niedziela, 30 września 2018

Wirtualne głosy

Można wirtualnie oddać głos na swojego faworyta w wyborach samorządowych, polecam wspierać swoich kandydatów: https://www.portalsamorzadowy.pl/wybory-2018/miasto/chojnice,523.html

Wyborcze pęta

Tak sobie pomyślałem, jak to w czasie wyborów najbliższych niektórzy mogą posunąć się do różnych form szantażu na wyborcach. Sposobów zapewne jest wiele, ale jeden, który mi właśnie zaświtał powoduje, że postanowiłem się nim podzielić, a jednocześnie dać radę wyborcom - jak nie dać się wpuścić w wyborcze pęta i zrobić sobie jaja z satrapów, którzy by was drodzy wyborcy przymuszali do głosowania na siebie przez to jednocześnie nastając na zasadę tajności wyborów.

Załóżmy więc taką wersję zdarzeń: dzwoni kandydat na burmistrza (albo radnego) do swoich znajomych i mówi (jako efekt ogólnie niskiego zaufania w mieście) "Słuchaj ja wiem, ty będziesz na mnie głosował jak zawsze, ale wiesz jak bym chciał żebyś sobie w kabinie wyborczej zrobił zdjęcie z kartą do głosowania i tam chcę widzieć, że postawiłeś na mnie - odpowiada wyborca - Słuchaj nie ma sprawy, możesz na mnie liczyć, wyślę ci takie zdjęcie, bo zawsze robię co chcesz, dobrze o tym wiesz przecież jestem ci oddany na każdej linii". No i kończy się rozmowa, milknie telefon. Kandydat jest szczęśliwy, bo zmobilizował swojego zwolennika,  i dzwoni dalej po ludziach, żeby żądać głosowania z potwierdzeniem przez MMS albo info ma Messengera - przecież jak każdy szanujący się w Chojnicach "polityk" musi znać wyniki demokratycznych wyborów, zanim ludzie pójdą do urny ;) Do wyborów już wiele czasu nie ma, a do obdzwonienia kilka tysięcy ludzi. No i co ten wyborca i inni mogą w takiej sytuacji zrobić? 

Otóż opracowane przez nasz think tank remedium na taką sytuację jest następujące. Podaję instrukcję, zakładając, że musimy wysłać zdjęcie takiej karty z głosem na kogoś, bo inaczej ucierpimy bardzo w różnych dziedzinach życia. Robimy więc tak: stawiamy krzyżyk przy nazwisku kandydata, który nas do tego zmusił, po czym robimy zdjęcie i wysyłamy MMS lub info na messengerka, po czym stawiamy drugi krzyżyk przy dowolnym innym nazwisku kandydata na burmistrza, w ten sposób nasz głos jest nieważny - nie będziemy wspierali opresji, a jednocześnie unikamy ewentualnych represji jak nasz znajomy dojdzie do władzy i przyczyniamy się do wzrostu prawdopodobieństwa, że typ nie akceptujący zasad demokracji do władzy nie dojdzie. Tak wypełnioną kartę wrzucamy do urny, o zmianach dokonanych na karcie nie informujemy uporczywego kandydata/kandydatkę. 

Nie pozwólmy na łamanie tajności wyborów! Każdy ma prawo głosować zgodnie ze swoimi sumieniem!

Oto bardzo prosta i praktyczna instrukcja, jak wybrnąć z bardzo podbramkowej sytuacji wyborczej :)

Nadto jeśli ktoś wymaga od wyborców, aby ci wysyłali mu zdjęcia z wypełnioną kartą wyborczą, to należy powiadomić o takim fakcie odpowiednie organy ścigania. W mojej opinii takie praktyki, to przestępstwo i nikt nie ma prawa żądać takiego działania od swoich wyborców. 


Tajność wyborów? Tak - ale po co - pytają chojniccy politycy? ;)
Zdjęcie: https://en.wikipedia.org/wiki/Secret_ballot

piątek, 28 września 2018

Internetowi "protestanci": ACTA 2

Gdybym tylko był w Polsce, to 5 października w piątek wziąłbym udział w proteście przeciwko ACTA 2. Zachęcam do uczestnictwa wszystkich, którym na sercu leży wolność słowa, oraz wolność działania w Internecie przy poszanowaniu praw osób trzecich. ACTA 2, to projekt ograniczeń, które doprowadzić mogą w konsekwencji do nie tylko załamania się wolności słowa, ale i przez to do zaniku aktywności gospodarczej w Internecie - czego chyba nie dostrzega się zbyt często. Dlatego protestujmy, brońmy swojego prawa do wyrażania opinii, kreowania i działania w wirtualnej rzeczywistości. 

Załączam plakat, pobrany z konta FB Tomasza Szlachetki:


Wkrótce mój program

W połowie października zaprezentuję swój program wyborczy, a w nim kilkadziesiąt pomysłów na rozwój Chojnic wraz ze wskazaniem źródeł finansowania prezentowanych projektów. 

Mam nadzieję, że te projekty chojnickie, które zaprezentują zdobędą sobie uznanie chojniczan i być może nawet niektórzy z nich oddadzą na mnie swój głos 21 października? :)

Program będzie bardzo rozbudowany, ale wynika to z faktu, że od kilkunastu już lat bacznie obserwuję życie w naszym mieście i znam możliwe rozwiązania na wiele zżerających nas bolączek. 

Publiczne widoki - autorytarne decyzje

Nie po raz pierwszy chojniczanie są zszokowani proponowanymi zmianami w układzie, można rzec - urbanistycznym naszego miasta. Jeden z inwestorów zamierza bowiem zainwestować w budowę kamienicy przy zbiegu ulic Wysokiej i Gdańskiej. 

Z pewnością każdy zauważa dwie tworzące się frakcje - jedni powiedzą, że źle się dzieje, bo zasłoni się widok na "stary szpital" i część starówki ze Wzgórza Ewangelickiego, drudzy uznają pozytywną stronę rozbudowy budownictwa w tej części miasta. 

Mi się zaś zdaje, że nikt nie uchwycił dotąd istoty problemu, który polega na braku konsultacji z mieszkańcami. Dlaczego miasto zamienia jakieś działki z prywatnymi inwestorami bez wcześniejszych konsultacji społecznych??? Dlaczego nikt nie odwołuje się do mieszkańców w sprawie tej, jednak, kluczowej decyzji o zniszczeniu faktycznie panoramy, która wpisała się w dziedzictwo kulturowe Chojnic? Co gorsza, czy nie będzie tak, że panoramę tę zawłaszczą sobie właściciele planowanej nieruchomości? 

Takich dylematów jak ten, budować czy nie, jest w rozwijających się miastach więcej. Kluczowym elementem w takich sytuacjach jest odwołanie się do mieszkańców - czy chojniczanie zgadzają się na tę budowę, czy nie? Bo rzeczywiście korzyści jakieś mogą być z budowy tego budynku, ale jakie i dla kogo, może warto o tym najpierw poinformować szerszą opinię publiczną, zanim zapadną decyzje, które okażą się nieodwołalne? 

Ta sytuacja to kolejny przejaw problemów naszej kultury politycznej. To objaw "kryzysu władzy", która niestety jest zakotwiczona w takim rozumowaniu naszej wspólnej przestrzeni, który promuje autorytarne i często jednoosobowe (lub podejmowane w wąskim gronie) decyzje nad inne aspekty działania. 

Proponowałem kiedyś, żebyśmy jako mieszkańcy spotykali się raz w roku w Parku 1000 lecia, na wspólnej obywatelskiej debacie o mieście - temat nie został podjęty przez nikogo u sterów władzy. Proponowałem też stworzenie miejsca w którym można by było wyrazić swobodnie swoje zdanie na tematy publiczne i zgromadzić zwolenników - temat również nie został podjęty. 

Podsumowując - tylko konsultacje społeczne są drogą do rozwiązania powstałego problemu, narzucanie swoich racji przez zwolenników i przeciwników budowy nowego obiektu. 

Kura czy jajko?

W mediach społecznościowych trwa nieprzerwany dotąd spór, kto był pierwszy w rzuceniu propozycji "Karty Chojniczanina"?

Chciałbym się w tę dyskusję włączyć tym postem i wskazać, że postulat ten złożyłem w 2014 r. (choć i wcześniej o nim mówiłem). Dowód na to znajdziecie na mojej ulotce wyborcze z wyborów 2014 r., a co więcej taki sam postulat miałem w grudniu 2017 r. i ponawiam go i w obecnej kampanii wyborczej. 

Najgorzej kiedy to ludzie napływowi próbują nam wmówić, że są tutejsi. Wszystko co następuje potem, jest tylko wynikiem tej pierwszej, niczym nieuzasadnionej, uzurpacji. Oczywiście powinniśmy się cieszyć z napływu ludzi do Chojnic, należy ich szanować i pozwalać im na naukę i zrozumienie naszej tożsamości, ale ignoranci, którym wydaje się, ze są w stanie "pojąć" Chojnice w ciągu kilku lat awanturnictwa i na tej bazie zbierać wyborcze poparcie powiedzmy wyraźnie w czasie kampanii, zdecydowane: NIE! :) Ludzie ci nie mają dla nas - chojniczan, w mojej opinii żadnego szacunku. Nie mają poczucia konieczności poświęcenia czasu na to, żeby zasłużyć sobie w ogóle na miejsce w sferze publicznej jakąś odrobiną działalności pro-obywatelskiej. Łatwo jest wysuwać oskarżenia i protesty - nazywać ludźmi w domyśle złodziejami, cwaniakami, i pisać o przekrętach - jednocześnie nie pokazując żadnych dowodów. Przy tym nie ustępując z buńczucznej postawy, zawłaszczać masowo cudze pomysły, znaki, symbole i działania. Tak robią niestety...no cóż muszę to napisać...chamy. Nie ma w tym za grosz kultury i warto, żebyśmy te postawy obserwowali i nie zgadzali się na nie. Nadto ci sami ludzie stosując "brudną politykę" wysyłali do mnie liczne wiadomości na mediach społecznościowych godzących zarówno w moje dobre imię, jak i w poczucie elementarnej godności. To nie są standardy dla samorządowców w Chojnicach. Proszę Was chojniczanie, nie wpuśćmy do Rady Miejskiej ludzi, którzy niszczą to co chojnickie, którzy nastają na Chojnice, a w zamian proponują jedynie populizm i demagogię. 



czwartek, 27 września 2018

Progres wyborczy?

Państwowa Komisja Wyborcza zarejstrowała w wyborach do Rady Miejskiej Chojnic 6 komitetów i 150 kandydatów - takie też informacje w eter poniosła rozgłośnia Radio Weekend. 

Warto się nad tym skupić. 150 osób startuje do Rady Miejskiej w Chojnicach. Czy to wiele osób, czy mało? 

W mojej opinii ciągle niewiele, jednak progres w stosunku do wyborów z 2014 r. jest znaczący - a zawdzięczamy go zmianie ordynacji wyborczej. Jeszcze w 2006 r. do RM startowało 220 kandydatów, w 2010 r. już tylko 169, a zmiana ordynacji na Jednomandatowe Okręgi Wyborcze (jedna z "zasług" PO), dała porażające dla lokalnej demokracji efekty w postaci 72 kandydatów w 2014 r!!! 

Oznacza to, że obecnie o mandat w RM ubiegać się będzie o mandat o 78 osób więcej, aniżeli 4 lata temu. Gdybyśmy pozostali przy JOW-ach, to poza innymi negatywnimi efektami takiej ordynacji mielibyśmy prawdopodobnie jesczcze mniej kandydatów, aniżeli w 2014 r. 

Pisanie w tym kontekście o liczbie kandydatów do RM o "Aż 150..." osobach, które kandydują, uważam za swoistą  - z pewnością nieuświadomioną - manipulację opinią publiczną. Moglibyśmy napisać "aż", gdybyśmy mieli do czynienia z 600 kandydatami do RM, a uważam, że taka liczba odzwierciedlałaby stan żywej i silnej demokracji lokalnej. Nadal bowiem niewiele osób korzysta z biernego prawa wyborczego. 

Zmiana ordynacji wyborczej przez PiS z JOW na proporcjonalną ukazała, jak jeden prosty ruch zmiany systemowej może prowadzić do realnych zmian w polityce lokalnej. 

poniedziałek, 24 września 2018

Koszulki na lewej stronie

Nie cichną echa po działaniu posła PiS Aleksandra Mrówczyńskiego w sprawie założenia koszulek z napisem konstytucja przez członka zespołu "Perły i Łotry" na charzykowskich szantach. Czas więc i na mój komentarz.

Sam sprawę uznałem za polityczną, to znaczy akt manifestacji w koszulkach przez muzyków "Perłów i Łotrów". Zaś to co dzieje się obecnie, to rzeczywiście aberracja. Można powiedzieć, że poseł jednym listem (tym akurat, który trafił do wójta gminy Chojnice - p. Szczepańskiego), wzburzył polityczne tsunami, które na razie zmiotło, być może - jak sugerują niektórzy, p. Harmansę z stanowiska w spółce ENEA (czemu spółka zaprzecza, wskazując na inne podstawy zwolnienia niedawnego dyrektora ds. zakupów). 

Mnie się zaś w sprawie tej wydaje, że myli się przyczyny ze skutkami. Warto bowiem sobie odpowiedzieć, czy na występie sponsorowanym przez podatników - przecież to są publiczne pieniądze - ktokolwiek ma prawo do ekspresji WŁASNYCH poglądów politycznych? Czy też jednak takiego prawa nie ma i powinien jednak zachować się publicznie w sposób bezstronny, nie angażując siebie i publiczności w spór polityczny, a nie ma co ukrywać, że "KONSTYTUCJA" stała się swoistą zakładniczką opozycji politycznej w Polsce. Dlatego wiadomo, że na szantach występowała opozycja polityczna. O ile nie można nikogo ograniczać w wolności ekspresji poglądów politycznych i religijnych, to jednak wolność ta przecież nie obowiązuje w pewnych sytuacjach - na przykład urzędnicy (utrzymywani za publiczne pieniadze) pozbawieni są takiej możliwości jak wygłaszanie politycznych manifestów w pracy, bądź agitowanie w urzędach. Podobnie też będzie w związku z tym z muzykami występującymi za publiczne pieniądze. Rozumiem, że opozycja może być pouczona złymi przykładami płynącymi z obozu władzy, gdzie środki publiczne zasilają na przykład różne inicjatywy w sposób budzący jednak kontrowersje co do sposobu rozdysponowywania środków publicznych, nie warto jednak, abyśmy wszyscy teraz pospołem robili sobie jarmark polityczny za publiczne pieniądze. 

Czy tak bowiem wyobrażamy sobie sferę publiczną, że wykładowca, który głosował za PiS wejdzie na Uczelnię w koszulce "PiS", albo "Jarosław, Jarosław, Polskę zbaw"!?! Z pewnością nie, taką postawę wszyscy odrzucamy. Dlatego to co obserwujemy to kwestia mieszcząca się w zakresie zagadnień etycznych. Panowie z zespołu "Perły i Łotry" opowiedzieli się publicznie za swoimi preferencjami politycznymi, opowiedzieli się jako opozycja. I w mojej osobistej opinii nie mieli do tego PRAWA MORALNEGO. Choć pewnie, jak było widać, czuli taką potrzebę. Zaś dyrektor w spółce o kapitale publicznym, który uprawia propagandę polityczną na własną rękę, na imprezach publicznych sponsorowanych przez tę spółkę publiczną, nie powinien liczyć na nic innego, jak tylko na negację swojej postawy. 

Osobiście, ale zaznaczam, że żadnych informacji na ten temat nie mam, zwolnienie Wojciecha Harmansy ma kontekst polityczny. Nie wierzę w takie przypadki. Zresztą i za poprzednich rządów do zwolnień z przyczyn politycznych dochodziło w różnych okolicznośćiach. Takie sprawy, choć to osobiste dramaty, należy rozpatrywać w szerszym kontekście walki o dostęp do rzadkich dóbr - takich jak prestiżowe stanowiska i wysokie dochody. Być może Pan Harmansa był tolerowany przez swoich zwierzchników POMIMO swych poglądów, przez wzgląd na to właśnie, że był specjalistą w swym fachu, ale przesadził??? Natomiast nikt chyba się nie oszukuje, że takie spółki jak ENEA nie są uzależnione politycznie??? 

Życzę Panu Harmansie, żeby szybko znalazł dobrą pracę i uważam, że poseł Mrówczyński, tak jak podjął interwnecję w sprawie koszulek "Konstytucja", tak teraz powienien też wystąpić z zapytaniem do ENEI, czy zwolnienie Harmansy nastąpiło z przyczyn politycznych. W zasadzie to powinien teraz wystąpić w Jego obronie i stać się Jego publicznym adwokatem, co udowodniałoby, że celem posła nie było szkodzenie nikomu, a jedynie zmiana standardów w sferze publicznej. 

Dlatego osobiście apeluję do pana Aleksandra Mrówczyńskiego, aby wyjaśnił sprawę pana Harmansy. Należy uzyskać 100% pewność, że spółka nie zwolniła swojego dyrektora z przyczyn politycznych, a jeśli tak zrobiła, to powinna Go przyjąć ponownie do pracy. Walczmy o standardy w sposób otwarty i szczery, bo dziś złe praktyki mogą dotknąć "ich", a w bliskiej przyszłości mogą dotykać "nas", a chyba chodzi o to, abyśmy budowali realnie lepszą przyszłość dla wszystkich?

I na koniec, może nieco przewrotnie stwierdzę, że manifestacja p. Harmansy poważnie zaszkodzi PiS w zbliżających się wyborach samorządowych. Może taki był właśnie głębszy sens i cel tego działania???

piątek, 21 września 2018

Kampania bez werwy?

Przypatrując się przebiegowi kampanii wyborczej na miesiąc przed wyborami ma się wrażenie, że to nie ten czas, a raczej sezon ogórkowy. Być może to wynik dość wysokich temperatur i ogólnej apatii społecznej? 

Na stronach Państwowa Komisja Wyborcza jak dotąd do Rady Miejskiej zarejestrowane są tylko listy KWW Arseniusza Finstera, PiS, i w jednym okręgu, jak na razie Komitet Obywatelski. Obecnie znane są nazwiska 61 kandydatów do RM. Tutaj można podejrzeć sobie kandydatów, których na ten moment wykazuje PKW: https://wybory2018.pkw.gov.pl/pl/geografia/220201#general_stat

niedziela, 16 września 2018

Wielkie pytania dla niewielkiego miasta

Nie ma się co oszukiwać, że ludzie głosują w sposób rozumny, nie jest tak. I niestety nie jest tak nigdzie, wszędzie jest tak - demokracja przedstawicielska ma tę słabość - taką naturę - oznacza konieczność wyboru przedstawicieli z ograniczonej liczby najczęściej słabo lub w ogóle nieznanych ludzi. Dlatego ludzie głosują częściej na tych, których znają i którym ufają, ale częściej na tych, których już po prostu znają i wiedzą na co ich stać. Tym samym dochodzi do osławionego wyboru "mniejszego zła", które odniosło niezliczoną ilość zwycięstw w państwach demokratycznych. Czasami jednak zamiast mniejszego zła ludzkość wybiera realną i rzeczywistą zmianę, którą staje się momentem przełomowym - najczęściej są to też złe decyzje wyborców, ale powodowane tym, że politycy aspirowali do odpowiedzi na wielkie pytania, które ich konkurenci starali się przemilczeć lub pomijać. 

Podobną sytuację będziemy mieli w Chojnicach. Obóz Finstera, a nawet PChS nie dadzą żadnych odpowiedzi na wielkie pytania (o których za chwilę), raczej będą oni trwać w żelaznym uścisku wzajemnych pretensji i walki, która pogrąży zarówno PChS w dalszej perspektywie, jak i obóz Finstera. Wyborcy zaś rzeczywiście wypatrują ludzi - polityków, którzy potrafią dawać choćby prawdopodobne odpowiedzi na wielkie pytania - na wielkie wyzwania i bolączki z którymi boryka się dana wspólnota. 

Jakie są te wielkie pytania w takim mieście jak Chojnice? 

Pierwszym i naczelnym pytaniem na które nikt nie starał się nawet odpowiedzieć i nikt na nie odpowie bez dogłębnych analiz jest pytanie o to, jakim Miastem Chojnice mają być w przyszłości, jak chcemy je widzieć za 50, 100 i 200 lat? Czy ma to być miasto turystyczne, przemysłowe, usługowe, hybrydowe? Jakie chcemy uzyskać miasto? Jaką chcemy mieć strukturę społeczną, do jakich celów dążymy pod kątem jakości życia, do jakich dążymy średnich zarobków w mieście? Czy chcemy aby Miasto było rzeczywiście wielkie - czy zakładamy, że może mieć 100 tys. mieszkańców za 20 lat? Po prostu nie stawiamy sobie wielkich celów, wielkich pytań. Propozycje obozu władzy, jak ta Finstera, żebyśmy połączyli gminę wiejską z miejską, to totalne niewypały i trochę populizm a trochę przesyt pragmatyzmu z perspektywy ratusza. Miasta bowiem, które mają prawa od setek lat w żaden sposób nie powinny łączyć się na taką skalą jak Finster proponuje z gminą wiejską, bo otrzymamy dalszy rozrost przedmieść i całkowicie zatracimy charakter społeczności miejskiej.  Są i inne minusy takich rozwiązań. Po prostu miasto jest miastem, a wieś jest wsią i jest to tak naturalny podział, jak ten różniący wodę od ognia. 

Wielkie pytania to też pytania o naszą wspólnotę, takie jak to co zrobić, żeby zachęcać młodych do inwestowania swojego czasu i energii w Chojnice? Jak zatrzymać emigrację zarobkową z Chojnic? Jak umożliwić wykluczonym awans społeczny? Jak budować więcej tanich mieszkań? Jak radzić sobie z problemem starzejącego się społeczeństwa? Jak reagować już teraz na globalne ocieplenie klimatu i erozję flory i fauny? Jak realnie walczyć ze smogiem? Jak kształtować naszą wspólnotę? Jak kształtować relacje z innymi samorządami? Do czego w zasadzie dążymy??? Właśnie na to ostatnie pytanie nie widzę u nikogo odpowiedzi - dokąd zmierzają Chojnice, dokąd prowadzimy to Miasto? Czy tak ważne pytanie nie zasługje na odpowiedź? Czy tylko takie składa się propozycje w kampanii wyborczej, które mają gwarantować jako taki wynik wyborczy, a perspektywa życia miasta kula się po prostu od kampanii do kampanii? Chciałbym poważnej debaty o Chojnicach przede wszystkim wskazania celów do których zmierzamy jako wspólnota. 

sobota, 15 września 2018

Zbudowane z marzeń?

Zaczynam być coraz bardziej przekonany do konieczności budowy w Chojnicach Muzeum, które upamiętniałoby wybuch II wojny światowej i jej przebieg na ziemi chojnickiej. Szczególnym elementem instalacji powinno być odtworzenie, oczywiście w mini skali, walk z 1 września 1939 r., zarówno walki o Chojnice, jak i bitwy pod Krojantami. 

Wielu może zapytać - po co nam takie muzeum? Warto więc spojrzeć na liczę osób, które odwiedzają co roku inscenizację pod Krojantami. Jasnym jest, że rzetelne odwzorowanie wydarzeń z 1 września 
(walka pociągu pancernego, walki o utrzymanie granicy, przybliżenie biografii żołnierzy ze stron walczących, najciekawszych epizodów walk, itd.) przyciągnie do takiego muzeum rzesze turystów. Nadto będzie świetnym miejscem edukacji i wychowania młodych chojniczan. Dlatego deklaruję, że jeśli znajdę się w Radzie Miejskiej będę zabiegał o budowę takiego muzeum. 

Kiedy byłem jeszcze w średniej szkole marzyłem o poznaniu arcan wydarzeń z 1 września w Chojnicach, a potem o wydaniu książki. Marzenia stają się celami, dlatego taki właśnie cel sobie stawiam, abyśmy w Chojnicach zbudowali muzuem, które będzie upamiętniać i w żywy oraz ciekawy sposób ukazywać tamte wydarzenia, które zapoczątkowały wybuch II wojny światowej. Takie muzeum może się okazać doskonałą inwestycją. 

piątek, 14 września 2018

Sojusz czwartej władzy?

Dochodzi do niebywałej rzeczy w trakcie chojnickich wyborów samorządowych i chyba mało kogo to interesuje. Jeden z pracowników lub współpracowników redakcji tygodnika "Czas Chojnic", Sławomir Maniawski, jest kandydatem do Rady Miejskiej z komitetu KWW Arseniusza Finstera. 

Sławek Maniawski jest w stopce redakcyjnej najnowszego "Czasu Chojnic", a jednocześnie znajduje się na liście kandydatów komitetu władzy. Czy kogoś oprócz mnie to szokuje? Czy my w Chojnicach naprawdę nie rozumiemy standardów demokracji?

Maniawski nie tylko jest kanydatem komitetu Finstera, ale co jeszcze bardziej szokujące jest pełnomocnikiem wyborczym KWW Arseniusza Finstera. Taki alians musi budzić wątpliwości, jak to możliwe, że człowiek z redakcji "Czasu Chojnic" staje się lokalnym politykiem i samorządowcem? Czy zaangażowanie Maniawskiego w kampanię wyborczą jest jakkolwiek związane z działalnością "Czasu Chojnic"? Czy jest związane jakoś z linią redakcji? Czy jest związane z tematyką i artykułami, które prezentuje tygodnik? Może jest związane z źródłami reklam jakie otrzymuje tygodnik, bo przecież Maniawski według stopki redakcyjnej jest przecież w Dziale Marketingu "Czasu Chojnic"? Warto poszukiwać odpowiedzi na te pytania, a tymczasem mamy kolejny dowód na to, że "Czas Chojnic" nie może uchodzić, dla nikogo, za obiektywne źródło informacji, a raczej za tytuł niosący propagandę ratusza, skoro nawet pracownik redakcji tego tytułu jest szefem komitetu wyborczego KWW Arseniusza Finstera. Przecież nikt nie uczyniłby szefem swojego komitetu wyborczego osoby przypadkowej...to musi być osoba zufana...Interesujące jest też to, gdzie Sławek Maniawski mieszka, bo z tego co pamiętam był kiedyś na pewno mieszkańcem Koronowa? 

Jakość mediów w naszym mieście niestety nie zachwyca, bo dlaczego nikt nie podejmuje publicznie startu Maniawskiego z KWW Arseniusza Finstera? Wyobraźmy sobie, że z list PiS-u startowałby jakiś dziennikarz lub pracownik redakcji z Radio Weekend. Z pewnością temat byłby grillowany przez długie przedwyborcze tygodnie. To co obserwuję, nie jest oczywiście penalizowane, ale jest to złamanie standardów, dalsze zaniżanie kultury politycznej. Na naszych oczach w trakcie kampanii dochodzi do nieukrywanej współpracy pomiędzy mediami (czwarta władza) a  władzą wykonawczą i uchwałodawczą w Chojnicach. Oczywiście Finster nie jest jedynym komitetem korzystającym szeroko ze wsparcia mediów, bo dla nikogo w Chojnicach nie jest przecież tajemnicą, że chojnice24.pl to redakcja, która wspiera i promuje PChS, z tą jednak różnicą, że nikt z dziennikarzy i pracowników tej redakcji nigdy nie startował w wyborach z zaprzyjaźnionego komitetu, więc można uznać, że pewnej cienkiej granicy dotąd nie przekroczono. Takie sojusze psują jakość demokracji i zaburzają obraz, jaki o sprawach publicznych uzyskują obywatele z mediów, które w zasadzie okazuje się politycznie zaangażowane i...być może finansowo uzależnione od tych właśnie sojuszy politycznych. 

Maniawski na stronach PKW: https://slupsk.kbw.gov.pl/773_Komitety_wyborcze/1/26772_Wykaz_komitetow_wyborczych_zarejestrowanych_przez_komisarzy_wyborczych_w_Slupsku



Maniawski w stopce "Czasu Chojnic":


środa, 12 września 2018

EMKA nadal działa. Czy znowu mielą odpady?

Pamiętacie tę aferę ze spalarnią w chojnickim szpitalu? Jeśli nie to polecam materiał z TVN: https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/firma-emka-od-prawie-dwoch-lat-pod-lupa-prokuratury-wciaz-utylizuje-odpady,497917.html ; https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/co-sie-dzieje-z-odpadami-medycznymi-wyp-la-sie-na-rampe-i-miela,327414.html.

W skrócie chodziło o podejrzenie, że firma EMKA nie spalała śmieci w spalarni, tylko po prostu je mieliła i składowała na otwartych wysypiskach śmieci. Przy tym miało dojść do złamania licznych przepisów, między innymi ustawy o odpadach medycznych (zwożono je z różnych województw na punkt ich składowania, co jest niedopuszczalne). W mojej ocenie problemem są układy polityczne, które zabezpieczają układy biznesowe.

Jak się okazuje firma ta nadal działa przy chojnickim szpitalu. Nie zerwano z tą firmą umowy, pomimo materiału jaki przedstawił w swym dziennikarskim śledztwie TVN.

Interesujące to, bowiem umowę najmu strony czyli szpital i EMKA mogą wypowiedzieć za porozumieniem stron, widać nie było nawet takich prób.

Co musi się stać, żeby zmienić postawy, decyzje i działania chojnickiego układu władzy??? I jak to się ma do deklaracji ekipy Finstera o "czystym powietrzu" i polityce ekologicznej??? Brak odpowiedniej reakcji Bonny to w mojej ocenie jednocześnie dowód nie tylko nieroztropności, ale i działania które jest jawnie szkodliwe. Jak można po takim materiale przez kolejne lata utrzymywać w mocy umowę z taką firmą? Nie wiem co prawda jak skończyło się dochodzenie prokuratorskie w sprawie EMKI, ale materiał z TVN był wystarczającym powodem do zaprzestania współpracy, po latach jednak nic się nie zmieniło.

Warto zaznaczyć kilka faktów: roczny przychód szpitala z dzierżawienia spalarni to ok. 250 tys. złotych!!! I jak to się ma do dochodu z apteki, który na papierze ma wynosić ok. 600 tys. rocznie??? Czy naprawdę nie dostrzegamy tutaj działań politycznych?

Natomiast roczny koszt utylizacji odpadów pochodzących z chojnickiego szpitala w spalarni, którą dzierżawi EMKA, to tylko ok. 3 tys. złotych rocznie w latach 2015-2017. Jak to się więc wszystko bilansuje??? Oznacza to bowiem, że w spalarni musiałyby być utylizowane odpady ze 100 takich szpitali jak chojnicki, tylko po to, żeby EMKA mogła opłacić dzierżawę roczną wynoszącą ok. ćwierć miliona złotych.

Dla mnie działalność EMKI jest zastanawiająca i uważam, że chojnicki szpital dawno winien zerwać z EMKĄ umowę.

Ciekawy też jestem, czy EMKA nadal - tak jak na materiale TVN sprzed lata prowadzi utylizację śmieci ze szpitali w sposób, który ukazali nam dziennikarze śledczy?






Dwuznaczne hasła

Ruszyła kampania, a za nią festiwal haseł wyborczych. Jak na razie najlepszym przykładem jest hasło KWW Arseniusza Finstera "Rezem skuteczni".  Co oznacza to hasło w kontekście mało skutecznych działań Burmistrza, ciężko zrozumieć. Ostatnio bowiem za największą porażkę włodarza można uznać brak dofinansowania do projektów na odnawialne źródła energii na terenie Miasta Chojnice, warto wspomnieć, że "skuteczność" dotychczasowej władzy jest taka, że przepadły w projekcie 103 wnioski mieszkańców - właśnie o dofinansowanie alternatywnych źródeł energii. 

W tym kontekście hasło wyborcze KWW Arseniusza Finstera brzmi jak ponury żart, można się zapytać, czy ta skuteczność zapowiadana będzie się odzwierciedlać w bezskuteczności rzeczywistych działań? Mi narzuca się pytanie, czy do wniosku, który złożyło Miasto dołączono w ogóle analizę finansową projektu?

Warto zerknąć sobie na listę złożonych wniosków o dofinansowanie na pozycji nr 51 wniosek Gminy Miejskiej Chojnice: http://www.rpo.pomorskie.eu/documents/10184/151211/Lista+z%C5%82o%C5%BConych+wniosk%C3%B3w+w+ramach+konkursu+dla+Poddzia%C5%82ania+10.3.1/7d519930-fbc0-49a7-8dad-ac83a9375ef0

niedziela, 9 września 2018

Game changer

Zaskoczeniem dla wszystkich, chyba, obserwatorów i uczestników życia politycznego w Chojnicach jest decyzja Leszka Redzimskiego o starcie w wyborach w charakterze kandydata na burmistrza Miasta Chojnice. 

Starając się ocenić tę decyzję obiektywnie, warto wskazać kilka istotnych okoliczności, które stawiają Leszka Redzimskiego ni to w roli kluczowego gracza, ni języczka u wagi. W każdym razie oblicze chojnickiej sceny politycznej bardzo się zmieniło, ponieważ:

- Leszek Redzimski jest radnym powiatowym od kilku kadencji;
- był posłem na Sejm RP, kilkukrotnie kandydował;
- był przewodniczącym PO w Chojnicach przez wiele lat;
- jest ogólnie oceniany jako polityk, który łatwo zyskuje sobie sympatię wyborców;
- jego swoista wolta wobec PO w Chojnicach może mu w obecnej sytuacji politycznej kraju więcej przynieść korzyści niż strat - o których piszą i mówią jego przeciwnicy polityczny;
- jest to kandydat, którego żadna z sił politycznych nie może obecnie zlekceważyć;
- start Redzimskiego zmienił plany polityczny chyba wszystkich pozostałych graczy na scenie i zmusił ich do rewizji swoich zamierzeń; 
- właściwe pierwszy raz od 1998 r. Arseniusz Finster ma tak ciężkiego, i doświadczonego przeciwnika na scenie w trakcie wyborów samorządowych - tym bardziej interesująco zapowiada się walka wyborcza;
- wcześniej pisałem w swoim poście - o sondzie przedwyborczej - że jeden ze scenariuszy wyborów - z dwóch które podałem, jest taki, że Arseniusz Finster będzie musiał się mierzyć z drugą turą - wraz z deklaracją Redzimskiego o starcie, staje się to w mojej opinii bardziej realne, niż wcześniej. 

środa, 5 września 2018

Deklaracja startu w wyborach do Rady Miejskiej Chojnic

Tym którzy w 2014 r. oddali na mnie głos w wyborach samorządowych serdecznie dziękuję, było to 197 osób w bardzo niewielkim okręgu (było wtedy 21 okręgów do Rady Miejskiej),a sam wynik był bardzo dobry, biorąc pod wzgląd negatywny PR, który ciągnie się przecież za mną do dziś. Proszę o Waszą mobilizację i puszczenie już pocztą pantoflową, że będę kandydował do Rady Miejskiej w najbliższych wyborach 21 października. Startuję z okręgu nr 3 (obejmującego moje rodzinne Osiedle Kolejarz oraz w sumie większą część południowego obszaru Chojnic), z listy partii Prawo i Sprawiedliwość. 

Liczę na Wasze poparcie i mam nadzieję, że w ciągu ostatnich lat dostrzegliście moje wysiłki na rzecz interesu społecznego i nie zapomnicie mnie poprzeć :) Choć zawsze powtarzam, że poza Radą Miejską można zrobić nawet więcej dla lokalnej wspólnoty, niż zasiadając w niej (w której często więcej "dietetyków" niż radnych). Z drugiej strony swój start postrzegam jako swoisty obowiązek wobec lokalnej społeczności, wobec mojego rodzinnego miasta. Być może dzięki Waszemu poparciu będę miał okazję spróbować swych sił w Radzie, w całkiem bliskiej przecież przyszłości i nieco zweryfikuję swój pogląd na rolę radnego (często przecież de facto "bezradnego"). Na pewno przedstawię rzetelny program - ten swój autorski również, a ma on ponad 50 pozycji do realizacji ze wskazaniem źródeł środków z których możemy sfinansować poważne zmiany w Chojnicach. 

Tymczasem żegnam się na nieco dłużej, gdyż w kampanii wyborczej będę uczestniczył dopiero przed samymi wyborami. Będę obserwował to co dzieje się w Chojnicach...z nieco innej perspektywy. Może jestem nieco zagadkowy, ale będę sprawdzał, czy ziemia jest rzeczywiście płaska :)

Serdeczne pozdrowienia dla Was wszystkich w Chojnicach i trzymajcie kciuki, zarówno za dobry wynik wyborczy jak i za to, żebyśmy się szczęśliwie wkrótce zobaczyli. 

niedziela, 2 września 2018

Wyniki sondy przedwyborczej

W ankiecie, którą prowadziłem elektronicznie zamieszczając do niej link na moim blogu, oraz na moich dwóch kontach Facebook (Chojnicki Blog Polityczny, Marcin Wałdoch) od środy 29 sierpnia do 2 września 2018 r. padły następujące odpowiedzi (łącznie 89 respondentów wypełniło ankietę):

Wyniki w formie graficznej:



W podsumowaniu, większość respondentów chce wziąć udział w wyborach. Na Arseniusza Finstera zagłosowało 51,6% respondentów, na Leszka Redzimskiego 22,6%, na Krzysztofa Haliżaka 10,8%, na Bartosza Blumę 9,7% i na Mariusza Brunkę 5,4%. 

Spośród komitetów biorący udział w mojej ankiecie poparli: 52,2% KWW Arseniusza Finstera; 22,2% KWW Leszka Redzimskiego, 12,2% Prawo i Sprawiedliwość, 6,7% Realna zmiana, 3,3% KW Stowarzyszenia PChS. 

Wyniki te nie są wiarygodne, ani miarodajne. Po pierwsze ankietę internetową bez logowania mogły wykonać kilka razy te same osoby (bazowała więc na przesłance uczciwości respondentów), po drugie nie da się ukryć, że bariery pokoleniowe w elektoracie powodują zaburzenia takich wyników - starsze osoby nie posiadają umiejętności korzystania z Internetu. Pomimo tych słabości, tak wykonanej ankiety, może się okazać, że obrazuje ona pewne tendencje. Z pewnością pojawienie się na scenie politycznej nowych graczy, radykalnie zmienia układ sił. 

Dziękuję wszystkim za wspólną zabawę i udział w mojej sondzie przedwyborcze.