czwartek, 31 grudnia 2020

Arcana imperi

Kończący się rok 2020 ubiegł w cieniu koronawirusa, a w przestrzeni lokalnej pod znakiem tajności działań władzy lokalnej. I nad tym chojniczanie powinni się skupić w 2021 roku, aby działania władz samorządowych były w naszej małej ojczyźnie bardziej przejrzyste, żeby nie było tak, że decyduje się o nas, bez nas. Żebyśmy nie pozwalali władzy samorządowej na kpienie z obywateli, np. poprzez składanie obietnic bez pokrycia, albo poprzez traktowanie urzędów publicznych w samorządach jako dostępu do rzadkich dóbr publicznych. Żebyśmy nie pozwalali, poprzez milczącą zgodę, na nakładanie w mieście nowych danin i jednoczesne zwalnianie z nich ludzi, którzy są mili oku władzy. Jest więcej niż pewne, że transparentność działań władzy, prowadzi do wzrostu zaufania obywateli do instytucji publicznych, wzmaga rozwój gospodarczy i wspiera ogólną prosperitę, dlaczego więc mamy taki problem z przejrzystością lokalnych układów władzy? Otóż odpowiedzią niech będzie taka konstatacja, że poprzez tajność i opresję, próbuje się utrzymać władzę w sposób daleki od standardów demokracji, która w naszej lokalnej przestrzeni, jeszcze gorzej niż w skali państwa, stała się już dawno fasadą, a chojniczanie w dużej mierze uzależnieni od lokalnych układów wolą milczeć, niż podnosić głos na niesprawiedliwe traktowanie czy nadużycia władzy. 

Mam na 2021 rok, takie idealistyczne życzenie, wypływające z...encykliki Gaudium et spes Pawła VI aby w przestrzeni lokalnej zrealizował się właśnie taki idealny typ działalności publicznej. Tego wszystkim chojniczanom:  

"Ci, którzy posiadają talent do działalności politycznej lub mogą się do niej nadać, a jest to sztuka trudna i zarazem wielce szlachetna, niech się do niej sposobią i oddają się jej nie myśląc o własnej wygodzie lub zyskownym stanowisku. Niech występują przeciw uciskowi ze strony jednostki lub samowładztwu i nietolerancji partii politycznej, działając roztropnie i nienagannie pod względem moralnym, a niech poświęcają się dobru wspólnemu w duchu szczerości i słuszności, owszem z miłością i odwagą polityczną".

Popatrzcie, jak dalekie są to postulaty od tych, którzy w Chojnicach ciągle krzyczą o chrześcijaństwie... i dzierżą władzę w samorządzie. 

wtorek, 29 grudnia 2020

Odmowa informacji trafi do SKO

27 października 2020 r. Burmistrz Miasta Chojnice odmówił mi dostępu do informacji publicznej nt. podmiotów którym umorzył podatki od nieruchomości, o czym poinformował opinię publiczną za pośrednictwem "Czasu Chojnic" (pisałem o sprawie szerzej tutaj). Burmistrz swoją decyzję uzasadnił tym, że żądane przeze mnie informacje są objęte tajemnicą skarbową. Przypomnę, że chodzi o ponad 20 podmiotów, którym Burmistrz umorzył podatki od nieruchomości na kwotę około 100 tys. zł, a niedługo potem Jego Radni Miejscy podnieśli podatki lokalne! Dlatego opinia publiczna ma prawo wiedzieć, komu i na jakich zasadach Burmistrz Chojnic umarza podatki od nieruchomości. Stąd moje żądanie o dostęp do informacji publicznej.

28 grudnia odebrałem decyzję Burmistrza i trafi ona w drodze odwoławczej do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Słupsku. Burmistrz nie miał prawa odmówić mi dostępu do informacji publicznej w powyższej sprawie, a przy tym naruszył w mojej opinii liczne przepisy i w sposób nieuprawniony powołała się na tajemnicę skarbową. 

Według mnie Burmistrz Chojnic uporczywie utrudnia dostęp do informacji publicznej, kiedy chodzi o kwestie umorzeń od podatków od nieruchomości, a jego postawa nie sprzyja ani transparentności działań władzy lokalnej, ani zaufaniu mieszkańców do lokalnego samorządu. 

29 grudnia zostanie złożone moje odwołanie do SKO. Prędzej czy później, dowiemy się, komu i na jakich zasadach Burmistrz Chojnic umarza podatki, bo wbrew temu jak chciałby Burmistrz i lokalna władza nie jest to tajemnicą skarbową, a są to informacje jawne, które powinny być znane opinii publicznej. Tym bardziej, że mowa tutaj o środkach publicznych i myślę, że chojniczanie chcą wiedzieć, komu się umarza podatki, kiedy na wszystkich pozostałych nakłada się dodatkowe daniny w mieście. Zapytajmy sami siebie, dlaczego Burmistrz tak usilnie broni dostępu do informacji o podmiotach, którym ze środków publicznych umorzył podatki? 


Treść pisma do SKO:


Marcin Wałdoch


Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Słupsku

za pośrednictwem:    Burmistrza Miasta Chojnice

                                   Stary Rynek 1
                                   89-600 Chojnice

Znak: OR.1431.86.2020

Odwołanie
od decyzji z 27 października 2020 roku

Na podstawie art. 127 § 1 i 2 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (tekst jedn. Dz. U. z 2020 r. poz. 256) (dalej: „KPA”) w związku z art. 16 ust. 2 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (tekst jedn. Dz. U.
z 2020 r. poz. 2176) (dalej: „UDIP”) wnoszę odwołanie od:

-       decyzji Burmistrza Miasta Chojnice z 27 października 2020 roku o odmowie udostępnienia informacji publicznej (dalej: „Decyzja”).

Decyzję zaskarżam w całości i zarzucam Burmistrzowi Miasta Chojnice (dalej: „Organ”):

1)     naruszenie art. 7, art. 8 § 1, art. 77 § 1 KPA poprzez niewyjaśnienie wszystkich okoliczności faktycznych, niezebranie i nierozpatrzenie całego materiału dowodowego,

2)     naruszenie art. 16 ust. 2 pkt 2 UDIP w związku z art. 107 § 2 KPA poprzez niezawarcie w Decyzji imion, nazwisk i funkcji osób, które zajęły stanowisko w toku postępowania o udzielenie informacji publicznej,

3)     naruszenie art. 61 ust. 1 oraz art. 61 ust. 3 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (dalej: „Konstytucja RP”) poprzez ograniczenie prawa do informacji, pomimo że nie zachodzi w istocie potrzeba ochrony żadnej z wartości wskazanych w ww. przepisach, a więc dokonanie ograniczenia niespełniającego konstytucyjnych warunków, w szczególności warunku proporcjonalności,

4)     naruszenie art. 5 ust. 1 UDIP w związku z art. 293 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Ordynacja podatkowa (tekst jedn. Dz. U. z 2020 r. poz. 1325) (dalej: „OP”) w związku z art. 37 ust. 2 ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych (tekst jedn. Dz. U. z 2019 r. poz. 869) (dalej: „UFP”) w związku z art. 37 ust. 1 pkt 2 lit. f UFP, poprzez błędne przyjęcie, że w sprawie zachodziła podstawa do odmowy udostępnienia informacji publicznej
z uwagi na tajemnicę skarbową, podczas gdy żądane przeze mnie informacje taką tajemnicą nie są objęte,

5)     naruszenie art. 37 ust. 1 pkt 2 lit. f UFP poprzez błędne przyjęcie, że ustanowiony w tym przepisie obowiązek podania określonych informacji do publicznej wiadomości, wyłącza stosowania UDIP i udostępnienie informacji na wniosek.

Wnoszę o uchylenie zaskarżonej Decyzji i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia przez Organ.

Uzasadnienie

1.           Stan faktyczny

1.1.      20 września 2020 roku za pośrednictwem poczty elektronicznej na adres Urzędu Miasta Chojnice zwróciłem się do Burmistrza Miasta Chojnice z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej w zakresie – wykazu podmiotów, którym Burmistrz Miasta Chojnice umorzył podatek od nieruchomości, o czym poinformował opinię publiczną m.in. za pośrednictwem Tygodnika „Czas Chojnic”. W szczególności wniosłem
o udostepnienie wykazu takich podmiotów wraz z ich nazwą i numerem NIP, podstawą umorzenia podatku od nieruchomości oraz kwotą umorzonego podatku od nieruchomości dla każdego z takich podmiotów, a także o udostępnienie kopii wniosków o umorzenie podatku, z którymi podmioty takie zwróciły się do Burmistrza Miasta Chojnice.

1.2.      2 października 2020 roku Organ przesłał na mój adres e-mail zawiadomienie, w którym poinformował mnie o braku możliwości załatwienia mojego wniosku w terminie 14 dni. Jednocześnie dodał on, że: „nowy termin załatwienia sprawy wskazuje się na 30 dni od daty odbioru niniejszego zawiadomienia”.

1.3.      9 października 2020 roku Organ zawiadomił mnie o możliwości zapoznania się
z materiałem dowodowym zgromadzonym w sprawie w terminie 7 dni od otrzymania zawiadomienia.

1.4.      19 października 2020 roku Organ ponowił ww. zawiadomienie wskazując dodatkowy
7 dniowy termin na zapoznanie się z materiałami zgromadzonymi w sprawie.

1.5.      Decyzją z 27 października 2020 roku – znak: OR.1431.86.2020, Organ odmówił udostępnienia żądanej przeze mnie informacji publicznej. Uzasadniając swoje rozstrzygnięcie wskazał on, że żądane przeze mnie informacje objęte są tajemnicą skarbową, a ja nie jestem jednym z podmiotów wskazanych w OP, które mogą uzyskać dostęp do takich informacji. Powołując się na art. 37 UFP Organ wskazał, ze podanie informacji wykraczającej poza zakres wskazany w tym przepisie stanowiłoby jego naruszenie.

2.           Dotrzymanie terminu na wniesienie odwołania

Organ skan swojego rozstrzygnięcia przesłał na mój adres e-mail, czego nie można uznać za właściwe doręczenie. W związku z tym pismem z dnia 22 grudnia 2020 r.  zwróciłem się do Organu o prawidłowe doręczenie decyzji.

Decyzja została doręczona do mnie listem poleconym w dniu 28 grudnia 2020 r.

