czwartek, 13 kwietnia 2017

Co z ruskimi "doktoratami"?


Dlaczego pośrednio? Dlatego, że uważam casus Finstera za drobny element poważnego zjawiska. Stąd cieszy mnie to, że poseł na Sejm RP Dorota Arciszewska-Mielewczyk złożyła interpelację do ministra nauki i szkolnictwa wyższego wicepremiera Jarosława Gowina w sprawie uznawalności w Polsce stopni i tytułów naukowych, które przywieziono do Polski z ZSRS i Federacji Rosyjskiej oraz były republik w latach 1972-2014. Obecny stan wymaga poważnej rozwagi i regulacji prawnej. Można być chyba zgodnym, że bez nostryfikacji na polskiej uczelni, stopnie i tytuły z ZSRS nie odpowiadają żadnym polskimi i zachodnim normom. Wystarczy przyjrzeć się tym rzekomym "doktoratom", która można dosłownie uznać ze "sklejone", a liczba przypisów w nich oscylująca wokół 40, drobna bibliografia z kilkudziesięcioma tytułami i brak stosowania norm i ususów, stawia pod znakiem zapytania zagadnienie - czy państwo polskie stać na wpuszczanie w świat nauki przedstawicieli takiej "jakości". No i jak to się ma do rzeczywistego kosztu, nakładów i wysiłków osób, które rzeczywiście poświęciły się nauce? Czas tę sprawę wyjaśnić i liczę na to, że jest to dobry krok. Działanie to nie jest dyktowane niczym innym, jak dbałością o jakość nauki oraz o warunku równych szans dla wszystkich Polaków, którzy niestety zderzają się często w wielu sferach życia z nieuczciwymi praktykami tych, którzy posiadają władzę i pieniądze. 

Pod tym adresem znajduje się treść interpelacji we wskazanej sprawie, a poniżej wstawiłem skopiowany ze stron sejmowych tekst tej interpelacji. 

Interpelacja nr 11323

do ministra nauki i szkolnictwa wyższego
w sprawie uznawania przez Rzeczpospolitą Polską stopni i tytułów naukowych przywiezionych do Polski w latach 1972-2004 z ZSRS na podstawie tzw. konwencji praskiej
Zgłaszający: Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Data wpływu: 21-03-2017
Szanowny Panie Ministrze,
składam na Pańskie ręce interpelację w sprawie aktów prawnych dotyczących uznawania wykształcenia, stricte zaś w przedmiocie uznawania stopni i tytułów naukowych przywiezionych do Polski w latach 1972-2004 z ZSRS na podstawie tzw. Konwencji Praskiej.
W 1972 r. rząd Polskiej Republiki Ludowej podpisał z władzami Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich tzw. Konwencję o wzajemnym uznawaniu równoważności dokumentów ukończenia szkół średnich, szkół średnich zawodowych oraz szkół wyższych, a także dokumentów o nadawaniu stopni i tytułów naukowych, sporządzona w Pradze dnia 7 czerwca 1972 r. Konwencja ta nazywana jest w polskim środowisku naukowym Konwencją Praską i stała się synonimem braku jakości i rzetelności u osób, które do Polski przywiozły swoje stopnie i tytuły naukowe z byłych republik ZSRS. Obecnie konwencja ta już nie obowiązuje od 2004 r. Konwencja Praska została wypowiedziana przez Rząd Rzeczypospolitej Polskiej z dniem 6 sierpnia 2004 r. na podstawie Dokumentu Wypowiedzenia Konwencji o wzajemnym uznawaniu równoważności dokumentów ukończenia szkół średnich, szkół średnich zawodowych i szkół wyższych, a także dokumentów o nadawaniu stopni i tytułów naukowych, sporządzonej w Pradze dnia 7 czerwca 1972 r. Z powyższego dokumentu wynikało, według wykładni prawa polskiego, że w Polsce nie można uznawać świadectw, dyplomów, stopni i tytułów naukowych, które zostały uzyskane na podstawie Konwencji Praskiej. Oznacza to, że po wejściu w życie Dokumentu Wypowiedzenia Konwencji, wszystkie świadectwa, dyplomy, stopnie i tytuły naukowe zdobyte na terenie ZSRS tracą w Polsce swoją ważność. Niestety, w Polsce, w rzeczywistości życia naukowego i społecznego niewiele się zmieniło od czasu wypowiedzenia przez Polskę Konwencji Praskiej w 2004 r. Dotąd bowiem automatycznie i domyślnie – zupełnie bezprawnie – na polskich uczelniach, w szkołach wyższych, zatrudnia się osoby ze stopniami i tytułami naukowymi zdobytymi w ZSRS i uznanymi w PRL i w RP na podstawie Konwencji Praskiej w latach 1972-2004. Osoby, które legitymują się takimi stopniami i tytułami naukowymi, a nigdy w Polsce nie przeszły procesu nostryfikacji w polskiej jednostce naukowo – badawczej, uprawnionej do nadawania takiego stopnia lub tytułu naukowego, winny być zobligowane do przejścia polskiej procedury nostryfikacji, czyli do złożenia wymaganych prawem egzaminów oraz przejścia procedury związanej z otwarciem przewodu doktorskiego bądź habilitacyjnego, zgodnie z wymogami, jakie obowiązywały w Polsce w roku w którym osoby te uzyskały swój stopień bądź tytuł naukowy w ZSRS. W innym razie wszystkie takie osoby powinny być pozbawione prawa do posługiwania się w sferze publicznej stopniami i tytułami naukowymi, które zostały w PRL i w RP uznane wcześniej na podstawie Konwencji Praskiej.
W trosce o jakość nauczania polskich studentów, mając na względzie prace, które Pan Minister Jarosław Gowin prowadzi wraz z polskich środowiskiem naukowców nad reformą szkolnictwa wyższego i procedur nadawania stopni i tytułów naukowych, proszę o uwzględnienie konieczności uregulowania w Polsce statusu osób ze stopniami i tytułami naukowymi zdobytymi w ZSRS w okresie obowiązywania Konwencji Praskiej. Obecny stan, czyli zatrudnianie na polskich uczelniach oraz ciche przyzwolenie na posługiwanie się w sferze publicznej stopniami i tytułami naukowymi zdobytymi, a często po prostu kupionymi, w ZSRS, a które nie były nigdy nostryfikowane na polskich uczelniach negatywnie rzutuje na stan polskiej nauki w odczuciu środowisk naukowych, jak i w moim własnym. Poza charakterem interwencyjnym w powyższej sprawie, pragnę jeszcze skierować do Pana Ministra następujące pytania:
- Jakiej liczby zatrudnionych w polskich szkołach wyższych dotyczy opisane przeze mnie zjawisko? Ilu więc zatrudniamy doktorów i doktorów habilitowanych oraz profesorów, którzy przywieźli do Polski swoje wątpliwe stopnie i tytuły?
- Czy Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego już reagowało w powyższej sprawie?
Łączę wyrazy szacunku,
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Poseł na Sejm RP

