piątek, 5 lutego 2016

Burmistrz łamie konstytucję

Arseniusz Finster, jako burmistrz Chojnic, władza publiczna i osoba publiczna prowadzi profil na stronie społecznościowej Facebook.com:

Niestety burmistrz dyskryminuje mnie ze względu na poglądy polityczne i to już od prawie dwóch lat: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2014/10/cenzor-finster.html .

W związku z zaistniałą sytuacją i wobec tego, że o sprawie pisałem kilkukrotnie (np.: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2015/08/facebook-umar-stary.html ), zwracając burmistrzowi Finsterowi uwagę na ten fakt, że jestem dyskryminowany, ponieważ nie mam prawa do zabierania głosu i wyrażania poglądów na jego profilu, kieruję dziś do opinii publicznej informację, że jestem dyskryminowany przez burmistrza Finstera, który swoim działaniem łamie Konstytucję RP, art. 32, stanowiący, że:

1. Wszyscy są równi wobec prawa. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. 

Wszyscy, którzy mają dostęp do Facebooka, mają prawo zabierać głos na profilu burmistrza Finstera, ale nie ja! To jest dyskryminacja i łamanie Konstytucji RP. Arek Finster zapewne ma obawy, że będę wyrażał na jego profilu moje poglądy polityczne i dam wyrazem wolności słowa, czego burmistrz Finster widać nie toleruje, ale łamać Konstytucji nie ma prawa i do tego jeszcze będzie trzeba wkrótce nawiązać...

Ukryta prawda


W nowym numerze "Zeszytów Chojnickich" z 2015 r., którego promocja miała miejsce niedawno znalazł się artykuł dra Przemysława Zientkowskiego i "dra" Arseniusza Finstera.

Artykuł ma tytuł: "Social problems in Chojnice City. Hidden emigration" - w tłumaczeniu byłoby to chyba: Problemy społeczne Chojnic: ukryta emigracja.  W tym miejscu stawiam pierwszy zarzut do tytułu, rzeczownik angielski City - nie może się odnosić do Chojnic, a raczej do miast, które mają co najmniej 100 tysięcy mieszkańców. Chojnice do City mają długą drogę i są bardziej town, aniżeli city. Jeśli, ktoś ten artykuł przeczyta i spostrzeże o jakie miasto chodzi, to czytając "Chojnice City" wybuchnie gromkim śmiechem. Brak Chojnicom charakteru wielkomiejskiego, tych cech nasze miasto nie posiada. To jest jednak drobnostka.

Najbardziej w czasie lektury artykułu przeraziły mnie następujące spostrzeżenia:

- brak odnośników do fachowej literatury (nie korzystano z niej, a żaden z panów nie ma doświadczenia w badaniach nad migracjami);

- brak określenia aparatu teoretycznego i metodologicznego, ujęcie na zasadzie komparatystki Chojnic z 2004 r. i z 2014 r. jest znaczącym nadużyciem w tym sensie, że ukazuje jedynie stan różnić z czego nie można wyciągnąć wniosków, jakie wyciągnęli autorzy;

- podany zakres źródeł: Policja, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, Powiatowy Centrum Pomocy Rodzinie, Ośrodek Profilaktyki Rodzinnej nie znajdują odnośników w tekście, tzn. nie wiem skąd jakie dane zaczerpnięto;

- jako wadliwe oceniam założenie autorów, że problemy społeczne, takie jak ubóstwo - którego notuje się podobno spadek wskazują na niższy stopień emigracji;

- podaje się czasami powołania na stanowiska czy wypowiedzi z pewnych instytucji, ale bez podania źródła (wywiad, rozmowa, co to jest)? W których autorzy dostrzegli, że: [moje tłumaczenie] "żadna instytucja z tych do których się zwróciliśmy o dane, nie uważała, że problem finansowej emigracji, to jest problem społeczny) - s. 56;

- użycie określenia "ukrytej emigracji" jest wadliwe w tekście, bo uważa się, że są to osoby, które wyjechały, ale właściwie pozostały w Chojnicach i autorzy uważają, że "skala tego zjawiska jest trudna do oszacowania, gdyż brak jest wiarygodnych źródeł" - po czym kontynuują artykuł, który w tym miejscu powinien się zakończyć i jako środek zaradczy porównano jednak pewne dostępne dane statystyczne oraz przedstawiono wyniki badań własnych;

- w artykule tym nazywa się mnie "populistą" (s. 57), nie wiem co to ma wspólnego z nauką i omawianym tematem? Próbują dyskredytować nie tylko mój blog, ale jednocześnie wskazują,jako tak samo mało wiarygodny magazyn "Forbes", co już musi wywoływać uśmiech. Z populizmem jednak nie mam nic wspólnego. W odpowiedzi na to, że na blogu napisałem iż wystarczy się rozejrzeć wokoło, aby zobaczyć, jak wielu z naszych członków rodzin, przyjaciół i sąsiadów wyemigrowało, autorzy nawet nie przedstawiają właściwego odwołania do mojego tekstu, ale cytują go. I odpowiedź autorów na ten zarzut jest iście komiczna, a jak "Boga kocham" nic z niej nie rozumiem. Bo w odpowiedzi na to, podaje się, ze osoby te często opuszczają Chojnice, ale i tak są tutaj zarejestrowani, a czy czasami nie jest to artykuł o "ukrytej emigracji" (sic!)?

- niestety nie rozumiem też wykresów na str. 57 w której podaje się, że liczba respondentów, to łącznie ponad 60 tys. osób!!! Już nie 8642? Choć jest i pod tym drugi graf wskazujący, że z 8642 osób tylko 221 jest na emigracji? Śmieszność wielka. Otóż nasz miejski inżynier i jego filozof uznali, że 221 osób wskazanych przez 8642 repondentów, to są osoby z tego samego zbioru...

