piątek, 30 marca 2018

Faux pas?

Jak podaje "Czas Chojnic" lokalni baronowie Platformy Obywatelskiej (PO) uskarżają się mediom na brak możliwości udziału w spotkaniach z prezydentem Andrzejem Dudą, kiedy ten odwiedził ziemię chojnicką. 

A uskarża się nie byle kto...wicestarosta Marek Szczepański i Leszek Bonna. Ten drugi nazwał nawet sposób organizacji wizyty prezydenta swoistym faux pas. Panów nie wpuszczono na spotkanie z prezydentem, bo jak podaje burmistrz Brus ci nawet się nie zapisali na listę gości, ale co tam przecież zawsze i wszędzie dla tych "baronów" drzwi stały otworem. Obecnie jednak okazuje się, że należą do tej samej kategorii obywateli jak pozostali mieszkańcy. To musi być dla nich bolesne, ujmujące ich godności, to jest jak zimny prysznic...

W ocenie tej postawy dwóch lokalnych "baronów" PO pomocne powinno być odniesienie do ich własnych postaw. Otóż, kiedy na posiedzeniach Rady Społecznej Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach stawiam panom pytania, to ci w pośpiechu zamykają takie posiedzenie. Mają też zwyczaj nie udzielania mi odpowiedzi, albo stosowania pokrętnych wymówek. Z tego co pisze "Czas Chojnic" panowie z Platformy chcieli prezydentowi przedstawić sytuację w regionie. Szczególnie do tego upoważniony czuł się Leszek Bonna, który chyba chciał prezydentowi opowiedzieć o konfliktach interesów na ziemi chojnickiej? Czy o to chodziło? Panowie też pewnie chcieli wyznać skruchę i podzielić się sprawami, które w nich dwóch szczególnie uderzają - jak choćby kwestia zarządzania chojnickim szpitalem, czy może niewybredne ataki na ludzi lokalnej opozycji? Może Szczepański chciał opowiedzieć jak można przejmować władzę pomimo tego, że się wraz z starostą dostało głosów w wyborach tyle co kot napłakał? Może Szczepański chciał doradzić prezydentowi jak zamówić stronę internetową za kilkaset tysięcy złotych, która będzie bezużyteczna (vide: Adam Chojnicki). Czyżby Szczepański chciał panu prezydentowi wyjaśnić co stało się w starostwie tego feralnego sierpniowego dnia, kiedy nawałnica uderzyła w ziemię powiatu chojnickiego? Hmm, a może jednak miał zamiar wyjawić kto rzeczywiście ponosi odpowiedzialność za brak reakcji w starostwie w odpowiednim czasie? Itd. Do tego może Szczpański chciał wraz z Bonną opowiedzieć  licznch szyderstwach i pokątnyche oraz jawnych atakach na PiS, które nie licują z powagą sprawowanych stanowisk. 

Osobiście cieszę się, że ci dwaj, nie mieli możliwości przedstawić żadnego swojego zdania prezydentowi, bowiem zwykle nie mają nic ani ciekawe, ani mądrego, a tym bardziej nic prawdziwego do powiedzenia. Natomiast nadętych bufonów, kierujących się w działaniach publicznych partykularnym interesem swoich rodzin i znajomych jest w Polsce w dostatku i nie byłoby warto prezydentowi poświęcać czas dla takich ludzi, którzy zresztą regularnie podejmują krytykę i podejmowali krytykę Andrzeja Dudy. Może Szczepańskiemu należy przypomnieć jego wystąpienie ze Starego Rynku w 2016 r. w grudniu? Co tam Szczepański wykrzykiwał? Kto pamięta? A może Szczpański cierpi na jakieś rozdwojenia jaźni? Czy nie jest tak, że ci ludzie w swym konformizmie są skłonni pojawić się w towarzystwie każdego, kto ma władzę? Gdyby ci ludzie mieli kręgosłupy polityczne i jąkąkolwiek wiedzę o polityce, to miast łasić się do prezydenta z przeciwnego obozu powinni stanąć z banerami, gwizdkami i zaprotestować swoje prawdziwe poglądy, a nie jak takie bezkręgowce łasić się do tego, kto akurat ma władzę, byle znaleźć się w telewizorze lub gazecie...Ta sytuacja obrazuje jak dalecy od autentyzmu w wyrażanych postawach są tacy ludzie jak Szczepański i Bonna, jak łatwo za władzę i obrazek w TV byliby w stanie opowiedzieć się przeciwko własnemu nawet elektoratowi, który na prezydenta Andrzeja Dudę nie głosował. Szanowni wyborcy Bonny i Szczepańskiego, dla tych panów liczy się tylko władza! 

To jest właśnie to, co mnie i ludzi naszej strony politycznej odróżnia od tych sitw lokalnych, my idei i wartości nie sprzedajemy za tani lans, a parcie na szkło jest daleko w tyle za głównymi ideami za którymi się opowiadamy. 


środa, 28 marca 2018

Cywilizacja życia czy śmierci?

W Chojnicach radni zadecydowali (przy niewielkiej większości, 12 głosów za), że Miasto będzie finansować w pewnym zakresie program in vitro dla mieszkańców. 

Są środowiska, jak wokół ks. Chyły, które idąc za Nim akt ten nazywają "cywilizacją śmierci", są też i ludzie - mieszkańcy, którzy cieszą się z tego posunięcia Burmistrza, bo to chyba Jego autorski pomysł, aby w Chojnicach było in vitro. 

Dla mnie ta sprawa jest wielowymiarowa i uważam, że należy ją rozpatrywać nie z perspektyw ideologicznych, ale z perspektywy zobowiązań jakie ma władza samorządowa i ogólnie władza z wybory wobec rządzonych. 

Po pierwsze, program in vitro jest znakiem rozwoju, a nie upadku cywilizacji. Kościół katolicki częstokroć wspierał obskuranckie postawy, tak samo też robi w tym momencie. Dla wielu małżeństw in vitro jest ostatecznym ratunkiem. 

Po drugie, kwestia przeznaczenia na ten program przez Radę Miejską 225 tys. zł budzi moje zastrzeżenia. Miasto bowiem nie posiada środków, jak twierdzą urzędnicy, żeby wykonać inne pilne zadania w sferze społecznej, choćby takie jak konserwacja i naprawa "Orlików" z których korzystają setki osób. I tak nie ma od lat kilku tysięcy w budżecie na to, żeby podwyższyć ogrodzenia "Orlików", czy zająć się zniszczonymi siatkami i nawierzchnią na której za chwilę piłkarze zaczną łamać sobie nogi. 

Po trzecie, finansowanie najpierw in vitro, zanim się nie rozpocznie działań zmierzających do zaoszczędzenia tych pieniędzy na inne wydatki jest dla mnie nieporozumieniem. W pierwszej kolejności należało bowiem zabezpieczyć środki pod otwarcie przedszkola samorządowego, bo to na pewno wygenerowałoby długoterminowe oszczędności dla kasy Miasta. 

Po czwarte, z perspektywy interesu społecznego, in vitro jest daleko na liście priorytetów przed którymi mamy bardziej prozaiczne zagadnienia - nikt bowiem nie powstrzymuje Miasta od utworzenia na przykład programu dofinansowania własnymi środkami wymiany kotłów grzewczych na ekologiczne, ale ... Miasto wybiera in vitro.

Po piąte, kwestia przesunięcia środków publicznych na in vitro jest partykularną decyzją wsparcia naprawdę niewielkiej grupy społecznej osób, które nie mogą posiadać dzieci. Z jednej więc strony to naprawdę szczytne, ale zarazem budzi pytanie, czy inne grupy społeczne muszą godzić się na takie rozdysponowanie środków publicznych?

Po szóste, z politycznego punktu widzenia Burmistrz, będą przede wszystkim politykiem, zyskał w ten sposób poparcie grup liberalnych, ale stracił zarazem grup konserwatywnych i religijnych. Nie jestem też przeświadczony czy działanie to wynika z troski o mieszkańców czy raczej z politycznej kalkulacji w kontekście innych bardziej palących potrzeb, które jednak nie są tak nośne medialnie jak kwestia in vitro.

Po siódme, i chyba to będzie najbardziej obrazowe dla czytelników, tworzenie i wdrażanie programu in vitro w Chojnicach można porównać do decyzji o wydatkach na program lotów kosmicznych lub energię atomową w państwie trzeciego świata, gdzie brakuje środków na podstawowe potrzeby mieszkańców, ale na pewno inwestycje w program kosmiczny podniosą dumę obywateli z postępowości ich władzy, choćby był to postęp ledwie pozorny. 

Nazywanie zaś tej inicjatywy znakiem cywilizacji śmierci jest poważnym nadużyciem. Śmieszyć zaś muszą głosy opozycji, która chciałby w Chojnicach usłyszeć więcej głosów od "ekspertów" na temat in vitro. Jakbyśmy w Chojnicach mogli rozstrzygnąć wątpliwości tej naukowej i etycznej natury tychże zabiegów. Przy okazji zaś głosowania nad uchwałą w tej sprawie uwidoczniły się głębokie podziały ideologiczne i światopoglądowe w Radzie Miejskiej nieodpowiadające codziennemu obrazowi postaw politycznych chojnickich radnych. 

wtorek, 20 marca 2018

Prezydent wszystkich Polaków?

Po dzisiejszej wizycie Prezydenta RP Andrzeja Dudy w Rytlu i regionie Chojnic, odnoszę wrażenie, że Andrzej Duda, to rzeczywiście Prezydent wszystkich Polaków. Przecież witali Jego nawet zagorzali zwolennicy PO, lewicowcy, a nawet postkomuniści, żeby nie wypalić wprost, że po prostu stare komuchy. 

Pamiętamy kampanię prezydencką Andrzeja Dudy, wtedy w Chojnicach nie było nikogo na płycie Starego Rynku poza działaczami PiS i zwolennikami prezydentury Dudy, którzy w większości rekrutowali się z obozu centro-prawicowego. 

Dzisiejsze strzelanie sobie fotek z Prezydentem RP Andrzejem Dudą przez różne postaci należy określić jako najwyższą formę koniunkturalizmu i próby legitymowania samych siebie w obliczu państwa i jego instytucji. Nawet ludzie, którzy nie szczędzili słów gorzkich wobec Pana Prezydenta, między innymi w mediach społecznościowych, dziś przepychali się do zdjęcia z głową państwa. 

Pozostanę ambiwalentny w ocenie tej wizyty na ziemi chojnickiej, z jednej bowiem strony, cieszyć należałoby się, że Prezydent RP zyskuje sobie poklask szerokich środowisk, z drugiej jednak wiedząc jakie to są środowiska, ciągle próbuję trzymać się myśli, iż tak właśnie powinno być - Prezydent RP, to prezydent nas wszystkich, od lewa do prawa. Niestety nie spodziewam się, że środowiska te szczerze popierają Andrzeja Dudę, a z drugiej strony obóz prezydenta zdaje mi się poszukiwać szerokie wsparcia w narodzie na bazie niedawnych spięć na linii Pałac Prezydencki - Kwatera PiS. Niestety blizny po tym sporze są po obu stronach głębokie, a przepaść też jakby zasypana jedynie doraźnie. Może to oznaczać, że Prezydent RP jest aktualnie "wygrywany" przez środowiska, które de facto przegrały z Nim wybory prezydenckie i to byłoby dopiero paradoksalne, ale wcale nie tak bardzo niemożliwe, jak się nam obecnie wydaje...Każda wielka siła polityczna w Polsce chce mieć bowiem "swojego człowieka pod żyrandolem".  Zaś lokalnie, środwiska inicjatywy powołania gminy Rytel, wizytę tę będą próbowały wykorzystać do wsparcia swoich celów politycznych, nawet jeśli Prezydent RP odwiedził Rytel nie dla sołtysa, ale dla podkreślenia swojego zainteresowania losami tej ziemi i jej ludu. 

sobota, 17 marca 2018

O zbrodniach Stalina na Polakach

Dziś (16 marca 2018) odbyło się spotkanie w Chojnicach i Tucholi z dr. Tomaszem Sommerem, które odbyło się przy wydatnym wsparciu, między innymi, posła Aleksandra Mrówczyńskiego. Obejrzeliśmy film Rozstrzelać Polaków i wysluchaliśmy dr. Sommera, który przybliżył nam arcana Operacji antypolskiej w ZSRS. Na zdjęciu Tomasz Sommer i Marcin Wałdoch z Arcan Historii.

Tomasz Sommer i Marcin Wałdoch, 16 marca 2018 r. w Chojnicach. Fot. Dawid Prochowski

Poniżej poglądowy materiał IPN o "operacji polskie", którą dr Sommer preferuje nazywać "antypolską" i ciężko się z nim nie zgodzić w tej interpretacji, gdyż były to działania wymierzone w Polaków, ale nie były przez Polaków prowadzone. 

piątek, 16 marca 2018

Na gruncie ideowym

Z rzadka w przestrzeniach lokalnych przykłada się jakąkolwiek wagę do wpływu myśli i idei na działania w sferze polityki. Raczej przyjmuje się, że w polityce lokalnej działamy jakoś z doskoku, aby osiągnąć doraźne interesy. Często też sami lokalni aktorzy polityczni nie rozumieją czym powodowane są ich postawy, a bez tej umiejętności chłodnej oceny swoich zachowań popadają w skrajny fanatyzm swoich poglądów czym tylko wzmacniają trywialne konflikty o przysłowiową pietruszkę. Można rzec, że walki w polityce lokalnej zdają się być walką ślepców, którym do rąk dano całkiem poważne narzędzia. Kiedy nasi lokalni politycy podejmują jakąś decyzję, częstokroć nie wykazują nawet zrozumienia dla swoich własnych wyborów, nie znają bowiem zespołu wartości na których w danej sytuacji bazują. Postaram się podać tego przykłady. Dla obserwatorów zaś życia politycznego niejasnymi zaś pozostają czynniki kształtujące lokalną politykę, decyzje odczytywane są jedynie przez pryzmat interesów grupowych lub jednostkowych nawet i widziane są nierzadko jako przypadkowe lub podejmowane ad hoc. 

Właśnie z tej perspektywy, analizy ideowej, próby wyłonienia fundamentów ideowych głównych ugrupowań na chojnickiej scenie politycznej piszę ten tekst. 

W Chojnicach, co nie będzie dla nikogo raczej novum, nikt dotąd nie stworzył żadnej nowej idei lub myśli politycznej. Oznacza to, że nasze publiczne spory i dyskursy, choć wiążące się z problemami i przestrzenią lokalną mają swe osadzenie w nurtach myśli politycznej znanej i recypowanej, albo na świecie, albo przynajmniej w Polsce. Stąd też do tych nurtów należy zaliczyć liberalizm (oraz neoliberalizm), konserwatyzm (w tym i klerykalizm), libertarianizm, socjalizm, feminizm, ruchy ekologiczne (zieloni), postkomunizm, komunizm, nacjonalizm (w tym i klerykalizm), i dyskusyjny w ujęciu go jako ideologii populizm. 

