środa, 26 marca 2014

Szara strefa w prekariacie

Kiedyś na blogu wrzuciłem post o prekariacie, czyli koncepcji teoretycznej mającej dużą wartość wyjaśniającą naszą dzisiejszą rzeczywistość. 

W perspektywie niestabilności ekonomicznej, której de facto podlegamy obecnie wszyscy, choć wiadomo, że jedne grupy są mniej na nią narażone jak inne. To faktem jest, że jedynym miernikiem tej niestabilności może być oś czasu, otóż jedni (najczęściej ludzie młodzi), żyją "od dziś do jutra", ci w średni wieku i mający stałe zatrudnienie "od pierwszego do pierwszego". Przedsiębiorcy mniejsi "od faktury do faktury", więksi od "zamówienia publicznego do kolejnego zamówienia publicznego". A korporacje to już żyją "od rynku x do rynku y", bo taka jest logika hiper - kapitalizmu, który żyje tylko dopóki się rozwija i rozprzestrzenia. Nie jest jednak istotne w walce tego abstrakcyjnego bytu o byt (czyli kapitalizmu), ilość poświęconych istnień ludzkich dla swej własnej ekspansji. 

Widać to w Chojnicach. Miasto, które umiera. Nie dość tego, że jest podobnie jak setki innych polskich miast ofiarą rozwoju kapitalizmu, to będąc w rękach obecnej grupy rządzącej jest też "dociskane" od wewnątrz. Rośnie więc szara strefa pracowników i pracodawców. Mógłbym zacząć wyliczać firmy, które w powiecie chojnickim utrzymują się z pracy "na szaro". Winni? Władze, kapitalizm i mentalność ludzi biznesu. Bo szefowie najczęściej kiedy mają dodatkowe 100 tysięcy w kieszeni to kupują Mercedesa, a nie myślą o czymś skromniejszym i jakiejś formie funduszu socjalnego (do którego małych zakładów przecież zmusić nie idzie), nie myślą tez o umowach o pracę na czas nieokreślony. 

Coraz częściej nadzieję na lepszy stan rzeczy widzę tylko w postawie poszczególnych jednostek. Trzeba po prostu postępować inaczej w każdej dziedzinie naszego życia, żeby pozbyć się tych post - sowieckich naleciałości i kompleksów wyrażanych w życiu na pokaz, które tak jeszcze uwielbia chojnicka władza i elitka. 

Czy naprawdę przyjemnie jeździ się Mercedesami, BMW, Audi za setki tysięcy złotych patrząc na biedę swoich sąsiadów? Oczywiście - każdy zawoła - "ja zarobiłem"! Być może tak, ale w dużej mierze akumulacja znacznego kapitału jest możliwa tylko dzięki poleganiu na pracy innych osób, umożliwia to zaistnienie stosunku pracy, który też rodzi pewne zobowiązania o których jak mi wiadomo zapominają chojniccy przedsiębiorcy. 

O skali szarej strefy nie będę pisał, bo jest wiele mierników bazujących na różnych ujęciach teoretycznych. Prawda jest taka, ubożejemy wszyscy, a w perspektywie zbliżającego się konfliktu z Rosją faktyczne ubóstwo będzie dotykać kolejne warstwy społeczne. Tusk mówi, żeby nie kupować jeszcze cukru, popieram, cukru nie kupujcie, bo to na nic, ale mąkę i konserwy z długim terminem własności naprawdę się przydadzą w czasie, kiedy już nawet na szaro nikt nie dorobi nawet na herbatkę. Przywiązywanie się do własności i jej pojęcia zawsze przynosiło wiele rozczarowań. Podobnie będzie i tym razem. Im wcześniej Prekariusze zaczną działać wspólnie, tym lżej będzie znieść efekty, których źródła gdzieś tam tkwią w tak zwanej "szarej strefie" rynku pracy, nie tylko w Chojnicach,ale ogólnie w świecie Zachodu.