poniedziałek, 30 maja 2011

Chiny, Tajwan - Chojnice przykład współpracy gospodarczej, a samorząd





Odkąd prowadzę swoją firmę miałem okazję być w kilku miejscach...równiez w tych orientalnych.

Najciekawsza podróz biznesowa jaką pamiętam miała miejsce w roku 2010, wtedy poleciałem na 16 dni, na zaproszenie Tajwańskiej Komisji Rozwoju Handlu Zagranicznego do Republiki Chińskiej i kilku firm z Chin, których nazw nie podaję przez wzgląd na tajemnicę handlową ;-).

Dlaczego dzis to wspominam? Ano dlatego, ze w zeszłym tygodniu w Chojnicach gościli jacyś Chińczycy. Największym osiągnięciem ich wizyty jest to, ze malarz Jutrzenka Trzebiatowski będzie miał mozliwość do prezentacji swoich obrazów w Chinach...na przyszłość pozostawię pytania o to, kto będzie to finansował i jaki to ma cel? I co wspólnego ma to z handlem i rozwojem gospodarczym?
Warto mieć na uwadze, ze wizyta choć kurtuazyjna ma swój wydzwięk w Chojnicach jako narzędzie PR-u burmistrza, który chwali się sukcesem, bo oto okazalo się, ze Jutrzenka - Trzbiatowski to...chojnicki towar eksportowy :))




Wracam do swojej podrózy. Bo kilkoma refleksjami chciałbym się podzielić. Po pierwsze jeśli ktokolwiek myśli o współpracy gospodarczej z Chinami czy Tajwanem w szerszym zakresie na poziomie stymulacji inicjatyw gospodarczych poprzez samorząd to musi sobie zdać sprawę z tego, ze skazuje siebie jako polityka i samorządowca na prawie pewną porazkę. W Chinach nikogo nie interesuje to kim kto jest, ale to kto ile ma piniędzy do wydania. Kapitał jeszcze długo będzie płynął stąd tam, a nie odwrotnie. Tę rzecz nalezy przemyśleć przed dokonaniem decyzji o wyjezdzie w celach promocji jakiegoś miasta, artysty tym bardziej.






Jedyną rzeczą jaką samorząd mógłby zrobić aby (w skali takiego miasta jak Chojnice) dla zainteresowania potencjalnych inwestorów z Chin swoim - powiedzmy wprost terytorium inwestycyjnym - jest podjęcie próby zbudowania strategii marketingowej opartej o realne przedstawienie możliwości inwestycyjnych w naszej gminie i wskazanie zespołu osób, które mogą słuzyć pomocą prawną przy wprowadzaniu pewnego asortymentu na rynek. Oferta musi być pełna i profesjonalna, a nie taka jaką pokazał Pan Finster w Ratuszu podczas spotkania z Chińczykami- czyli opierająca się o błędne podawanie dat związnaych z postacią Jana Długosza...tutaj chodzi o pieniądze i to trzeba zrozumieć.






Niestety jest tez inny - społeczny wymiar takiej gospodarczej przyjaźni, proszę się zastanowić nad efektami ewentualnych chińskich inwestycji, nikt z Chińczyków w ciągu najbliżyszych 1o lat nie postawi fabryki...za to będzie wielkie parcie na rozwój kontaktów handlowych i jest to o tyle gospodarcza szansa co i społeczne zagrozenie. Po pierwsze nagły napływ Chińczyków, którzy co zapewniam w 90% nie tolerują obcych kultur i je po prostu ignorują byłby niebezpieczny dla chojniczan, którzy nie nauczyli się nawet współzyć ze społecznością romską (za co nalezy winić bierną w tym zakresie władzę). Zachowania Chińczyków obserwowałem na University of London i London School of Economics and Politics, i na UG, pomimo tego, ze nie mam im nic do zarzucenia to ich asertywność w tak otwartej kulturze jak brytyjska była problemowa, w Chojnicach byłaby wręcz konfliktowa.






Jak zarobić na Chinach i innych krajach Azji? Jest najzwyczajnieszy i najprostszy model jaki już przedstawiłem, nalezy powołać malutki, maksymalnie profesjonalny zespół osób (moze przesunąć z innych zadań?), który stworzyłby konkretną ofertę na wschodnie rynki. Po prostu, tak jak powtarzałem w kampaniii Projektu Samorządność - Chiny widzą Warszawę, widzą Śląsk i na tym ich perspektywa się kończy. Tylko nie wiem, jak bez centrum logistycznego, bez odpowiedniej infratruktury zachęcić wielkie firmy chińskie czy tajwańskie do inwestycji w Polsce?






Będąc w Taipei na AMPA Show, czyli na targach cześci samochodowych - ich producentów, dostrzegłem jeden trend, z jakiego , jak wyzej napisałem, ani Chiny ani Tajwan nie chcą się wyzwolić - oni szukają rynków zbytu, a nie inwestycji. Logiczna inwestycja może być dla nich jedynie przekonanie ich o sensowności podjęcia współpracy z różnymi podmiotami handlowymi z danego obszaru przy wskazaniu walorów infrastruktury i prezentacji uproszczeń jakie samorząd proponuje celem zachęcenia ich do działalnosci bądź współdziałania gospodarczego. Samorząd ma rolę jedynie pośrednika, pasa transmisyjnego - marketingowcaq wszystkich podmiotów jakie tylko zgłoszą chęć prezentacji samych siebie w Chinach.






Poza tym nalezy pamiętać, ze wydatkowanie pieniędzy na puste podróze - jak to zrobiono z synem Tuska niczemu w efekcie nie słuzy. Chiny zarabiają tez na turystyce i oczywiście jest jakaś forma współpracy, ale na penwo nie za samorządowe pieniądze.


Kończąc dodam, ze jestem w stanie zapewnic kazdej firmie i osobie zainteresowanej współpracą z firmami z Azji profesjonalną obsługę i poradę, a jednocześnie mogę zaprezentować szeroki wgląd w mozliwości produkcyjne na wskazanym obszarze z uwzględnieniem preferowanych produktów. Gdyby ktoś był chętny, to mogę wręcz polecieć do Chin lub na Tajwan z taką osobą i pokazać mu industrialne mozliwości szeregu fabryk. Polecam się :)
Nalezy zalować, ze nikt z miasta nie zaprosil lokalnych przedsiębiorców do rozmów i zawarcia znajomosci z tą chińską delegacją. Ale cóz, skoro ktos planuje promować obrazy jakiegos malarza, zamiast dzialać na rzecz rozwoju gospodarczego to chyba niczego innego nie moglimy się spodziewać?

Ja z rynkami wschodnimi dzialam od dwóch lat, nikt z samorządu nie oferowal mi pomocy, wyjazdów na targi do Szanghaju itd. Byc moze dlatego, ze nie jestem malarzem?

Zamiast mysleć o Chinach samorząd najpierw powinien stworzyć przyjazne srodowisko dla biznesu w Chojnicach, a tutaj nie ma nic...ani centrum logistycznego, ani zwyczajnie sily nabywczej wsród ludzi, generalnie bieda tutaj to i Chiny nie pomogą, trzeba samemu zacząć mysleć i dzialać, ale aby sie tak stalo potrzebne są zmiany, prawdziwe zmiany, szczególnie w sferze wolnosci obywatelskich w Chojnicach, które mogą się przyczynic do rozwoju gospodarki poprzez uwolnienie ludzi z okowy wladzy i poprzez danie im pola dzialania dzięki któremu będą mogli uwierzyć, ze są w stanie wiele osiągnąć!

Tymczasem, wciska się ludziom jakis sukces, którego nie ma. Przeciez establishment tez w czasach PRL-u i jej politycznego gniazda PZPR-u latal do Chin. I moze rzeczywiscie dziś tez, jak wtedy zalezy ludziom władzy tylko na pozorach?

Wkurza to, ze człowiek reklamujący się doktorem ekonomii, juz pal licho czy z Mongolii, ZSRR, Rosji czy z Kazachstanu, ale jednak ekonomii jest takim ignorantem w sprawie międzynarodowej wymiany handlowej, stosunków gospodarczych itd. Przeciez zamiast prezentacji o historii Jana Długosza, mozna było tym policjantom z Chińskiej Republiki Ludowej przekazać nieco wiedzy o naszej lokalnej ekonomii, bezrobociu, etc.

Zaczynam się zastanawiać, czy ta wizyta w Szanghaju nie będzie czasami przykrywką do szkolenia władzy i jej pupilstwa celem nabycia umiejętności jaką władza ChRL zaprezentowała na placu Tien - An - Men.


Ponizej kilka moich zdjeć z pobytu - Chiny - Tajwan 2010.



Taipei 101

Centrum Taipei


Po wizycie w kilku fabrykach czas na "coś na ząb"

Miejsce w którym moi kontrahenci budują nową fabrykę

Ciepłe przyjęcie przez potentata narzędziowego




Kaoshiung - jeśli dobrze pamiętam, peron szybkiej kolei, średnia prędkość podrózy ok. 260 km/h

Jedna z fabryk wytwarzających tłoki do cylindrów w silnikach spalinowych

Taichung

NIech nikogo nie zmylą daty na zdjęciach, nie zwracam uwagi po prostu na datowniki w aparatach.

1 komentarz:

  1. Bardzo sensowny artykuł. Biorąc pod uwagę chojnickie płace, to tu nie powinno być bezrobocia, bo kilkanaście zakładów z bogatych krajów Unii (i nie tylko) chętnie przeniosłoby tu swoją produkcję. Tylko jakoś warunków nie ma, no i nikt ich nie zaprosił. Miasto i gmina powinny też organizować spotkania naszych przedsiębiorców z potencjalnymi inwestorami.

    OdpowiedzUsuń