poniedziałek, 29 października 2018

Będzie proces ze szpitalem w sprawie płatnej telewizji?

Zgłosiłem do Rzecznika Praw Pacjenta sprawę płatnej telewizji, jeszcze nie wiem jak tę sprawę Rzecznik rozpozna, ale jestem dobrej myśli - mam nadzieję, że Rzecznik wystąpi na drogę sądową ze Szpitalem Specjalistycznym w Chojnicach, szpital przegra i będzie musiał rozwiązać umowę z dostawcą szpitalnej telewizji. Jeśli jednak Rzecznik nie zechce pójść tą ścieżką, to będę zmuszony wejść na drogę sądową ze Szpitalem Specjalistycznym samodzielnie w obronie interesów pacjentów, ewentualna wygrana może być precedensem, który umożliwi wykurzenie płatnych telewizji z polskich szpitali oraz zmianę prawa - tak, aby usunąć obecną lukę dotyczącą kwestii abonamentu za te odbiorniki. 

O sprawie będę na pewno wkrótce informował - najpierw o odpowiedzi Rzecznika Praw Pacjenta, a następnie o moich krokach. 

niedziela, 28 października 2018

Zegar Palucha

Po prawej stronie znajduje się zegar, który nazwałem "Zegarem Palucha". Mariusz Paluch zapowiadany na wicestarostę powiatu chojnickiego, słynął do niedawna jako prezes Parku Wodnego w Chojnicach. Kiedy był tym prezesem, to potrafił robić i mówić rzeczy wielce groteskowe, okazuje się zresztą, że czyni to nadal. 

Natomiast chciałbym wytłumaczyć do czego służy "Zegar Palucha" - otóż odlicza on czas do upływu nowej kadencji Rady Powiatu Chojnickiego, a tym samym do końca kadencji Palucha. Mariusz Paluch jako kandydat z list KO (PO i Nowoczesna) obiecywał w punkt. 4 swojego programu: darmowy wstęp do Parku Wodnego w Chojnicach dla wszystkich mieszkańców powiatu chojnickiego. Wypada więc patrzeć nowo wybranemu radnemu i wicestaroście na ręce i w nadziei wypatrywać dnia, kiedy wszystkim mieszkańcom ziemi chojnickiej zapewni darmowy wstęp do Parku Wodnego. Według mnie taki dzień nigdy nie nastania, a zegar nie zatrzyma się aż do upływu kadencji. W jaki bowiem sposób radny powiatowy chce umożliwić darmowy wstęp na basen, skoro Park Wodny to spółka, która jest w 100% własnością Miasta Chojnice? Pewnie wie to tylko sam Paluch, a jeśli nie wie i rzucał obietnice na wiatr, żeby zwabić wyborców - to zegar będzie mu pamiętał tę niezrealizowaną obietnicę. 

Dodam jeszcze, że pytałem Palucha na podany publicznie w Jego ulotce numer telefonu na który prosił wysyłać SMS - y o głosowaniu, kiedy można spodziewać się darmowego basenu, niestety nie otrzymałem odpowiedzi na temat, a jedynie jakiś zestaw frustracji i bełkotu pokazujący jak niski poziom intelektualny i jaką kulturę prezentuje Pan Paluch. Być może po prostu to tylko wyraz tego,że sobotni wieczór wziął górę nad wolą Palucha (u Kukiza był problem z piątkiem)? Być może zadałem bardzo niewygodne pytanie na temat postulatu wyborczego Palucha? Paluch mi radzi, żebym nie kombinował, ale co wykombinuje Paluch, żeby basen był darmowy dla wszystkich mieszkańców powiatu?  Wypada jeszcze zapytać Burmistrza co myśli o propozycjach Palucha na temat darmowego basenu,ale na to przyjdzie czas:



Dlatego odliczamy, prawie 1800 dni na realizację tak błahego postulatu to powinno  być dla Palucha małe piwo. Poniżej zamieszczam kopię ulotki Palucha i zwracam uwagę na pkt. 4, który stał się bodźcem do stworzenia "Zegara Palucha". 



AKTUALIZACJA: Wysłałem zapytanie o opinię na temat postulatu wyborczego w sprawie basenu do Burmistrza Chojnic, który jednocześnie jest jednoosobowym zgromadzeniem wspólników Centrum Park, Burmistrz Chojnic odpowiedział mi na to zapytanie następująco: 


  Panie Marcinie!

Roczne przychody ze sprzedaży biletów w Parku Wodnym to ok. 1 mln 400 tys. PLN. Bezpłatny dostęp ogółu mieszkańców do PW byłby możliwy
wtedy i tylko wtedy, gdyby spółka otrzymała dopłatę w wysokości przychodów z biletów. Nie wiemy też, czy na skutek bezpłatnego dostępu
nie zwiększyłaby się ilość korzystających. Jeżeli tak, to rosłyby też koszty ogólne.

Pozdrawiam
Arseniusz Finster
Burmistrz Chojnic  

Kondominium samorządowe

Powiat Chojnicki i chojnickie starostwo stało się swoistym kondominium samorządowym. Kondominium to takie zjawisko, kiedy to pieczę na rzekomo niezależnym bytem pełnią inne zewnętrzne siły, które utrzymują jego fasadowość. Tak w mojej ocenie jest obecnie z chojnickim starostwem, które dalekie jest od samodzielności politycznej. 

Zapowiada się nam bowiem wicestarostę Mariusza Palucha, który oczywiście jest protegowanym Arseniusza Finstera, czyli chojnickiego burmistrza, natomiast starostą został Marek Szczepański, którego zdołałem poznać na posiedzeniach Rady Społecznej Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach, a w odniesieniu do tej sytuacji jest on przede wszystkim partyjnym podwładnym dyrektora chojnickiego szpitala, czyli Leszka Bonny. I jak niby podmiot prowadzący Szpital Specjalistyczny miałby w tych warunkach bez konfliktu interesów kontrolować działalność szpitala chojnickiego? Ciężko mi to sobie wyobrazić. Do tego zestawu należy jeszcze dodać wpływ wójta Szczepańskiego na kilku radnych powiatowych, którzy są w koalicji z Paluchem (Finsterem), i Szczepańskim (Bonną). Dlatego powiat to kondominium samorządowe opanowane przez siły zewnętrzne i politykę samorządową szczebla gminnego. Starostwo i powiat zostały w ten sposób sprowadzone do podnóżka polityki gminnej - lokalnego burmistrza, wójta i szefa Platformy Obywatelskiej w powiecie. Realnie więc w lokalnej polityce rządzą dwie osoby - Leszek Bonna i Arseniusz Finster, wójt zaś pełni swoistą i niepewną raczej rolę języczka u wagi. 

Nic dobrego ten układ nie wróży na przyszłość. Można stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że lokalny układ władzy po ostatnich wyborach opanował wszystkie możliwe przyczółki władzy w Chojnicach, opozycja może płakać w rękaw przez kolejne pięć lat. 

sobota, 27 października 2018

Pomysł na mieszkania w Chojnicach

Chodząc chojnickimi ulicami można dostrzec dziesiątki pustych witryn sklepowych, gdzie przez długie miesiące wiszą afisze ogłoszeniowe. Niestety zarówno wynajmujący jak i najemcy popełniają w nieskończoność ten sam problem. Wynajmujący - wynajmują pod działaność gospodarczą swoje lokale, dla najemców, którzy w krótkim czasie stają się niewypłacalni i ta karuzela kręci się w Chojnicach od lat. Niestety zmieniła się specyfika handlu i nikt w Chojnicach nie uratuje, ani strefy śródmiejskiej - nie przywróci jej świetności gospodarczej w tradycyjny sposób, ani nikt nie zbuduje rocznie tysięcy potrzebnych mieszkań. 

Rozwiązaniem jest przede wszystkim przegląd nieruchomości ZGM, których było ok. 2 tys. w 2018 r. Jeśli więc w takiej licznej substancji nie ma wolnych mieszkań? W to nie chce mi się wierzyć, uważam, że to kwestia zarządzania. 

Natomiast pewnym novum może być pomysł następujący. Zastanówmy się wraz z właścicielami nieruchomości, którzy dotąd głównie wynajmowali pod działalność gospodarczą, czy nie warto byłoby im przerobić pustych sklepów i magazynów na ciekawe mieszkania? Miasto mogłoby w tym przecież wydanie pomóc, na pewno organizacyjnie. 

Mam nieodparte wrażenie, że na te puste lokale, jeśli byłby w nich mieszkania, znalazłoby się wielu chętnych. 

Czy stoimy w obliczu kryzysu demograficznego?

Ostatnio podano w mediach, że oto Chojnice stoją w obliczu kryzysu demograficznego, bo do 2030 r. liczba ludności miasta spadnie do 37 tys. mieszkańców. 

Czy mamy do czynienia z kryzysem demograficznym? 