Zgodnie z art. 129 § 2 KPA odwołanie wnosi się w terminie czternastu dni od dnia doręczenia decyzji stronie, a gdy decyzja została ogłoszona ustnie – od dnia jej ogłoszenia stronie. Przez doręczenie, należy rozumieć takie doręczenie, które nastąpiło w procedurze opisanej w art. 39-49 KPA. Przesłanie decyzji na mój adres e-mail nie stanowiło takiego doręczenia. Wszak nie wyraziłem na takie doręczenie decyzji zgody, o której mowa
w art. 391 § 1 pkt 2 KPA, a przesłana na mój adres e-mail decyzja nie była podpisana kwalifikowanym podpisem elektronicznym, stosownie do art. 107 § 1 pkt 8 in fine KPA.

Tym samym odwołanie należy uznać za wniesione w terminie.

3.           Uzasadnienie zarzutów odwołania

3.1.      Naruszenie przepisów procedury

W pierwszej kolejności podnieść należy zarzuty naruszenia przepisów postępowania, których dopuścił się Organ przy wydawaniu zaskarżonej Decyzji.

Organ nie wyjaśnił w sposób wyczerpujący stanu faktycznego sprawy, jak również nie zgromadził i nie rozpatrzył całego materiału dowodowego. W konsekwencji rozstrzygnął sprawę na podstawie niepełnego materiału dowodowego.

Dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy istotne było przede wszystkim ustalenie kręgu podmiotów, którym Organ umorzył podatek od nieruchomości. Konieczne było ustalenie nie tylko tożsamości tych podmiotów, ale przede wszystkim wysokości umorzonego im podatku. Okoliczność ta ma bowiem istotne znaczenie w kontekście oceny czy informacja na temat umorzenia podatku takiemu podmiotowi będzie podlegała podaniu do publicznej wiadomości na podstawie art. 37 ust. 1 pkt 2 lit. f UFP. To z kolei ma dalsze konsekwencje – jeżeli bowiem informacja podlega upublicznieniu, to tym samym dane objęte taką informacją nie podlegają tajemnicy skarbowej, która to stanowiła powód odmowy udostępnienia informacji publicznej przez Organ.

Organ powyższych ustaleń nie poczynił, a przynajmniej nie ujawnił tego w uzasadnieniu decyzji, co w istocie ma ten sam skutek i oceniane musi być jako naruszenie przepisów procedury administracyjnej, a konkretnie naruszenie art. 7, art. 8 § 1, art. 77 § 1 KPA.

W skarżonej Decyzji zabrakło też wskazania imion, nazwisk i funkcji podmiotów, które zajęły stanowisko w toku postępowania o udostępnienie informacji publicznej, co stanowi naruszenie art. 16 ust. 2 pkt 1 UDIP.

3.2.      Podstawy ograniczenia prawa do informacji

Prawo do informacji stanowi podmiotowe, konstytucyjne, prawo obywatelskie, które przewidziane zostało w art. 61 Konstytucji RP. O randze tego prawa świadczy też jego umiejscowienie w Powszechnej deklaracji praw człowieka z 1948 r., Międzynarodowym pakcie praw obywatelskich i politycznych z 1966 r., Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r., czy też w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej.

Waga prawa do informacji nakazuje, aby wszelkie jego ograniczenia były interpretowane w sposób ścisły. We wszelkich sprawach związanych z prawem do informacji należy opowiadać się za wykładnią prokonstytucyjną, która będzie urzeczywistniać to prawo, dając pierwszeństwo jawności przed niejawnością działania administracji. Warto przytoczyć w tym miejscu pogląd Naczelnego Sądu Administracyjnego wyrażony
w wyroku z 3 maja 1985 r. sygn. akt: II SA 112/85, który wskazał:
„jeżeli przepis szczególny wprowadza dla określonych w nim sytuacji i w przewidzianych w nim warunkach możliwość ograniczenia praw obywatela, stosowanie tego przepisu w drodze analogii do sytuacji innych niż w nim wymienione, choćby nawet były to sytuacje zbliżone, jest niedopuszczalne”, a także pogląd wyrażony w wyroku WSA w Opolu
z 7 sierpnia 2018 r. sygn. akt: II SAB/Op 61/18: „z ustawy o dostępie do informacji publicznej wynika jako norma podstawowa zasada domniemania jawności”.

Niniejsze rozważania są istotne dla oceny zaskarżonej Decyzji.

Ograniczenie konstytucyjnego prawa do informacji może bowiem nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa, o czym stanowi art. 61 ust. 3 Konstytucji RP. Ponadto zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP ograniczenie takie musi wynikać z ustawy i musi być konieczne w demokratycznym państwie, a także nie może naruszać istoty prawa do informacji.

Zgodnie z art. 5 ust. 1 UDIP prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu
w zakresie i na zasadach określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic ustawowo chronionych. Ponadto na podstawie art. 5
ust. 2 UDIP ograniczenia prawa do informacji mogą wynikać z prywatności osób fizycznych lub tajemnicy przedsiębiorcy.

W niniejszej sprawie Organ wskazał, że odmowa udostępnienia informacji publicznej,
a więc w praktyce ograniczenie prawa do informacji, następuje z uwagi na tajemnicę skarbową. Twierdzenie takie nie jest jednak zasadne, bowiem żądanych przeze mnie informacji nie chroni tajemnica skarbowa, o czym szerzej w pkt 3.3 uzasadnienia. Tym samym Organ dopuścił się ograniczenia prawa do informacji z naruszeniem warunków konstytucyjnych.

3.3.      Tajemnica skarbowa

Uzasadniając swoje rozstrzygnięcie Organ wskazał, że żądane przeze mnie informacje nie mogą być ujawnione z uwagi na tajemnicę skarbową. Organ uznał, że wykaz podmiotów, którym umorzył podatek od nieruchomości z podaniem ich nazwy, numeru NIP, kwoty umorzonego podatku wraz z uzasadnieniem takiego umorzenia, wchodzi
w zakres udostępnienia informacji o indywidualnych dokumentach składanych przez podatników.

Organ wskazał też, że zarówno jego decyzje, jak również indywidualne wnioski wraz
z identyfikacją strony będącej osobą fizyczną lub prawną, składane przez podatników
w sprawach o udzielenie ulgi podatkowej, objęte są aktami postępowania podatkowego, które na podstawie art. 293 § 1 pkt 3 i § 2 OP stanowią tajemnicę skarbową i nie podlegają upublicznieniu. Jednocześnie zdaniem Organu teza ta znajduje potwierdzenie w treści art. 37 ust. 1 pkt 2 lit. f UFP, który to ogranicza zakres informacji podawanej do publicznej wiadomości przez organy podatkowe.

Z tymi twierdzeniami Organu nie sposób się zgodzić.

Ustawodawca art. 37 ust. 2 w związku z art. 37 ust. 1 lit. f UFP przesądził, że tajemnicy skarbowej nie narusza podanie do publicznej wiadomości wykazu osób prawnych
i fizycznych oraz jednostek organizacyjnych nieposiadających osobowości prawnej, którym w zakresie podatków lub opłat udzielono ulg, odroczeń, umorzeń lub rozłożono spłatę na raty w kwocie przewyższającej łącznie 500 zł, wraz ze wskazaniem wysokości umorzonych kwot i przyczyn umorzenia.

Zakres mojego wniosku niewątpliwie wpisuje się w zakres danych, które mocą ww. przepisów zostały wyłączone spod tajemnicy skarbowej. Swoim wnioskiem zwróciłem się bowiem o wykaz podmiotów, którym umorzono podatek od nieruchomości ze wskazaniem ich nazwy, NIP, podstawy umorzenia podatku oraz kwoty umorzonego podatku.

Nawet przyjmując literalne brzmienie ww. przepisów, które wskazuje, że spod tajemnicy skarbowej wyłączone są tylko dane podmiotów, którym umorzono podatek w kwocie przewyższającej łącznie 500 zł, to niewątpliwie większość podmiotów, którym Organ umorzył podatek – w zakresie objętym moim wnioskiem - będzie wpisywała się w ten katalog. Z informacji prasowej[1] wynika bowiem, że Organ wydał 29 decyzji administracyjnych o umorzeniu podatku na łączną kwotę przekraczającą 91 tys. zł. Już zatem prosta kalkulacja wskazuje na to, że przynajmniej większość z tych podmiotów korzystała z umorzenia podatku w kwocie przewyższającej 500 zł.

Niezależnie od tego wskazać należy, ze również wobec podmiotów, które skorzystały
z umorzenia podatku w kwocie niższej niż 500 zł, Burmistrz powinien udostępnić żądane przeze mnie informacje.

Skoro ustawodawca przewidział obowiązek upublicznienia, a zatem podania do szerszej wiadomości niż w przypadku udostepnienia na wniosek, informacji o podmiotach, którym umorzono podatek w kwocie powyżej 500 zł, to nie ma podstaw do przyjęcia,
że informacja o podmiotach, którym umorzono podatek poniżej tej kwoty nie stanowi informacji publicznej. Trudne do zaakceptowania byłoby też uznanie, że skoro ustawodawca wyjmuje spod tajemnicy skarbowej informacje o podmiotach, które korzystają z umorzenia zobowiązania podatkowego w kwocie powyższej 500 zł, to tajemnica taka obejmuje nadal zobowiązania poniżej tej kwoty. Taka wykładnia prowadziłaby do zawężenia prawa do informacji, które byłoby niezgodne
z prokonstytucyjną wykładnią przepisów, a także prowadziłoby do ograniczenia, które nie spełnia konstytucyjnych warunków, w szczególności warunku proporcjonalności. Nie sposób bowiem przyjąć, że uzasadnione w demokratycznym państwie prawa jest ograniczenie prawa do informacji o podmiotach, którym umorzono zobowiązania podatkowe poniżej 500 zł, podczas gdy informacje o podmiotach, którym umorzono zobowiązania powyżej tej kwoty mają być jawne.

Warto wskazać też na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie, który w wyroku z 18 września 2019 r. sygn. akt: II SA/Rz 829/19 wskazał: „jeżeli bowiem ustawodawca nakłada na organy obowiązek upublicznienia informacji o udzielonych ulgach powyżej 500 zł, to tym bardziej zezwala na udostępnienie na wniosek informacji o ulgach poniżej 500 zł”.

