W związku z wzrastającym zagrożeniem w naszym rejonie Europy, zadecydowaliśmy w Arcanach podjąć próbę stworzenia inicjatywy jakiegoś typu jednostek obrony terytorialnej w ramach, które umożliwia prawo.
W celu przybliżenia możliwości i barier wynikających z takich działań zaprosiłem w imieniu Arcan Historii do Chojnic dr hab. Romualda Szeremietiewa, który kieruje Biurem Inicjatyw Obronnych przy Akademii Obrony Narodowej. Jeśli Pan Profesor skorzysta z tego zaproszenia, będziemy próbowali zaszczepić ideę stworzenia jakiejś formy i struktury dla jednostek obrony terytorialnej.
Przypomnę tylko, że na Ukrainie trwa niewypowiedziana wojna rosyjsko - ukraińska, państwa bałtyckie wydają obywatelom od listopada zeszłego roku instrukcje na czas wojny i okupacji rosyjskiej. Wojska FR gromadzą się u granic Ukrainy oraz u granic Polski w Obwodzie Kaliningradzkim. Narasta też napięcie ekonomiczne między krajami Zachodu, a FR. To wszystko może, choć nie musi, ale może zapowiadać zbliżający się konflikt w Europie. Biorąc pod wzgląd relatywnie mała wielkość polskiej armii powinniśmy podejmować działania, które mogą przyczynić się do wzrostu potencjału obronnego Polski. Chociaż naprawdę nie wyobrażam sobie jakimi narzędziami możemy stawić czoła dziesiątkom tysięcy czołgów i setkom tysięcy żołnierzy, nie wspominając o ewentualności użycia broni atomowej. Pamiętać jednak należy o słowach Sun - Zi, bo mówiąc o niepodległości Polski płyniemy na tej samej łodzi:
Dobra armia powinna przypominać zwinnego węża, który uderza ogonem, gdy zaatakowano jego głowę, głową – gdy zaatakowano ogon, oraz zarówno głową, jak i ogonem, gdy uderzono go w środek. Czy armia może być zwinna jak wąż? Może. Nawet ludzie, którzy się nie lubią, pomagają sobie w kłopotach, gdy płyną na tej samej łodzi.
Człowieku o czym ty bredzisz, będziesz ćwiczyć z jakąś drewnianą lub plastikową atrapą broni, ty chyba nawet nie służyłeś w wojsku? Tak cię to rajcuje to zgłoś się do WKU, przyjmą cię tam z otwartymi ramionami, skierują do jakiejś jednostki wojskowej gdzie w ramach NSR-u odbędziesz szkolenie wojskowe /ok. 6 tygodni/ złożysz przysięgę i albo zostaniesz w tym NSR /mundur w domu, raz w roku dwa tygodnie ćwiczeń/ albo podejmujesz dalsze szkolenie i zostajesz żołnierzem zawodowym! Akurat w Twoim przypadku masz spore szanse, bo chętnych z wykształceniem wyższym nie masz tak wielu jak tych po zawodówce czy średnim ogólnym /po którym nie mają o niczym pojęcia/ więc pchają się do wojska w charakterze "zapchajdziury" i tzw. mięsa armatniego! Dobrze ci radzę: zapomnij o jakiejś prywatnej armii, bo nikt nie da ci ostrej broni ani amunicji, w okolicy nie ma nawet strzelnicy która spełniałaby warunki, nawet wojsko z Nieżychowic musi jeździć na strzelanie do Bydgoszczy /akurat mówię o najbliższej strzelnicy, bo jeżdżą też o wiele dalej, żaden Szeremietiew, ani nawet Siemioniak nie pomoże, nie takiej możliwości!
OdpowiedzUsuńCzy w realiach państwa istniejącego pozornie (według słów pewnego ministra) jakiekolwiek wzmocnienie obronności kraju w ogóle jest możliwe? W ciągu ostatnich 7 lat dokonała się likwidacja wojska (vide Siemoniak, a zwłaszcza feldmarszałek Klich, likwidator). Politowanie wywołuje widok prywatnych firm ochroniarskich, pilnujących naszych jednostek wojskowych (sic!). Elementarne przygotowanie obronne młodzieży, a w konsekwencji również przygotowanie rezerw mobilizacyjnych praktycznie nie istnieje. W toku tzw. reformy programowej kształcenia ogólnego zniszczono przysposobienie obronne w szkole. Przedmiot namiastkę (ersatz), czyli edukację dla bezpieczeństwa zdegradowano do roli uzupełniacza godzin dla przypadkowych nauczycieli na niepełnym etacie. Takie przykłady można mnożyć. A tak przy okazji, wyobraźmy sobie w Polsce mobilizację w razie W. Czy przypuszczalnie nie skończyłaby się blamażem, kompromitacją i kompletnym fiaskiem...? Ale nie bójmy się. Bundeswehra nas obroni! Gdy nadejdzie, będziemy witać ją kwiatami.
OdpowiedzUsuńMarcinie kogo chcesz bronić, siebie, rodziny, Polski czy tej ARMII którą chronią ochroniarze z agencji ochrony "KRZAK", na najgorszych umowach śmieciowych za 7,30 netto za godzinę chronienia malowanych żołnierzyków, dobrych do parad wojskowych i składania kwiatów i wieńców pod pomnikami podczas "świętowania" różnych rocznic, zwłaszcza klęsk? To malowane wojsko polegnie prędzej niż to z 1939 roku które doprawdy biło się dzielnie, to malowane wojsko nie zdąży w razie czego nawet na mobilizację, gdyż siedzą w domu zamiast w koszarach! Eh szkoda słów!
OdpowiedzUsuńNiestety, wojsko pełni w Polsce rolę spółdzielni socjalnej, dającej stabilną pensją i świadczenia. Pobudki patriotyczne, takie jak służba Ojczyźnie i gotowość do obrony Jej granic, są motywacją co najwyżej marginalną.
OdpowiedzUsuń