środa, 22 stycznia 2014

Brak zgody na rondo Adelgund Tuminskiej

Koledzy z PiS wystąpili z wnioskiem o nadanie nazwy nowego ronda w Chojnicach imieniem siostry franciszkanki Adelgund Tuminskiej, która była zamordowana przez bolszewię w 1945 roku.

Nie zgadzam się z tą propozycją. Nie zgadzam się też z propozycją Andrzeja Mielke na nadanie nazwy imienia kardynała Glempa. 

Wobec innych propozycji jestem neutralny. 

Siostra Adelgund była franciszkanką, która zginęła z rąk bolszewików. Jednak podobny los spotkał też setki innych chojniczan, w tym Polaków z krwi i kości. Nadanie rondu nazwy osoby zakonnej będzie wskazaniem tylko na Kościół katolicki jako męczennika bolszewizmu.

Dlatego też Arcana Historii złoża osobny wniosek o nadanie rondu nazwy, która obejmuje męczeństwo wielu setek mieszkańców ziemi chojnickiej. Przypomnę, że żołnierze Amrii Czerwonej zgwałcili około 1700 kobiet "wyzwalając" powiat tucholski i do 2000 kobiet wyzwalając powiat chojnicki. Po "wyzwoleniu" z powiatu wywieziono na Syberię 1200 osób, z których sporo nie wróciło. Mój dziadek szczęśliwie powrócił z Syberii. Kilkaset innych osób nie miało takiego szczęścia. 

Dlatego nie możemy pozwolić na to, aby w przestrzeni publicznej dochodziło do wygładzania dyskursu bez wskazania na sprawcę. Oto będziemy mieli rondo siostry Tumińskiej, ale mało kto będzie wiedział, kto siostrę zabił. Już teraz jak czytam przekazy medialne, to nie wierzę własnym zmysłom, nie pisze się (nawet na ch24: http://chojnice24.pl/artykul/17439/trzecia-propozycja-dla-ronda/#comments), kto zabił siostrę. Nie pisze się nic o Armii Czerwonej i bolszewikach. Jaką więc to ma moc dydaktyczną dla młodych ludzi? Zerową. 

Rondu należy nadać nazwę Rondo "Ofiar Armii Czerwonej" - przekaz będzie jasny i będzie oddawał prawdę historyczną. Będzie też wyrazem pamięci o tych, którzy cierpieli przez dziesiątki lat po "wyzwoleniu" bolszewickim i ogólnie w wyniku wybuchu II wojny światowej.


1 komentarz: