proste. Niestety, tej woli nie widać. Czas to powiedzieć bez zbędnego owijania w bawełnę, ekipa Burmistrza nie chce w Chojnicach budżetu obywatelskiego. Dopóki Chojnicami włada ta ekipa, ważniejsza od ogółu mieszkańców pozostanie murawa Chojniczanki.  

środa, 31 marca 2021

Toksyczne dotacje

Mam ambiwalentne stanowisko wobec dotacji unijnych. Forma działania spółki InnoBaltica, która właśnie dzięki serwilizmowi chojnickich radnych z klubu Finstera, wejdzie prawdopodobnie w kooperację z miastem w tworzeniu zintegrowanego systemu na jeden bilet przekonuje mnie, że nie tylko środki samorządowe ale i dotacje unijne mogą być wykorzystane dla celów budowy "misia".  O sprawie informuje Chojnice24.pl. Warto też wysłuchać zapisu z RM Chojnice w tej sprawie na Chojnice.tv .

Jak to jest z tym biletem na wszystkie środki lokomocji? No super...super. Gdyby nie to, że podobne aplikacje są już na rynku i są dla użytkowników darmowe. Ciekawe też dlaczego Chojnice i inne samorządy w pomorskim mają płacić za dostęp do systemu, skoro te aplikacje będą instalowali indywidualni użytkownicy, a nie miasto. Poza tym, czy ktoś kto przyjedzie do Chojnic ze Śląska nie będzie miał dostępu do aplikacji, czy np. taki Rybnik też będzie musiał wpłacić 4 mln złotych za to, że dwóch mieszkańców Rybnika skorzysta z aplikacji? Nie zastanawia też nikogo, że takie rzeczy dzieją się bezprzetargowo, że nie ma żadnych konkursów na realizację takiego projektu, który to konkurs byłby rozpisany przez np. Urząd Marszałkowski? Ile taki projekt realnie kosztowałby na rynku, może warto było najpierw sprawdzić ceny u istniejących na rynku firm informatycznych? Lansowanie tego projektu przez ludzi związanych z pomorską PO jest dla mnie wystarczającym świadectwem niejasności...i wielu domniemań. Sprawie powinna się przyjrzeć prokuratura, zarówno przez wzgląd na kwestie finansowania tego projektu, jak i przez wzgląd na niejasny i według mnie dyskusyjny w świetle prawa proces decyzyjny, który jasno wskazuje na "lobbing gabinetowy" u wójtów, prezydentów, burmistrzów...i zapewne radnych. Jak takie działania mogą popierać niektórzy radni burmistrza jak Bogdan Kuffel, albo Kazimierz Jaruszewski, tego nie zrozumiem nigdy. 

Dla mnie sprawa InnoBaltica jest jedną z dziesiątków jak nie setek kuriozalnych przedsięwzięć - w moim mniemaniu mających na celu tylko i wyłącznie drenowanie kieszeni podatnika pod pozorem budowania kolejnych wirtualnych "rozwiązań". Jak to według mnie wygląda, jak mogą wyglądać takie projekty? Samorządy składają się na wkład finansowy dla takiej spółki (ten proces jest oczywiście gwarantowany politycznie, bo według mnie w tej spółce są ludzie związani blisko z Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku), następnie spółka taka występuje do UE o dotację na projekt. W mojej ocenie, to jest polityczno - gospodarczy majstersztyk, w tym sensie, że kto powinien, ten na takich projektach na pewno zarobi. Problem jednak w tym, znowu w mojej ocenie, że projekty takie są zupełnie zbędne dla społeczeństwa i dla infrastruktury, ale niezwykle konieczne dla utrzymania wysokiego poziomu życia ściśle określonych osób. W pełnym blasku poprzez takie działania widać szkodliwość "eurokracji". Sytuacji Chojnic i postępowania władz Chojnic należy się nadal bardzo bacznie przyglądać, bo słabość chojnickiej opozycji powoduje, że władze miejskie mało rezolutnie angażują publiczne środki. Warto, przy tej okazji, pochwalić działania chojnickiego PiSu, który zdobył się w Radzie Miejskiej na odwagę i zagłosował przeciwko przystąpieniu do InnoBaltica. 

poniedziałek, 29 marca 2021

Książka o chojnickim układzie władzy

Kilka miesięcy temu zapowiedziałem książkę o chojnickim układzie władzy. Początkowo chciałem napisać książkę publicystyczną, ale zdecydowałem, że będzie to poważniejsza praca politologiczna, a moim głównym celem będzie oddanie rzeczywistego i krytycznego obrazu życia politycznego w Chojnicach. Chciałbym poinformować moich Czytelników, że książka powstaje, ale ukaże się później niż to zapowiadałem. Powodów jest wiele, ale jednym z naczelnych jest to, że piszę też równolegle inne książki politologiczne. 