Chojnice dotąd bardzo dobrze wypadały w skali kraju, w perspektywie czynników demograficznych. Jeśli przyjąć wskaźnik 2,1 jako umożliwiający zastępowalność pokoleń i powolny wzrost liczby ludności, to taki właśnie był ten wskaźnik w Chojnicach. Niestety dotychczasowe władze miasta nie dysponując wiedzą o współczesności, a na pewno dysponując niewystarczającą wiedzą, nie potrafiły działać procesom związanym z globalizacją, takim choćby jak suburbanizacja (duża liczba podmiejskich osiedli - w naszym przypadku w gminie wiejskiej). Stąd też wysuwałem potrzebę powołania Ośrodka Badań nad Chojnicami - jako pracowni, która będzie pomocna w procesie tworzenia prawa miejscowego i podejmowaniu decyzji politycznych w mieście - na bazie wiedzy, a nie ideologii. Problem demograficzny samego Miasta Chojnice powinien więc być rozpatrywany przez perspektywę tego, co dzieje się w gminie wiejskiej Chojnice oraz w całym powiecie z ludnością. Przecież Chojnice stanowią centrum życiowe dla wielu choijniczan przebuwających na "wewnętrznej emigracji", czyli żyjących w gminie Chojnice lub w gminach ościennych, a nwet  ościennych powiatach jak nasz burmistrz. Okazuje się, że sytuacja ludnościowa w powiecie zacznie się zmieniać rzeczywiście po 2030 r. według danych GUS, ale wahania liczby ludności w konkretnych kohortach nie będą tak wielkie, jak mogło by się wydawać. O ile np. w 2014 r. powiat liczył ok. 96 tys. mieszkańców, to w 2040 r. ma to być 94, 5 tys. Realnie odczuwalne mogą zmiany w liczbie ludności w wieku produkcyjnym, bo odpowiednio liczba ta spadnie z 60 tys. w 2014 r. do 58 tys. w 2040 r. Nie jest to jednak czarny scenariusz. 

Tytułem podsumowania - to zmiana stylu życia i wzrost ludzkiej mobilności (rocznie migruje na świecie ponad 250 mln ludzi) są głównymi przyczynami spadku rozrodczości, szczególnie populacji Zachodu, ale już wkrótce i Chin, które w 2030-2040 r. zderzą się z wizją w której zamiast 5 podatników pracujących na 1 emeryta, będzie ich pracowało zaledwie 2. Jednak...nie należy tracić nadziei. W historii wielokrotnie bywało tak, że wizje demografów nie spełniały się. Może się zderzyć z rzeczywistością w której Chojnice po 2030 r. nagle zaczną zyskiwać ludność, bo zwyczajnie wpłynie na to technologia i ... ponownie zmiana stylów życia. Scenariusze GUS bazują na twardych przesłankach historycznych, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć demograficznej przyszłości. Przecież przed 1939 r. również tworzono prognozy demograficzne dla Polski, według nich dziś Polska powinna być państwem ok. 60 mln obywateli. Warto też mieć wzgląd na to, że to wielkie procesy i trendy, przede wszystkim, stymulują procesy ludnościowe. Oczywiście można w przestrzeni lokalnej tworzyć warunki ułatwiające rozwój ludnościowy, a jak wskazują przypadki historyczne tymi czynnikami są niskie podatki, tanie mieszkania - tania ziemia, dostępność i wielkość rynku pracy do tego możemy dodać jakość życia i występowanie dodatkowych usług - szpitale, itd. Wszystko to składa się na atrakcyjność. 

Chojnice niestety postrzegane są nawet z Trójmiasta, jako "wiocha" i o tym mówmy otwarcie. Dlatego słuszne są spostrzeżenia, że o młodych nie możemy konkurować z wielkimi ośrodkami, bo nie jesteśmy w stanie. Mało kto preferuje mieszkać w Chojnicach zamiast w Gdańsku. 

piątek, 26 października 2018

Rejestr wyborczy

Tuż przed wyborami dowiedzieliśmy się, że do rejestru wyborców dopisywały się wysokie liczby obywateli. Jak się okazuje nie jest to jednak żadna zawrotna ilość. Do rejestru wyborców dopisało się zaledwie 79 osób.  


czwartek, 25 października 2018

Długi Marsz

Czeka nas długi, choć nie daleki marsz. 

Swój udział w lokalnej polityce datuję od 2008 r. (wtedy kiedy Finster otrzymywał jeszcze ok. 85% poparcia wyborczego), jest to więc okrągła dekada w czasie której wiele się wydarzyło. W ostatnich wyborach nie uzyskałem mandatu radnego, nie ma też wciąż politycznych możliwości w innych konstelacjach wyborczych. Pierwszą opozycyjną inicjatywą w której brałem udział był Projekt Samorządność przy udziale chojnickich środowisk prawicowych i wolnorynkowych. Drugą Projek Chojnicka Samorządność, który w zamierzeniach miał konsolidować szeroki front obywateli o różnych zapośredniczeniach ideologicznych, ale skorych do aktywizacji społecznej i obywatelskiej oraz do działań na rzecz przejrzystości władzy lokalnej. 

Ten Długi Marsz w Chojnicach ku zmianie lokalnego układu władzy nie zakończył się dotąd. Mamy co prawda 6 radnych z listy PiS, ale ilu wśród nich jest członków PiS? Ilu jest w nich ludzi oddanych idei zmiany politycznej? Obawiam się, że ten skład PiS w Radzie Miejskiej, będzie tak samo jałowy w swych efektach, jak ten z okresu lat 2010-2014, z tym, że ta jałowość będzie o rok dłuższa. Oczywiście wszystko będzie zależało od otwartości nowych radnych opozycyjnych i ich zdolności konsolidacji środowisk, bo albo będą prawdziwymi racjami, albo staną się tylko miejskimi "dietetykami". Problemem na pewno może się okazać też brak spójności ideologicznej wśród nowych radnych z list PiS oraz chęć dokonywania wyjść z klubu PiS lub nawet założenia swojego klubu na samym starcie nowej Rady Miejskiej. Przecież radni tacy jak Kazimierz Drewek są raczej powolni woli Burmistrza Finstera bardziej, aniżeli interesowi, który reprezentuje partia rządząca. Głosowanie za in vitro było tego dobitnym świadectwem. Świeżacy w polityce - Krzysztof Pestka i Patryk Tobolski nie mają na razie wyrobienia politycznego, ani nawet nie są kierunkowo wykształceni do udziału w tworzeniu prawa lokalnego, ale skoro się tam znaleźli to należy ich wspierać organizacyjnie i jeśli tylko na takie wsparcie będą otwarci na pewno będę go udzielał. Podobnie niestety ma się sprawa Mirki Daleckiej w Radzie Powiatu, bez zaplecza wiedzy jakim byłby Andrzej Dolny, Jej pozycja w Radzie Powiatu będzie tym czym była, czyli swoistym głosem protestu zgłaszanym na każdym kolejnym posiedzeniu, wszak cennym, ale niewiele znaczącym w procesie decyzyjnym. Nadto zaledwie 5 mandatów PiS w Radzie Powiatu, wobec szumnie zapowiadanego zwycięstwa PiS, to porażka za którą nikt nie będzie chciał przyjąć odpowiedzialności, a ktoś powinien. Obawiam się takiej możliwości, która zakłada, że PiS straci ponownie klub w powiecie, a w Radzie Miejskiej będzie on ograniczony do 3 radnych z 6, których PiS wprowadził. 

PiS chojnicki ma problem, bo powstaje swoista propaganda sukcesu. Trzeba powiedzieć to wprost wybory samorządowe PiS przerżnął, a co gorsza do rad wprowadził nie tylko swoich ludzi, ale i przedstawicieli innych opcji i ugrupowań podatnych na ich interesy. Do Rady Miejskiej PiS otrzymał ok. 25%, kiedy w 2014 r. ponad 23% wraz z sojusznikiem wyborczym jakim był PChS. Kandydat PiS Bartek Bluma otrzymał ok. 18% poparcia, kiedy w 2014 r. kandydat PiS jakim był Mariusz Brunka zebrał ponad 30%. Gdzie ten sukces? Nie można oszukiwać siebie, kiedy przegrało się interesy grupowe - drużynowe, a wygrało się tylko coś dla siebie. 

Długi Marsz wiąże się nie tylko z walką polityczną, ale z wytrwałą pracą organiczną. W tworzeniu kadr zdolnych do przejęcia władzy, oraz do pracy organizacyjnej w imię jakichś wyższych idei przez czetery lata, a nie tylko do obejmowania mandatów z doskoku. Przecież wśród radnych mamy wielu takich, którzy społeczni nigdy się nie udzielali. To jest problem, którego oni sami nie dostrzegają. 

Nie można się okopywać na pozycjach, należy konstruować wizje i wariany przyszłości politycznej dla Chojnic bez układu władzy Finstera. Liczby bezwzględnie wskazują - Finster traci poparcie i od 2010 r. stracił ok. 20% poparcia. Ogromny potencjał jakim jest głosowanie ok. 48% obywateli na ugrupowania opozycyjne, oraz 35% na opozycyjnych kandydatów do fotelu burmistrza musi zostać przekute w ciągu najbliższych pięciu lat z plaformy niezadowolenia i poparcia poniżej 50% w platformę władzy i kreowania lepszych Chojnic. 

W wielu organizacjach, środowiskach i stowarzyszeniach, potrzebna jest zmiana albo przywództwa, albo stylów przywództwa, bo przy obecnych liderach nie odnieśliśmy zwycięstwa i nie możemy się go spodziewać za 5 lat, a być może dopiero za 10 lat? Takiej prognozy dziś nikt nie da. Czeka nas Długi Marsz i długie trwanie, to że nie odchodzi się z polityki po przegranych świadczy o profesjonalizacji polityki i stabilizacji sceny politycznej i w zasadzie to dobrze wróży danej wspólnocie, bo być może będzie w polityce jeszcze mniej ludzi przypadkowych. 

Żeby dać pewne punkty odniesienia, to wskażę na takie fakty: w Wielkiej Brytanii Torysi rządzili 23 lata bez przerwy w XIX w. i nadeszła zmiana polityczna, komuniści w Polsce rządzili 45 lat i nadeszła zmiana, w Nowej Zelandii w latach 1960-1984 rządzili konserwatyści z krótką 3 letnią przerwą rządów Partii Pracy. Do czego zmierzam? Długi trwanie u władzy, jak Finstera, związane jest z koniecznością wytrwałego i ustawicznego trwania w opozycji. 

Władzę można byłoby już zmienić teraz, tylko, że po stronie opozycji nie ma liderów zdolnych do konsolidacji środowisk. Jeśli wcześniej korzystne było rozproszenie, które pomogło przetrwać pogrom wyborczy z 2014 r., to teraz, w związku też z nową ordynacją, należy iść w kierunku silnej konsolidacji. I na ten moment jestem przekonany, że ta konsolidacja powinna nastąpić wokół PiS, ale w PiS także nie ma obecnie lidera, który byłby postrzegany jako osoba zdolna do współpracy i posiadająca wystarczające kompetencje do rozmów z szerokimi środowiskami politycznymi. Dominuje bowiem dogmatyzm i klerykalizm, który wychodzi bokiem całemu środowisku, poza wąskim gronem, które "ugrało swoje". To jest gorsząca sytuacja, która będzie rezonować na stan opozycji. Trzeba, sięgając do pracy organicznej, zacząć proces monitoringu działań władzy w mieście i powiecie od wczoraj. Żeby tego dokonać nie wystarczy być partyjniakiem, należy być przede wszystkim światłym obywatelem. 

Dawno nastawiłem się na Długi Marsz, ale byłem przekonany, że ostatnie wybory dawały szansę drugiej tury i wzięcia Rady Miejskiej, niestety skupienie się wielu osób na partykularnych interesach a nie idei zmiany w Chojnicach stanęły temu na przeszkodzie. Potrzebujemy silnego i wyrazistego przywództwa, jak nigdy wcześniej, ale większość osób tego przywództwa przez swój ośli upór nie chce zaakceptować, pomimo tego, że sami nie potrafią zaproponować niczego co porwałoby chojniczan do wizji miasta bez obecnych układów władzy i tej ekipy siłowników, która jest nam znana od ponad dwóch dekad. 

środa, 24 października 2018

Paluszki w cenie

Po zakończonych wyborach, i ich wynikach, przecieram oczy ze zdumienia. Im durniejsza kampania, im głupsze postulaty i propozycje, im wyższy stopień infantylizacji przekazu...tym wyższy wynik. To nic, że kandydaci bredzą, nie potrafią mówić, seplenią, nie znają znaczeń słów, nawet powszechnie znanych, nie mają pojęcia o polityce, procesach tworzenia prawa, to nic, że w kampanii wyborczej królowały hasła: "Teraz albo nigdy!". 

Ta kampania udowodniła, że świadomość polityczna chojniczan jest bardzo niska i nikła. Dominowała tandeta, uproszczony przekaz, a nawet manipulacja obrazem (wykorzystywanie wizerunku dzieci na ulotkach, naginanie prawa wyborczego - nakłanianie do wysyłania sms z informacją o wyborze kandydata). To wszystko przekracza wyobrażenie obserwatora polityki. Myślę, że większość z tych ludzi, którzy stosowali te prostackie metody dziś się głęboko śmieje ze zbiorowej głupoty ludzi, którzy oddali na nich głos. 

Jak bowiem można oddawać głos na ludzi skompromitowanych? Na tych, którzy nawet wylecieli z pracy w instytucjach publicznych? Jak można wybierać osoby, które generowały non - stop straty, zbierali odciski paznokci (celowo, bo nie chcę nadużywać słowa palec), knuli przeciw opozycji? Czy ktoś ludziom tym płacił za głosy? Czy ktoś ich do tego bezmyślnego wyboru nakłaniał? 

poniedziałek, 22 października 2018

Przegrana bitwa wyborcza

Wyniki już wszyscy znamy, są dostępne na stronach PKW: https://wybory2018.pkw.gov.pl/pl/geografia/220201#results_vote_elect_mayor_round_1 . 

Dla mnie sensacją jest wynik Finstera, który przekroczył prognozowany zakres poparcia. Zaskoczył również wynik, który uzyskał Leszek Redzimski - tutaj z kolei było wielkie przeszacowanie. 

Najmniej zaskoczyły mnie wyniki do Rady Miejskiej, z tym, że byłem przekonany o mandacie lub dwóch dla KWW Leszka Redzimskiego i takiej samej ilości dla PChS, kosztem KO i KWW AF. Te głosy rozłożyły się nieco inaczej. 

Wynik mojego kolegi z PiS, czyli Bartosza Blumy. Po pierwsze Rada Miejska - bardzo wysoki wynik, ale nawet nowicjusze na liście brali kilkaset głosów z jedynek, więc wynik po prostu partyjny, plus wkład własny Bartka w czasie kampanii wyborczej. W przypadku wyniku Bartosza w wyborach na urząd Burmistrza, to wskazywałem właśnie 18% i tylko nieco niższy wynik Bartek uzyskał. Nie jest to wynik, który pokrywałby się z wynikiem jaki padł na PiS do Rady Miejskiej, bo jest niższy i tę kwestię warto przemyśleć w przyszłości, gdyż nigdy jeszcze kandydat PiS nie uzyskał wyższego wyniku niż wyniki kandydatów z PiS do Rady Miejskiej. 

Nie zaskakuje mnie zbytnio (choć o 3% również poza zakresem) wynik Mariusza Brunki, któremu przez 4 ostatnie lata się chyba wydawało, że to on dostał ostatnio ponad 30%, zapominając, że był to swoisty splot czynników - takich jak zawiązanie koalicji z dwoma innymi ugrupowaniami, w tym z PiS. Teraz Mariusz Brunka pomimo tego, że był w RM, to wynik miał bardzo niski. Myślę, że to jest w końcu wyborczy nokaut dla burmistrzowskich ambicji Brunki. Zapewne będzie to też miało swoje konsekwencje wewnątrz PChS, bowiem i lider stowarzyszenia Kamil Kaczmarek uzyskał bardzo niski wynik z 1. pozycji na liście (130 głosów). 

Odnośnie komitetu Finstera, to należy Burmistrzowi oczywiście pogratulować. Znowu wygrał, choć zupełnie niezasłużenie w tych wyborach. Dlaczego? Bo Jego program był w większości odgrzanym daniem i swoistym przeglądem inwestycji z lat minionych. Niestety 65% chojniczan kupiło to. Dla opozycji to dobra wiadomość, bo Finster otrzymał znowu mniej głosów niż ostatnio, ale brak konsolidacji i wielość kandydatów jednak sprawiła rozproszenie siły uderzenia. Dlaczego? Warto spojrzeć na Radę Miejską. 38,25% dla KWW AF, a ok. 46-47% dla ugrupowań opozycyjnych - co by było, gdybyśmy mieli jednego kanydata jak w w 2014 roku? Można się zastanawiać. 

Ze smutkiem przyjąłem wieści o wynikach do Rady Powiatu. 1050 głosów na Mariusza Palucha vel "teraz albo nigdy", to obraz idiokracji. Wybór, ponowny, Szczepańskiego, Skai, itd. o chyba już szczyt syndromu sztokholmskiego chojniczan. 

Osobiście dziękuję za 116 głosów od chojniczan. Jesteście naprawdę SUPER, że znaleźliście mnie na tym ostatnim 9. miejscu na liście, pomimo tego, że nie robiłem kampanii wyborczej, nie miałem swoich ulotek, plakatów, nic poza wspólnym biuletynem PiS. Dlatego czuję tym silniejsze zobowiązanie do dalszej pracy społecznej. Nadto chciałbym żebyście wiedzieli, ten wynik dał mi 3. miejsce na liście, a mamy dwa mandaty. To znaczy, że jestem w blokach rezerwowych do Rady Miejskiej, gotowy na każdą ewentualność wejść tam z "automatu". Wierzcie mi, proszę, że bardzo chciałem startować z 1. miejsca i koledzy z PiS w większości też mi to umożliwili, ale honor nie pozwolił mi na start jako lider tej listy i nawet się cieszę, bo mamy nowicjusza z PiS w Radzie Miejskiej - Krzysztofa Pestkę, któremu również gratuluję i liczę, że zdoła się szybko wgryźć w miejskie realia polityczne. 

Co po wyborach? Otóż uważam, że dalsza i wytężona praca. Może wreszcie ruszymy ten projekt Akademii Samorządowej i Stowarzyszenia Kocham Chojnice. 

Zasmucony jestem Drodzy Chojniczanie, żeście na kolejne 5 lat wybrali sobie to samo, na co świadomie narzekacie każdego dnia. Do następnych wyborów na pewno zdołamy wspólnie, wszyscy, wystawić godnego kandydata wobec Arseniusza Finstera. 5 lat daje dużo czasu na gruntowne i uczciwie przygotowania. Burmistrza też muszę za coś pochwalić - chociaż wytoczył bezsensowny proces Leszkowi Redzimskiemu, to jednak trzeba przyznać, że spuścił nieco z tonu względem tego co prezentował w przeszłości. 

niedziela, 21 października 2018

Jakie wyniki wyborcze?

Tydzień przed wyborami dokonałem symulacji wyników wyborczych, ale nie publikowałem ich, aby w żaden sposób nie wpływać na ostateczny rezultat. 

W wyborach na Burmistrza Chojnic moja prognoza wykazała poparcie dla Arseniusza Finstera w zakresie 44-58%, dla Leszka Redzimskiego 20-30%, Bartosza Blumy 12-24%, Mariusza Brunki 8-16%, Artura Myszkowskiego 2-5%. 

Jak wykonałem tę prognozę? W odniesieniu do wyników historycznych, poziomu poparcia na poziomie ogólnopaństwowym dla różnych opcji politycznych, oraz w odniesieniu do kilku zmiennych - między innymi demograficznych oraz takich czynników jak frekwencja. 

Oczywiście jeszcze nie znamy wyników, nawet cząstkowych i pewnym ryzykiem dla mnie jest publikowanie tych prognoz, ale ryzykuję i je Państwu przedstawiam. Z pewnością jutro przekonamy się na ile celne były to prognozy. 

Na dziś pozostaje się nam cieszyć z wysokiej frekwencji wyborczej, która jest najlepszym dowodem tego, że zmiana prawa wyborczego była słuszna i konieczna.

[Post opublikowany po godz. 23.40, 21.10.2018].

piątek, 19 października 2018

Kto może na mnie głosować?

Głosować na mnie mogą wyborcy, którzy są mieszkańcami wskazanych poniżej ulic:



18 Pułku Ułanów, 3 Maja, Aleja Brzozowa, Aleja Matki Bożej Fatimskiej, Angowicka, Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, Bielickiej, Bińczyka, Błękitnej Armii, Boisko Kolejowe, Bolesława Chrobrego, Broniewskiego, Bucholca, Budowlanych, Czarna Droga, Czynu Zbrojnego Kolejarzy, Dambka, Dąbrowskiego, Drzymały, Ducha Świętego, Dworcowa, Działkowa, Gdańska nr 1 - 51 (nieparzyste) i 2 - 66 (parzyste), Goedtke, Grunowo, Gryfa Pomorskiego, I Batalionu Strzelców, Jedności, Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Karpusa, Kasprzaka, Kaszubska, Kazimierza Jagiellończyka, Kazimierza Wielkiego, Kościerska nr 1 - 7 (nieparzyste) i 2 - 10 (parzyste), Krasickiego, Królowej Jadwigi, Lichnowska, Looka, Łanowa, Łąkowa, Łukowicza, Łużycka, Makowskiego, Mastalerza, Mestwina, Mieszka I, Modrzewskiego, Myśliwka, Nad Dworcem, Obrońców Westerplatte, Okrzei, Pabicha, Parkowa, Pileckiego, Piłsudskiego, Plac Niepodległości, Plac Św. Jerzego, Pomorska, Powstańców Wielkopolskich, Prochowa, Przemysłowa, Rydzkowskiego, Sambora, Sędzickiego, Sępoleńska, Sikorskiego, Składowa, Sobierajczyka, Spacerowa, Spółdzielcza, Subisława, Swarożyca, Sybiraków, Szablewskiej, Świętopełka, Targowa, Towarowa, Warszawska, Waryńskiego, Wicka Rogali, Władysława Jagiełły, Wojska Polskiego, Wolszlegera, Wrycza, Zaborska, Zawiszy Czarnego, Zygmunta Augusta, Żwirki i Wigury.

Radiowa perora

Spotkali się w redakcji Radio Weekend kandydaci do fotela Burmistrza Miasta Chojnice. 

Jaki był wynik tej dabaty? Przede wszystkim trzeba nakreślić kontekst, a ten dla dzisiejszej debaty w Radio Weekend był inny, niż ten dla debaty w "Czasie Chojnic". O ile w debacie "Czasu Chojnic" Finster wyraźnie był w defensywie i stracił wyborczą inicjatywę na rzecz opozycji, to PChS przez swoje bezmyślne pozwy do Sądu odwrócił wyborczą kartę. Przypomnę, PChS wystąpił do Sądu o ukaranie Burmistrza Finstera za agitowanie w Urzędzie Miejskim w czasie kampanii wyborczej w 2017 r. (wybory uzupełniające). Oczywiście, i ja się zgodzę, że zachowanie Finstera promującego swego kandydata z Urzędu Miejskiego nie było zgodne ze standardami, ale wychodząc z inicjatywą ukarania Finstera przed wyborami trzeba było kalkulować, że wynik może być korzystny dla obecnego włodarza, a to...potencjalnie wpłynie na postawy wyborców. Przecież okazuje się, że opozycja - kojarzona z PChS - znowu się czegoś czepia, a Sąd to oddala. Podobnie było w 2014 r., Finster też przez PChS był ciągany do Sądów i wygrywał. Dla mnie to przykład kreciej roboty. Pozostaje jedynie pogratulować liderom PChS - Brunce i Kaczmarkowi, głupszych decyzji jak ciągać się z Finsterem po Sądach nie mogli podjąć. A Finster oczywiscie się cieszy, do tego stopnia, że ponownie w czasie dzisiejszej debaty radiowej stał się adwokatem PChS, oskarżając inne komitety o ściąganie pomysłów z PChS. 

Dlatego prowadzenie kampanii wyborczej w warunkach, kiedy na scenie mamy Brunkę i Kaczmarka jest - efektywnie - niemożliwe w roli opozycji. Ci panowie bowiem grają na rachunek i wizerunek wszystkich ugrupowań opozycyjnych. 

Przechodząc do oceny dzisiejszej debaty - kolega z PiS Bartosz Bluma wykonał znaczący postęp i widać, że włożył w siebie wiele pracy, bo 4 lata temu jego wypowiedzi rzadko trzymały myśl przewodnią. Teraz Bartek mówił zdecydowanie i trzeba przyznać, że dobrze wpisał się w rolę w której osadził go poseł Mrówczyński. W sprawny sposób wypunktował przeciwników, choć sam nie dał satysfakcjonującej odpowiedzi na ich pytania. Mnie to nie dziwi, bo stres w głosie dało się wyczuć u wszystkich kandydatów. Swoją postawą też nie zaskoczył Brunka, Mariusz znowu wszystkich obraził, sprowadził dyskusję ad personam i zwyczajnie obraził wszystkich kontrkandydatów, dlatego wyborcy ocenią go pewnie surowo przy urnie. Co nas bowiem chojniczan obchodzi co Brunka prywatnie myśli o Blumie, Redzimskim, Finsterze i Myszkowskim? Brunka każdemu przypiął łatkę. Było to naprawdę niegrzeczne i nie wniosło nic do prowadzonej debaty poza wzbudzeniem niesmaku u słuchaczy. W moim odczuciu należy pochwalić za występ i to gromkimi brawami Artura Myszkowskiego, Artur gratuluję. Przede wszystkim pan Artur ma odwagę startując w wieku 28 lat i na pewno podołał zadaniom, które postawiło przed nim środowisko, które go wspiera. Arseniusz Finster był wyraźnie podbudowany moralnie, po sądowym zwycięstwie o którym zapewne już wiedział. Oczywiście podjął ataki. Nie będzie jednak miał z tego raczej większego pożytku, bo nieprzekonanych w ten sposób jedynie odtrącił, a przekonanych zadowolił po raz wtóry. 
Leszek Redzimski oskarżany i atakowany zdawał się być przez wszystkich, co nieco bawiło, skoro jest to niby kandydat bez szans na zwycięstwo? Wszyscy też uderzali w jedną tubę - Redzimski ma plany zbyt ogólne, ale czy Myszkowski mówiąć o zmianie systemu nie ma ogólnych planów? Czy projekt Smart City u Blumy nie jest planem ogólnym? Czy Karta Chojniczanina PChS nie jest kopią moich pomysłów i programu z 2014 r? Każdy program ma swoje słabe i silne strony. Podobało mi się jedno stwierdzenie u Redzimskiego jak mówił, że pomysły się przenikają, ludzie je wdrażają i biorą je np. z Marek czy innej miejscowości i nie ma w tym nic złego, ani dobrego, liczy się to czy jest to idea efektywna dla danej społeczności. To jest słuszna uwaga i ten wyścig napędzany przez PChS i Finstera pod tytułem "Co  było pierwsze kura czy jajko" jest bardzo małostkowy i nie ma żadnego znaczenia. Nie zgadzam się też z Myszkowskim w ocenie, generalizujące, kiedy podkreślał identyczność programów swoich kontrkandydatów. Widać, ten kandydat nie odrobił lekcji - programy różnią się, choć prawda jest - mają bardzo socjalny, jeśli nie socjalistyczny charakter. Najmniej chyba obietnic złożył Redzimski, może dlatego jest atakowany za zbytnią ogólnikowość? Redzimski dużo mówił o położeniu seniorów, dzieciach, rozwoju i bezpieczeństwie. To chyba lepsza strategia niż mówienie źle o swoich przeciwnikach, co uskuteczniał Brunka?

PiS zaś ma program bardzo rzetelny i zarzuty Finstera pod adresem PiS i Blumy, to nic innego jak bezpodstawny atak ideologiczny. Niech lepiej, co mu Bartek Bluma wytknął, powie prawdę o swojej nieudolności w zarządzaniu za ostatnie 4 lata, przecież Finster chwali się w materiałąch wyborczych praktycznie w większości dawnymi inwestycjami, które oddano już przed 2014 rokiem. Teraz chce jedynie realizować rentę polityczną. 

Mam nadzieję, że do najbliższej Rady Miejskiej chojniczanie nie wybiorą ani Kaczmarka, ani Brunki, bo ci będą nadal promować Finstera sprawami sądowymi, które Finster będzie z nimi wygrywać pogrążając pozycje miejskiej opozycji. 


środa, 17 października 2018

500 plus według Arseniusza Finstera

Po debacie "burmistrzowskiej" organizowanej przez "Czas Chojnic" w moich rozmowach z lokalnymi samorządowcami przewija się jeden wątek...pytanie Leszka Redzimskiego do Arseniusza Finstera o Jego ocenę programu 500 plus. To pytanie wszyscy moi rozmówcy oceniają jako irracjonalne, nie na miejscu po prostu. 

Co na to pytanie Redzimskiego odpowiedział Burmistrz? Ogólnie: pochwala PiS za ten program, wytyka PO, że ta sama tego programu nie uruchomiła.

Uważam to pytanie Redzimskiego za jedno z bardziej istotnych pytań w tej debacie. Zastanówmy się bowiem jak w oczach elektoratu wypadła wypowiedź Finstera? Dotąd większość osób, które głosowały na kandydatów PiS do Rady Miejskiej jednocześnie oddawało swój głos na Finstera. Tak udzieloną odpowiedzią Finster za jednym ruchem dokonał dwóch rzeczy: (1) zapewnił sobie potencjalne poparcie znacznej części elektoratu PiS i (2) odtrącił elektorat liberalny. To może mieć poważne konsekwencje wyborcze...bo zbliżyło elektorat liberalny do Redzimskiego i oddaliło wyborców PiS od Bartosza Blumy. 

Być może jest to moja nadinterpretacja, ale obawiam się, że nie było to tak głupie pytanie na jakie wyglądało...

Renta polityczna

Wydaje się, że sposobów na prowadzenie kampanii wyborczej może być wiele, w sumie tyle ich rodzajów powiemy, ile ludzi, a przynajmniej ile komitetów wyborczych. 

Jeden z tych kandydatów - Arseniusz Finster zaskakuje mnie modelem przyjętej kampanii wyborczej, bo koncentruje się na odcinaniu kuponów, czyli realizuje tzw. rentę polityczną. 

Przypatrując się kampanii wyborczej obecnego Burmistrza odnosi się wrażenie, chyba uzasadnione, o braku dokonań Burmistrza w ciągu ostatnich przynajmniej czterech lat. W Jego materiałach wyborczych podkreśla się wciąż dawne dokonania, choć i tutaj bym dyskutował nad niektórymi "sukcesami", ale jak ktoś obserwuje co robi Burmistrz w kampanii to zdziwienie jest prawidłową reakcją. Chojniczanie mają głosować na Finstera, bo jest obwodnica, bo jest rynek, bo są kolorowe kamieniczki, bo jest ZZO Nowy Dwór, a poza tym? Niewiele więcej, a jeśli cokolwiek to na pewno nie z ostatniej kadencji Burmistrza. Przypominanie chojniczanom inwestycji sprzed lat nawet 10, to zwyczajna próba realizacji renty politycznej. Warto więc zapytać, czy przyjęto Polskę do Unii Europejskiej w 2004 roku za to, że Polacy wygrali bitwę pod Wiedniem w 1683 roku?

Burmistrz się wypalił, pokazał to też na debacie. Jest zmęczony, i nie jest w stanie się zmienić, chyba ani dla siebie, ani dla miasta. Jest zbyt późno. Mimo to po debacie pogratulowałem Burmistrzowi, bo Jego postawa była jednak powściągliwa, biorąc pod wzgląd Jego "historyczne występy". 

Odcinanie kuponów, realizacja renty politycznej niestety nie kończy się na odgrzewaniu "starych schabowych", bo Finster, po raz pierszy chyba jeśli się nie mylę - w materiałach wyborczych - patrz ulotki - w sposób bezpośredni atakuje swoich kontrkandydatów, wytyka ich słabości i wręcz można odnieść wrażenie ostrzega przed nimi (nami?). Jest to objaw świadomości poważnych słabości lub przynajmniej poczucia słabości politycznej. W mojej ocenie jest to też znak dla chojniczan - już ostatnie cztery lata były zmarnowane przez Finstera w konteście zarządzania Chojnicami - warto zapytać na ilu procesach w tym czasie był Finster? 

Wybierzmy sobie nowego Burmistrza, pozwólmy Finsterowi na wypoczynek w powiecie człuchowskim, skoro jest już renta polityczna, to może następnym krokiem powinna być emerytura? 

poniedziałek, 15 października 2018

Nasz program wyborczy

Prezentuję Państwu nasz program wyborczy, który wypracowaliśmy w ramach PiS Chojnice wspólnie, podczas wielu rozmów i rozważań o przyszłości Miasta Chojnice.

W powstanie tego programu mam swój spory udział i liczę, że za tę pracę wynagrodzicie mnie, Drodzy Chojniczanie, przy urnie wyborczej 21 października.

Dodam, że głos na PiS, to szansa realizacji takich programów jak: "Czyste Powietrze", Mieszkanie Plus (mieszkania komunalne), przekształcenie baszy Jutrzenki - Trzebiatowskiego w miejsce spotkań dla wielu artystów, granty dla najzdolniejszych chojnickich twórców, studentów, doktorantów ("Naukowy Tur"). Prowadzenie polityki senioralnej. Dalej: budowa żłobków, rozwój bazy sportowej, wprowadzenie zajęć z edukacji ekonomicznej, fundusz na rzecz utrzymania "Orlików", opracowanie wsparcia dla absolwentów, którzy chcą po studiach mieszkać w Chojnicach. Zielone Miasto - zwiększenie powierzchni terenów zielonych. Gazyfikacja osiedli. Wprowadzenie Chojnickiego Budżetu Obywatelskiego. Wprowadzenie Chojnickiej Karty Miejskiej. Reforma lub likwidacja Straży Miejskiej. Przebudowa niebezpiecznych skrzyżowań. Reorganizacja komunikacji miejskiej, itd.









OSTATNIE MIEJSCE (nr 9 - na ulotce jest błąd drukarski i widnieję przy nr 8) NA LIŚCIE W OKRĘGU NR 3


niedziela, 14 października 2018

Doktrynerzy

Z przerażeniem patrzę, jak do walki wyborczej włącza się ludzi kościoła, księży, najświętsze znaki, wielkie idee, a nawet samego Boga. Na drodze dla tych uzurpatorów władzy, którym nie przeszkadza, że pobierają pieniądze ze świeckich instytucji publicznych, zdaje się, że nic nie stoi, bo sięgną po każdą świętość, aby skupić na sobie uwagę. Ludzie, którzy społecznie w życiu palcem nie kiwnęli, nie wydali swoich prywatnych pieniędzy na żądną inicjatywę, nie rozumieją podstawowych pojęć, kategorii, ani nie mają dla nikogo szacunku, poza oddaniem pustym ideom, ci ludzie właśnie próbują wywołując silne napięcia i konflikty gromadzić wokół siebie elektorat! To jest więcej niż groźne. 

Jak czytam chore wynaturzenia na chojnickich portalach, ludzi mieniących się "naukowcami", to jestem zszokowany, zarówno poziomiem ich spekulanctwa intelektualnego, jaki i nie skrywaną niczym żądzą władzy. Jeśli ktoś w wyścigu wyborczym straszy obywateli karami boskimi, zaświatami i powołuje na świadków najwyższe prawdy i instytucje, to znaczy, to jest CZUB TOTALNY. Skąd ludzie ci biorą ten swój zelocki zapał rzekomej obrony wiary i czystości postępowań? Jakim prawem znowu wracają nas swymi tekstami do średniowiecza, ponownie mieszając porządki świecki z religijnym. Komu to ma służyć?

To są intelektualne prezentacje "elity" fanatyków z grodu tura, w skrócie doktrynerów, którzy sami sobie dali prawo określać czym jest dobro, a czym jest zło. 

sobota, 13 października 2018

"Pocałunek śmierci"

Tymi słowami zażartował sobie Mariusz Brunka z dobrych relacji z Arseniuszem Finsterem w czasie wczorajszej debaty "burmistrzowskiej". Myślę, że niechcący i podświadomie, tak właśnie zapowiedział publicznie swoją i burmistrza porażkę w nadchodzących wyborach. 

Wyborcy może nie mają szerszej orientacji, ale warto podkreślić fakt, że wczoraj rzekomy lider miejskiej opozycji był szeroko chwalony przez Burmistrza Chojnic, jako posiadający głęboką wiedzę o mieście i człowiek wart w tym względzie zaufania, do tego stopnia, że gdyby Finster sam nie startował to prawdopodobnie właśnie na Brunkę oddałby swój głos. Dla mnie osobiście jest to szok, że wyrazili publicznie to, co można było podejrzewać od samego początku trwania obecnej kadencji. Jak mówił Finster - On z Brunką ma doskonały kontakt, dobrze się dogadują i rozumieją. Rozumiecie Państwo? Finster z rzekomym liderem opozycji?!? 

Dlatego po wczorajszej debacie wiem jedno - Brunka nie jest ani liderem opozycji, ani człowiekiem na którego powinniśmy oddawać głos jako obywatele Chojnic. W moim odczuciu panowie tworzą sobie teatrzyk z rzekomych sporów na użytek mediów, ale tak naprawdę poklepują się po plecach i pokpiwają sobie z rzeczywistości. 

Apeluję, żebyście nie głosowali, ani na Finstera, ani na Brunkę. To nie jest przyszłość Chojnic, to nie jest żadna zmiana, to nie jest obietnica żadnej "ciężkiej harówki" na rzecz miasta. To będzie tylko dalszy PR i wpuszczanie przez tych kandydatów za kulisy władzy kolejnych ludzi, którzy dla Chojnic nic nie zrobili, ale z chęcią podłączą się do publicznych pieniędzy i możliwości kreowania biegu spraw w naszym kochanym mieście. Po wczorajszej debacie między Finsterem a Brunką w moim odczuciu można postawić znak równości - klepali się po plecach w przenośni - a do tego oboje wypadli równie słabo, choć warto zaznaczyć - poziom ogólny debaty był naprawdę bardzo wysoki. 

piątek, 12 października 2018

Flagowe osiągnięcie PChS?

Po wczorajszej debacie "burmistrzowskiej" organizowanej przez "Czas Chojnic", można odnieść wrażenie, że kandydat PChS do fotela burmistrza za kluczowe osiągnięcie PChS uważa rezygnację burmistrza Finstera z drugiego zastępcy. 

Zdjęcie z debaty "burmistrzowskiej" organizowanej przez "Czas Chojnic" w dniu 12.10.2018. Przy mikrofonie Mariusz Brunka kandydat PChS do stanowiska burmistrza Chojnic, autor zdjęcia: Marcin Wałdoch.

Dlatego pragnę napisać - jak to było naprawdę. 

Otóż temat drugiego wiceburmistrza Chojnic, to ja (wiem, że to brzmi komicznie - "to ja", ale co mam napisać skoro tak było)? podjąłem temat drugiego wiceburmistrza 11 listopada 2010 r. swoim wpisem na Chojnicki Blogu Politycznym pod tytułem Wiceburmistrz bez teki. W poście tym nie tylko ukazałem jak to jest z liczbą wiceburmistrzów w innych miastach, ale też ukazałem genezę tego, jak już wtedy uważałem patologicznego układu władzy. Było to na długo przed tym, kiedy w ogóle powołałem do życia PChS, a jakoś nikt inny przede mną w przestrzeni publicznej tego tematu nie drążył. Dziś jednak to Mariusz Brunka uważa za swoje/ich osiągnięcie! Kolejny dowód megalomanii i zawłaszczania sobie cudzej spuścizny bez mrugnięcia okiem. Natomiast ja wtedy w tym poście, w 2010 roku, kiedy Brunka jeszcze nie wiedział co to polityka miejska, napisałem między innymi, to: "Dla nowej Rady mam jedną propozycję - jeśli wszyscy deklarują, że nie chodzi o politykę, a o miasto i jego mieszkańców, to zrezygnować z tego politycznego stanowiska. A te PÓŁ MILIONA PRZEZNACZYĆ NA EDUKACJĘ!".

Co działo się dalej?

Nie startowałem w wyborach w 2010 r., chociaż szeroka koalicja ugrupowań prawicowych powołała Projekt Samorządność (PS nie mylić z PChS), którego nazwa była oczywiście moim wymysłem na czas kampanii - a starsi i bardziej doświadczeni samorządowcy jak Andrzej Mielke zaufali mi i poparli tę nazwę dla komitetu wyborczego. Już wtedy, w 2010 r. zawarłem w programie wyborczym dla PS, taki postulat, który dotyczył kandydata PS na burmistrza: "Dobrowolne złożenie oświadczenia o niepełnieniu urzędu więcej niż dwie kadencje kandydata na burmistrza - jeden zastępca burmistrza". Z PS do Rady Miejskiej wszedł między innymi Krzysztof Haliżak, a z PiS do Rady Miejskiej wszedł wtedy Bartosz Bluma, i to do tych dwóch radnych wysłałem maila z prośbą o podjęcie tematu drugiego wiceburmistrza, niestety nie udało się im nic wskórać, a to mail z 19 lutego 2011 r., kiedy nawoływałem w tej sprawie. Niestety moi koledzy tematu szerzej nie podejmowali:



Hej,
Wiadomość do : Krzysztof Haliżak, Bartek Bluma
Jest taka sprawa. W Chojnicach jest dwóch zastępców burmistrza i na to pozwala prawo. Ale ustawa o samorządzie gminnym jasno mówi, że obligatoryhmym jest tylko jeden burmistrz i dopuszcza sytuację w gminach powyżej 20 tys., stanowisko drugiego wiceburmistrza , ale jako funkcję nie związaną z zatrudnieniem w urzędzie!!! Czyli taki Zieliński, albo Pietrzyk mogą być na podstawie ustawy drugim wice, ale nie muszą otrzymywać wynagrodzenia. Egzegeza jest jednoznaczna i pozwala albo na płacanie drugiemu wiceburmistrzowi, albo na nie płacenie. Przy czym w sytuacji gdyby nie płacono mu, to odbierane mu są też kompetencje w kierowaniu administracją (któych praktycznie i teraz nie ma). Tym samym jest to droga do zachowania dla niego stanowiska, ale bez płacenia za niego 600 tys. w czasie trwania kadencji.
Tak Ci to wysyłam, żebyś wiedział,iż jest taka furtka. Bo wziąć pod uwagę trzeba, że i Pietrzyk i Zieliński z tego co mi wiadomo są EMERYTAMI!
Tutaj to co mówi ustawa w tym zakresie:
Uważam, że PiS i pozostałość PS - Krzysztof mogliby rozważyć podjęcie tego tematu.
Jeśli się sprawę naświetli, to można na pewno dużo wygrać. Trzeba pokazać podstawy prawne takich propozycji i zapytać, dlaczego płacimy skoro nie ma takiej konieczności.
Rzucam temat, nie zrozumcie mnie źle, niczego nie sugeruję. W necie znajdziecie sporo komentarzy prawników i politologów na ten temat.
Pozdrawiam

Marcin


No i co było dalej?

W tym czasie korespondencyjnie nawoływałem też chojnickich dziennikarzy do tego, aby podjęli temat drugiego wiceburmistrza w Chojnicach, aby wreszcie ktoś uciął tę polityczną synekurę, aby obudzono w opinii publicznej świadomość, że to stanowisko jest zbędne i cementuje tylko koalicję PO-Finster. Tematu długi nikt nie podejmował. Jedni uważali, że się mylę, inni nie chcieli urazić wiceburmistrzów, bo znali się z nimi. 

Dalej założyłem PChS, właśnie po to, aby stworzyć środowisko do realizacji i tego postulatu - czyli likwidacji stanowiska drugiego wiceburmistrza. W tych działaniach po przystąpieniu do PChS pomogła mi aktywnie, i działała na własną rękę w tym zakresie, tylko jedna osoba! Tą osobą był Radek Sawicki, który napisał na swoim blogu świetny tekst, a o sprawie z Radkiem dużo rozmawialiśmy i wymienialiśmy o temacie korespondencję. Kiedy jednak Radek Sawicki napisał tekst o drugim wiceburmistrzu? Otóż 9 listopada 2014 r. (okres wyborczy) w tekście Niewiedza czy manipulacja?, czyli 3 lata po tym, kiedy ja tę kampanię i uwagę opinii publicznej zwracałem na problem drugiego wiceburmistrza. 7 stycznia 2014 r. zadeklarowałem w mailu do jednego z kolegów z Arcan Historii, że: 


No popatrz... :) W takim razie PChS złoży wniosek też do burmistrza o zwolnienie jednego z dwóch wiceburmistrzów :)Wpisałem Cię na listę kandydatów z PChS z Twojego Osiedla.



M

Prawdą jest, że w 2014 r., kiedy PiS wraz  PChS i korwinowcami stworzyło koalicję wyborczą, której kandydatem na burmistrza był Mariusz Brunka, to członkowie PChS i Brunka programowo przyjęli likwidację jednego stanowiska wiceburmistrza. Przyjęli też inną moją ideę - którą już w 2010 r. implementowałem do kampanii Marcina Wenty - tzn. deklaracjęo dwukadencyjności. Dziś to wszystko, jak twierdzi Brunka, to osiągnięcia "Jego" PChS i Jego samego chyba. Ja zaś postulat ten miałem wypisany na ulotce wyborczej w 2014 r. jako członek PiS! Więc obecnie stanowisko jednego wiceburmistrza nie jest osiągnięciem jedynie PChS, a raczej PiS-PChS-korwinowców, dzięki mojej inicjatywie. Dlatego proszę Mariusza Brunkę, żeby w toku dalszej kampanii przedstawiał fakty zgodnie z prawdą, a nie w sposób pozostawiający wiele do życzenia, bo to nie Brunka był w Chojnicach inicjatorem likwidacji stanowiska drugiego wiceburmistrza, tylko tym inicjatorem był twórca PChS Marcin Wałdoch i jest to, podobnie jak koalicja wyborcza z 2014 r. osiągnięciem moim, a nie Brunki. Stanowisko zaś drugiego wiceburmistrza zostało w mojej ocenie zlikwidowane przez Finstera w wyniku długoletniego nacisku i budowania w opinii publicznej przekonania o marnotrawieniu w ten sposób środków publicznych, dlatego Finster, któremu poparcie znacznie spadło w 2014 r., postanowił zlikwidować zbędny politycznie balast. Udział w tym Brunki jaki jest, każdy widzi. 

Mam nadzieję, ze tym postem wyjaśniłem czytelnikom, chojniczanom, kto publicznie podjął i realizował postulat likwidacji drugiego stanowiska wiceburmistrza w Chojnicach! 

Jeśli takie są flagowe osiągnięcia PChS według Brunki, to PChS nie ma żadnych osiągnięć, bo chwalić się na konwencji wyborczej w 2018 r. cudzą inicjatywą, które została zrealizowana w 2014 r. to znaczy nie mniej, ni więcej, dać tylko dowód tego,że przez ostatnie 4 lata nic się nie robiło z czego można by się było publicznie pochwalić. Brunka - gratuluję osiągnięć! 



Reparacje wojenne dla Chojnic?

Niektórzy z czytelników, po przeczytaniu tego posta powiedzą, żebym się zdrowo puknął w sam środek głowy. Taka wizja mi jakoś nie przeszkadza, bowiem mam już wprawę w przyjmowaniu lawiny krytyki, czasami bowiem prawda wywołuje najżywsze emocje. 

W latach 1939-1945 trwałą II wojna światowa, Chojnice były w tym czasie atakowane kilkukrotnie (nie, nie dwukrotnie  jak się myśli o 1939 i 1945). Wiele z budynków prywatnych, jak i budynków użyteczności publicznej zburzyli w czasie walki lub okupacji, zarówno Niemcy jak i Sowieci. Z tego tytułu Miasto Chojnice nie otrzymało nigdy reparacji wojennych. Nie otrzymało też reparacji za skradzione i zniszczone dobra niematerialne. 

Byłem na spotkaniu z mecenasem Stefanem Hamburą w Bydgoszczy i zapytałem, czy w Jego opinii samorząd może pozwać o reparacje wojenne przed Sąd w Polsce Republikę Federalną Niemiec jako spadkobiercę prawnego III Rzeszy Niemieckiej i Federację Rosyjską jako spadkobiercę prawnego ZSRR. Odpowiedź mecenasa Hambury była jednoznaczna - tak, samorząd może wystąpić z takim pozwem i z pewnością pozew ten zostanie uwzględniony przez Sąd, a naprzeciw siebie staną pełnomocnicy Chojnic oraz RFN i Rosji. 

Dlatego uważam, to za wielkie zaniedbanie po 1990 r., żeśmy nigdy o repraracje wojenne się nie ubiegali, ani od Rosji, ani od Niemiec jako wspólnota. Musimy w przyszłości powołać zespół, który oszacuje i wyceni straty, które ponieśliśmy w wyniku II wojny światowej, a rachunek Chojnice winny wystawić Rosji i Niemcom. 

Oczywiście - zaraz zawyją syreny - to rewizjonizm! Nie, nic z tych rzeczy, to nie jest rewizjonizm, to próba uzyskania zadośćuczynienia, którego Niemcy i Rosjanie nigdy Chojnicom nie dali. Będę dążył do tego, aby taki pozew Chojnice wystosowały. Oczywiście, że możemy przegrać, oczywiście, że to zajmie czas, ale co jeśli wygramy i otrzymamy dziesiątki lub setki milionów reparacji? Czy wtedy też będziecie mi kazali puknąć się w głowę? Uważam, że bez zbędnego "kurzu politycznego" powinniśmy dochodzić swoich praw jako wspólnota lokalna. 

czwartek, 11 października 2018

Dziwna debata "burmistrzowska"

Dziś odbywa się o 18.00 debata "burmistrzowska", czyli wydarzenie organizowane przez "Czas Chojnic" w budynkach CEW w ramach obecnie toczącej się kampanii wyborczej. 

Myśląc o tej debacie w kontekście innych takich debat w przeszłości ma się wrażenie jej wyjątkowości. Na czym polega ta szczególna natura zbliżającego się dziś zderzenia przedwyborczego uczestników wyścigu o fotel burmistrza? 

Jest to debata dziwna, i inna od wszystkich, bo organizowana jest przez redakcję, której pracownik/współpracownik - Sławomir Maniawski - widniejący w składzie drużyny tego tygodnika -- jest jednocześnie Pełnomocnikiem Komitetu Wyborczego Wyborców Arseniusza Finstera (pisałem o sprawie w poście: Sojusz czwartej władzy

Warto się więc teraz zastanowić, jakie można mieć zastrzeżenia do takiej formuły. Po pierwsze należy pochwalić inicjatywę organizacji debat przez "Czas Chojnic", bo to zawsze jest duże wyzwanie organizacyjne, po drugie należy się zastanowić czy nie jest to znowu łamaniem standardów demokracji. Jak to może być, żeby debata była organizowana przez tytułu, którego człowiek jest pełnomocnikiem jednego z komitetów, wystawiających do tej debaty swego kandydata - tutaj mam na myśli oczywiście Arseniusza Finstera. 

Dlatego mam pewne obawy, uważam demokrację za ustrój w którym dążąc do przejrzystości winniśmy unikać konfliktów interesów, tutaj niestety ten konflikt widzę. Warto przecież przypomnieć zasady dzisiejszej debaty - w jednym z jej bloków, kandydaci dostają pytania od Redakcji. Czy nie można podejrzewać, że członek zespołu "Czasu Chojnic" a Pełnomocnik KWW Arseniusza Finstera, wie o tym jakie pytanie dostanie Arseniusz Finster? 

Być może się mylę. Byłbym wtedy pozytywnie zbudowany, gdybym mógł po przebiegu tej dzisiejszej debaty jasno stwierdzić, że trzymano się najwyższych standardów, a komitet Finstera grał czystymi kartami. Zresztą liczę, że i "Czas Chojnic" stanie na wysokim poziomie i potrafił odseparować Sławka Maniawskiego od wiedzy o pytaniach, które dziś otrzymają kandydaci na fotel burmistrza. 

środa, 10 października 2018

Źle wycięte okręgi

W najbliższych wyborach samorządowych do Rady Miejskiej wybierzemy po 7 radnych z 3 okręgów, ale są one tak podzielone, że najważniejsza dzielnica w mieście - centrum jest poszatkowana między te 3 okręgi i uważam to za błąd. Można było pokusić się o wyodrębnienie centralnego okręgu wyborczego w mieście. Stare Miasto zasługiwałoby na swoich odrębnych i można rzecz - dedykowanych - przedstawicieli w Radzie Miejskiej. Widać z tej perspektywy o problemie ubogiego w rzeczy samej centrum Chojnic nikt dotąd nie pomyślał. Wpisanie Chojnic na listę zabytków kultury to nie jest "małe piwo" ;)

wtorek, 9 października 2018

Na SOR nie byłem

Muszę przyznać, że poczułem się zaskoczony, kiedy odebrałem zaproszenie na uroczyste otwarcie nowego budynku SOR w chojnickim szpitalu. Jestem przedstawicielem Wojewody Pomorskiego przy Radzie Społecznej naszego szpitala, ale mam pewne zasady, których się trzymam - nie lubię nadętych imprez, a szczególnie jestem im przeciwny w okresie wyborczym. To przysłowiowe lansowanie się na publicznym kapitale. Gdyby dyrektor szpitala nie był politykiem, gdyby nie startował do sejmiku wojewódzkiego, to przyznam, rozważyłbym zaproszenie, zakłądając jeszcze, że i ja sam bym nie startował w wyborach. Niestety w Chojnicach brakuje kultury politycznej. Każda okazja, a szczególnie ta za publiczne środki jest wykorzystana do przedstawiania sylwetek polityków i samorządowców - jako tych bohaterów, którzy niby coś zbudowali. Oni nic nie zbudowali! Wszystko powstaje z podatków, a zarządzanie szpitalem przez dyrektora Bonnę pozostawia wiele do życzenia. Osobiście jestem zwolennikiem jego odejścia ze stanowiska na rzecz jakiegoś rzutkiego i politycznie nie uwikłanego menedżera (nie myślę bynajmniej o sobie, od lat powtarzam, że nie chcę być dyrektorem chojnickiego szpitala). 

Ze sprawą otwarcia SOR z pompą w okresie wyborczym wiążę się szersze zagadnienie prowadzenia kampanii wyborczej w Chojnicach. Znowu króluje - plakat. Warto się zapytać - gdzie byli ci wszyscy kandydaci z plakatów i reklam, którzy się dziś tak reklamują, kiedy chodziło o sprawy miejskie i społeczne??? Naprawdę, kiedy czytam o osobach, które startują po prostu - nie znam większości z nich,a w chojnickiej polityce jestem od dekady! 

Dlatego mogę napisać wprost i otwarcie - do obecnej kampanii wyborczej podszedłem na luzie. Działam, robię swoje, monitoruję działania władzy, przedstawiam pewne propozycje dla miasta,ale na kampanię wyborczą nie wydam więcej niż 100 zł! Dlaczego? Bo po prostu nie warto przekupywać wyborców, warto skupić się na tym, co rzeczywiście możemy zrobić, a wyborcy niech się skupią na rzeczywistych dokonaniach i kompetencjach kandydatów. Niektórzy z kandydatów nie ujawniają nawet swojego wykształcenia, oni po prostu są - demagodzy- prowadzący na przykład swoje listy wyborcze. Uważam, że wyborcy mają pełne prawo widzieć o nas wszystko co wiąże się z działalnością publiczną - więc i to jakie mamy kwalifikacje do działań w sferze publicznej. Oczywiście, demokraja to taki piękny ustrój, który pozwala na udział w życiu publicznym ludziom różnych sfer i zawodów - i super - dlatego nie warto utajniać tych informacji -apeluję w ten sposób do tych osób z billboardów o upublicznienie informacji o swoim wykształceniu. 

Śmiałe pomysły i nasze ograniczenia

W mojej opinii w obecnej kampanii wyborczej brak jest u głównych liderów wyścigu wyborczego śmiałych pomysłów na miasto. Z jednej strony są propozycje, które najkrócej można określić jako ogólnikowe, to znaczy kandydaci proponują poprawę jakości życia, więcej czegoś tam, mniej czegoś innego, ale nie mówią nic o konkretach, lub bardzo niewiele. 

Mnie zaś nurtują zagadnienia "wielkich pytań" - tych, na które odpowiedzi mogą stanowić o przyszłości naszego Miasta. Potrzebujemy do tego nie tylko wielkiej i wspaniałej wizji, ale i konkretnych ścieżek prowadzących do ich realizacji. Dlatego też potrzebujemy wspólnoty, która będzie zdolna na bazie zaufania stworzyć odpowiednie standardy (takie jak przejrzystość życia publicznego), które pozwolą nam na osiągnięcie wyższego poziomu życia w różnych przestrzeniach naszej aktywności. 

Zaufanie i uznanie jest bowiem wszystkim czego w mojej ocenie potrzebujemy, jako lokalna wspólnota do zainicjowania realnych przemian. Warto bowiem sobie zerknąć na fora internetowe, jak nisko leży kultura wypowiedzi w Chojnicach. Jakim językiem posługują się kandydaci do różnych ciał, jak niska jest u niektórych z nich nie tylko wiedza, ale i stopień poszanowania dla odmiennych opinii. Każdy z nas potrzebujemy w Chojnicach uznania jego pracy, zasług, życia i zaangażowania, jeśli chcemy tworzyć wspólnotę zdolną obdarzać się też zaufaniem. To co pisze może się wydawać pewnie śmieszne, bo sam powyżej napisałem, o braku konkretów u niektórych z kandydatów. Więc wyłożę to dosadnie - konkretem jest uznanie i szacunek oraz zaufania dla każdego mieszkańca Chojnic, dla każdego działacza, dla ludzi wszystkich zawodów i zajęć. Nie musimy się kochać, nie musimy się nawet lubić, ale nie możemy się niszczyć, a niestety rządy w mieście przez ostatnie dekady uznaję, za destrukcyjne dla życia społecznego, a tym samym dla życia gospodarczego naszego Miasta. I nie obarczam tutaj winą tylko i wyłącznie Burmistrza, bo byłbym w tym niesprawiedliwi, po prostu my - chojniczanie - tak trochę mamy, że zazdrościmy ludziom lepszym, wybijającym się, ale zamiast dążyć do osiągania też wysokich celów, to niektórzy z nas skłaniają się do łożenia swej energii na niskie pobudki - na niszczenie innych. Na rzucanie pod nogi wszystkich możliwych przeszkód, byle ktoś, z kim się światopoglądowo nie zgadzamy, nie osiągnął sukcesu. Takiej postawy nie można uznać za dobrą, nie można uznać za korzystną, trzeba nam ją raz na zawsze odrzucić i zakceptować fakt, że są ludzie od nas lepsi w tym co robimy, ale jeśli będziemy pracowali nad sobą (a nie nad niszczeniem innych), to może w jakiejś niedalekiej przyszłości ich prześcigniemy i będziemy górować nad innymi wiedzą, majętnośćią, mądrością. To wszystkie walory są wypadkową ciężkiej pracy nad sobą. 

Dlatego chciałbym właśnie takich Chojnic, gdzie wszyscy będziemy kibicować tym, którzy, czy ich lubimy, czy ich nie lubimy, starają się wybić ponad przeciętność swoją pracą, będziemy im pomagać i bęziemy zdolni jako wspólnota ich wspomagać w takich dążeniach. 

Wierzę w siłę woli, w to, że jako chojniczanie możemy wiele osiągnąć i wydać jeszcze wiele znamienitych postaci, które przysłużą się do rozwoju cywilizacyjnego Polski, ale może i całego świata. Po prostu musimy się wspierać, a do tego potrzebujemy się wzajemnie uznawać i wspierać, niezależnie od tego do czego dążymy. Musimy też zgodzić się na to, że w przyszłości prawdopodobnie zastąpią nas ludzie jeszcze młodsi i jeszcze lepsi, posiądający jeszcze większy zasób wiedzy i możliwości. Niestety temu wszystkiemu nigdy nie sprzyjają układy gospodarczo - polityczne i kurczowe trzymanie się władzy z naginaniem zasad demokracji, z próbami dyskredytacji ludzi opozycji, z niszczeniem ich, a to właśnie musieliśmy obserwpwać przez wiele lat. 

Proszę wszystkich chojniczan, żeby głosowali zgodnie ze swoimi preferencjami, ale żeby nie stawiali ślepo swoich głosów na listach. Stawiajcie na ludzi, którzy naprawdę chcą coś robić dla lokalnej wspólnoty, dla ludzi, którzy są szczerze oddani Miastu i idei integracji wspólnoty. Musimy skończyć z postkomunizmem i jego wartościami raz, i na zawsze. 

Mnie też wiele osób nie lubi, nie szanuje, a więcej nawet działa od lat przeciwko mnie. Dostaję wiele maili i komentarzy w których się mi na potęgę ubliża, grozi i poniża się mnie. Tych informacji nie publikuję, bo uważam, że ci którzy to robią czytają mojego bloga i chciałbym aby wiedzieli, że zawsze mogą się zmienić, a ja nie będę publikował dowodów ich słabości, bo to właśnie niszczy wspólnotę i nakręca dyskurs nienawiści. Musimy się nauczyć respektować swoje odmienności - na tym polega też demokracja - na pluralizmie poglądów, który jest o wiele bardziej ożywczy, aniżeli zaduch wspólnoty myśli i idei w zamkniętym pomieszczeniu, murem stojący do wszystkich innych idei. 

Niedawno czytałem o badaniach w których udowodniono, że ostatnie 200 lat postępu gospodarczego Zachodu to wcale nie wyniki rozwoju technologicznego, gdyż w pierwszym rzędzie był to wynik siły idei Zachodu - te napędzają wynalazców i ludzi techniki. Potrzebujemy humanizmu i podejścia humanistycznego, także w Chojnicach, jak nigdy wcześniej dla wyzwolenia w nas idei postępu, zmian, i prawdziwego rozwoju. 


Pół wieku Milenium

Dzięki uprzejmości Instytutu Pamięci Narodowej przekażę do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chojnicach książkę: Pół wieku Milenium. Religijne, polityczne i społeczne aspekty obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956-1966-1967) . 

Jest to doskonale wydane opracowanie naukowe o charakterze historycznym i politologicznym odnoszące się do wydarzeń i zjawisk z okresu obchodów milenijnych w latach 1966/1967 w Polsce. Książka jest bardzo obszerna, ukazano w niej działalność i postawy zarówno przedstawicieli instytucji PRL, jak i Kościoła rzymskokatolickiego oraz obywateli w tamtym czasie. W pracy pod redakcją dra Bartłomieja Noszczaka znajduje się również mój artykuł o obchodach milenijnych w "kraju kiwi". 

Chojniczanom i zarazem Czytelnikom w Miejskiej Bibliotece Publicznej życzę przyjemnej lektury.