piątek, 28 września 2018

Internetowi "protestanci": ACTA 2

Gdybym tylko był w Polsce, to 5 października w piątek wziąłbym udział w proteście przeciwko ACTA 2. Zachęcam do uczestnictwa wszystkich, którym na sercu leży wolność słowa, oraz wolność działania w Internecie przy poszanowaniu praw osób trzecich. ACTA 2, to projekt ograniczeń, które doprowadzić mogą w konsekwencji do nie tylko załamania się wolności słowa, ale i przez to do zaniku aktywności gospodarczej w Internecie - czego chyba nie dostrzega się zbyt często. Dlatego protestujmy, brońmy swojego prawa do wyrażania opinii, kreowania i działania w wirtualnej rzeczywistości. 

Załączam plakat, pobrany z konta FB Tomasza Szlachetki:


Wkrótce mój program

W połowie października zaprezentuję swój program wyborczy, a w nim kilkadziesiąt pomysłów na rozwój Chojnic wraz ze wskazaniem źródeł finansowania prezentowanych projektów. 

Mam nadzieję, że te projekty chojnickie, które zaprezentują zdobędą sobie uznanie chojniczan i być może nawet niektórzy z nich oddadzą na mnie swój głos 21 października? :)

Program będzie bardzo rozbudowany, ale wynika to z faktu, że od kilkunastu już lat bacznie obserwuję życie w naszym mieście i znam możliwe rozwiązania na wiele zżerających nas bolączek. 

Publiczne widoki - autorytarne decyzje

Nie po raz pierwszy chojniczanie są zszokowani proponowanymi zmianami w układzie, można rzec - urbanistycznym naszego miasta. Jeden z inwestorów zamierza bowiem zainwestować w budowę kamienicy przy zbiegu ulic Wysokiej i Gdańskiej. 

Z pewnością każdy zauważa dwie tworzące się frakcje - jedni powiedzą, że źle się dzieje, bo zasłoni się widok na "stary szpital" i część starówki ze Wzgórza Ewangelickiego, drudzy uznają pozytywną stronę rozbudowy budownictwa w tej części miasta. 

Mi się zaś zdaje, że nikt nie uchwycił dotąd istoty problemu, który polega na braku konsultacji z mieszkańcami. Dlaczego miasto zamienia jakieś działki z prywatnymi inwestorami bez wcześniejszych konsultacji społecznych??? Dlaczego nikt nie odwołuje się do mieszkańców w sprawie tej, jednak, kluczowej decyzji o zniszczeniu faktycznie panoramy, która wpisała się w dziedzictwo kulturowe Chojnic? Co gorsza, czy nie będzie tak, że panoramę tę zawłaszczą sobie właściciele planowanej nieruchomości? 

Takich dylematów jak ten, budować czy nie, jest w rozwijających się miastach więcej. Kluczowym elementem w takich sytuacjach jest odwołanie się do mieszkańców - czy chojniczanie zgadzają się na tę budowę, czy nie? Bo rzeczywiście korzyści jakieś mogą być z budowy tego budynku, ale jakie i dla kogo, może warto o tym najpierw poinformować szerszą opinię publiczną, zanim zapadną decyzje, które okażą się nieodwołalne? 

Ta sytuacja to kolejny przejaw problemów naszej kultury politycznej. To objaw "kryzysu władzy", która niestety jest zakotwiczona w takim rozumowaniu naszej wspólnej przestrzeni, który promuje autorytarne i często jednoosobowe (lub podejmowane w wąskim gronie) decyzje nad inne aspekty działania. 

Proponowałem kiedyś, żebyśmy jako mieszkańcy spotykali się raz w roku w Parku 1000 lecia, na wspólnej obywatelskiej debacie o mieście - temat nie został podjęty przez nikogo u sterów władzy. Proponowałem też stworzenie miejsca w którym można by było wyrazić swobodnie swoje zdanie na tematy publiczne i zgromadzić zwolenników - temat również nie został podjęty. 

Podsumowując - tylko konsultacje społeczne są drogą do rozwiązania powstałego problemu, narzucanie swoich racji przez zwolenników i przeciwników budowy nowego obiektu. 

Kura czy jajko?

W mediach społecznościowych trwa nieprzerwany dotąd spór, kto był pierwszy w rzuceniu propozycji "Karty Chojniczanina"?

Chciałbym się w tę dyskusję włączyć tym postem i wskazać, że postulat ten złożyłem w 2014 r. (choć i wcześniej o nim mówiłem). Dowód na to znajdziecie na mojej ulotce wyborcze z wyborów 2014 r., a co więcej taki sam postulat miałem w grudniu 2017 r. i ponawiam go i w obecnej kampanii wyborczej. 

Najgorzej kiedy to ludzie napływowi próbują nam wmówić, że są tutejsi. Wszystko co następuje potem, jest tylko wynikiem tej pierwszej, niczym nieuzasadnionej, uzurpacji. Oczywiście powinniśmy się cieszyć z napływu ludzi do Chojnic, należy ich szanować i pozwalać im na naukę i zrozumienie naszej tożsamości, ale ignoranci, którym wydaje się, ze są w stanie "pojąć" Chojnice w ciągu kilku lat awanturnictwa i na tej bazie zbierać wyborcze poparcie powiedzmy wyraźnie w czasie kampanii, zdecydowane: NIE! :) Ludzie ci nie mają dla nas - chojniczan, w mojej opinii żadnego szacunku. Nie mają poczucia konieczności poświęcenia czasu na to, żeby zasłużyć sobie w ogóle na miejsce w sferze publicznej jakąś odrobiną działalności pro-obywatelskiej. Łatwo jest wysuwać oskarżenia i protesty - nazywać ludźmi w domyśle złodziejami, cwaniakami, i pisać o przekrętach - jednocześnie nie pokazując żadnych dowodów. Przy tym nie ustępując z buńczucznej postawy, zawłaszczać masowo cudze pomysły, znaki, symbole i działania. Tak robią niestety...no cóż muszę to napisać...chamy. Nie ma w tym za grosz kultury i warto, żebyśmy te postawy obserwowali i nie zgadzali się na nie. Nadto ci sami ludzie stosując "brudną politykę" wysyłali do mnie liczne wiadomości na mediach społecznościowych godzących zarówno w moje dobre imię, jak i w poczucie elementarnej godności. To nie są standardy dla samorządowców w Chojnicach. Proszę Was chojniczanie, nie wpuśćmy do Rady Miejskiej ludzi, którzy niszczą to co chojnickie, którzy nastają na Chojnice, a w zamian proponują jedynie populizm i demagogię.