W związku z tym trzeba stwierdzić, że Organ błędnie uznał, że żądane przeze mnie informacje w zakresie wykazu podmiotów, którym Organ umorzył podatek od nieruchomości, objęte są tajemnicą skarbową i jako takie nie podlegają udostępnieniu.

Przyjmując nawet, że wnioski o umorzenie podatków złożone przez podmioty, które ubiegały się o taką ulgę – które stanowiły drugi element mojego wniosku - nie stanowią informacji publicznej lub podlegają ograniczeniu z uwagi na tajemnicę skarbową, Organ powinien rozpatrzyć mój wniosek w pozostałym zakresie, który dotyczy – co wyżej wskazałem – informacji, które taką tajemnicą objęte nie są.

3.4.      Udostępnienie informacji na wniosek

Organ w swoim uzasadnieniu wskazuje, że ustawodawca zobowiązuje go do podania do publicznej wiadomości wykazu, o którym mowa w art. 37 ust. 1 pkt 2 lit. f UFP. Jednocześnie wskazuje on na to, że na takie upublicznienie ma on czas do 31 maja następnego roku. Jak się wydaje, Organ z tego przepisu wyprowadza wniosek, że skoro musi upublicznić dane w trybie przewidzianym w przepisach UFP, to nie musi stosować do takich informacji UDIP, a więc nie musi ich udostępniać na wniosek.

Stanowisko takie nie jest jednak właściwe.

Upublicznienie informacji stanowi przejaw najszerszej transparentności finansów publicznych, która służyć ma ogółowi społeczeństwa i dzięki której każda osoba, bez żadnego wysiłku, może poznać informację o podmiotach, które korzystają z pomocy publicznej – ulgi w spłacie zobowiązań podatkowych, a w tym przypadku z umorzenia podatku. W żadnym jednak wypadku nie można mówić, że przez samo zobowiązanie organu do upublicznienia pewnych informacji, ustawodawca wyłącza w tym zakresie stosowanie przepisów UDIP.

Uwzględniwszy zasadę jawności administracji publicznej, należy przyjąć,
że ustawodawca nakładając na organy skarbowe obowiązek podania pewnych informacji do publicznej wiadomości nie wyłączył w tym zakresie stosowania UDIP. Do czasu,
aż informacja taka zostanie upubliczniona w trybie przewidzianym w UFP, nie ma przeszkód, aby uzyskać ją na wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Jak wskazał Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 18 lutego 2014 roku, sygn. akt: I OSK 2129/13: „jeżeli ustawodawca regulując materię podatkową nie wprowadza zakazu udostępniania określonej informacji, a wręcz przeciwnie – pozwala na upublicznianie informacji dotyczących zwolnień podatkowych, wówczas informacja taka, jeśli nie funkcjonuje w obiegu publicznym w sposób umożliwiający zapoznanie się z nią, winna zostać udostępniona zainteresowanemu na jego wniosek”.

Reasumując należy stwierdzić, że obowiązek upublicznienia informacji nie wyłącza udostępnienia jej na wniosek, szczególnie w sytuacji, gdy na dzień składania takiego wniosku nie została ona jeszcze upubliczniona. Jednocześnie należy stwierdzić, że skoro ustawodawca wyraża zgodę na upublicznienie takiej informacji, to tym bardziej wyraża zgodę na jej udostępnienie na wniosek.

***

Zważywszy na powyższe, wnoszę jak na wstępie.

 

_____________________________
Marcin Wałdoch

 



[1] https://czas.tygodnik.pl/pl/11_wiadomosci/9596_umorzyl-29-firmom.html


poniedziałek, 28 grudnia 2020

System i jego posłuszni obrońcy: przypadek szpitalnych telewizorów

Chcą coś naprawić, należy się zastanowić dobrze z kim chcemy pracować. Jak stare porzekadło niesie, lepiej z mądrym stracić, niż z głupim zyskać. Niestety Sejm RP nie jest instytucją z którą da się łatwo i rozumnie współpracować ze stopy obywatelskiej, obawiać się nawet należy, że Sejm RP jest swego rodzaju machiną dziwactw. Wrzucając do niej racjonalne argumenty, można jedynie otrzymać coś na wspak, coś irracjonalnego i popsutego, a uważanego przez tę instytucję za poprawę sytuacji. Taki wniosek wysnuwam po tym, jak rozpatrzono jedną z moich petycji. 

W lutym, dobiegającego do końca roku 2020 złożyłem do Sejmu RP petycję o zniesienie w polskich szpitalach systemu tzw. płatnej telewizji. Sejm petycję przyjął, ale rozpatrzył ją dopiero w ostatnim czasie. Przyczyną tak późnego rozpatrzenia mojej petycji było nic innego, jak kryzys z którym się borykamy w czasach pandemii. O sprawie płatnych telewizji szpitalnych i moim sprzeciwie wobec tego niesprawiedliwego systemu pisałem wielokrotnie (tutaj i tutaj). Temat był też podejmowany przez media ogólnopolskie, oczywiście nie te głównego nurtu, które nigdy nie odważą się godzić w "system" jako taki. 

Na moją petycję odpowiedział Wicemarszałek Sejmu RP Włodzimierz Czarasty (o ironio!). Odpowiedź jest taka, że warto ją zacytować i wytłuścić, po czym przejdę do kwestii bardziej złożonych i związanych z przebiegiem posiedzenia Komisji ds. Petycji Sejmu RP. 

Pan wicemarszałek śmiał był napisać, co następuje: "Komisja po dyskusji, uznała, że nie jest możliwe wprowadzenie rozwiązań postulowanych w przedmiotowej petycji, ponieważ szpitale nie dysponują własnymi odbiornikami telewizyjnymi, lecz wynajmują powierzchnię podmiotom zewnętrznym, zapewniając pacjentom płatny dostęp do telewizji. W opinii Komisji należy rozważyć możliwość poprawy dostępności telewizji w szpitalach dla osób o niższych dochodach. Z uwagi na zakres przedmiotowej problematyki, przekraczający kompetencje jednego działu administracji rządowej, Komisja postanowiła wystąpić do Prezesa Rady Ministrów". 

Skupmy się teraz na kilku ważnych argumentach, acz kuriozalnych - nie można spełnić moich postulatów likwidacji tv płatnych w szpitalach, bowiem szpitale nie mają własnych odbiorników - Eureka! Przecież właśnie dlatego wystąpiłem do Sejmu RP z petycją, aby szpitale nabyły własne odbiorniki. Dalej, Komisja nie widzi szans na realizację moich postulatów - które miały uprościć obywatelom życie i ulżyć w codziennych wydatkach - dlatego - UWAGA - Komisja złoży dezyderat do Premiera RP, żeby tv w szpitalach była szerzej dostępna dla "osób o niższych dochodach". To już jest całkowita aberracja mojego postulatu likwidacji płatnej tv. Teraz okaże się, że dzięki mojej petycji będziemy się do szpitala zgłaszali z PIT-em, albo z wyciągiem z konta lub zaświadczeniem o zarobkach i na sali będziemy wypełniali formularze o swoim stanie majątkowym. Polski Sejm, to przypadek beznadziejnej bezmyślności, ludzi oderwanych zupełnie od realiów życia codziennego - tak można pomyśleć, ale obawiam się, że prawda jest jednak bardziej zawoalowana. Poniżej zamieszczam skan pisma od...socjalisty Włodzimierza Czarzastego, któremu chyba powinno zależeć na spełnianiu postulatów społecznych? No i socjaliści mój postulat spełnią, ale na swój sposób - znowu chcą zamiast system uprościć, to będą komplikować, zamiast obniżać koszty dla państwa i obywateli, to będą je podwyższać i przerzucać na państwo. Wiadomo bowiem, że takie rozwiązanie nic nie zmieni w systemie o którym pisze, poza być może tym, że pieniądze do firm, które zdzierają przez szpitale albo i wraz ze szpitalami pieniądze z pacjentów popłyną też z kasy państwowej, która zapłaci za "osoby o niższych dochodach". Zupełnie nie o to chodziło. Jednak żeby odkryć genezę takiego stanowiska "Sejmu", należy nam zajrzeć na to, co działo się na Komisji ds. Petycji, na której rozpatrywano moje postulaty. 



Przechodząc do komentarza nad przebiegiem posiedzenia Komisji ds. Petycji, zachęcam do samodzielnego zapoznania się z zapisem video, które dostępne jest online (tutaj , od 13:29). 

W posiedzeniu udział wzięło 12 posłów. Przewodniczył Sławomir Jan Piechota z KO (PO).  W zasadzie poza przewodniczącym głos w sprawie mojej petycji zabrała jedynie jedna posłanka, też z KO(PO), tj. Anna Wasilewska (była wiceprezydent Olsztyna u kontrowersyjnego prezydenta Czesława Małkowskiego) oraz stały doradca Komisji, były minister polityki społecznej w rządzie Marka Belki w 2004 r., wcześniej związany z innymi lewicowymi - postkomunistycznymi rządami np. Leszka Millera, czyli Krzysztof Pater. 

Na posiedzeniu, ani razu nie zabrał głosu w sprawie nikt z PiS, choć jest to przecież kwestia społeczna i stosunkowo wrażliwa. Nie było też nikogo z Konfederacji, ale też nikt z Konfederacji nie uczestniczy w pracach Komisji ds. Petycji, a ja nie znałem terminu rozpatrywania mojej petycji, żeby poinformować któregoś z posłów Konfederacji. 

Według poseł Anny Wasilewskiej z KO, która referowała moją petycję, firmy zewnętrzne płacą abonament za każdy odbiornik tv, który jest w szpitalach - przyznam, że jest to dla mnie nowość i chciałbym zobaczyć na to dowody. Mam bowiem zupełnie inne informacje i dowody na nie w postaci nawet korespondencji z firmami, które same przyznają, że takiego abonamentu nie płacą. 

Stały doradca Komisji Krzystof Pater podniósł, że opłaty są wysokie. Natomiast w ocenie tego eksperta zniesienie systemu płatnych telewizji pozbawiłoby pacjentów możliwości oglądania telewizji - odpowiem, że może to byłoby też lepsze rozwiązanie, aniżeli zezwolenie na oglądanie telewizji za pieniądze i dalsze dzielenie społeczeństwa według ich stanu majątkowego przez wzgląd na odbiorniki tv w szpitalach? Jak stwierdził Krzysztof Pater istotna część tych pieniędzy, ale nikt nie wie jaka część - jak sam mówi - ale na pewno istotna, trafia do szpitala. To ma być argument za trwaniem tego chorego systemu? Zupełnie więc się nie liczy na jakich zasadach te pieniądze są wyciągane na salach szpitalnych z kieszeni pacjentów? Co na to rząd Zjednoczonej Prawicy? Argumenty Krzysztof Patera są nic nie warte. Otóż jeden tv kosztuje obecnie około 500 zł brutto, taki 32 calowy, który jest w sam raz do szpitalnych sal. Taniej jest kupić te telewizory szpitalom, niż płacić za oglądanie tych telewizji pacjentom. Poza tym, o czym pisałem już wcześniej, nikt nie ma właściwej kontroli nad przepływem pieniędzy w tych szpitalnych telewizjach, co przyznał zresztą sam Krzysztof Pater. Więc nad czym tu się zastanawiać i dlaczego nie zlikwidować tego chorego systemu? Jeśli byłoby tak, że papier toaletowy byłby za pieniądze do skrzynki w szpitalach, to posłowie również uznali by, że najważniejszym kryterium oceny funkcjonowania takiego systemu płatnego papieru toaletowego byłby szpitalny udział w zyskach? 

W spotkaniu mieli wziąć udział przedstawiciele Mediów Narodowych (KRRiTV), ale nie udało im się połączyć. Być może państwo zbyt słabo ich finansuje, żeby zechcieli się wypowiedzieć w tej sprawie przed sejmową komisją? 

W mojej opinii, posłowi nie zgłębili zagadnienia, spychając kwestię rzeczywistego  procesu decyzyjnego na Kancelarię Premiera RP. Nie wiem w czyim interesie występowali członkowie Komisji - posłowie i ekspert, ale na pewno nie w interesie obywateli, bo ich argumenty były bezpodstawne. Dyskusja która toczyła się wśród posłów KO i stałego eksperta, była podszyta tym, czym jest ideologia tego ugrupowania, czyli kwestią liberalizmu gospodarczego - a przekładając na język potoczny - na kwestię zapewnienia zysku dla elit i na dalsze obciążanie państwa, kolejnymi kosztami. 

Szybciej telewizja odejdzie do lamusa, zanim w polskim systemie politycznym i prawnym dojdzie do korzystnych dla pacjentów zmian w zakresie płatnych telewizji szpitalnych.  Posłowie, co wnioskować można po ich rachitycznej dyskusji nad zagadnieniem, wychodzą albo z błędnych, albo z mylnych przesłanek, nie posiadają dogłębnej wiedzy o sprawie, nad którą mają wszcząć proces decyzyjny zmierzający do poprawy położenia obywateli i funkcjonowania służby zdrowia. 

Jest to sytuacja bulwersująca i nie pozostawię jej bez dalszego biegu, wkrótce ta historia i konkretne propozycje w sprawie szpitalnych telewizji trafią na mównicę sejmową. 

czwartek, 10 grudnia 2020

Pseudo - Euroentuzjaści

Takie rzeczy tylko w Chojnicach - samorządowcy związani z PO - jak Marek Szczepański, Arseniusz Finster, Kopczyński, i jeszcze kilku innych sieją w Chojnicach panikę "polexitową" i budują swój kapitał polityczny na gaszeniu w mieście światła i jednocześnie podświetlaniu w tym czasie Chojnickiego Centrum Kultury flagą i barwami unijnymi. Czy to kabaret? Nie, to według mnie, bardzo przemyślana strategia. 

Przecież ci panowie (i niektóre panie) z PO tak zarządzają nieudolnie Chojnicami i pakują miliony w błoto - tutaj mogłaby się zacząć długa wyliczanka - ale niech będzie np. zamykanie i sprzedaż przedszkoli samorządowych, tylko po to, żeby kilka lat później po licznych przegranych procesach za miliony miejskie otwierać nowe przedszkole samorządowe! Tak właśnie zrobiła ekipa burmistrza Chojnic - muszą jakoś skorzystać na zamieszaniach w relacjach Polska - UE, bo wiedzą, że tą swoją nieudolnością doprowadzili do emigracji tysięcy osób, które pracują w dużej mierze w Niemczech, więc oczywiście nie byłoby fajnie, gdyby Polska z Unii wyszła - a tego Polska chce w domyśle działań tych PO-wczyków. Co ciekawsze, ludzie ci bronią P R A W O R Z Ą D N O Ś C I! Każdy chyba racjonalnie myślący i obserwujący sprawy publiczne w Chojnicach wie, że praworządność w wykonaniu lokalnej elity jest kpiną z prawa. Już nie wspominając nawet ich podejścia do demokracji i zasad pluralizmu. 

Znowu więc, jak przypuszczam, bazując na najniższych instynktach lokalni włodarze budują sobie kapitał polityczny, śmiejąc się po pracy ze szklaneczką whisky w dłoni, z kabaretu w którym biorą udział i który jednocześnie reżyserują. 

wtorek, 8 grudnia 2020

Jak Paluch walczy z infamią?

Tragikomedia Paluchowa nabiera przedświątecznego tempa. 

Mariusz Paluch zapowiedział w lokalnej gazetce władzy, że rzekomo będzie realizował swój postulat wyborczy o darmowych wejściówkach na basen w Chojnicach. Oczywiście są to same przekłamania i kolejny przykład nowomowy Palucha, nie wiadomo co jest kłamstwem, a co prawdą - więc wszystko jest być może prawdą - tak chciałby Paluch. Jednak, prawdą jest, że obietnice Palucha są wątpliwej jakości. Paluch na wyborczych kłamstwach doszedł do władzy w powiecie i na tych samych kłamstwach kontynuuje swoją działalność "społeczną". Obecnie na łamach "Chojniczanina" Paluch próbuje walczyć ze społeczną infamią, która spotkała go za wyborcze kłamstwa w ulotce. 

Mnożą się liczne pytania - szczególnie o to, jakie podstawy prawne i finansowe ma działanie Palucha i Parku Wodnego w Chojnicach? Jakim sposobem Mariusz Paluch, wicestarostwa chojnicki, użył Parku Wodnego do realizacji swoich wyborczych obietnic? Czy każdy ma prawo wykorzystać mienie publiczne do realizacji swoich wyborczych obietnic? Czy tylko Paluch? 

Ponieważ w Chojnicach nie ma opozycji, ani w Radzie Miejskiej, ani w Radzie Powiatu (poza Mirką Dalecką), bo tzw. opozycja znowu dała się sfraternizować lokalnemu systemowi władzy, to, to co obecnie wyrabia się w Chojnicach, przypomina jakieś XIX wieczne miasteczko na dzikim zachodzie. 





wtorek, 1 grudnia 2020

Koszty miejskiej propagandy

Burmistrz głosi wszem i wobec, że tnie koszty w związku z pandemią - i podnosi mieszkańcom podatki, żeby Miasto mogło jakoś tam zapiąć budżet. Jak zwykle w naszym mieście, to co mówi Burmistrz to jedno, to co robi, to drugie, a to co myśli - to trzecie. 

Otóż wywiad z Burmistrz opublikował z datą 22 sierpnia 2020 roku "Express Biznesu". W tekście pod tytułem Dwie dekady intensywnego rozwoju pojawia się wiele nieściłości, przekłamań, ale i zwykłej burmistrzowskiej propagandy, ale o tym za chwilę.

Główny bowiem problem stanowi to, że Miasto Chojnice zapłaciło "Expressowi Biznesu", a konkretnie spółce PR Media Group Sp. z o. o. Al. Zwycięstwa 24, 80-219 Gdańsk 3075,00 zł za ten właśnie wywiad! (proszę sprawdzić Rejestry Umów Cywilno-Prawnych UM za 2020 rok, Wydział Programów Rozwojowych i Współpracy Zagranicznej, poz. 13).

Proszę bardzo wywiad każdy może przeczytać tutaj.  

Przejdę teraz do głównych tez z wywiadu z Burmistrzem. 

1. Burmistrz twierdzi, że w Chojnicach nie występuje zjawisko bezrobocia, bo są prężne zakłady pracy  - wszyscy wiemy, że to wierutna bzdura, ale żeby przekupić rzeczywistość Burmistrz zaprosił kogoś z gdańskiej spółki, kto to powielił. Burmistrz powiedział: "...i problemów z bezrobociem w naszym mieście nie ma". Ciekawe, co na to ci wszyscy, którzy z Chojnic wyjechali za pracą zagranicę i do innych dużych miast? I ci, którzy pracy nie mają - a tych jest coraz więcej.  Zgadzacie się z Burmistrzem? 

2. Burmistrz twierdzi, że lepiej dla Chojnic, że znajdują się w województwie pomorskim, bo w bydgoskim według Burmistrza kłóciły się ze sobą zawsze dwa miasta - Toruń i Bydgoszcz - problem w tym, że Burmistrz zapomniał, że przed 1999 r. istniały dwa odrębne województwa - bydgoskie i toruńskie. Choć zgadzam się z tezą, że dla Chojnic lepiej, że trzymają się województwa pomorskiego.

3. Burmistrz twierdzi, że istnienie odrębnej gminy wiejskiej wokół Chojnic to samo dobro - zgadzam się z tym, ale czy mnie pamięć myli, skoro pamiętam, że to własnie Burmistrz Finster był stronnikiem wizji zjednania gminy wiejskiej i miejskiej w jedną gminę? 

4. Według Burmistrza pociągiem do Trójmiasta jeździ się 2,5 do 3 godzin! Wiem, że Burmistrz pociągami nie jeździ, ale może by się przejechał z Chojnic do Gdańska PKP Regio, połączenie  w ciągu od 1:54 do 2:13. Zgadzam się jednak, że połączenie powinno być szybsze. Tylko nie zapominajmy, że nie mamy elektryfikacji.

5. Burmistrz narzeka na kwestie podatkowe i udział samorządu w finansowaniu z rządu centralnego. To taka właśnie moralność pomorskich samorządowców - chcieliby z państwa worki pieniędzy, ale jednocześnie chcieliby maksimum uprawnień i samorządności...bez odpowiedzialności. Z drugiej strony Burmistrz chciałby pieniądze dzielić lokalnie. Uśmiać się można z tej dziecinnej naiwności i takiego roszczeniowego podejścia do finansów publicznych. Na co Burmistrz chciałby te kolejne pieniądze wyrwane z Państwa, na więcej takich pseudo wywiadów? 

6. Burmistrz chwali się, też że umarzał podatki przedsiębiorcom i osobom fizycznym - pytanie tylko komu? Bo tego nadal się nie dowiedziałem. Szkoda, że Burmistrz nie pochwalił się zamiarami podnoszenia jednocześnie podatków lokalnych! 


Teraz, Drodzy Czytelnicy, zapraszam do przemyśleń, komentarzy i głębszej refleksji nad postawą Burmistrza Miasta Chojnice. Co Wy na to? 

czwartek, 26 listopada 2020

Chorujesz? Zapłacisz za parking!

Chojnicki szpital przymierza się do uruchomienia płatnego parkingu, w sieci jest już dokumentacja przetargowa. Nie wiem co robi przedstawiciel wojewody - obecny - przy Radzie Społecznej, ale w mojej ocenie jest to tragikomiczna sytuacja, w której pacjenci mają płacić za parkingi przed szpitalem, dobrze wiemy ilu starszych ludzi - emerytów choruje, teraz jeszcze zapłacą za parking, zresztą wszyscy będziemy płacić. Widać, że dyrekcja szpitala nie ma nadal pomysłu na prowadzenie tej lecznicy. W szpitalu już trzeba płacić za oglądanie telewizji. Teraz będzie trzeba za parking, a za niedługo...no właśnie, za co? 

Wkrótce napiszę o sprawie więcej. 

wtorek, 24 listopada 2020

Jakość życia spada, opłaty rosną!

Chojniccy radni z ekipy burmistrza Arseniusza Finstera poparli dramatyczny pomysł podniesienia podatków lokalnych o 5%. 

Miasto zamiast myśleć o tym jak ulżyć mieszkańcom (na razie burmistrz ulżył tylko bliżej dla mnie nie ustalonym 21 podmiotom umarzając podatki od nieruchomości), myśli tylko o tym jak kontynuować normalną działalność nawet kosztem obywateli. To nic, że biznes lokalny siada i upada, czego dowodem są liczne apele sklepikarzy i innych handlarzy oraz przedsiębiorców innych branż do mieszkańców, aby ci pomogli im przetrwać. W tym samym czasie Miasto podnosi podatki. Czego jeszcze więcej trzeba, żeby jasno stwierdzić, że to są złe władze samorządowe? Burmistrz twierdzi, że nie miał innego wyjścia, a wzrost wpływów z tytułu podniesienia podatków to około 1 mln złotych. Suma śmiesznie nikła w kontekście wartości budżetu Chojnic. Warto więc zapytać - czy tego 1 mln nie trzeba byłoby wyciąg od ludzi, gdyby na przykład burmistrz podejmował dobre i racjonalne decyzje? Na przykład, moze nie było warto wydawać pieniędzy na nowe przedszkole samorządowe przy szkole nr 3? Może warto byłob zlikwidować Straż Miejską i na tym oszczędzić? Może warto byłoby znieść diety dla radnych na czas tej kadencji? Może warto byłoby wstrzymać chwilowo jakąś inwestycję, żeby dać ludziom przetrwać? Te 5% więcej, może oznaczać, że niektórzy nie zwiążą końca z końcem, a miasto zyska na siłę marny 1 milion złotych. Radni PiS w Radzie Miejskiej głosowali przeciwko podniesieniu podatków lokalnych - co uznaję za heroizm tej grupy, zwykle przyjmującej postawę obojętną wobec kluczowych zagadnień polityki miejskiej. 

Inną prawdą o tych działaniach może być to, że jednak ten 1 mln dla miasta to są obecnie wielkie pieniądze, bo stan kasy miejskiej jest w opłakanym stanie? 

niedziela, 25 października 2020

Cała prawda o chojnickim układzie

Burmistrz mówił wielokrotnie, że jedyny układ jaki ma, to ten z mieszkańcami - obywatelami Chojnic. Czy Chojnice są "w posiadaniu" układu politycznego, który nie wynika jednak z woli chojniczan? Co stoi za konfliktem na linii Janik - Finster? Jaką rolę odgrywają pieniądze lokalnych przedsiębiorców w karierach politycznych ludzi obozu władzy? Kim jest Leszek Bonna? Jak znalazł się w polityce? W jaki sposób Mariusz Paluch dostał się do polityki? Czym był wesoły "samochodzik Guzelaka"? Dlaczego burmistrz zakłócał protesty? Skąd wziął się pomysł na prywatyzację przedszkoli samorządowych? Dlaczego ludzie Finstera czczą Czerwoną Gwiazdę? Na czym polega partnerstwo miast? Z jakich przywilejów władzy korzystają lokalni samorządowcy? Jak układa się listy wyborcze do miasta i powiatu, i kto o tym decyduje? Dlaczego niektórzy zniknęli z lokalnej polityki? Czy tylko wybrani mają prawo prowadzić biznes w Chojnicach? Co wspólnego lokalna władza ma z handlarzami samochodów? Dlaczego Finster robił doktorat w Moskwie? Jaką rolę w utrzymaniu lokalnego układu władzy mają dawne koneksje z Służbami Bezpieczeństwa PRL? Dlaczego przewodniczącym Rady Miejskiej jest były ORMOwiec? Skąd w Chojnicach problemy ze znalezieniem pracy? Czy w Chojnicach istnieje mafia narkotykowa? Czy istniała mafia lekowa? Dlaczego miasto inwestuje w Chojniczankę? Co stało się w chojnickim hospicjum Bonny? Ile zarabiają chojniccy lekarze? Czy każdy poseł wpada w sidła chojnickiego układu władzy? Jak wyglądają kulisy chojnickich kampanii wyborczych? Dlaczego niektórzy radni stracili mandaty w Radzie Miejskiej? Jak obsadza się stanowiska kierownicze? Co wspólnego ma miejskie ciepłownictwo z prywatnym szkolnictwem wyższym? Jak wygrywa się przetargi? Dlaczego w Chojnicach nie ma opozycji? Czyje są media? Jak rozdaje się granty w mieście? Czy sekretarka burmistrza może decydować o budowie placu zabaw? Dlaczego mamy bezsensowne nazwy ulic? Dlaczego miasto weszło w konflikt z działkowcami? Ile przedszkoli trzeba zamknąć, żeby otworzyć jedno nowe? Czy ktoś powinien oddać pieniądze za zmarnowane projekty (Balturium)? Komu i dlaczego burmistrz udzielił umorzeń od podaktów? Czy chojnicka policja jest instrumentem w rękach lokalnego układu? Kto kupuje mieszkania komunalne z bonifikatą? Dlaczego w Chojnicach jest smog i kto dymi najbardziej? Skąd wzięły się apartamenty na chojnickim basenie? Czy ludzie władzy niszczą swoich przeciwników politycznych? Ilu chojniczan jest na emigracji? Dlaczego po remontach ulic jest gorzej niż przed nimi? Czy chojnicka prokuratura jest bezstronna, a sędziowie? Czy przy budowie dróg publicznych istnieje problem korupcji? Dlaczego po remontach dróg jest gorzej niż przed nimi? Jakie znaczenie dla karier mają koligacje rodzinne? Ile spółek Skarby Państwa jest w powiecie chojnickim? Czy bracia Kaczyńscy prowadzili interesy na ziemi chojnickiej? Czy chojnicki układ "trzęsie" sąsiednimi powiatami? Dlaczego białoruska telewizja emitowała programy o "chojnickiej rewizji historii II wojny światowej"? 

Kto właściwie rządzi miastem? 

Odpowiedzi na te i na wiele więcej pytań, znajdzie się w mojej nowej książce - która nie będzie książką naukową, ale literaturą faktu. 


Od kilku lat przygotowuję do wydania książką pt. Cała prawda o chojnickim układzie, do jej wydania finalnie przekonały mnie wydarzenia związane z chojnickim hospicjum i rozległą działalnością Leszka Bonny. 




poniedziałek, 12 października 2020

Co myślę o COVIDzie?

Można chyba stwierdzić, że w niektórych obszarach prawo w Polsce staje się drakońskie. Aberracją stają się kolejne podejmowane działania rządu. Pamiętamy przecież, kiedy zachorowań, kilka miesięcy temu było niewiele, a nam zakazano wchodzić do lasów. Teraz zachorowań jest kilka tysięcy dziennie i nie tylko można wchodzić do lasu, ale i dzieci muszą chodzić do szkół, a większość społeczeństwa musi udawać, że nic się nie dzieje, choć przy tym zmuszeni jesteśmy chodzić w maskach. 

Wychodzę z założenia, że wirus COVID-19 stanowi realne zagrożenie dla życia i zdrowia, ale działania polskich władz są, od dawna, nieadekwatne do wyzwań jakie niesie za sobą ta epidemia. Wystarczy popatrzeć na państwa takie jak Tajwan lub Nowa Zelandia, gdzie COVID został praktycznie zlikwidowany, a przypadki zakażeń są śladowe i pochodzą z zewnątrz. W Polsce jednak było i jest inaczej, zwyciężyły partykularne interesy polityczne, jak organizacja wyborów prezydenckich i niechęć wtedy do wprowadzenia stanu wyjątkowego - z którym być może będziemy musieli funkcjonować już niedługo. Nie będę roztrząsał tego, czy pandemia istnieje naprawdę, czy nie, czy jest to jakiś spisek, czy jest to efekt realnego zagrożenia. Na pewno ludzie chorują i umierają w wyniku oddziaływania COVID na ich organizm, to po pandemii nastanie na świecie czas dochodzenia jak do tego wszystkiego realnie doszło, ale teraz władze publiczne winny wykazywać zrozumieniem potrzeb i interesów zwykłego człowieka - obywatela, które powinny przeważyć nad partykularnymi interesami politycznymi. 