- w badaniu uznaje się, za wiarygodne fakt wskazania 221 osób na emigracji przez 8642 respondentów mieszkających w Chojnicach :) Autorom nic jednak nie wiadomo o takim zjawisku, jak emigracja całych rodzin - ja mogę na osiedlu pokazać z jakich domów się rodziny wyprowadziły (przebywają na emigracji zarobkowej);

- Autorzy przez brak rozeznania w temacie migracji posługują się językiem potocznym ,a nie naukowym, nie opisują zjawisk społecznych, a jedynie swoje własne ideologiczne stanowisko do którego usilnie szukają argumentów;

- Nie rozumiem też skąd wzięto dane do wykresu ze strony 58, gdzie podaje się ok. 993 emigrantów zarobkowych z Chojnic na stan populacji 38926;

- cały artykuł jest być może badaniem stosunku pewnych grup chojniczan do migracji, ale nie jest to badanie zjawiska migracji chojniczan, to są opinie równie wiarygodne i oddające obraz rzeczywistości, jak moja opinia o emigracji z Chojnic, wyrażona na blogu i wypływająca  z obserwacji;

- i najciekawsze, że autorzy przyznają na s. 56, ze są świadomi iż wiarygodność takiego badania wymaga badania emigrantów, a nie opinii ludzi, którzy zaliczają się do ich rodzin; czy mama, tata, albo brat wiedzą, jakie mamy plany, co do emigracji, zarobków na emigracji, itd.? Badanie bazujące na danych z "drugiej ręki" jest szkodliwe dosłownie, bo wypacza obraz rzeczywistości;

- w artykule stawia się dwa sprzeczne i karkołomne założenia; 1. sytuacja w Chojnicach polepszyła się od 2004 r. do 2014 r. w sensie spadku liczby osób korzystających z pomocy społecznej i jest lepsza jak w kraju dzięki władzy, która cieszy się ogromnym zaufaniem (przypis nr 12, co nazwano sprytnie "uzyskaniem 5 razy z rzędu 80% przewagi przez burmistrza i Radę Miejską nad swoją konkurencją polityczną"- powstaje wrażenie, jakby zagłosowało na nich ponad 80% wyborców... ); 2. ale sytuacja w Chojnicach jest warunkowana przez sytuację w państwie i stan zasobności narodu - kiedy chodzi o ocenę zjawisk negatywnych);

- dyskusyjnym pozostaje także konstrukcja ankiety, w której repondentom każe się "skreślać niewłaściwą odpowiedź", s. 61;

- interesuje mnie też o jakich badaniach z grudnia 2014 r. pisze się w tym artykule???;

- inne istotne pytanie, czy te 8642 osoby badane, to osoby z różnych rodzin, czy respondenci byli ze sobą spowinowaceni? Bo wtedy, kiedy byli to też członkowie tych samych rodzin, może się okazać, że wyniki o których chcą myśleć autorzy, są o kilka razy wyższe od zaprezentowanych, gdyż te 8642 osoby potraktowano w artykule jako osoby, które nie są spokrewnione, co jest dość kompromitujące. 

W ogólnym ujęciu całość artykułu jest niepoprawna, zarówno metodologicznie jak i teoretycznie, a poziom jego naukowości bliski jest potoczności. Powodować też będzie, przez wzgląd na to, że jest w języku angielskim, że powstanie fałszywy obraz Chojnic w świecie. Zdać sobie trzeba sprawę, że burmistrz Arseniusz Finster i jego pełnomocnik Przemysław Zientkowski piszą o zjawisku emigracji oraz emigracji zarobkowej, które jeśli potwierdzą, to badania jest bardzo szerokim zjawiskiem w Chojnicach o negatywnych skutkach. Oznaczać to będzie, że w Chojnicach nie jest wcale lepiej, aniżeli w 2004 r., bo niższa liczba osób korzystających z pomocy społecznej w Chojnicach, wcale nie musi świadczyć o poprawie stanu gospodarczego, ale własnie o tym, że na emigracji zarobkowej przebywa jeszcze więcej ludzi, aniżeli w 2004 r., czego autorzy nie wzięli pod uwagę. Fakty jednak są takie, że łagodzenie przepisów wizowych oraz otwarcie granic w Europie spowodowało poważny wzrost migracji zewnętrznej, czemu cały ten artykuł zdaje się przeczyć. 

Myślę, że nasze władze poprzez artykuł o "ukrytej emigracji" chcą przed światem "ukryć prawdę" o Chojnicach i stanie społeczno-gospodarczym naszego miasta oraz o naturze władzy Finstera. To źle, że wykorzystuje się tego typu publikacje do bieżącej walki politycznej. Do tego moje wątpliwości budzi kwestia ankiet, dlatego dziś złożyłem zapytanie o dostęp do informacji publicznej następującej treści:

Korzystając z zapisów Ustawy o dostępie do informacji publicznej, składam zapytanie o:

- sposób w jaki przeprowadzono badanie ankietowe na grupie 8642 osób na użytek badania zaprezentowanego na łamach "Zeszytów Chojnickich" 2015, nr 31 w artykule Przemysława Zientkowskiego i Arseniusza Finstera pod tytułem: "Social problems in Chojnice City: Hidden emigration". Precyzując pytam o to, gdzie przeprowadzono badanie i w jakich dniach, o to; czy ankieta była wydrukowana na papierze, czy było to badanie wykonane za pomocą ankiety interaktywnej czy też rozsyłanej przez Internet? Jaki był wiek badanych? 

- wyrażenie zgody na mój osobisty wgląd w przeprowadzone ankiety, osobiście lub poprzez nadesłanie ich elektronicznej kopii

Marcin Wałdoch