niedziela, 28 maja 2017

Mała szachownica

Polityka jest wypadkową wielu czynników i jako taka, nawet potocznie, rozumiana jest jako gra lub starcie sprzecznych interesów. Ktoś te interesy prezentuje, ktoś je wspiera, ktoś inny uniemożliwia ich realizację. 
W przestrzeni Miasta Chojnice, gdzie panuje postkomunizm - najlepsze świadectwo tego, że jesteśmy w sensie ogólnopaństwowym zwykłą prowincją, grupa trzymająca władzę, to grupa postkomunistyczna. Wielokrotnie temu zaprzeczano i wręcz wyśmiewano taką interpretację rzeczywistości politycznej miasta, ale dobitnym tego przykładem jest ustawienie jednego z siłowników Finstera, czyli Antoniego Szlangi jako kandydata do przewodzenia Radzie Miejskiej Chojnic. Wiadomo przecież, że Antoni Szlanga był zwyczajnym politrukiem reżimu komunistycznego w okresie PRL, a kiedy system się walił, to ten upraszał władze w Warszawie o zgodę na transmisję moskiewskiej telewizji i to gwarantując, że Miasto poniesie koszty! Ideologicznie ciężko więc uznać, żeby ten człowiek był demokratą. No może - demokratą ludowym jest, ale z demokracją nie ma wiele wspólnego. Fakt też wstąpienia do ORMO przez Antoniego Szlangę jest już obecnie szeroko znany i osoba taka naprawdę powinna odsunąć się od najwyższych stanowisk w mieście. Zresztą ta kandydatura to zamach Finstera na organ uchwałodawczy, bo o ile Janowski też był siłownikiem i człowiekiem Finstera, to Szlanga jest powolny do granic obecnemu burmistrzowi.

Mała szachownica, jaką widzę na mapie każdego powiatu w Polsce, w swej chojnickiej formule jest o tyle specyficzna, że oddaje obraz splotu interesów. Niestety nie jest to obraz demokracji, a własnie postkomunizmu. Nad tą małą szachownicą obecnie siedzą w grze dwie strony - Finster i jego siłowniki oraz szeroko rozumiana, rozdrobniona, opozycja. Świat po stronie opozycji jest wielobarwny, co utrudnia konsolidację, ale podobnie, jak po wyborach uważałem, że opozycja przetrwa jeśli będzie podzielona, tak teraz kładę tezę - opozycja wygra wybory z obozem Finstera, jeśli będzie skonsolidowana. Odebranie Finsterowi Mariuszem Brunką ponad 30% głosów, to był tylko etap. Konsolidacja opozycji jest konieczna przez wzgląd na ordynację wyborczą, żaden z obozów samodzielnie nie będzie w stanie wygrać Miasta. Uniemożliwią to JOW-y. Nie można się też zadowalać wizją posiadania 4-7 mandatów w Radzie Miejskiej, bo to nie pozwoli rządzić Miastem.

Potrzebujemy wielkiej koalicji - górnolotnie napiszę -w imię interesów Miasta, a nie poszczególnych środowisk. Transformacja systemowa w Polsce rozpoczęta w 1989 r. na poziomie państwa zakończyła się, ale problemem dla państwa polskiego są patologie Polski powiatowej - gdzie postkomunizm bardzo ciężko ustępuje uniwersalnym wartościom i swobodzie gospodarczej. Choć jestem w obozie aktorów politycznych opozycji, to nie będzie zdradą środowiska, jeśli wyznam, iż działania podejmuje zaledwie garstka opozycjonistów. Inni korzystają z pozycji, którą już osiągnęli i w imię jej zachowania nie wypełniaja zadań do których potrzeba rąk.  Obóz Finstera - co będzie pewnie zaskakujące dla wielu, jest mniej liczny! Jeśli mówić o rzeczywistych graczach - siłownikach w jego obozie, ale przewaga finsterowców leży w tym, że tam każdy ma przypisane zadanie - przestrzeń społeczną, polityczną albo gospodarczą nad którą panuje i z której przynosi symboliczne korzyści wzmacniające legitymizację rządów Finstera. Na opozycji zaś mamy swoiste pospolite ruszenie - ludzi świadomych konieczności zmian, ale ciągnących - każdy w swoją stronę. Co gorsza, nic jeszcze nie wygrano w decydującego bitwie, ale już widzę jak napina się sukno, które wszyscy chcą drzeć na swoją korzyść. Swoistym testem opozycji będą wybory uzupełniające do Rady Miejskiej w Chojnicach, które powinny się odbyć w najbliższych trzech miesiącach. Podejściem do tych wyborów możemy dać dowód jedności, woli walki i okazać finsterowcom zwartość opozycji...której bardzo się obawiają.