AKTUALIZACJA:

Złożono odpowiedź na interpelację Pani Poseł Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk. Wyjaśnia ona stan prawny, potwierdza, że osoby posługujące się stopniami i tytułami zdobytymi w ZSRS nie przechodziły nostryfikacji na polskich uczelniach, bo nie musiały wg Konwencji Praskiej. Problem jednak nie znika, choć jasnym jestem, że z latami zniknie zupełnie. Jak się okazuje ponad 500 osób pracuje w polskiej nauce, osób, które uzyskały stopień lub tytuł w ZSRS i na tej podstawie posługują się tytułem w Polsce. Okazuje się, że to ok. 0,5% zatrudnionych osób w polskiej nauce. Dużo? Mało? Nie wiem, jeśli wszyscy mieli "doktorat" na poziomie pracy Arseniusza Finstera, to wydaje mi się, że to bardzo wiele...Zapraszam do zapoznania się z odpowiedzią na interpelację, wklejam ją poniżej:

Odpowiedź na interpelację nr 11323

w sprawie uznawania przez Rzeczpospolitą Polską stopni i tytułów naukowych przywiezionych do Polski w latach 1972-2004 z ZSRS na podstawie tzw. konwencji praskiej
Odpowiadający: sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Aleksander Bobko
Warszawa, 19-04-2017
Szanowny Panie Marszałku,
w odpowiedzi na interpelację Pani Poseł na Sejm RP Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk w sprawie uznawania przez Rzeczpospolitą Polską stopni i tytułów naukowych przywiezionych do Polski w latach 1972-2004 z ZSRR na podstawie tzw. konwencji praskiej (nr 11323), uprzejmie przekazuję poniższe informacje odnoszące się do poszczególnych, zadanych w interpelacji pytań.
Ad. 1. Zgodnie z informacjami zawartymi w Zintegrowanym Systemie Informacji o Nauce i Szkolnictwie Wyższym POL-on i przekazanymi do Ministerstwa, po dokonanej analizie, przez Ośrodek Przetwarzania Informacji-Państwowy Instytut Badawczy, liczba aktualnie zatrudnionych nauczycieli akademickich i pracowników naukowych w szkołach wyższych, instytutach Polskiej Akademii Nauk oraz instytutach badawczych, którzy uzyskali stopień lub tytuł naukowy w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich lub w republikach poradzieckich (Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Estonia, Gruzja, Kazachstan, Kirgistan, Litwa, Łotwa, Mołdawia, Rosja, Tadżykistan, Turkmenistan, Ukraina, Uzbekistan) od dnia 7 czerwca 1972 r. do dnia 6 sierpnia 2004 r. wynosi 542 osoby. Liczba powyższa stanowi w przybliżeniu 0,44% wszystkich zatrudnionych nauczycieli akademickich i pracowników naukowych (123 538 osób) - zgodnie z danymi zawartymi w Zintegrowanym Systemie Informacji o Nauce i Szkolnictwie Wyższym POL-on, według stanu na dzień 10 kwietnia 2017 r.
Ad. 2. Na podstawie art. I ust. 3 Konwencji o wzajemnym uznawaniu równoważności dokumentów ukończenia szkół średnich, szkół średnich zawodowych i szkół wyższych, a także dokumentów o nadawaniu stopni naukowych i tytułów naukowych, sporządzonej w Pradze w dniu 7 czerwca 1972 roku (dalej: Konwencja Praska) uznaje się za równoważne dokumenty o nadaniu stopni lub tytułów naukowych według wymienionych w Konwencji poziomów kwalifikacyjnych i zgodnie z obowiązującym w danym kraju ustawodawstwem. Konwencja Praska wypowiedziana została w dniu 12 stycznia 2004 r., ze skutkiem od dnia 6 sierpnia 2004 r., zgodnie z art. V Konwencji. Dokument wypowiedzenia nie odnosi się do kwestii związanych z uznawaniem dokumentów o wykształceniu. Zgodnie z zasadą praw nabytych Polska ma obowiązek uznawania na podstawie bilateralnych lub wielostronnych umów międzynarodowych dokumentów o wykształceniu lub nadaniu stopni naukowych uzyskanych w okresie, gdy pozostawała stroną takiej umowy.
Wobec powyższego wszystkie dokumenty, które zostały wydane w okresie obowiązywania Konwencji Praskiej i spełniają określone w niej warunki, są nadal uznawane za równoważne z ich polskimi odpowiednikami. Posiadacze stopni i tytułów naukowych objętych postanowieniami Konwencji praskiej mogą posługiwać się polskim odpowiednikiem uzyskanego stopnia lub tytułu naukowego i na gruncie prawa polskiego traktowani są na równi z osobami, które stopień lub tytuł naukowy uzyskały w Polsce.
W odniesieniu do możliwości odebrania praw przysługujących osobom legitymującym się dokumentami, do których mają zastosowanie postanowienia Konwencji praskiej należy podkreślić, iż w myśl zasady nieretroaktywności prawa (Lex retro non agit) skuteczne wypowiedzenie umowy przerywa wszystkie zobowiązania o charakterze ciągłym, nie powoduje jednak skutków retroaktywnych i nie narusza stworzonego na podstawie umowy stanu prawnego, czy też praw nabytych postanowieniami umowy. Zasada praw nabytych stanowi uznaną zasadę prawa międzynarodowego. Do wspomnianych kwestii odnosi się również art. 70 ust. 1bKonwencji wiedeńskiej o prawie traktatów, który stanowi, że „jeżeli traktat inaczej nie postanawia lub strony inaczej się nie umówią, wygaśnięcie traktatu na podstawie jego postanowień lub zgodnie z niniejszą konwencją nie wpływa na żadne prawa lub obowiązki ani na sytuację prawną stron, powstałe wskutek wykonywania traktatu przed jego wygaśnięciem”.
Z poważaniem

Karuzela stanowisk?

W okresie komuny nieefektywni dyrektorzy stawali się nieefektownymi ministrami, albo prezesami klubu "Tęcza". Nomenklatura miała zawsze zestaw stanowisk gotowych do obsadzenia dla skompromitowanych w innym miejscu pracy członków światłej przywódczyni narodu (PZPR). Dawno już napisałem, że w Chojnicach stosowana jest praktyka tzw. karuzeli stanowisk. Przypuszczam, że w niedługim czasie będziemy obserwować znaczne przetasowania na lokalnej scenie politycznej w ramach "powiatowej nomenklatury". Niewiele czasu minie, a może dyrektor Leszek Bonna stanie się wiceburmistrzem, były prezes Mariusz Paluch zaś zostanie przez powiatową klikę wstawiony na stanowisko dyrektora Szpitala Specjalistycznego? To jednak nie wszystko...to tylko przygotowanie pod scenariusz "Finstera starosty"? W tym układzie władzy z jakim mamy do czynienia w Chojnicach oczywistym jest zasada - kruk - krukowi oczu nie wydłubie. Choć panowie się nie kochają, to razem zbudowali lokalny postkomunizm, wielu z nich tkwi w głębokich konfliktach interesów vide - spółki działające wokół Szpitala Specjalistycznego. Niestety (!) tylko od lokalnej społeczności będzie zależeć, czy zgodzimy się na takie przetasowania, które w żaden sposób nie wpłyną na rzeczywistą jakość życia w naszym mieście. Opacznie rozumiana zasada "czas na zmiany", wywodzona z okresu PRL, może stać się poważną bolączką Chojnic. Zresztą dowody na takie działania mamy - wystarczy przyjrzeć się składowi Zarządu Powiatu - koledzy zawsze podadzą sobie rękę, bez względu na koszty społeczne i finanse publiczne. 

Przy najbliższych wyborach musimy się zdobyć na społeczną mobilizację, bo bez niej nie uda się nam rozbić tego układu władzy, który sferę publiczną od dawna poddał procesowi prywatyzacji...