czwartek, 25 września 2014

Utracjusze chojniccy

Jakiś czas temu napisałem o biedzie w Chojnicach: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2012/12/bieda-w-chojnicach.html. Dostrzegam coraz częściej, że finsteryzm (http://polityka-chojnice.blogspot.com/2011/06/finsteryzm.html) wiąże się też ze zjawiskiem kreowania przez środowisko władzy spektaklu: http://polityka-chojnice.blogspot.com/search?q=spektakl, co objawia się częstym informowaniem mieszkańców o nagrodach przyznawanych dla miasta (za które się płaci), oraz o dostrzeganiu dokonań władzy miejskiej przez media krajowe (najczęściej są to magazyny o randze "Na Żywo"). 

Ostatnie doniesienia medialne dotyczące zarobków chojnickich prezesów spółek miejskich: http://weekendfm.pl/?n=50830&chojnice_-zagladamy_do_kieszeni_prezesow_chojnickich_spolek_miejskich, i wzroście wypłat dla jednego z prezesów spółek (chodzi o Mariusza Palucha) w tym samym czasie, kiedy został on szefem sztabu wyborczego komitetu Arseniusza Finstera, obecnego burmistrza Chojnic: http://chojnice24.pl/artykul/19018/prezes-paluch-dostal-podwyzke/ i jego miejskiego kolegi Tomasza Klemanna, zmuszają do pewnej refleksji. Przy akompaniamencie pobrzmiewających słów dwóch klasyków chojnickich Janusza Jutrzenki Trzebiatowskiego, który o chojniczanach mówił hołota i Arseniusza Finstera, który o zarobkach prezesów mówi "żenująco niskie". 

Będzie o tych utracjuszach miejskich w świetle rosnących nierówności społecznych. 

Nie oszukujmy się, dysproporcje w zarobkach i w statusie materialnym występowały zawsze. Na co więc utyskiwać? Otóż okazuje się, że ta wspaniała idea kapitalizmu i idea liberalnej demokracji w warunkach polskich prowadzi do pogłębiania się nierówności społecznych. Stare Marksowskie ujęcie wskazujące na istnienie społeczeństwa klasowego staje się dziś dogodnym narzędziem interpretacji rzeczywistości. Dziś jednak, zanika proletariat i burżuazja, na rzecz dwóch nowych klas prekariatu (http://polityka-chojnice.blogspot.com/2013/12/prekariat-towar-ludzki-do-nabycia.html ,biednych ludzi po prostu w warunkach współczesności) i utracjuszy. Oderwijmy się na chwilę od Chojnic, żeby zdobyć kontekst do rozważań nad nierównościami. 

Jak podaje raport OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), w 2013 r. w Polsce 11% osób powyżej 65. roku życia żyło w skrajnej biedzie (więcej jak w krajach Skandynawskich, Francji, Islandii, Holandii, ale nawet więcej aniżeli na Słowacji). Choć w Polsce nie można mówić o tym, że nierówności społeczne są tak wielkie jak w krajach Trzeciego Świata, to widać trend, szczególnie w małych społecznościach, w tak zwanej "Polsce powiatowej" rosnącej nierówności społecznej.