Na ten moment ujawnić mogę, że książka bazuje na bardzo obszernym materiale dokumentacyjnym i na pewno będzie pierwszym takim opracowaniem o chojnickiej polityce w XXI wieku. Tego typu publikacji nie ma też raczej dla innych miast i regionów Polski, bo uwagę badaczy zajmują raczej bardziej uniwersalne problemy niż życie lokalne, mnie jednak, jak wiecie, świat lokalny, samorządowy, interesuje niezwykle głęboko od wielu lat. 

Fala ogłupienia

Pod płaszczykiem modernizacji systemu komunikacji wiceArseniusz, chce udziału Chojnic w spółce "InnoBaltica", Chojnice uzyskają w ten sposób dostęp do ... aplikacji za jedyne 3,6 mln złotych do 2028 r. 

Jak czytam o takich durnych propozycjach, to nie dziwię się, że w mieście nie ma środków na żadne racjonalne i potrzebne cele. Przykład? Podwyższenie siatek na boiskach Orlik, tak żeby piłki nie wpadały w domy jednorodzinne - na to środków nie ma, ale jest na aplikację 3,6 mln złotych, bo tak sobie postanowi i uzna za stosowne wydać taką kwotę wiceburmistrz Kopczyński. Być może takie wydatki to normalność dla Kopczyńskiego, ale nawet w Chojnicach ludzie mają na tyle rozumu, żeby taki wydatek nie przeszedł. Myślę, że nawet burmistrzowscy radni powinni pójść po rozum do głowy i położyć kres bezsensownej aktywności wiceburmistrza Kopczyńskiego, który w swoich pomysłach powoli zaczyna dościgać swojego kolegę z basenu, czyli Mariusza Palucha. Panowie - oficjalnie to napiszę - puknijcie się w głowę i to zdrowo. Nie będę się doszukiwał drugiego dna takich kuriozalnych zamierzeń jak udział w aplikacji FALA, po prostu uznam, że jesteście bardzo niemądrzy. 

piątek, 26 marca 2021

Co się dzieje z Galerią Jutrzenki Trzebiatowskiego?

Powstała około dekadę temu, otwierana z wielką pompą, zapowiadana jako serce kultury chojnickiej i Mekka artystów - Galeria Jutrzenki Trzebiatowskiego chyba umarła i zatarły się po niej ślady na mapie Chojnic, pozostały tylko rachunki dla Miasta Chojnice? 

Pamiętam, że koszt remontu baszty, która mieści Galerię Jutrzenki Trzebiatowskiego wyniósł około 1 mln zł. Ponadto Miasto wzięło na siebie utrzymanie tego obiektu oraz jego kustosza, a Jutrzenka Trzebiatowski oddał swe dzieła Miastu, zachowując prawa do lokalu w baszcie. Do dziś uważam, że dla Miasta Chojnice był to tragiczny interes. Zarówno w znaczeniu społecznym jak i gospodarczym. Nie dość, że wpakowano około miliona złotych środków publicznych w "domek zabaw i wystaw" dla jednego człowieka, to jeszcze miejsce to faktycznie stoi puste i raczej nie służy już nikomu i niczemu, poza tym, że jest przy głównej arterii miasta pomnikiem przerośniętego ego dwóch ludzi - Jutrzenki Trzebiatowskieg i Finstera, który chciał się nieco ugrzać w świetle "sztuki". Żałosne, małomiasteczkowe i szkodliwe społecznie działanie, w mojej ocenie, z których zresztą słynie nasz włodarz. 

Jak sytuacja wygląda po latach? Otóż Miasto Chojnice już nie prowadzi nawet od 2015 r. ewidencji o odwiedzinach w Galerii Jutrzenki Trzebiatowskiego, ale płaci ze środków publicznych na utrzymanie "tego domku dla jednego malarza". Czy to nie jest kolejny przykład tego jak źle zarządzane są Chojnice? 

