piątek, 21 marca 2014

Skarga chojnicka

Bywa, że w walce na argumenty powodujemy, iż mieszkańcy Chojnic tracą pewność o co walczymy, o co walczy Projekt Chojnicka Samorządność?

PChS nie walczy o władzę dla władzy, nie walczy też o stołki i apanaże. Jest coś takiego jak pojęcie dobra wspólnego, które z tego co obserwuję bliskie jest myśleniu wszystkim członkom PChS-u. Każdy o tym dobru wspólnym mówi, nawet burmistrzowi się zdarzało. Tylko, że znaczenie tego pojęcia stało się zupełnie niejasne i dobro wspólne pomylone zostało z dobrem własnym za publiczne środki.

Dziś możemy obserwować, jak władza w Chojnicach i cała klasa polityczna stosuje przeróżne wybiegi od socjotechniki po wyborcze kalkulacje mające utrzymać niektórych chojnickich satrapów u sterów władzy.

Zapomniano w działalności politycznej o działaniu dla idei, a zastąpiono działanie to próbą konserwacji systemu, którego się jest beneficjentem. Stanowiska obejmowane z wyboru, nie są dane raz na zawsze i nikt nie ma prawa trwać przy nich jeśli nie wypełnia celów wyznaczonych ideami związanymi z dobrem ogółu. Kto uprawia prywatę, ten powinien przepaść w najbliższych wyborach. Tej prywaty i złodziejstwa nie brakuje. Wy, którzy to czytacie, wiecie o czym ja piszę. Wiele razy z Wami rozmawiałem i nie raz przyznawaliście, że w złodziejstwie bierzecie udział. Strach tylko hamuje wszystkich w Chojnicach przed głośnym wyrażaniem tego o czym wszyscy wiedzą. Miasto jest na tyle małe, duszne i zepsute, że ten kto palcem wskazałby złodzieja, zaraz by też musiał odprowadzić do więzienia połowę swojej rodziny. Zabijacie to miasto i winni jesteście temu stanowi rzeczy na jaki w swej hipokryzji wszyscy narzekacie.

Czy naprawdę nie ma wyjścia z tej choroby w którą wpadło to miasto? Czy rzeczywiście musi ono być trawione przez nowotwór, który przekłada się na masową migrację, niskie zarobki, ogólną biedę? 

W latach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ks. Piotr Skarga mówił, że nie złoto i bogactwa świadczą o potędze państwa, ale ich wolności w Rzeczpospolitej. Dziś oczywiście wolność pojmuje się inaczej, ale też i jasno się wskazuje, że tam gdzie społeczeństwo obywatelskie jest rozwinięte, gdzie działają organizacje pozarządowe, gdzie ludzie uczestniczą w życiu publicznym, w polityce wręcz na skalę masową, tam też i społeczeństwa są bogate (wystarczy spojrzeć na listę Wskaźnika Rozwoju Społecznego/Ludzkiego, gdzie prym wiodą państw o dużej aktywności obywatelskiej mieszkańców). Otwartość na zmianę, prawda i umiejętność do przyznania się do błędów przeszłości może być dla Chojnic jedyną drogą do realnego wyzwolenia i zmiany nie tylko klimatu społecznego, ale i gospodarczego. Są w świecie miasta niewielkie, które słynną z witalności, z przedsiębiorczości mieszkańców. Nie ma takich miast chyba w Polsce. Może Chojnice mogą być pierwszym miastem, realnie równych sobie ludzi, zdolnych do zezwalania sobie nawzajem na politykowanie, na partycypację w działaniach społecznych? Bądźmy przeciwnikami, adwersarzami idei, propozycji, ale nie wrogami i oprawcami naszych oponentów. 

Przypomnieć warto słowa ks. Skargi: "Was Bóg podniósł na wysokie urzędy: nie dla was, abyście sami swoich pożytków pilnowali, ale dla ludu, który wam Pan Bóg powierzył, abyście nam sprawiedliwość i pokój, który od Pana Boga bierzecie, dawali".

Oczywiście słowa ks. Skargi to XVI wiek. Jedna prawda jest w nich ponadczasowa, urzędów publicznych i władzy nikt nie ma prawa sprawować we własnym imieniu i dla własnych korzyści.

Pamiętajcie chojniccy Panowie: "Lepszy szacunek niż wielkie bogactwo, lepsze uznanie niż srebro i złoto".