Nierówności społeczne prowadzą do nierówności społecznych. To tautologiczne zdanie jest opisem rzeczywistości jaką zauważono podczas badań empirycznych wykonywanych na całym świecie przez różnego rodzaju instytucje międzynarodowe. Jak to działa w małych społecznościach? Przykładem mogą być Chojnice, w których mamy najniższe zarobki średnie w regionie (niższe jak w Człuchowie i nawet niższe jak w Sępólnie Krajeńskim), ale za to mamy najwyższe ceny na podstawowe dobra i mamy klasę najlepiej opłacanych prezesów spółek w regionie. Niektórzy chcieliby powiedzieć, że na ten paradoks - niskich zarobków i wysokich cen nie ma odpowiedzi. Otóż jest. I oni ją znają. Chodzi o dywersyfikację - alokację kapitału, który w Chojnicach jest akumulowany w rękach niewielu. Z tym, że proces ten nie będzie trwał w nieskończoność bowiem poprzez pazerność rządzących stawiają w coraz gorszej pozycji rządzonych. I warunki lokalne mają na to ogromny wpływ. Szczególnie pod wzgląd należy brać wartość zadłużenia miasta, wartość obciążeń. Nie bez znaczenia jest kwestia braku transparentności w kwestii rejestru umów jakie zawierają miejskie instytucje. Brak permanentnego monitoringu w tym zakresie może sprzyjać trwonieniu pieniędzy. Na to dobrym przykładem jest koszt utrzymania na przykład miejskiej fontanny w Chojnicach. Centrum Park prowadzony przez Mariusza Palucha świadczy najdroższą usługę utrzymania fontanny na Pomorzu, według badania jakie wykonał Radek Sawicki: http://chojnice24.pl/artykul/18974/sesja-otwarta-dla-wszystkich/. Oznacza to, że generalnie miasto potrafi przepłacać, ale tylko "swoim". Zastanawiające są też inne ujawnione wydatki, jak wynagrodzenie dla nadzorcy osób bezrobotnych, którym zleca się roboty publiczne: http://www.wspolnaziemia.org/?a=2&id=602&lg=pl. Przypadki można mnożyć, bowiem, wydaje się też tysiące złotych na kawę i ciastka w czasie kilkugodzinnego spotkania organizowanego przez Urząd Miejski. 

To są jednak grosze w porównaniu z bezmyślnością stawiania się chojnickim przedszkolankom jeśli chodziło o kwestię dopłat (http://chojnice24.pl/artykul/18590/czy-rajcy-wplyna-na-burmistrza/). Miasto i tak będzie musiało zapłacić, ale oczywiście nie jest to w politycznym interesie burmistrza, aby sprawę uregulować przed wyborami. Łatwiej uprawiać możnowładztwo za publiczne pieniądze, aniżeli ponieść polityczne konsekwencje swojej nieudolności.


Z nierównościami społecznymi wiąże się też kaganiec na sferze obywatelskiej - rozgrywanie i gromienie opozycji, czego najlepszym przykładem jest wykorzystywanie ciężkiego położenie materialnego wybranych osób, lub też wykorzystywanie przez Finstera ich pasji i zamiłowań, których bez kapitału nie zrealizują (http://polityka-chojnice.blogspot.com/2014/09/konfidencja-z-finsteryzmem.html). Przejawia się to też w ciągle spadających nakładach miasta na kulturę, na wykonanie zadań publicznych przez organizacje pozarządowe. Ludzie działający w sferze miejskiej, w sferze obywatelskiej mogliby i powinni znajdować oparcie swych działań choćby po części w budżecie miejskim, ale dostęp do pieniędzy powinien być otwarty dla wszystkich, a nie dla wybranych. Nie dość, że niezależni nie mogą liczyć na granty, to do tego miasto trzymane w żelaznym ucisku finsteryzmu staje się zaściankiem powiatu chojnickiego, choć podobno jest jego stolicą. Otóż sąsiednie miasta wdrażają budżet obywatelski, i fakt robią to już w czasie właściwie kampanii wyborczej, ale dają pozytywny sygnał. W tym samym czasie Arseniusz Finster rozdaje miejskie pieniądze swoim baronom. Co więcej, miasto nie zabezpiecza żadnych środków pod inicjatywy obywatelskie, więc uchwały miejskie w tej materii są martwym aktem prawa lokalnego. Przy tym obserwuje się pędzącą emigrację ludzi młodych z miasta. Wiem o czym piszę mam najwięcej kolegów, koleżanek i znajomych w przedziale wieku 25 - 35 lat. Czy Chojnice mają się stać za 10, 20 lat jednym wielkim hospicjum? Wokół postępowość, u nas zaścianek. Generalnie miasto upada: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2012/11/miasto-upada.html .

Tragiczne położenie gospodarcze i społeczne chojniczan obrazują wyniki Instytu Badań nad Gospodarką Rynkową: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2014/05/w-chojnicach-zycie-jak-w-madrycie.html. Mało zarabiamy, najmniej się angażujemy w życie społeczne. 

Do tego zauważalne są flirty władzy miejskiej z wielkim kapitałem, co wpisuje się generalnie w trendy neoliberalnych zachowań polskich polityków z zaścianka: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2014/08/patent-na-upanie.html. Najlepiej sprzedano by wszystko co zbudowane za publiczne pieniądze przy tym obsadzając jakieś intratne stanowiska. Przecież gromkim śmiechem powinno się przywitać słowa o "inwestorach ze śmigłowca" o których mówił Finster.

I co dla mnie istotne, taki stan rzeczy w Chojnicach będzie się utrzymywał jeśli pozwoli się takim ludziom jak Finster czy Skaja na wygranie wyborów. Rozgrywana i pohańbiona opozycja, czego dowodem były ataki Finstera na Kamila Kaczmarka i publiczne biczowanie go poprzez dyskursywna kryminalizację:   http://polityka-chojnice.blogspot.com/2014/05/finster-o-sadownictwie-sadownictwo-o.html  skutecznie zniechęca do jakiejkolwiek działalności społecznej "wolnomyślicieli". Czy też ataki na moją osobę przez lokalny tygodnik "Czas Chojnic", który tyle pisze o rzekomej sprawie z Placu Piastowskiego, ale zapomina o "wesołym samochodziku", którym pędzili Finster z Guzelakiem: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2014/05/rytlewski-na-odlocie.html.  O słynnym rajdzie Guzelaka: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2010/10/chojnickie-archiwum-x.html . 

Rządy Finstera można nazwać ciągłą i niczym niepohamowaną eksploatacją chojniczan i tkanki miejskiej, wszystko to celem utrzymania się przy sterach władzy. 

Nie dokonano też przejścia systemowego, przy władzy nadal pozostają ludzie, którzy za młodu byli utracjuszami, Finster otaczył się środowiskami postkomunistycznymi: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2014/07/ludzie-finstera-cz-ii-antos-z-ormo.htmlhttp://polityka-chojnice.blogspot.com/2014/07/ludzie-finstera-cz-i-kazik-z-ormo.html

Nie chodzi o krytykę, chodzi o to, że w tych ludziach nie znajdziecie recepty, a tylko pogłębianie patologii jaka drąży to miasto. Nie spodziewajcie się po Finsterze i jego ekipie poprawy sytuacji materialnej Waszej czy Waszych rodzin, lub położenia tego miasta, które przez nieudolność za 20 lat będzie tak zdegradowane, że będzie się rozważać przeniesienie stolicy powiatu do Człuchowa. 

Źródło tej patologii da się objaśnić w perspektywie kapitału tak samo jak tej patologii i biedy jaka drąży Rosję, skąd papierek kandydata nauk przybył do Finstera - ekonomisty moskiewskiego. Otóż jeśli ktoś eksploatuje złoża, siły natury, zasoby ludzkie, a uzyskiwany w ten sposób kapitał nie wraca w żadnej mierze do wyzyskiwanych tylko jest marnotrawiony na życie utracjuszy przy władzy, to bieda zatacza coraz szersze kręgi, a ludzie stają się coraz biedniejsi, bierniejsi i coraz łatwiej nimi zarządzać. 

Tylko opozycja do której w Chojnicach zaliczam PChS+PiS+KNP i kandydaci niezależni może zmienić niekorzystne położenie chojniczan i Chojnic. Opozycja przedstawi projekt dla Chojnic. Odtrąćmy utracjuszy od władzy! Wysokie ceny i niskie zarobki to wina złego zarządzania miastem. Biedą licznych płaci się za bogactwo niewielu. Winny ma imię i nazwisko, jest nim Arseniusz Finster.