Aktualnie mamy na scenie politycznej w Chojnicach kilka ugrupowań politycznych. Zacznę od reprezentacji partyjnych przejawiających oznaki życia, będą to: PiS (konserwatyzm socjalny - tak nazywam ideologię partii rządzącej); PO (neoliberalizm, najbardziej spójny w swej postawie zgodnie z ideologią tej partii jest Leszek Bonna); Kukiz (mieszanka idei libertariańskich z dodatkiem w pewnych propozycjach etatyzmu - czyli udziału państwa w życiu obywateli, populistyczne odwołania do woli tłumu, ludu), ugrupowania wywodzące się z Unii Polityki Realnej (libertarianizm, ruch wolnościowy, monarchizm), PSL (agraryzm, socjalizm). Natomiast władza w świecie lokalnym pozostaje w gruncie rzeczy w rękach zdeklarowanych ludzi apartyjnych, takich jak obecny Burmistrz i Mariusz Brunka. Dlatego jeśli traktować tych przedstawicieli komitetów wyborczych lub stowarzyszeń jako kolejne przykłady, to Burmistrza należy określić jako liberała, a Brunkę jako skrajnego konserwatystę, a nawet monarchistę (choć przeszłość ma wyraźnie komunistyczno-socjalistyczną jako były członek komunistycznych organizacji młodzieżowych na toruńskim UMK). O ile członkowie partii politycznych w Chojnicach wykazują w miarę zbieżną postawę ideową - przykładowo Tomasz Szlachetka i jego koledzy z Kukiz. Członkowie PiS, PO podobnie. Choć oczywiście i w partiach będzie spore zróżnicowanie poglądów, czego sam mogę być przykładem. Jestem członkiem PiS, ale nie uważam się za konserwatystę, raczej idee oświeceniowe mnie inspirują. Twardo też opowiadam się za rozdziałem działań publicznych od Kościoła katolickiego, czyli za rozdziałem tego co świeckie i tego co związane ze sferą religii, co zapewne plasuje mnie w sensie obyczajowym na "pisowskiej lewicy". Z PiSem łączy mnie przede wszystkim wrażliwość społeczna (socjalizm, o którym mówię - "socjalizm marchewki lub wędki, nie kija i nie ryby"), jak i polityka historyczna (patriotyzm i tzw. "zdrowy nacjonalizm" o którym mówił prymas Wyszyński). Dla mnie istotny jest najbardziej duch republikański oraz wierność imponderabiliom nie tyle tylko narodowym, co raczej państwowym. Mogę więc się określić jako państwowca. Za tym też idzie moja wiara, że prawidłowo - więc w oparciu o idee solidaryzmu społecznego - zorganizowane państwo jest czynnikiem nie tylko rozwoju społecznego i narodowego, ale też jednostkowego. 

Wracając do lokalnych stowarzyszeń oraz komitetów wyborczych, które przejawiają duży eklektyzm ideowy, to należy wskazać na PChS jako na lokalny fenomen. O ile bowiem pozostanie dla mnie fenomenem takie zjawisko jako udział Burmistrza w uroczystościach religijnych Kościoła katolickiego, a jednocześnie nieskrępowane popieranie byłych komunistów przy przyjmowaniu liberalizmu gospodarczego, to jednak PChS bije na głowę Burmistrza swym eklektyzmem ideowym. Świadczą o tym nie tylko osoby skupione w środowisku PChS, ale i podejmowane działania - z jednej więc strony kiedyś PChS podejmował postulat obniżania cen wykupu mieszkań komunalnych dla osób już je zajmujących, co należy uznać za postulat z gruntu socjalistyczny, z drugiej zaś prezentuje postawy zgodne z logiką polityki neoliberalnej obiecując po objęciu władzy działki z bonifikatą 75%. Jak ktoś słusznie zauważył, żeby kupić taką działkę nawet za 1 zł, trzeba jeszcze posiadać co najmniej kilkaset tysięcy na budowę domu, lub wykazywać taką zdolność kredytową. Jest to więc postulat skierowany do wyższej wartstwy klasy średniej, która jest w Chojnicach bardzo wątła. Na takiej reformie miejskiej zyskaliby tylko najbogatsi. Przedmiotem zainteresowań PChS było też gospodarowanie mieniem publicznym, co można uznać za przejaw idei solidaryzmu spolecznego, zgodnego z ideą obywatelskości. Troski o sprawy publiczne. Jednak kiedy spojrzymy na chęć likwidacji Straży Miejskiej przez członków tego środowiska, to znowu wybijają się myśli libertariańskie, ideologii ograniczania wydatków publicznych i udziału instytucji publicznych w życiu chojniczan, tym samym i silnego udziału haseł populistycznych. W sferze obyczajowej PChS pozostaje pozornie neutralny, choć oczywistym jest, ze dzieje się tak zarówno przez wzgląd na doświadczenia osobiste jego członków, jak i na pewien koniunkturalizm - zgodne jest to bowiem z duchem czasów, aby dać ludziom żyć swobodnie. Gdyby jednak bliżej przyjrzeć się wywpowiedziom przedstawicieli stowarzyszenia, to są oni bigotami (pozorna wolność obyczajowa objawia się szczególnie silnymi atakami na style życia obce konserwatywnym wzrocom), co w mojej ocenie jest niebezpiecznym połączeniem z ideami obywatelskimi. Z pewnością i w PChS są odstępstwa od norm, jak zapatrywania Kamila Kaczmarka, który jest w sferze ideowej narodowcem i libertarianinem oraz klerykałem. Kościół i rodzina dla takich osób to główne punkty odniesienia, choćby nie afiszowali się z tym publicznie. Nie przekłada się to jednak, w mojej ocenie, na rzeczywistą wrażliwość społeczną. Raczej jest to butna postawa, i złudna, "jednostki sprawczej, kierowanej wolą boga". W działaniach PChS nie widać działań o charakterze charytatywnym, pomocowym (wyjątek to może nieudana akcja okulary dla Afryki), których było nieco w działaniach zarówno SAH jak i PiS (książki dla Polaków na Litwie, nieodpłatne akcje edukacyjne; a w PiS szczególnie warta wspomnienia Szlachetna Paczka). Nawet liberał Burmistrz angażuje się przecież w akcje charytatywne - przykładem może być przecież Bank Żywności (jakkolwiek by nie oceniać działalności tej instytucji). Co więcej w odniesieniu do spraw życia, na styku obyczajowości i gospodarki, gdzie przemożną rolę odgrywa środowisko, to w samym PChS są dwa bieguny - jeden wyznaczony przez konserwatyzm (a czasami mam wrażenie wręcz negacjonizm Brunki) i drugi przez ekologizm lub zieloną politykę Radka Sawickiego.