Niestety w Chojnicach również nie widać konsekwencji w podejściu do koronawirusa. Burmistrz Chojnic Arseniusz Finster uczestniczył przecież w wiecu wyborczym Rafała Trzaskowskiego, w czasie trwającej pandemii. Wiele osób, liczmy to w setkach, było tam bez masek i ocierało się o siebie - jak więc można z jednej strony twierdzić, że istnieje zagrożenie i wymagać od ludzi odpowiednich zachowań i postaw, a samemu jako reprezentant władzy publicznej tych ludzi narażać, i nie piszę tutaj tylko o Trzaskowskim, bo przykłady polityków PiS lub PO, którym brak konsekwencji w tym zakresie są dość liczne. 

Natomiast wprowadza się jednocześnie drakońskie kary za brak noszenia maseczek, które z tego co można przeczytać nie chronią ani przed rozsiewaniem wirusa, ani przed zakażeniem się nim. Oznacza to więc, że władza jest toporna i odwraca uwagę od realnych problemów, na rzecz zupełnie wyimaginowanych. Dlatego warto jednak zalecać, żeby maseczki nosić, ale tylko w jednym celu - żeby nie otrzymać mandatu, ponieważ każde inne rzekomo pozytywne działanie maseczek, jest wielce dyskusyjne. Używając masek warto też się kierować rozumem, żeby sobie nimi bardziej nie szkodzić, niż pomagać. Podejdźmy do sprawy pragmatycznie - lepiej założyć maskę, niż dostać olbrzymi mandat. Co nie zmienia faktu, że obywatelski opór jest w tej mierze też pożądany. 

Efekty COVID widać i słyszymy o nich. Te realne i ciężkie do podważenia to spadek jakości życia, wzrost niepewności jutra, podważenie znanego nam ładu oraz kryzys gospodarczy. Wiemy też, że chorują osoby publiczne, których ozdrowienie daje nam, czy te osoby lubimy czy nie, pewne światełko nadziei, że wszyscy to jakoś - czymkolwiek to jest - przetrwamy. 

Dlatego chciałbym życzyć Panu Burmistrzowi Arseniuszowi Finsterowi szybkiego powrotu do zdrowia, bo na pewno Jego pomyślana rekonwalescencja będzie dla nas obywateli dobrym sygnałem, dodającym trochę otuchy w tych ciężkich czasach. Choć jestem w silnej opozycji do Burmistrza Finstera i Jego działań, to napiszę od siebie - Panie Burmistrzu, liczymy na Pana! 

poniedziałek, 5 października 2020

Radio społeczne?

Media lokalne jakie są każdy widzi. Czasami na nie narzekamy, ale jakoś nikt nie podejmuje inicjatyw, żeby wpuścić w obieg publiczny inne, być może alternatywne informacje do głównego przekazu. Warto się zapytać, patrząc na sukces licznych społecznych inicjatyw, czy na przykład powołanie w Chojnicach internetowego radia społecznego, nie byłoby dobrą inicjatywą? 

Po pierwsze mamy wielu dziennikarzy, którzy są już, no w wieku emerytalnym i mają swoje emerytury, nie muszą się więc martwić kwestiami bytowymi - (przecież jest 13 emerytura ;), mamy też wielu młodych ludzi żądnych wiedzy, aktywności, samorealizacji. Gdybyśmy tak, tę ekipę zebrali pod jednym szyldem i zapuścili w Chojnicach radio, które dawało by przekaz tylko o mieście i o wydarzeniach z powiatu chojnickiego, ale już nie z Przechlewa, albo jakiejś Czarnogóry, to chyba może się to udać? 

Radio bez reklam, radio bez określonej opcji politycznej - ani lewe, ani prawe, po prostu walące faktami i krytycznymi komentarzami o wydarzeniach politycznych sceny lokalnej?

Jak się na to zapatrujecie? Podzielcie się uwagami w komentarza, jak jesteście chętni do współpracy, to zgłaszajcie się. 

Może z takim hasłem wyjdziemy - "Ani z lewa, ani z prawa, bo w tym radio jest zabawa" ;) W każdym razie, Chojnicom i okolicom przydałby się rzetelny i obywatelski przekaz medialny. 

sobota, 3 października 2020

Korona - parawan?

Zapytałem Burmistrza Chojnic w drodze dostępu do informacji publicznej o podmioty, którym umorzył podatek od nieruchomości na kwotę 91 tys. zł, o czym informował "Czas Chojnic". 

W odpowiedzi otrzymałem poniższe pismo, w którym Urząd Miejski wskazuje mi, że odpowiedzi w terminie nie udzieli, bo są inne ważne sprawy spowodowane COVID-19. Nie wiem, czy to prawda, czy to wymówka i parawan? Nie wygląda to jednak ciekawie jeśli mamy spojrzeć na tę sprawę szerzej. Jeśli bowiem dla administracji publicznej problemem staje się udzielenie odpowiedzi nt. chyba 21 podmiotów - ich nazw oraz kwot umorzenia na kwotę 91 tys. zł, czyli podania informacji mieszczących się na jednej stronie A4, to znaczy, że dzieje się coś...złego, jak powiedziałby klasyk. 

Niewątpliwie pandemia daje wielu wymówkę do braku podejmowania działania, przesuwania terminów, itd. Przykład zresztą idzie z góry, warto zerknąć co dzieje się z petycjami wysłanymi do Sejmu RP, nie sa w zasadzie rozpatrywane od miesięcy. Właściwie na pandemii cierpią przede wszystkim zwykli obywatele - to są kwestie pracy, sprawy gospodarcze, kwestie psychiczne, itd., ale przede wszystkim na pandemii cierpi reżim demokratyczny. Okazuje się, że przy każdej okazji władze z chęcią korzystają z wszelkich ścieżek prowadzących do omijania demokratycznych procedur i demorkatycznych instytucji. Niedługo, być może, okaże się, że w związku z grypą burmistrza Urząd Miejski będzie funkcjonował dopiero, kiedy przejdzie sezon grypowy. Strach pomyśleć, co działo by się z polskimi urzędami, z administracją publiczną, z samorządami, z państwem polskim w czasie wojny? 

Warto też zestawić takie odpowiedzi z UM, na proste pytanie o prostą informację publiczną z nabożnym pośpiechem z jakim władze miejskie wspomogły organizację wiecu wyborczego Rafała Trzaskowskiego w trakcie kampanii wyborczej...jakoś COVID-19 w niczym nie był przeszkodą, nawet w zgromadzeniu publicznym z kilkuset osobowym tłumem. 

Pandemia stała się wymówką, szczególnie dla rzetelnej pracy, wypełniania obowiązków, utrzymania standardów - nie dla szarych obywateli oczywiście - ale, co muszę podnieść w duchu antyestablishmentowym - dla elit, politycznych i gospodarczych szczególnie. Z drugiej strony pandemia staje się parawanem, dla działań niezgodnych z przyjętymi i oczekiwanymi standardami. 

Być może ratusz liczy na scenariusz apokaliptyczny - w świecie postpandemicznym, być może nie będzie konieczności udzielania odpowiedzi, bo nie będzie już nikogo, kto by o cokolwiek pytał...




niedziela, 20 września 2020

Tajemnice podatkowe. Czyli o tym czego nie zrozumiemy

 Jak donosi "Czas Chojnic" , Burmistrz Miasta Chojnice umorzył podatki przedsiębiorcom na kwotę 91 tys. złotych (29 decyzji burmistrza). Umorzenie przyznał Burmistrz, bo jak podnosił publicznie stało się tak w związku z niższymi dochodami wielu firm w czasie pandemii. Pewnie wielu chojniczan zachwyca się dobroduszną decyzją Burmistrza. Niestety, na ten moment nie wiem, jakim podmiotom Burmistrz Chojnic umorzył podatki, ale tego się dowiem i o tym poinformuję. Chciałbym jednak zwrócić uwagę opinii publicznej uwagę na klika faktów, związanych z umarzaniem podatków w Chojnicach. 

Po pierwsze w Polsce mamy wadliwe prawo w zakresie ustawy o finansach publicznych, które umożliwia wójtom/burmistrzom/prezydentom jednoosobowe podejmowanie decyzji o umorzeniu podatków od nieruchomości, często są to kwoty idące w setki tysięcy, albo i miliony. Niestety, ustawodawca nie wymaga w takiej procedurze żadnej sprecyzowanej formy wnioskowej od wnioskodawcy umorzenia podatku od nieruchomości. Każdy więc chyba przyzna, że sytuacja w której jeden człowiek - np. burmistrz, decyduje o tym, żeby uszczuplić budżet miejski kwota np. 1 miliona złotych, bo zwolni od podatku od nieruchomości na taką kwotę firmę X pana Janka, bo pan Janek przyjdzie do Burmistrza i poprosi oraz przedstawi przygotowane przez siebie argumenty jest sytuacją kuriozalną i godzącą, nie tylko w zasady dobre zarządzania mieniem publicznym, ale i w procedury związane z demokracją. Więcej w takiej sytuacji jest jakiejś nieznanej opinii publicznej argumentacji, aniżeli przejrzystości. Cóż...taki mamy klimat, na to pozwolił ustawodawca i jakoś władze centralne nie śpieszą ze zmianą tej sytuacji. Choć, problem jest już dobrze i szeroko znany, a jego potencjał korupcyjny został już wielokrotnie naświetlony. Wyobraźmy sobie bowiem taką sytuację - i żeby mnie dobrze zrozumiano opisuję ogólny hipotetyczny schemat jaki mógłby wystąpić - przychodzi ten sam pan Janek z firmy X do burmistrza miasta Y i mówi, "Burmistrz jak mi umorzysz milion, to ja przez sekretarkę wpłacę na Twoją kampanię 50 tys. złotych". Czy taka sytuacja jest możliwa, czy nie jest możliwa? Otóż jest możliwa (wskazują na to też raporty NIK) i dlatego ustawodawca powinien nowelizować odpowiednie akty prawne, ale tego nie robi, choć lata temu to rady gmin, miejskie, podejmowały decyzję o umorzeniach podatków lub przynajmniej opiniowały decyzję burmistrzów. 

W kontekście zwolnień od podatków od nieruchomości w okresie pandemii koronawirusa, mam do wyrażenia dwa pogląd: 1. podatki od nieruchomości to zwykłe ściąganie haraczu z obywateli; 2. bez względu na pandemię, podatki od nieruchomości od przedsiębiorców powinny być w Chojnicach zniesione. Na dłuższą wypowiedź nie ma w tym poście miejsca, ale może jeszcze o tym napiszę. 

Wracając zaś na chojnickie podwórko, chciałbym przypomnieć o kilku złych i nietrafionych posunięciach Burmistrza Miasta Chojnice Arseniusza Finstera, który swymi złymi decyzjami umorzył podatki do nieruchomości np. firmie Gabi Meble Sp. z o. o i udziełił tej firmie pomocy publicznej na kwotę 746.661, 6 tys. złotych. Według Burmistrza, podatek umarzano przez wzgląd na "uzasadniony ważny interes podatnika". Hmm, ciekawe jaki to był interes, skoro ostatnio wystawiono teren tej nieruchomości na sprzedaż za 20 mln złotych, pisałem o tym tutaj. Dlaczego piszę o tej sprawie ponownie? Głównie dlatego, żeby uczulić opinię publiczną oraz media i tę rachityczną chojnicką opozycję, na kwestię umorzeń podatków od nieruchomości w mieście. Jak się bowiem okazuje sprawa Gabi Meble i tych wielkich umorzeń, które nastąpiły decyzją Burmistrza Miasta Chojnice, wydaje mi się nadal zagadnieniem nierozwikłanym. Dlaczego? 


Otóż, napiszę coś o czym dotąd nie informowałem opinii publicznej, a co powinno podsycić naszą czujność wobec władzy miejskiej. 1 lutego 2006 r. odbyło się posiedzenie Komisji Budżetu i Rynku Pracy (sygnatura pisma w UM Chojnice Or. 0063-2-1/06). Komisja była w składzie, radni: Marian Rogenbuk, Bogdan Kuffel, Sławomir Rząska, Piotr Eichler. Spoza Komisji obecni byli: Burmistrz Miasta Arseniusz Finster, skarbnik Krystyna Parszewska i Ewa Szymanowicz dyrektor Wydziału Finansowego. Właściwie można uznać, że posiedzenie tej Komisji było kamieniem węgielnym procesu, który wyzwolił swoisty mechanizm - którego jeszcze tutaj nie nazwę. 

W tym dniu, Marian Rogenbuk rozpoczął posiedzenie słowami (będę cytował długie fragmenty - kursywą): 

Chodzi konkretnie o Fabrykę Mebli Gabi i kwestia ewentualnego zwolnienia z podatku z części podatku od nieruchomości w oparciu o uchwałę Rady Miejskiej i decyzję takową podejmuje Burmistrz Miasta, Komisja ewentualnie może służyć jako głos doradczy. Jest problem tej natury, że działalność firma „Gabi” rozpoczęła wcześniej, niż została podjęta uchwała lub w początkowym okresie firma właściciel firmy był przedsiębiorcą, który wynajmował majątek od Syndyka, w związku z tym jest problem, że nie mieści się w zapisach uchwały Rady Miejskiej. Dylemat jest życiowy, z jednej strony nie mieści się w zapisach uchwały, z drugiej strony jest pracodawcą i daje zatrudnienie wielu pracownikom, dlatego w tej sytuacji jakie jest stanowisko Komisji. Osobiście wychodzę z założenia, iż przychylnym okiem patrzę na każdego pracodawcę.

Potem głos zabrał Piotr Eichler, podnosząc, że należy nowelizować uchwałę miejską, tak, żeby Burmistrz mógł podejmować takie decyzje. 

Następnie głos zabiera radny Sławomir Rząska i mówi: Burmistrz ma prawo to zrobić jeżeli chodzi o zwolnienie z podatku, natomiast tu chodzi o to, iż majątek był w gestii Syndyka, potem ktoś nabył i teraz dopiero kwalifikuje się do tego, aby skorzystał z zapisów uchwały. Jeżeli nabył od Syndyka, to mógł coś zacząć remontować i chyba jest taki zapis, że można zwolnić zmniejszając podatek z prowadzenia produkcji na zwykły podatek od nieruchomości.

GłGłos zabiera Burmistrz Arseniusz Finster (który: jasno komunikuje, że decyzje Rady Miejskiej nie liczą w sprawie umorzeń podatków i takie stanowisko wyraziła też Regionalna Izba Obrachunkowa, dlatego on samodzielnie może podejmować takie decyzje, z drugiej strony przedstawia radnym dwie istotne informacje: 1. Gabi otrzymała ulgi podatkowe w Więcborku; 2. Burmistrz twierdził, że posiada wiedzę o dobrej kondycji finansowej Gabi i sam podkreslał, że ustawodawca raczej wskazuje do umorzeń podatków podmioty, które mają kłopoty finansowe - wytłuszczyłem te fragmenty): 

­   Komisja Budżetu oprócz wszystkich innych swoich statutowych celów może pomóc Burmistrzowi w podjęciu decyzji, czyli może tą decyzję zaopiniować. Ja nie mówię, że od decyzji Komisji warunkuję ten proces decyzyjny, ale chciałem powiedzieć, iż problem, który za chwilę Pani Dyrektor Wydziału Fn omówi, jest problemem dość precedensowym. Kiedyś Rada Miejska podjęła uchwałę o różnych ulgach dla inwestorów, którzy kupują obiekty i remontują itd., potem okazało się, iż Regionalna Izba Obrachunkowa nam te uchwały odesłała, nie zaakceptowała ich tłumacząc, że decyzje te są decyzjami Burmistrza, które musi podjąć, a nie muszą one być określane w uchwałach Rady Miejskiej. Ja wówczas dokładnie napisałem takie same zarządzenia jak te uchwały, czyli ja przy pozytywnej opinii Rady Miejskiej odnośnie uchwał, które nie zostały wdrożone
w życie, bo nie mają mocy prawnej, sporządziłem takie same zarządzenia. Na bazie tych zarządzeń, które mam, umiem rozstrzygać różne problemy nowych inwestorów, natomiast nie umiem rozwiązać problemu firmy „Gabi”. Firma ta najpierw dzierżawiła od Syndyka, zatrudniła ponad 200 osób i potem, po upływie pewnego czasu, kupiła te obiekty i zatrudniła dodatkową ilość osób. W związku z tą sytuacją, że „Gabi” jako firma dzierżawiła nie będąc właścicielem ja nie mogłem stosować ulgi wówczas w stosunku do „Gabi”, mogłem ją stosować w stosunku do Syndyka, jednak nie zastosowałem ze względu na różne czynniki. Syndyk podatki zapłacił i jesteśmy zadowoleni, czyli nie ma takiej sytuacji, że ulga już była. Jeżeli rozmawiamy o uldze, to rozmawiamy o czasie, który jest obecnie. Zawsze podejmuję decyzję o umarzaniu podatków, czy o jakichkolwiek ulgach albo na bazie rozporządzeń, które mam i była akceptacja Rady Miejskiej, a jeżeli umarzam podatki, to tylko dlatego, że firma ma stratę lub zapłacenie podatku groziłoby likwidacją, czy upadłością tej firmy. W przypadku „Gabi” musimy pamiętać, że jest to kompleks firm, które są zlokalizowane w miejscowości Piaski koło Poznania,
w Więcborku i w Chojnicach, czyli jest to grupa firm i właściciel firmy mówi, że Więcbork zastosował daleko idące ulgi podatkowe nawet na czasookres 3-lat, taką decyzję podjął Pan Burmistrz. Więcborka. Ja takiej decyzji nie podjąłem i z tego, co wiem, to firma „Gabi” nie ma straty, tylko ma zysk na działalności,
tylko nie powinniśmy tego problemu rozstrzygać tak ,czy firma ma zysk, czy ma stratę, tylko powinniśmy pamiętać, że kupiła fabrykę, która była na dobrym poziomie technicznym może w latach 70-tych i odtworzyła ponad połowę zatrudnienia, które było. Chciałem poprosić Komisję, aby zapoznać się z tą sytuacją i powiedzieć, czy powinienem podjąć decyzję o czasowym zwolnieniu z podatku, może z części powinienem zwolnić, ale musimy porównywać sytuację „Gabi” do tej sytuacji, jak jest w innych firmach, które są inwestorami. Nie chodzi o to, że ja się boję podjęcia takiej decyzji, ale jeżeli podjąłbym taką decyzję, to byłaby pierwsza moja decyzja, gdzie umorzyłbym podatek firmie, która nie ma straty. Ustawa mówi, że aby umorzyć podatek, to muszą być przyczyny i najważniejszą przyczyną, jest to, że zapłacenie podatku groziłoby upadłości danej firmy i zawsze tym się kierowałem.

Od tego momentu rozpoczyna się bardzo interesująca dyskusja: 

M. Rogenbuk: to na jakiej podstawie samorządy inne, ościenne zwalniają z podatku przez okres dwóch, trzech, czy pięciu nawet lat.

E. Szymanowicz: być może jest inna uchwała Rady Miejskiej, może było zwolnienie przedmiotowe, czyli zwalnia się budynki będące w posiadaniu Syndyka Masy Upadłości. Jeżeli na przykład jest jedna upadłość w mieście, więc nie jest to dużym zagrożeniem dla dochodów budżetu, być może radni tam zdecydowali, ale nie jestem pewna, uchwały nie widziałam.

A. A. Finster:          czy nie moglibyśmy poprosić Burmistrza Więcborka, aby nam konkretnie powiedział jaki system ulg i na bazie czego zastosowano ulgi?

efM. Rogebuk: ja myślę o sytuacji takiej, gdzie podmiot już w tej chwili od kilku lat podjął działalność gospodarczą, a jest zwolniony z podatku.


A.A. Finster:          ja nie mogę zwolnić z podatku, mogę tylko umorzyć.


E.E. Szymanowicz:          w ordynacji podatkowej był kiedyś paragraf „zaniechanie”, to znaczy na samym początku roku można było zaniechać poboru podatku, jednakże przepisy ordynacji to wykreśliły i odniosły do rozporządzenia Ministra, jeżeli takie wyda, to można, jeżeli takiego rozporządzenia nie ma, a nie ma, czyli jest to martwy przepis. Z ulg w tej chwili w ordynacji zostało umorzenie, odroczenie podatku, rozłożenie tego podatku na raty.

 A. Finster:          czy jest taka moc sprawcza, żeby Rada Miejska uchwałą mogła wprowadzić jakąś ulgę dla konkretnej firmy.

E. E. Szymanowicz: mamy w punkcie „zwolnienia” i możemy tam wprowadzać zwolnienia przedmiotowe, nie możemy zwolnić Biblioteki, Domu Kultury jako takiego, tylko na przykład wszystkie biblioteki na terenie miasta,          wszystkie Domy Kultury itd. lub przedmiot, budynki będące w posiadaniu na przykład Syndyka Masy Upadłości.

MM. Rogenbuk: w tej chwili mówimy już o dwóch sprawach, o konkretnej sprawie firmy i ewentualnym rozwiązaniu na przyszłość, że ktoś u nas rozpoczyna działalność gospodarczą, albo zamierza rozpocząć tą działalność, zatrudni pewną ilość ludzi i dajemy umorzenie na rok, czy dwa.

A.A. Finster:          zapisy uchwały Rady Miejskiej są przeniesione do Zarządzenia, jednak nie ma tam rozwiązania, które moglibyśmy zastosować dla firmy „Gabi”.


E.E. Szymanowicz:          Zarządzenie powstało w roku 2005 w czerwcu, natomiast ze skutkiem prawnym od początku roku, czyli jeżeli ktoś spełniał warunki w całym roku 2005, pomimo, że wniosek złożył w październiku, można było zastosować skutek od 1 stycznia.


B.B. Kuffel: czym motywuje właściciel „Gabi” swą prośbę?


A.A. Finster: przede wszystkim tym, że musi poczynić duże nakłady na nieruchomościach, hale trzeba odbudowywać i zainwestować pieniądze. Sytuacja jest skomplikowana, bo przypadek jest nietypowy.


MM. Rogenbuk:          osobiście bym dyskutował, czy firma powstała w wyniku przekształcenia, reorganizacji, czy likwidacji. Właściciel majątek nabył, czyli powstał zupełnie nowy podmiot.


E,E. Szymanowicz:          Zarządzenie daje możliwość udzielenia trzech ulg, elewacja, zatrudnienie i nabycie nieruchomości od Syndyka i ten paragraf daje potencjalnie największą możliwość otrzymania największej wartościowo ulgi i wydaje mi się kierując wniosek i oceniając akta podatkowe podatnik chce tutaj ulgi z tego paragrafu 3, który daje trzy możliwości: albo ktoś nabył nieruchomość od Syndyka Masy Upadłości lub nabył nieruchomość od jednostek samorządu terytorialnego Skarbu Państwa, które są zdewastowane i zamierza odtworzyć ich wartość pierwotną, czyli utrzymać wartość użytkową poprzez nakłady, zmodernizować ten obiekt.

MM. Rogenbuk: w Zarządzeniu jest zapis, iż wysokość udzielonej ulgi w danym roku podatkowym wynosi do 50% wartości udokumentowanych zainwestowanych środków finansowych i nie może przekroczyć 100% wysokości rocznego zobowiązania podatkowego od przedmiotowej nieruchomości.


 A. Finster:          obecny właściciel kupił nieruchomość od Syndyka i gdyby chciał skorzystać z tej ulgi, to musiałby pokazać, ile zainwestował lub zainwestuje.


E. E. Szymanowicz:          właściciel przedstawia poniesione nakłady na nieruchomość i rzeczywiście zainwestował w nieruchomość w roku 2002, 2003, 2004 i 2005 pewną kwotę nie będąc właścicielem, od roku 2002 był dzierżawcą od Syndyka, nabył nieruchomość w roku 2005, czyli nie można tutaj brać pod uwagę nakładów poniesionych w latach 2002-2004.

A, A. Finster:          chciałbym pomóc firmie, ale na bazie tego Zarządzenia, a nie mojej decyzji o umorzeniu podatku. Właściciel może inwestować cały rok 2006 i 2007, mogę odroczyć część podatku, jest Zarządzenie i chciałbym je stosować. Uważam, iż powinniśmy utrzymać w mocy nasze dotychczasowe decyzje, że jeżeli właściciel ma front inwestycyjny, konkretny plan na rok 2006, to możemy odroczyć część podatku.


S, S. Rząska:          jeżeli będzie chciał inwestować w roku 2006, to na pewno jakiś kosztorys ma i mógłby to przedstawić, wówczas Burmistrz ma podstawę do tego, żeby nie pobierać co miesiąc podatku.


E. E. Szymanowicz:          podstawą do skorzystania z ulgi są zrealizowane już faktury.

MM. Rogenbuk:          jako Komisja jedynie możemy powiedzieć, aby stosować Zarządzenie, zostało to wyjęte z kompetencji Rady Miejskiej i jest 

w kompetencji Burmistrza Miasta.


Na tle tej dyskusji, warto przypomnieć sobie, że Burmistrz pozwał mnie i Radka Sawickiego kilka lat temu, za to, że rzekomo pomówiliśmy go pisząc o umarzaniu podatków przez Burmistrza i o finansowaniu kampanii wyborczych przez niektóre podmioty. Choć proces wygraliśmy, to niewiele to zmienia w kontekście stanu wiedzy o tym, jak podejmowanego były i są decyzje o umorzeniu podatków od nieruchomości w Chojnicach - tę wiedzę ma chyba tylko Burmistrz i wątpię, żeby chciał się nią podzielić, bo przecież w sprawie naszych procesów też wniósł o ich niejawność. 

W mojej opinii, Burmistrz Finster już w 2006 r. zachowywał się niejednoznacznie w kwestii umarzania podatków od nieruchomości, nie chcę prowadzić jakiejś nadinterpretacji, czegoś co staje się oczywiste z przebiegu przytoczonego posiedzenia Komisji. Natomiast warto zwrócić uwagę, że Burmistrz informował o rzekomych i już dokonanych zwolnieniach czy ulgach wobec Gabi Meble w Więcborku (zresztą rozmówcy błędnie, a synonimicznie stosują pojęcia ulga, i umorzenie co tylko potęguje trudność w zrozumieniu całego procesu umorzeń podatkowych). Nie ulega natomiast wątpliwości, że Burmistrz był stronnikiem umorzenia podatków dla Gabi Meble, choć sam wskazywał, że na gruncie prawnym jest to decyzja problematyczna. Nie przeszkodziło mu to jednak w umorzeniach wobec Gabi na kwotę prawie 800 tys., w ciągu czterech lat. Z jednej więc strony przekonywał, ze to On ma te kompetencje do umorzeń, a nie Rada Miejska, z drugiej zaś poszukiwał wsparcia swoich przyszłych decyzji w sprawie Gabi wśród Radnych...i chyba tego wsparcia w nich nigdy nie znalazł. Decyzję więc podejmował całkowicie samodzielnie. Może była to próba przerzucania odpowiedzialności?

Czy rzeczywiście Gabi Meble w tamtym czasie korzystała z ulg, zwolnień lub umorzeń w gminie Więcbork, albo w gminie Piaski (o takiej miejscowości wspominał Finster w czasie posiedzenia Komisji - choć Gabi miała oddział w gminie Łęka Opatowska - rzeczywiście w miejscowości Piaski)? Jak wynika z moich ustaleń, nie, ale nie jest to jednoznaczne, bowiem gmina Więcbork zasłania się orzeczeniami sądowymi, które rzekomo uniemożliwiają jej udzielenie mi odpowiedzi na proste pytanie o to czy Gabi Meble Sp. z o. o. składała wnioski o umorzenia i czy tej firmie umorzono podatki od nieruchomości, co samo w sobie jest wielce zastanawiające. Zresztą jakąkolwiek odpowiedź na zapytanie o dostęp do informacji publicznej otrzymałem z Więcborka po kolejnych ponagleniach (treść poniżej). Gabi Meble takich umorzeń w tych gminach według mnie nie otrzymała. Jak więc było? Czy szef Gabi Meble wprowadzał w błąd władze miejskie Chojnic i przede wszystkim Burmistrza? Czy Burmistrz konfabulował przez radnymi, żeby znaleźć wsparcie dla umorzeń wobec Gabi? Obawiam się, że tego się już nigdy nie dowiemy. W każdym razie, chojniczanie zapłacili (bo te pieniądze nie wpłynęły) z miejskiej kasy prawie 800 tys. zł za umorzenia, które były o czym wiedział Burmistrz wielce dyskusyjne i za rzeczywiste inwestycyjne fiasko, które każdy może do dziś obserwować pomiędzy ul. Towarową a Gdańską w Chojnicach, gdzie panuje krajobraz księżycowy. W tym czasie inni przedsiębiorcy, którzy nie znaleźli takiego zrozumienia u Burmistrza musieli płacić standardowe podatki od nieruchomości...


Poniżej prezentuję odpowiedzi z gmin nt. umorzeń podatków (których nie było według mnie w innych gminach gdzie działała firma) wobec Gabi Meble, w gminie Więcbork i Łęka Opatowska (w tej gminie na pewno działała Gabi Meble Sp. z o. o.) oraz gminie Piaski - sprawdziłem dla pewności ,w takiej gminie nigdy nie było firmy Gabi Meble Sp. z o. o. (jak odpowiedział Urząd Gminy Piaski): 


Moje pytania sprowadzały się do następujących kwestii: 

- informację czy firma Gabi Meble Sp. z o. o. składała do Burmistrza Więcborka wniosek o umorzenie podatku od nieruchomości w latach 2006-2010, a jeśli składała taki wniosek to jak został on rozpatrzony?


- jeśli Gabi Meble Sp. z o. o. uzyskała umorzenia podatku od nieruchomości w latach 2006-2010 to proszę o informację w jakiejś wysokości umorzono tej firmie podatki od nieruchomości we wskazanych okresie z rozbiciem na poszczególne lata. 


Urząd Gminy w Łęce Opatowskiej odpowiadając na pana zapytanie z dnia
25-02-2020, informuję że firma Gabi Meble Sp. z o.o.
w latach 2006-2010 nie składała do Wójta Gminy wniosku o umorzenie
podatku od nieruchomości.
Inspektor ds. księgowości podatkowej Wiesława Biegasik.


- Urząd Gminy Piaski informuje, że na terenie Gminy Piaski powiat gostyński nie ma i nie było firmy Gabi Meble Sp. z o.o.

Pozdrawiam,
Katarzyna Andrzejczak
Inspektor ds. wymiaru podatków i opłat

telefon:(65) 529 54 21


Odpowiedź z Więcborka: