sobota, 30 listopada 2013

5 grudnia Brunka vs. Finster

W redakcji "Gazety Pomorskiej" odbyła się pierwsza debata pomiędzy Mariuszem Brunką, kandydatem PChS na burmistrza Chojnic, a Arseniuszem Finsterem burmistrzem Chojnic. Jej zapis będziemy mogli przeczytać na łamach "Gazety Pomorskiej" w dniu 5 grudnia, zapraszam do lektury!

środa, 27 listopada 2013

Czy zniesiono niewolnictwo?

Na tak postawione w tytule pytanie, zdaje się odpowiedzieć można krótko acz dwojako: tak lub nie. Postaram się o rozwinięcie myśli, której konkluzja rzeczywiście może doprowadzić do zwięzłej odpowiedzi. 

Niewolnictwo zostało w krajach Zachodu zniesione w XIX wieku, w jednych wcześniej, w innych nieco później. W Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej co prawda zakazano handlu niewolnikami w 1807 roku, ale niewolnictwo zniesiono dopiero w roku 1833. Tym samym darując dotychczasowym zniewolonym "podmiotowość". 

Niezaprzeczalnie miało to związek z rozwojem techniki. Wprowadzeniem maszyn parowych, rozwojem infrastruktury, handlu, wzrostem dynamiki w kontaktach międzynarodowych, kolonizacją świata - dziś zwanego "trzecim". Dlaczego jednak zniesiono niewolnictwo?

Otóż powodów upatrywałbym jedynie materialnych, a nie jak próbują nam wmówić liberalni ideolodzy w rozwoju koncepcji praw człowieka, czy na tamten czas ogólnie humanizmu lub w innych prądach intelektualnych do dziś drążących Europę.

Człowiek nazwany "niewolnikiem" nie może z definicji dysponować swoją wolą, a działanie jest mu po prostu nakazane. Stąd tego, który stał się wolnym podejrzewać można by było o działanie zgodne jego woli. 

Zastanwiająca ta wolność w warunkach polskiego kapitalizmu, szczególnie na polskiej prowincji jaką są Chojnice. Średnia zarobków w Chojnicach ok. 1700 zł netto (zawyżona stawkami urzędniczymi, większość ludzi żyje za najniższą krajową). Niewolnikowi zapewniano - dach nad głową, jedzenie, a co zdolniejszym ścieżkę kariery zawodowej. Oddawał się w całości za możliwość korzystania z "pańskiego stołu". Dziś kapitaliści do tego stopnia stali się bezczelni, że wolnością nazywają suchy chleb i czarną kawę. Otóż zakres możliwości osób żyjących za najniższa krajową jest znikomy. Są oni niewolnikami, jeszcze wyższego rzędu, aniżeli ich protoplaści z wieków minionych. Żyjący w ułudzie wolności polegającej na prawu do braku możliwości, karmieni papką o doniosłej roli kapitalizmu i demokracji horyzont świata zamknięty mają siłą nabywczą pustego portfela. 

Zniewolenie w dobie współczesności sięgnęło zenitu, a będzie się jeszcze posuwać naprzód, aż przekroczy Rubikon, po czym dla świata nie będzie już drogi odwrotu. Jeśli bowiem, dziś Polacy godzą się żyć w biedzie, to tylko dlatego,że nie osięgnięto punktu krytycznego złego stanu materialnego. I dwa, nadal możemy się chełpić względną wolnością - choćby słowa. A mówić to my lubimy. 

Stąd wniosek mój taki, że niewolnictwo trwa nadal, a handel niewolnikami przybrał skalę międzynarodową (proszę spojrzeć na skalę emigracji zarobkowej chojniczan), jedynym dysponentem ludzkiej wolności stał się potężny zakumulowany kapitał, który zmusza ludzi do ciągłej mobilności tak promowanej przez media. Nie wiem czy ktoś z Państwa pracował w korporacji, ale jest to zajęcie niczym na okręcie galerników, najlepszy staje się równy najgorszym, i nikt nie wie dokąd płynie łajba. Tak też i z warunkami kapitalistycznymi, rzeczywista wartość włożona poprzez pracę w towar i uslugi, nie należy do wytwórcy, bo on sam - jako osoba pracująca - nie jest dysponentem siebie. Na 8 godzin powierza się pracy, w ktorej zużywa siebie i swoje siły witalne poprzez pracę najemną, po której staje się niewolnikiem w stanie spoczynku zobowiązanym do regeneracji sił witalnych celem ponownej pełnej eksploatacji. 

Bez względu na zakres umiejętności i kwalifikacji, człowiek nie posiadający kapitału jest niewolnikiem. Z tym, że pisząc o kapitale, mowa dziś o miliardach. Stąd wiadomo, że niewolnikami jest 98% ludności globu. Takiej skali niewolnictwo nie miało nigdy, a doprowadził do tego kapitalizm. Odpowiadając na postawione w tytule pytanie: nie, niewolnictwa nie zniesiono, niewolnictwo ma się dobrze. 

sobota, 23 listopada 2013

Jak było naprawdę?

Wszyscy zastanawiamy się jak mogło być naprawdę? Co doprowadziło do zdarzeń, które do dziś są na ustach ludzi.

Był 1939 rok armie Hitlera zaatakowały Polskę, a po trzech dniach "korytarz pomorski" został całkowicie odcięty od Polski. Jak wskazują dane archiwalne, w ten dzień właśnie, w momencie w którym Niemcy odetną Polskę od morza miała zakończyć się wojna.

Odnalezione dokumenty świadczą o tym,że przedwojenna polska organizacja Liga Morska i Rzeczna, a potem po prostu Liga Morska zrzeszająca kilkanaście milionów członków (w Chojnicach również odbywały się spotkania tej organizacji), miała wpływ na politykę międzynarodową.

W początkach 1939 roku kiedy napięcie na starym kontynencie zaczęło narastać, polski minister spraw zagranicznych odbył serię spotkań z politykami z Zachodu. Szczególnie częste były to rozmowy z brytyjczykami, którzy uważali, że na potencjalnym konflikcie Niemcy - Polska mogą ugrać rezygnację Polski z ambicji kolonialnych. Bo Polska jak wiadomo takie ambicje wygłaszała nawet na forum Ligi Narodów. Naród polski, również w osobie prymasa Polski Hlonda, żądał prawa do dostępu do "ziem kolonialnych" od mocarstw ówczesnego świata.

Brytyjczycy chcieli Polaków zmusić od zrzeczenia się korytarza pomorskiego na rzecz Niemiec, według żądań Hitlera. Kiedy Ci nie chcieli na to przystać, zapadła klamka...Brytyjczycy postanowili, aby nie działać tak długo, do kiedy Hitler nie zdobędzie Pomorza Gdańskiego. Do wojny chcieli wkroczyć dopiero wtedy, tak też się stało, kiedy pewnym było,że Polacy stracili Pomorze Gdańskie i nie zrealizują w żaden sposób bez dostępu do morza swych ambicji kolonialnych, brytyjczycy i inne kraje kolonialne wkroczyły na drogę wojny z Niemcami.

Postawiłem hipotezę, że Zjednoczone Królestwo i inne kraje kolonialne, z pełna świadomością, poświęciły los mieszkańców Pomorza Gdańskiego, gdyż wydawało się im, że kiedy wypowiedza wojnę Hitlerowi, to ten zatrzyma wojska w miejscu linii frontu. Jak wiadomo alianci przeliczyli się w swym scenariuszu i 28 września wojska Hitlera zajęły Warszawę...

W tej sprawie prowadzę kwerendy archiwalne i mam nadzieję, że kolejna moja książka, wyjaśni tę zagadkową hipotezę...

sobota, 16 listopada 2013

11 listopada nie dzielić polskiej krwi!

W gazecie "Polska Niepodległa", wydanej z okazji Marszu Niepodległości przez środowiska narodowe znalazłem tekst mojego kolegi ze studiów doktoranckich, autora tekstów do "Słowa Młodych", Michała Soski. Skądinąd bardzo interesującej postaci, autora kilku książek i masy artykułów naukowych i publicystycznych. W artykule tym, Michał stawia tezę, że Marsz Niepodległości, jedność biorących w nim udział środowisk został poniekąd rozbity poprzez współpracę na linii Tusk - Kaczyński. Chyba Michał też starał się wskazać, że PiS zdezerterował i poszukuje odpowiedzi na pytanie o to dlaczego PiS "uciekł" ze stolicy.

Dodam, że dla mnie wyjście PiS-u z Marszu było bardzo dobrym ruchem politycznym. Dziś za spalenie budy pod rosyjską ambasadą winny byłby prezes Kaczyński, za spalenie tęczy członkowie PiS...Dobrze PiS zrobił w mojej opinii, ale warto zapoznać się z opinią przeciwną, w tym przypadku, Michała. 


Michał przyznał, że PiS jest jedyną realną alternatywą na arenie politycznej, stąd pytanie do Michała, czy chciałby aby PiS przestał być alternatywą w realistycznym sensie znaczenia słowa alternatywa?


wtorek, 12 listopada 2013

Marsz (Nie)Podległości

Tak wiele przeczytałem w mediach, na facebook'u o wczorajszych zdarzeniach. Ludzie oceniają je ze swoich perspektyw, w czym nie ma przecież nic nadzwyczajnego. Jedno co mnie przeraża, to skala zideologizowania widoczna właśnie w okazywanych perspektywach. Wyjdźmy poza schematyzm myślenia oparty na ideologiach i wtedy będziemy w stanie zobaczyć, że: 1. Ludzie nie mają wolności są kierowani przez ideologie; 2. Byt ukształtował naszą świadomość, jak bardzo niektórzy nie chcieliby o tym słyszeć; 3. Na bazie braku jednostkowej wolności, ludzie skłonni są robić to co zrobiłaby hipostaza ideologii z opozycyjnością swoją, czyli skłonni są ścierać się; 4. Zdarzenia, które obserwujemy nie różnią się od tych sprzed roku czy dwóch tym samym oczywistym jest, że rządzący zgadzają się na taką formę manifestacji przynależności ideologicznej (warto się zastanowić dlaczego)?; 5. Mamy poważny problem z wyznaczeniem granic tolerancji, również dla form ekspresji niechęci/nienawiści wobec opozycyjnych stanowisk - w tym względzie potrzeba po prostu zmiany w kulturze politycznej. Perspektywa liberalna nie wystarcza, to na jej bazie "wolno" ścierać się w sposób jaki obserwujemy;; 6. Brak bezpieczeństwa indywidualnego w polskiej rzeczywistości przejawia się na chęć przynależności, więc i na wzrost atrakcyjności ideologii, które cementują poczucie przynależności grupowej; 7. Kto przynależy do grupy ten zaczyna konstruować swą tożsamość w oparciu o priorytety, zasady i wartości grupy zbudowanej na strukturze ideologicznej. Na zakończenie - brałem udział w poprzednich Marszach Niepodległości. Udziału w nich nie wezmę już nigdy. Nie dlatego, że nie podoba mi się, że spalili komuś tęczę, nie dlatego, że policja traktuje tłum gazem, nie dlatego,że rzucają w siebie brukiem, ale przede wszytkim dlatego,że nikt tam nie robi tego z własnej woli. To jest zbiorowe poddawanie się cudzym myślom i priorytetom. Bądźmy wreszcie wolnymi ludźmi! Wyzwólmy siebie z ideologii, które władały nami! Niech każdy zacznie używać swego rozumu, zanim odda swą wolność w cudze ręce. Ja swoją na chwilę zdeponowałem gdzieś, po tej chwili depozyt odebrałem i go już nikomu nie powierzę!

Cieszę się, że PiS odciął się od tego Marszu, że w jakiejś mierze wyszedł poza konflikt ideologiczny, który skutkuje rzucaniem w siebie brukiem.