Działania neoliberałów, do których w Chojnicach zaliczają się przede wszystkim nuworysze tacy jak Bonna czy Skaja, to środowisko skupione wokół PO i skoncentrowane na idei zysku finansowego, który jest na pierwszym miejscu ich działalności publicznej i temu celowi podporządkowują oni każdy aspekt swojej obecności w sferze publicznej, choćby kryła się on za woalem różnych pośrednich akcji charytatywnych. Burmistrz niestety też jest neoliberałem, bo nikt inny jak on sam godził się na umarzanie podatków od nieruchomości dla firm, po których w Chojnicach już nic nie pozostało. Podobnie krytycznie należy oceniać Burmistrza pochlebstwa pod kierunkiem chojnickich przedsiębiorców - dorobkiewiczów, którzy nie troszczą się o zakres społecznej odpowiedzialności prowadzonej działalności. W sferze obyczajowej Burmistrz również nie pozostaje neutralny, a może zostać uznany za "postępowca", którego lewica, szczególnie postkomuniści, zechce wznosić na ramionach za inicjatywę in vitro w mieście. W tym miejscu może warto przypomnieć, że bolszewicy w swym rewolucyjnym zapale zezwalali na demontaż wszelkich instytucji - małżeństwa, rodziny, a nawet na nieskrępowaną aborcję, ale szybko dokonali odwrotu od tych idei, a ich prekursorów zamykali w szpitalach psychiatrycznych i tak po ugruntowaniu się władzy w rękach Stalina ponownie najważniejsza była rodzina i ponownie zakazano aborcji. Do środowiska neoliberałów należy też zaliczyć właścicieli lokalnych portali informacyjnych: chojnice.com i chojnice24.pl. Choć chojnice.com wydają się być bardziej "lewicowe", a chojnice24.pl bardziej prawicowe, to w rzeczywistości media te promują dyskurs neoliberalny. 

Swoją aktywność zaznaczając środowiska feministyczne, szczególnie pobudzone przez retorykę antyrządową, czego wyraz dają na "czarnych protestach" broniąc swych praw, choć nikt realni na nie nie nastawał dotąd. Są wśród inicjatorów tych środowisk przede wszystkim przedstawiciele wszelkich środowisk postkomunistycznych i neoliberalnych, które w mojej ocenie, poprzez wołanie o w obronie "prawa do zarządzania macicą" legitymują na innych polach dokonywanie wyzysku siły roboczej o dość tradycyjnym podejściu do kwestii rozrodczości i aborcji.  Na drugim biegunie plasują się środowiska "radiomaryjne", związane też z ChRS w Chojnicach, są to oczywiście środowiska skrajnie konserwatywne, klerykalne o wizji dość statycznego społeczeństwa, będącego odzwierciedleniem "boskiego porządku na ziemi", dlatego tak ciężko temu środwisku przychodziło przyswajanie idei społeczeństwa obywatelskiego w mojej opinii, choć oczywiście wykazywało własną silną działalność społeczną. 

Warto, analizując życie polityczne miasta, pamiętać o poważnych i silnie odgrywających w naszym życiu rolę, zapośredniczeniach ideowych, choć aktorzy polityczni rzadko zdają sobie sprawę na poziomie lokalnym z sił myśli, które kierują ich działaniami. 

Dopóty w Chojnicach władza będzie w rękach środowisk neoliberalnych, dopóki obywatele nie zrozumieją, że ani ludzie tej ideologii, ani sama ta ideologia nie dba o społeczeństwo jako całość, ani o jednostki nie posiadające większego kapitału i wpływu na rzeczywistość. 

Może nie brakuje tutaj miejsca, ale zabrakłoby chyba miejsca, na dokonanie kompleksowej oceny chojnickich osób publicznych pod kątem ideowym, a studium takie byłoby rzeczywiście niezwykle interesujące i może warto się kiedyś o nie pokusić (do czego zachęcam i czytelników). Na pewno takie oceny jak powyżej, są pobieżne i stanowią tylko pewne generalizacje, stąd wydaje mi się wynika potrzeba wykonania głębszej i szerszej analizy postaw politycznych i ich tła ideowego w Chojnicach w jakiejś bliskiej przyszłości. Szkodą bowiem dla społeczeństwa jest sytuacja w której dajemy sobie wmawiać, że działania w sferze publicznej nie są polityką, nie są związane z polityką, ani nie oznaczają polityki, kiedy rzeczywiście są samym sednem polityki, nawet jeśli krzyczy się "Budujmy mosty, nie róbmy polityki". Ten, kto się od polityki i rozmowy od niej najsilniej odżegnuje, ten ją, zgodnie ze swoimi celami, właśnie wprowadza po cichu w życie. 


środa, 14 marca 2018

Kolejny dowód nieudolności i dyletanctwa

Radna powiatowa Mirosława Dalecka wychwyciła kolejny dowód na to, że Rada Społeczna Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach wykazuje się całkowitym dyletanctwem i brakiem zaangażowania w swoje działania, a szczególnie dotyczy to wicestarosty Marka Szczepańskiego. 

O sprawie można poczytać na stronie chojnice24.pl

Nie będę więc referował artykuły Moniki Szymeckiej, dodam jedynie, że mnie na tym spotkaniu Rady Społecznej nie było w dniu 20 czerwca 2017 r. Przed każdą Radą Społeczną analizuję dokładnie dokumentację i zgłaszam swoje uwagi na Radzie, ale tego dnia na posiedzeniu akurat nie byłem. Zresztą moje uwagi co do funkcjonowania szpitala i pracy dyrektora Leszka Bonny są zbywane, wyśmiewane i zamiatane pod dywan. Dlatego między innymi nigdy nie poparłem planu finansowego szpitala, a moja najczęstsza postawa to albo wstrzymywanie się od głosu, albo twardy sprzeciw. Od dawna pisałem, że Bonnę należy odwołać, ale jest to niemożliwe, bo ma on polityczne zaplecze w postaci powiatowej koalicji, która obsadza stanowisko dyrektora szpitala, a ciężko byłoby wyobrazić sobie sytuację, że polityczny podwładny Leszka Bonny, czyli Marek Szczepański byłby skłonny odwołać swojego partyjnego szefa ze stanowiska dyrektora chojnickiego szpitala. Na tym politycznym układzie zyskują tylko partyjni koledzy z PO, nikt poza nimi, czego dobitnym dowodem jest odkrycie Mirki Daleckiej. 

Mam nadzieję, ze chojnice24.pl wskażą w swym sensacyjnym artykule, że nie przyłożyłem ręki do zatwierdzenia sprawozdania z skarg, sugestii i podziękowań wobec dyrektora, które przedstawiono do Rady Społecznej Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach w dniu 20 czerwca 2017 r. 

Dowód na to, że na tym posiedzeniu nawet nie byłem, a jak widać, kiedy mnie nie ma na tych posiedzeniach to dzieje się tam surrealizm, bo zatwierdza się podziękowania za zgony, znajduje się tutaj w postaci załącznika nr 1 do protokołu, a jest to lista obecności na posiedzeniu w dniu 20 czerwca 2017 r. 

Dodam, że jestem całą sytuacją zbulwersowany. Na dokładkę czekam trzeci miesiąc na odpowiedź na pytania, które zadałem na piśmie zarówno dyrektorowi chojnickiego szpitala, jak i Markowi Szczepańskiemu. Tych odpowiedzi do dziś nie widziałem i ich nie otrzymałem. 

poniedziałek, 12 marca 2018

Płaczą nad swym losem

Na chojnice24.pl ukazał się najbardziej stronniczy artykuł jaki do tej pory w ogóle czytałem i do tego najbardziej zakłamujący rzeczywistość polityczną w Chojnicach. Tendencyjny i napisany zgodnie z interesem politycznym PChS. Artykuł znajduje się tutaj.

Artykuł w całej swej treści jest atakiem na chojnicki PiS, a w zasadzie, czego czytelnicy mogą nie wiedzieć i nie rozumieć, to wyraz krokodylich łez środowiska PChS, które chciałoby się przykleić do chojnickiego PiS, na co zgody w chojnickim PiS nie będzie. 

Oskarżanie chojnickiego PiS przez autora artykułu Dlaczego w Chojnicach nie ma dobrej zmiany? jest całkowicie nietrafione. Może zacznijmy od tego, że środowisko chojnickiego PiS - w mojej choćby osobie - powołało do życia takie stowarzyszenie jak PChS, a także zainicjowało wiele działań daleko wykraczających poza kontekst religijno-patriotyczny w którym to tylko chojnicki PiS widzi autor posta. Jakie to były inicjatywy? Może przypomnę, że to właśnie ja rozpocząłem działania związane z monitoringiem działalności pana Janowskiego na mieniu komunalnym, za co ten w efekcie stracił mandat radnego. Do tego jako członek PiS zapobiegłem działalności tandemu Brunka-Zientkowski na mieniu publicznym, bo panowie jako koledzy podpisywali umowy będące wyrazem głębokiego konfliktu interesów. 

Jeśli zaś chodzi o wybory z 2014 r. To Drodzy Państwo, to nie środowisko PChS, ale moja własna inicjatywa leżała za tym, że PiS poszedł w wyborach razem z PChS, i to nie PiS, ale PChS w tych wyborach się nie sprawdziło. Przecież to kandydat PChS Brunka przegrał najlepiej "ustawione politycznie" wybory w Chojnicach po 1989 r. Na to, że ten sojusz wyborczy był moją inicjatywą są liczni świadkowie. I proszę mi uwierzyć PiS miał bardzo dobre i szczere intencje wobec PChS, do czasu, do kiedy nie okazało się, że po wyborach Brunka zaczął wieszać psy i koty na PiS i jego członkach, co wcale nie przeszkadzało mu wpraszać się na spotkania członków PiS. 

Wróćmy więc na ziemię. Jeśli zaś chodzi o wybory uzupełniające, to autor tego tendencyjnego tekstu zapomniał o kilku istotnych szczegółach. PChS wygrał wybory uzupełniające w sierpniu 2017 r. bo złamał prawo i wydał na kampanię wyborczą więcej środków, aniżeli pozwala na to prawo, zamiast 1 tys. PChS złamał zasady gry wyborczej i wydał 3,2 tys. zł. Podobnie zresztą PChS postąpił w wyborach grudniowych, gdzie Kornelia Żywicka robiła spotkania mieszkańców osiedla Hallera w okresie wyborczym, a ponadto stowarzyszenie nie widziało problemu w promowaniu swojej kandydatki w budynkach instytucji należących do gminy miejskiej Chojnice. To takie małe "lewary" działalności politycznej PChS i rzeczywistej listy dokonań członków tego stowarzyszenia. 

Artykuł w całej swojej treści jest bardzo czytelną formą publicznego nacisku na środowisko PiS, a szczególnie na posła Mrówczyńskiego, aby niby to w obliczu dziejowej konieczności niby w obliczu dziejowych wyzwań, ale rzeczywiście pod szantażem środowisk PChS, PiS miał teraz się otworzyć na współpracę z tym środowiskiem. 

Odpowiadam prosto i wyraźnie - PChS w tej formule i z taką postawą jaką prezentuje - również jako stowarzyszenia kradnącego pomysły innym (Brunka ostatnio i sprawa Karty chojniczanina) - nie prezentuje żadnych wartości, które warto byłoby PiSowi wspierać. 

Dodam też, że w środowiskiu PiS monitorowane są działania wielu osób publicznych pod kątem ich działalności. Nieprawdą więc jest kolejna teza autora, o tym, jakoby PiS w Chojnicach w ogóle nie zajmował się działalnością Leszka Bonny. Co więcej znowu próbuje się wykorzystać postać Mirki Daleckiej do doraźnej gry politycznej, różnicując ją ze środowiskiem PiS. Przecież - co podkreślę ponownie - PChS w ogóle znalazł się na liście do powiatu, dzięki sojuszowi z PiS. PiS politycznie niczego nie zawdzięcza temu eklektycznemu tworowi w którym pierwsze skrzypce grają obecnie narodowiec spod flagi ONR i dawny działacz socjalistyczny spod sztandaru ZSMP. 

Proponuję członkom PChS, aby przestali napędzać na siebie kolejne środowiska i wzięłyli się za porządną robotę samorządową, bo efektów prac PChS nie ma żadnych. Zero nowych uchwał, zero alternatyw dla Chojnic, poza durnymi pomysłami i chodzeniem po szaletach dla dzieci w chojnickich szkołach.

Faktem zaś jest i sam o tym na blogu pisałem, że komitet PiS Chojnice jest bierny w sferze obywatelskiej, jako komitet właśnie. Natomiast warto się chyba też skupić na pewnych osiągnięciach chojnickiego posła - przykładem niech będzie planowana modernizacja linii kolejowej do Chojnic, w tym jej elektryfikacja.

Dodam też, że rolą posła nie jest tworzenie w lokalnych środowiskach podporządkowanych sobie struktur politycznych, ani nawet szersze ingerowanie w sprawy lokalne. Poseł reprezentuje naród, nawet nie tylko swojego okręgu wyborczego, ale po prostu naród w Sejmie RP i oczekiwanie od jakiegokolwiek posła, że ten będzie się parał budowaniem lokalnej polityki jest z gruntu niepoważne. Zadaniem posła jest uczestniczenie w działaniach na rzecz państwa i o randze krajowej, a nie tylko lokalnej. Jeśli zaś chodzi o prawdopodobne już radowanie się przy szampanie z bliskiego zwycięstwa Finstera, to powinniśmy wszyscy podziękować wszyscy tandemowi Brunka-Kaczmarek, bo to właśnie ten egzotyczny duet skłócił i pognębił szersze scenariusze po stronie opozycyjnej, uniemożliwiając poprzez swoje postawy jakiekolwiek warianty współpracy. 

czwartek, 8 marca 2018

Ban informacyjny

Ciężko zrozumieć stanowisko urzędników ratuszowych, którzy odmawiając lokalnym dziennikarzom z Chojnice24.pl dostępu do informacji publicznej powołują się na tajemnicę - twierdząc, że ratusz to przedsiębiorstwo. Urząd Miejski w Chojnicach w świetle tego pisma stał się prywatną firmą. Pismo z decyzją odmowną Urzędu Miejskiego w Chojnicach jest dostępne tutaj. Artykuł w sprawie zaś jest dostępny tutaj.

W piśmie tym na stronie 3 znajduje się kompromitujące zdanie, zarówno kompromitujące urzędników ratuszowych, jak i niestety pana Burmistrza. Jest tam bowiem zapis następujący:

"Wskazać należy, iż niewątpliwie gminę należy uznać za przedsiębiorcę". 

Jest to całkowite zaprzeczenie wykładani polskiego prawa, ale co więcej objaw jakiegoś mentalnego stanu władzy Miasta, bo skorą tak piszą, to znaczy, że i tak myślą. Sprawa nadaje się do mediów ogólnopolskich, bo jest skandaliczna. Takie podejście do gminy tłumaczy w mojej ocenie zarówno sposób dysponowania mieniem komunalnym, jaki i praktyki władzy.

Powstaje tylko pytanie, czemu ma służyć ten "ośli upór" ratusza, który i tak będzie musiał ujawnić żądane informacje publiczne z tym, że po przejściu odpowiedniej drogi odwoławczej przez wnioskodawcę? 

Apeluję do Burmistrza Chojnic, aby ukarał urzędnika odpowiedzialnego za sporządzenie pisma w tej formie. 


wtorek, 6 marca 2018

Rozstrzelać Polaków

Zapraszam, w imieniu Stowarzyszenia Arcana Historii, na spotkanie w dniu 16 marca do Chojnic i Tucholi z dr. Tomaszem Sommerem. Podczas spotkania odbędzie się projekcja filmu dokumentalnego "Rozstrzelać Polaków".  Dokładne informacje na plakacie:



poniedziałek, 5 marca 2018

Kto agitował?

Stawia się zarzuty burmistrzowi Arseniuszowi Finsterowi, że ten agitował za Marcinem Łęgowskim w trakcie kampanii wyborczej do wyborów uzupełniających rozpisanych na 10 grudnia 2018 r. Burmistrz według działaczy PChS, którzy złożyli doniesienie miał agitować przed choinką bożonarodzeniową w chojnickim ratuszu. Jaki jest mój do tego stosunek? Otóż ambiwalentny. 

Z jednej strony burmistrz winien nie wspominać w tym wystąpieniu o swoim kandydacie, bo dzięki temu uszedłby przed takimi właśnie zarzutami jak obecnie. Prawdopodobnie sprawa może się skończyć ukaraniem burmistrza, a sąd uzna to zachowanie włodarza za wykroczenie.

Dziwi mnie jednak bierność burmistrza, bowiem ten bez skrupułów powinien wystosować podobne zgłoszenie na policję w sprawie PChS. Jak to?

Otóż działacze PChS, w mojej ocenie, złamali prawo w ten sam sposób jaki to zarzucają Burmistrzowi. 

1. W trakcie konferencji prasowych w okresie poprzedzającym wybory uzupełniające do Rady Miejskiej rozpisane na 10 grudnia działacze PChS wykorzystywali obiekt użyteczności publicznej jakim jest Wszechnica Chojnicka, gdzie agitowali za Kornelią Żywicką. Przykład, proszę bardzo: https://www.youtube.com/watch?v=-ufWYnvG3-c . W przeciwieństwie do Burmistrza bezsprzecznie wykorzystali ten obiekt, do tego celu, w sposób umyślny i całkowicie zaplanowany. 

2. W trakcie spotkania mieszkańców osiedli Hallera i Bursztynowego i Igły, które Kornelia Żywicka jako przewodnicząca Osiedla zorganizowała w restauracji Słoneczna w okresie przedwyborczym. Na tym spotkaniu w dniu 27 listopada 2017 r. odbywała się publiczna agitacja na rzecz Kornelii Żywickiej, gdzie przybyli członkowie PChS agitowali na rzecz jej kandydatury, wykorzystując do tego zgromadzenie członków jednostki pomocniczej jednostki samorządu terytorialnego, co jest takim samym wykroczeniem i łamaniem prawa, jakby to Burmistrz na Radzie Miejskiej polecał kandydaturę Marcina Łęgowskiego. Kornelia Żywicka wykorzystała funkcję pełnioną publicznie (za którą nawet przysługuje symboliczne wynagrodzenie ze środków publicznych) do promowania swojej osoby, wykorzystali też tę sytuację członkowie jej stowarzyszenia, bowiem przyszli - jak nigdy - na to zebranie agitować na rzecz Jej kandydatury. To są równe zasady? Materiał video tutaj

Dlatego chciałbym aby czytelnicy mieli świadomość, że nie tylko Arseniusz Finster, ale i PChS może być oskarżany o łamanie prawa w okresie kampanii wyborczej. W związku z tym właśnie byłem daleki od składania doniesień zarówno na Burmistrza jak i na PChS. W mojej ocenie zarówno Burmistrz jak i PChS mogą być oskarżani o działania wykraczające poza dobre praktyki i grę fair play w trakcie wyborów. Stąd PChS mógł sobie dać spokój z wywoływaniem kolejnej burzy w szklance i pojawia się pytanie - co realnie, politycznie PChS zyska nawet jeśli Burmistrz zostanie ukarany o wykroczenie? Satysfakcję? Będzie to pyrrusowe zwycięstwo w sytuacji, gdy sam komitet wyborczy PChS ma sprawę karną bo wydali ponad 2 tys. więcej, aniżeli powinni. W mojej ocenie PChS takimi działaniami próbuje "przykrywać" swoje własne dzialania niezgodne z prawem. Podobnie jak wysyp ostatnich mało racjonalnych pomysłów o wykupie działek w Chojnicach z 75% bonifikatą dla tych, którzy będą chcieli się osiedlać w Chojnicach. Wszystko to ma wprowadzić szum informacyjny w przestrzeń publiczną i ukryć przykrą prawdę o tym, że PChS gra w wyborach bardzo nieuczciwie. 

Jeśli Burmistrz zostanie ukarany, to PChS również powinno zostać ukarane. 

czwartek, 1 marca 2018

O stanie wojennym

Szanowni Państwo, poszukujemy materiałów - w tym szczególnie zdjęć z okresu stanu wojennego w Chojnicach (okres 1981-1983), które przedstawiają nie tylko życie publiczne, ale i prywatne chojniczan. Zdjęcia posłużą do publikacji o okresie stanu wojennego w Chojnicach.

Proszę o kontakt osoby, które posiadają takie materiały poprzez email na adres: marcin.waldoch@gmail.com lub telefonicznie na nr 883970833.

PChS chce zrealizować mój postulat wyborczy

Pasmo przykrych dla mnie doświadczeń, tak mogę jedynie podsumować ostatnie miesiące działalności PChS. Właśnie słyszałem w Radio Weekend Mariusza Brunkę, który z ramienia PChS proponuje wprowadzenie w Chojnicach Karty Chojniczanina. Miałkość intelektualna PChS-u sięga bruku. Karta Chojniczanina to był mój postulat wyborczy, ale Brunka nawet się nie pofatygował, żeby może zmienić dla niepoznaki nazwę dla tej inicjatywy. Nie, wziął ją i przedstawił jak swoją. Zresztą podobnie zrobił z chojnickimi prawyborami. Dla mnie to jest bardzo przykre, dotyka mnie to, jak się mawia - do żywej kości. 

PChS takiego postulatu jak Karta Chojniczanina nie stawiał, ani w trakcie wyborów, ani przed nimi, przynajmniej nic nie wiem o tym, żeby publicznie o takiej inicjatywie informował. Zaś inicjatywa znajduje się w mojej ulotce wyborczej i jest zwięźle zaprezentowana.