wtorek, 17 września 2019

Dlaczego startuję z Konfederacji?


Zdjęcie z pomorskiej konwencji wyborczej KW Konfederacja Wolność i Niepodległość w Gdańsku, 16.09.2019.



Tajemnicą poliszynela jest fakt mojej przeszłości politycznej, która ściśle wiązała się od kilku lat z PiS. Byłem przecież i asystentem poselskim, i przedstawicielem wojewody pomorskiego przy Szpitalu Specjalistycznym w Chojnicach. Uczestniczyłem aktywnie w wielu akcjach politycznych, zanim PiS objął władzę. Przystępowałem do tej partii, kiedy sondaże nie dawały jej więcej, aniżeli obecnie Lewicy, czyli wtedy, gdy poparcie było na poziomie kilkunastu procent. A jednak, odszedłem z PiS i startuję jako kandydat bezpartyjny z Konfederacji. Dlaczego?

Odpowiem na to pytanie, bowiem wiele osób, które popierało mnie, kiedy byłem w PiS mają mi być może za złe, że zmieniłem, w której znalazła się partia władzy. 

Przyczyny mojego startu z Konfederacji można podzielić na dwa zbiory czynników. Jest to zbiór czynników negatywnych i pozytywnych. 

Do negatywnych, zaliczam:
- wypchnięcie mnie z PiS przez "beton partyjny", tworzenie baronatów partyjnych;
- brak zgody na inercję PiS w sprawach lokalnych i chowanie głowy w piasek;
- brak realizacji wielu postulatów i wycofanie się z kolejnych, które już podjęto (walka z mafiami samorządowymi - PiS ustąpił po groźbie organizowania się lokalnych kacyków z udzielnych księstw, sprawa ustawy o IPN, brak aut elektrycznych, brak rozwiązań w sądownictwie - co napotyka tylko na "włoski strajk" w mojej ocenie, brak rozwiązań w edukacji, brak rozwiązań w obszarze ochrony środowiska, brak reakcji na szereg patologii życia społecznego. I tak wymieniać można bez końca). Niestety członkowie PiS i stronnicy PiS nie chcą tego słuchać. Chcą tylko słyszeć o sukcesie 500+, trzynastych emertyturach i dalszej rozbudowie świadczeń socjalnych. Które w zasadzie nie byłby złe dla Polski, gdyby zatrzymał się ten socjalistyczny pęd na 500 +. Dalsze programy są dyskusyjne pod względem ich efektywności. 500+ też stał się czymś innym, niż był w założeniu, stał się bowiem swoistym dodatkiem, który nie ma nic wspólnego z podnoszeniem poziomu dzietności. Ta nadal jest na zatrważająco niskim poziomie;
- coraz poważniejsze ignorowanie organizacji pozarządowych, marginalizacja III sektora
- pogarda dla ludzi pracy;
- koncentrowanie się na wojnie obyczajowej;
- gorszące relacje z duchowieństwem, które jest sprowadzone do roli pasa transmisyjnego 
- nieprzemyślane działania w zakresie obrony narodowej, w tym wielomiliardowe zakupy, które wcale nie zagwarantują nam bezpieczeństwa;
- ustąpienie wobec protestu policjantów, którzy chodzili na fałszywe L4;
- brak realnej kary za winnych przewinień z okresu rządów PO-PSL - oglądamy tylko medialny spektakl i groźby na temat stawiania kogoś przed Trybunałem Stanu (co jest dla PiSu nierealne, bo nie mają takiej większości w Sejmie);
- lekceważenie środowisk proliferów;
- klapa polityki zagranicznej, uginanie się i wręcz upokarzanie państwa polskiego wobec innych państw;
- sprowadzenie telewizji publicznej do roli "jadaczki";
- brak nowych elektrowni - szczególnie OZE lub atom;
- brak obniżki VAT;
- nadal niska kwota wolna od podatku;
- brak dostępności leków;
- brak realnych konsekwencji winnych afer: marszałek Kuchciński, minister Piebiak, różni "misiewicze", itd. 
- brak realizacji zapowiedzi likwidacji NFZ;
- brak nowelizacji Kodeksu Rodzinnego w kierunku uwzględnienia równych praw ojca i matki dziecka; 
- klapa planu zwiększenia liczby lekarzy;
- realna klapa programu Mieszkanie +;
- stawianie państwa ponad prawa jednostki.

Ogólnie PiS w wielu sytuacjach wycofał się rakiem z dobrych nawet planów. Dlaczego? W mojej ocenie z tchórzostwa i konformizmu oraz troski zachowania władzy ponad wszystko. 

I teraz od siebie dorzucę, sprawy, których PiS nie potrafił załatwić, a z którymi zwracałem się osobiści lub przez różnych posłów:
- zero reakcji na biznes pt. "szpitalne telewizje", który jest drenażem pieniędzy z kieszeni pacjentów;
- brak nowych regulacji odnoszących się do tzw. egzemplarza obowiązkowego - czyli w kwestii dostępu bibliotek do najnowszej literatury;
- brak realnych programów walki ze smogiem i negowanie przez wierchuszkę partyjną zmian klimatycznych;
- brak regulacji i kompetencji dla działalności przedstawicieli wojewodów w Radach Społecznych szpitali publicznych;
- mizerne reakcje na sygnały o korupcji w rynku aptek;
- brak reakcji na propozycję zmiany ustawy o finansach publicznych, tak aby uniemożliwić korupcyjne finansowanie kampanii wyborczych;
-  brak realizacji obietnicy Kaczyńskiego o wykreślenie art. 212 Kodeksu Karnego;
- chęć PiS dodaktowych regulacji zawodu dziennikarza - kolejne ograniczenia wolności słowa; 
- bufonada kacyków partyjnych, którzy nie widzą nic poza swoim "tłustym brzuchem". 

Do pozytywnych bodźców dla mojego startu zaliczam:

Rozpocznę cytatem z Johna Stuarta Milla: "Wartość państwa na długą metę, równa się wartości jednostek".

Wierzę w możliwość likwidacji systemu szpitalnych telewizji. Wierzę w możliwość rozdziału Kościoła od państwa. Wierzę w możliwość znacznego obniżenia, a nawet likwidacji podatku dochodowego, co uwolni przedsiębiorczość Polaków. Wierzę w zerowy VAT na produkty "podstawowego koszyka dóbr". Wierzę w to, że Polacy chcą nie tylko autostrad, ale i rozwoju sieci ścieżek rowerowych i poza wzrostem gospodarczym, myślą też o swoim zdrowiu! Wierzę w zdrowy wzrost kwoty całkowicie wolnej od podatku, np. dla dochodów rocznych do 60 tys. złotych, co pozwoli zbudować polską klasę średnią. Wierzę w możliwość likwidacji długu publicznego (obecnie Polska płaci dziesiątki mld złotych odsetek rocznie, więcej niż wydaje na modernizację wojska). Wierzę w możliwość uzyskania pozytywnych efektów płynących ze starzenia się społeczeństwa, głównie dzięki technologii i możliwościom jakie dałaby racjonalnie i systemowo wdrożona polityka senioralna. Wierzę w moc sprawczą wolności słowa. Wierzę w pozytywne efekty edukacji ekonomicznej, zamiast której opowiada się w szkołach dzieciom rzeczy niepotrzebne. Wierzę w konieczność wprowadzenia konkurencyjności szkół podstawowych i średnich na bazie bonu edukacyjnego. Wierzę w pragmatyczną politykę imigracyjną - niech przyjeżdżają do nas biedniejsi ludzie różnych narodów, aby wykonywać prace, których Polacy nie chcą, bo Polacy mają obecnie wyższe ambicje, aspiracje i możliwości. Wierzę w organizacje pozarządowe, bo one są solą narodu. One tworzą, inspirują i kontrolują władze publiczne, będąc matecznikiem wszelkiej aktywności publicznej. Wierzę w konieczność poszukiwania alternatywnych źródeł energii. Wierzę w konieczność ochrony wód Morza Bałtyckiego. W to wszystko wierzę i dlatego startuję do Sejmu RP. Nie wierzę zaś w górnolotne hasła i wojny obyczajowe, nie wierzę też w socjalizm, który pograżył w przeszłości wiele państw, a teraz zabiera się, ponownie, za Polskę. 

Wreszcie wierzę w podróże w kosmos i nie chciałbym, aby przez dalszy rozrost państwa socjalistycznego Polacy i kolejne po nas pokolenia zmarnowały dziejową szansę wybicia się technologicznego! Konfederacja stałą się jedyną siłą polityczną bazującą na zdrowym rozsądku, racjonalności i prymacie wolności jednostki ponad kolektywizm i ludzkie zniewolenie i wyzysk. 

Dlatego właśnie startuję z Konfederacji!