Obecnie zaś jest na horyzoncie kolejna Galeria Jutrzenki Trzebiatowskiego, ale ... w gminie Siennica Różana na Lubelszczyźnie. Zaskakujące prawda? O sprawie napiszę wkrótce więcej, ale dziś tylko zdradzę, że i w tej gminie chore pomysły włodarzy samorządowych rozpalają wyobraźnię mieszkańców, na myśl o tym, że z pieniędzy publicznych przeznaczone będą być może miliony na kolejne mauzoleum dla jednego artysty malarza - Jutrzenki Trzebiatowskiego.  Czy wielki "przyjaciel" Chojnic znudził się już swoją galerią w Chojnicach? 



sobota, 13 marca 2021

Grzeją nas Niemcy

W TVP zagrzmiało, że ciepłownictwo w wielu miastach Pomorza Zachodniego, lubuskiego no i z Pomorza Gdańskiego...Chojnice są w rękach kapitału niemieckiego. Oznacza to, że popularnie nazywany w Chojnicach zakład ciepłownictwa "MZEC" jest w rękach Niemców. Czy to powinno nas martwić, że poplecznicy PO sprzedali te zakłady i są one obecnie w rękach Niemców? Rozważmy to.

Zapewne chodzicie na zakupy do Lidla? Kapitał niemiecki. Jeździcie VW, Audi? Niemieckie. Kupujecie w Biedronce? Portugalska. Lista jest długa i tak działa globalizacja. Z tym, że...

Ciepłownictwo to jednak jeden z sektorów kluczowych dla bezpieczeństwa i uważam, że w tym jest problem pogrzebany (albo palony...). 

Niestety sprawa przejęcie przez kapitał prywatny MZEC była w Chojnicach podnoszona lata temu, w krytycznym świetle, ale nikt tematu nie drążył, nie badał, nie interesował się. Stało się, co się stało. Kto jest winny? W mojej opinii winny jest zarówno lokalny układ władzy jak i ... PiS. Przypomnę bowiem, że to nie kto inny a PiS dał szansę lokalnym watażkom na trzymanie się stołków jeszcze przez 10 lat, nawet jeśli już przyspawani do nich byli od lat 20, bo PiS przestraszył się samorządów, kiedy zaproponowano, że będzie obowiązywało wsteczne ograniczenie kadencji. A to właśnie należało zrobić. Państwo polskie, czego jestem pewien, nie ma sił i środków, żeby śledzić wszystkie ciemne i szare interesy w jakie są zaangażowani lokalni samorządowcy w Polsce, którzy traktują gminy i powiaty jak księstwa. Dlatego tylko to brutalne oderwanie od stołków i rozerwanie chorych układów lokalnej władzy było szansą, żeby walczyć z takimi sytuacjami jak te w których dochodzi do przejmowania kluczowych branż przez niemiecki kapitał. Na domiar złego chojniccy radni miejscy, nie inaczej jak w poprzednich kadencjach, nie zajmują się sprawami istotnie ważnymi dla miasta, tylko wybierają sprawy bezpieczne, powiedziałbym "chodnikowe", tak żeby nie naruszać interesów lokalnego układu władzy. No i mamy efekty. 

Jak to było, kiedy MZEC prywatyzowano? Jedynym klubem radnych około 20 lat temu, który się temu procesowi przeciwstawiał w Chojnicach był, dawno już zapomniany, ZChN. Warto poczytać: https://weekendfm.pl/?n=3469

Jeśli ktoś jeszcze wierzy, że przypadek "MZEC" jest odosobniony, to chciałbym jednak, żeby się obudził. Nie, to nie jest odoosobniony przypadek, tak wygląda zarządzanie Chojnicami. Miasto sprywatyzowało MZEC i to jest istotny problem, któremu także warto byłoby się lepiej przyjrzeć - jak ten proces prywatyzacji wyglądał?  Sprawą zajmowało się kiedyś NIK na wniosek posła Walendziaka: https://weekendfm.pl/?n=7540

W świetle tych zdarzeń - teraz humorystycznie - nowego znaczenia nabiera brak grzania z "MZEC" dla płyty na stadionie Chojniczanki. Być może Burmistrz Finster winien wcześniej zadzwonić do niemieckiego Burmistrza Emsdetten i poprosić o zgodę na wykorzystanie energii z miejskiej ciepłowni... Podobno Niemcy są mili dla Polaków, kiedy się ich odpowiedni o coś poprosi. 

O sprawie, jak dotąd, lokalnie napisano na chojnice.tv: http://chojnice.tv/wideo-6196-MZEC_Chojnice_jest_w_sp%C3%B3%C5%82ce_Szczeci%C5%84ska_Energetyka_Cieplna._By%C5%82o_o_nich_w_Wiadomo%C5%9Bciach_TVP