piątek, 19 kwietnia 2019

Prawda a belfrów polityka

Nierzadko bywało tak w historii polityki, że pod pojęciem prawdy krył się czysty fałsz. Zresztą uznać należy słuszność poglądu według którego najzapalczywsze autorytety czystości moralnej, są zgniłkami prowadzącymi podwójne życie i wyznającymi podwójne standardy. Przykład prawdy jako fałszu, podręcznikowy wręcz, daje sowiecka gazeta "Prawda". Takich publikatorów zresztą, siewcy "prawdy" i dziś się nie wyrzekają. 

Próbując ocenić strajk nauczycieli w Chojnicach, naprawdę warto wyjść z ideologicznych butów postrzegania rzeczywistości, przestając łykać jak pelikany ideologiczną papkę podawaną przez lokalne media, i spojrzeć na ten stan rzeczy przez pryzmat głęboko racjonalny. Przede wszystkim więc oczywistością są następujące fakty: 

- nauczyciele zarabiają niewiele i wiele zarazem - to zależy z jaką grupą zawodową będziemy porównywać ich zarobki, pamiętać jednak należy, że średnia wynagrodzenia w Chojnicach jest na jednym z najniższych poziomów w woj. pomorskim, płace nauczycieli zaś są w ten sposób relatywnie wysokie w stosunku do środowiska w którym żyją. Średnie wynagrodzenie w powiecie chojnickim w 2017 r. wynosiło między 2960 zł a 3598 zł brutto, a wśród nauczycieli w Chojnicach jak podaje Urząd Miejski: kontraktowi 3542 zł brutto, mianowani 4264 zł brutto, a dyplomowani 5675 zł brutto, ogółem więc zarobki ponad powiatową średnią.  Przyznać należy, wynagrodzenia w Polsce są ogólnie na żałośnie niskim poziomie, ale nie zmieni tego wydzieranie pieniędzy przez jedną z grup innym, albo społem zamach na kasę publiczną. 

- wśród osób tworzących komitety strajkowe w poszczególnych szkołach są nauczyciele, którzy są słabymi w mojej ocenie pedagogami i niestety stanowili niechlubne przykłady nauczycielstwa, nie ma zaś w tych komitetach praktycznie nauczycieli, którzy zawsze byli zaangażowani w swoją pracę i ciszyli się wysokim autorytetem wśród uczniów. Dlaczego? Nie będę operował nazwiskami, bo nie chcę nikogo krzywdzić, po prostu pytam, dlaczego tak się sprawy mają? 

- nauczyciele posiadają prawa wyborcze i określone preferencje polityczne, są też często uwikłani w system zależności samorządowej, i to co ich najbardziej interesuje w mojej ocenie, to dogodzenie sobie na dwóch poziomach 1. bytowej; 2. spełnienia wyznawanych wartości politycznych. Niestety w miarę trwania strajku jasnym staje się prymat drugiego punktu nad pierwszym. Tutaj nie chodzi li tylko o podwyżki (kto nie chciałby wśród nauczycieli więcej zarabiać?!?), ale przede wszystkim chodzi tutaj o politykę. 

- chojnickie grona pedagogiczne, strakujące, to jak wynika z mojej obserwacji przede wszystkim zdeklarowani przeciwnicy PiS, umiarkowani antypisowcy i walczące grona postkomunistyczno-lewackie. Innych grup i jednostek w tym środowisku nie rozpoznaję. Równie dobrze, jak w obecnym strajku, to nauczyciele ci wezmą udział w "czarnych marszach", i wszystkich innych wymysłach centro-lewicy-liberalnej. Nigdy tych nauczycieli nie widziałem przy akcjach społecznych, przy patriotycznych w ogóle, bo zawsze potrafili się zasłonić swoją "bezstronnością" i "apolitycznością", ale teraz z zelockim zapałem plakatują szkoły i zamykają klasy. Myślę, że wkrótce po linii politycznego poparcia, dla politycznego strajku, będą mogli niedługo otrzymać wsparcie finansowe od chojnickiej Rady Powiatu oraz od Starosty Chojnickiego, podobnie zapewne będzie w mieście. 

- dowodem na to, o czym piszę powyżej są postawy samorządowców względem strajku nauczycieli. A ci, tak jak Burmistrz Miasta, czy starosta chojnicki Marek Szczepański, w sposób wręcz, z pozoru, bezrefleksyjny popierają strajk nauczycieli. Silą się też na różne gesty pomocy i zrozumienia dla "słusznego" strajku od pączków po racuszki ;), ale przypuszczam, że wkrótce pojawią się deklaracje finansowania tych strajków z pieniędzy samorządowych poprzez system nagród. Ciekawe tylko dlaczego Urząd Miejski w Chojnicach miał zawsze taki problem, żeby wskazać na jakich zasadach i komu przyznawano w szkołach, którym nauczycielom, nagrody i w jakiej wysokości - a była już radna Marzenna Osowicka jasno mówiła, że jest to kolejny system zależności i utrzymywania wpływów chojnickiego ratusza w lokalnej oświacie. Wtedy jakoś Burmistrz nie był skory do poparcia pedagoga przecież, czyli Marzenny Osowickiej. Zresztą Burmistrz sam nadal jest przecież urlopowanym, i to chojnickim, nauczycielem. Jeśli zaś pisać o starostwie, to ogólnie sprawa jest kłopotliwa, bo chojnickie licea nawet w rankingu wojewódzkim znajdują się nisko - na 16. miejscu II LO (i na 278. w Polsce) i na 45. I LO (i na 813. miejscu w Polsce) w rankingu Perspektyw 2019.  I jak napisałem wyżej, w mojej opinii w komitetach strajkowych w tych szkołach są przede wszystkim nauczyciele, którzy nie mają u uczniów autorytetu, a z lat kiedy uczęszczałem do tych szkół większość z tych nauczycieli zapamiętałem raczej w ciemnych barwach. Nie tylko jako niezbyt szeroko myślących, ale i jako konformistów lokalnego systemu władzy. Także ich udział w komitetach strajkowych nie dziwi mnie, a wręcz jest potwierdzeniem dawnych obserwacji. Postawę zaś samorządowców można uznać jasno, jako kolejny teatr wojny totalnej z PiSem. Tym razem bitwa toczy się w szkołach, ze szkodą dla dzieci. 


W mojej własnej ocenie, strajk w okresie matur i egzaminów jest nie fair i uderza w godność zawodu. Żeby nie było tak w przyszłości, że nauczyciele sami się przekonają jak bardzo upadł ich autorytet przez tak organizowany strajk polityczny zarówno w oczach uczniów jak i ich rodziców. Nauczyciele dali się wplątać w wojnę polityczną z której nikt nie wyjdzie z czystymi rękoma. Stali się nauczyciele chojniccy biorący udział w strajku swoistym lewarem do walki z PiSem, dla lokalnych antypisowskich elit politycznych, tym samym upolitycznili się i skrajnie dali się zmanipulować, bo być może część z nich naprawdę myśli, że to wsparcie ze strony lokalnych włodarzy to akt solidaryzmu w walce o wyższe płace!


Starosta Marek Szczepański, wybitny przykład chronicznej nienawiści do PiSu, który wspiera całym swym sercem chyba i profilem na pewno nauczycieli, którym chyba nie tak dawno wmawiano, że mogą stracić etaty, bo w powiecie brakowało środków? Może zamiast mebli za 66 tys. złotych, albo portalu http://www.bizneschojnice.eu/ (polecam tekst o tym "wirtualnym kretyństwie": tutaj), był to bezużyteczny przykład złego wydatkowania środków publicznych przez powiat, mógłby powiat te pieniądze przeznaczyć na podwyżki dla nauczycieli, dodatki, itd?


Stąd moi Państwo, źle się dzieje, że nauczyciele swoje osobiste poglądy polityczne i sympatie przekładają na szkołę i uczniów, pozwalając, aby walka polityczna wkraczała między ławki szkolne i rzutowała na przyszłości młodych ludzi. Bo nauczyciele rzekomo nie mają środków do życia i walczą, niby to, tylko o podwyżki!