czwartek, 28 października 2010

Chojnicki teatr polityczny

Chojnickie Studio Rapsodyczne ma swojego szefa, twórcę, rezysera. Człowieka uważającego siebie - co wynika z jego wypowiedzi i działań za artystę. Stąd też moje pytanie, czy artysta ponosi czy też nie ponosi odpowiedzialność za swe publiczne wypowiedzi?

Kilka miesięcy temu wzrosło mi ciśnienie - jak to się potocznie mawia, kiedy dowiedziałem się z jednego z medium - chojnice24.pl, że Pan Grzegorz Szlanga ma zamiar kandydować do jednej z rad. Skąd moje zbulwersowanie? Otóż Pan Szlanga jest człowiekiem otrzymującym wypłatę z publicznych pieniędzy i za te pieniądze ma możliwość organizowania wokół siebie ludzi młodych, a jednocześnie starcza mu na chleb. Czy promocja swojej osoby za publiczne pieniądze po to, aby jeszcze więcej tych publicznych pieniędzy otrzymywać jest ok? Czy Panu Szlandze nie wystarczą deski ChDK, że ma już zamiar robić teatr z posiedzeń jednej z rad? Takie pojawiały się pytania w mojej głowie, kiedy czytałem chojnice24.pl. Nagle kolejnego dnia okazało się, że Pan Szlanga nie będzie kandydował i był to tylko "żart"!

Jak się okazuje nie dokońca, bo żart stał się rzeczywistością. Pan Szlanga startuje z list Razem dla Powiatu do rady powiatu chojnickiego. Pytam się jaki jest cel Pana Szlangi - teatr czy władza?


Więc sympatia widzów do Pana Szlangi, do Jego aktorów ma teraz zostać zmaterializowana w postaci głosów wyborczych. Tym samym dochodzi nie tylko do promocji Pana Szlangi za publiczne pieniądze, ale i do zawiązania tej sympatii widza teatrów Szlangi z KWW Arseniusza Finstera.

Wydaje mi się, że zdradził i upolitycznił swego widza. Co więcej sam jako osoba młoda stał się po prostu narzędziem w rękach polityków. Kiedyś nie przeskadzało mi to, Pan Grzegorz za publiczne pieniądze realizuje i swoje hobby i siebie prowadząc Studio. Ot tak szcześliwy człowiek myślałem. Troszkę jak "święta krowa" chojnickiego światka. Ale tak to jest z artystami. Dziś wiem, ze przeszkadza mi to. Pana Szlangę namawiam do działalności na własny rachunek, jeśli chce polityki powinien nauczyc się tez samodzielności i zrezygnować z publicznej pensji i wsparcia ChDK i Ratusza.

Moje osobiste wrazenie z poznania Pan Szlangi równiez nie jest pozytywn. Pan Szlanga w dniu 14 lutego 2010 śmiał zaatakować werbalnie jednego z aktorów przedstawienia pzygotowanego przez Stowarzyszenie Arcana Historii - tuż przed samym spektaklem wparował za kurtynę i w sposób agresywny krzyczał, że nie mamy pojęcia o tym czym jest wolność i sprawiedliwość.

Nie chadzam na premiery Jego teatru w ChDK. Dlaczego? Jednoznacznie odpowiedzieć nigdy nie potrafiłem. Dziś mam odpowiedź, a to dzięki KWW Arseniusza Finstera (właściwie Razem dla Powiatu) - dziękuję!

To nie jest studio rapsodyczne - to studio polityczne (nie tylko bawi, budzi do refleksji, ale tez po prostu buduje poparcie społeczne dla TEJ władzy). To nie jest wpis ad personam. Nie chcę atakować samego Grzegorza Szlangi, ale uważam, że padł ofiarą mechanizmu władzy w Chojnicach, a szkoda. Chyba, ze się mylę i od początku jest to działanie celowe ukierunkowane na zdobycie części władzy.

35 komentarzy:

  1. Jak to mówią rybki albo akwarium. Przecież nie można mieć wszystkiego. Jeżeli Pan Szlanga uzyska mandat radnego powiatowego, będzie miał czas na teatr?!

    OdpowiedzUsuń
  2. oczywiście , że będzie miał czas, a umiejętność "wejścia" w każdą rolę jest niesamowicie potrzebna w tych wyborach i nie tylko.............

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie to tak. Teraz już nie będzie tylko reżyserem, ale także aktorem. Z małą tylko zmianą, że te sceny będą się odbywały poza deskami ChDK.

    OdpowiedzUsuń
  4. to tylko kon ktory ciagnie liste. moim zdaniem zostal wykorzystany pdla wlasnego wygodnictwa i cwaniactwa innych. szkoda ze nie ma charakteru i sie tak sprzedal

    OdpowiedzUsuń
  5. Marcin, tracisz kontakt z rzeczywistością! Stawiasz zarzut, że Grzegorz Szlanga, dostając pensję za pracę z młodzieżą i organizowanie w Chojnicach teatru, ośmielił się jednocześnie kandydować do Rady. No i cóż w tym złego? Piotr Pawlicki jest nauczycielem, też ma kontakt z młodzieżą i od lat urabia jej światopogląd za publiczne pieniądze, a jednocześnie był radnym i obecnie znowu, niestety, startuje. Wielu radnych to osoby publiczne finansowane z publicznej kasy; szefowa ChDK też startuje w wyborach, a jej pensja to ten sam budżet co pensja G. Szlangi. Dlaczego zatem dokonujesz oceny konkretnej osoby a nie zjawiska? Choć i krytyka zjawiska w tym kontekście byłaby dziwna. Piszesz o Szlandze: "Wydaje mi się, że zdradził i upolitycznił swego widza". Nie mogę się zgodzić z takim podejściem. Czy Marcin Wenta zdradził członków SKOK i upolitycznił tę instytucję? Chłopie, z tym tekstem to pojechałeś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przede wszystkim, Grzegorz Szlanga deklarował, że nie będzie kandydował. Jednak...kandyduje. Panowie Pawlicki czy inni wykonują swoją pracę - nauczyciela w tym wypadku i masz rację przy tym prowadzą "indoktrynację" jak każdy nauczyciel. Jednak z Pawlickim to uczepiłeś się słabego argumentu. Piotr po zajęciach w szkole poświęca masę czasu na pracę z młodzieżą - przykładem są ChRS-aki - jasne powiesz, że to też indoktrynacja, ale ja Ci odpowiem tak - w czasie wolnym. Kontakt z rzeczywistością mam doskonały czego wyrazem jest powyższy post. Miasto umożliwiło Panu Szlandze realizowanie swoich pasji (wcześniej był nauczycielem), a teraz włodarz po prostu odcina kupon. Spłycenie dyskusji do tej jaką proponujesz, najpierw zarzucając mi oderwanie od rzeczywistości, a potem posługując się przykładami dość nietrafionymi nie wpłyniesz na moje stanowisko. Grzegorz Szlanga jest realtywnie młodą osobą czy miałby jakiekolwiek szanse w tym wieku na miejsce w radzie, gdyby nie etat w ChDK? NIE! Zjawisko jakie opisałem wydawało mi się czytelne w tym tekście - władza po cichu wkrada się w każdy aspekt życia społeczne i po prostu wykrozystuje na swój użytek ludzi z pasją. Pozostaję w nadzei, że Pan Szlanga deklarując wcześniej swoją niechęć do polityki i zdecydowanie wyrażając się na nie wobec możliwości startu w wyborach nie tyle złamał swoje słowo co po prostu został do tego w taki czy inny sposób "zgwałcony". Jeśli jest to proceder od A do Z zaplanowany, to oznacza, że system się skutecznie reprodukuje - klonuje "kacapów". Strasznie Radku relatywizujesz, bo Marcin Wenta to człowiek, który zdobył jakąkolwiek popularność pracą w Radzie Miasta, a SKOK będąc instytucją wolnego rynku jest miejscem jego pracy zawodowej. Odróżniasz pracę zawodową od społecznej? Szlanga w mojej opinii zdradził (jeśli nie zostal do tego "zgwałcony" )widza i go upolitycznił bo po prostu obecnie za swą pracę - na publicznym garnku będzie zbierał głosy. Nauczyciele - Pawlicki, Kuffel i inni też zdobywali poparcie wyborców, ale nie przez fakt bycia nauczycieami, ale przez pracę społeczną - Filmobrania, organizację obozów, etc. Tobie zadam pytanie, czy ktoś Ci płaci za to, że angażujesz swój czas i wysiłek w organizację wystaw? Bo jeśli tak, to rozumiem Twoje stanowisko, jeśli nie to absolutnie nie jestem w stanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Radku pozwolę sobie na dygresję co do Twojej osoby również, bo sam wszedłeś na pole personalnych dyskusji. Czy Ty wysyłając do wszytkich chojnickich redakcji i portali, gazet swój wpis - komentarz z mojego bloga (wpis Twojej własności oczywiście) zostałeś przez kogoś oskarżony za oderwanie od rzeczywistości? Niespodziewałem się po Tobie tak dyskredytującego sposobu argumentowania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Radek Sawicki pisze...

    W kwestii M. Wenty przyznaję Ci rację - ok, jego popularność nie wynika z pracy w SKOK. A popularność G. Szlangi pewnie głównie wynika z pracy w ChDK. Ale nadal nie sądzę, by Twa teza była uzasadniona - czyli, że mocodawcy zatrudnili, spopularyzowali, a teraz tę popularność - "gwałcąc" lub nie Szlangę - wykorzystują dla umocnienia swej władzy. Rezygnując z przykładu Wenty, czy nawet Pawlickiego, nadal uważam, że analogicznych przykładów do sytuacji G.Sz. znalazłoby się na chojnickich listach więcej. Co do mnie - dostaję wynagrodzenie za swą pracę, nie rozumiem próby łączenia tego wątku z dyskutowanym przykładem. Co do faktu rozesłania przeze mnie rozbudowanej wersji mojego wpisu w Twych komentarzach - nie rozumiem tym bardziej co sugerujesz. Co do zarzutu o oderwanie od rzeczywistości - przepraszam; po prostu funkcjonujemy w nieco innych rzeczywistościach. Ale pluralizm to podstawa, więc niechaj każdy ma prawo do swej własnej wizji rzeczywistości i własnej oceny zdarzeń. Pozdrawiam!
    29 października 2010 06:49

    OdpowiedzUsuń
  9. 1. Analogicznych przykładów do Grzegorza Szlangi nie widzę, wartym uwagi jest też fakt, tego, iż Jego Ojciec jest bliskim współpracownikiem Finstera.

    2. Twoja osoba ma tyle wspólnego z dyskutowanym przykładem, że zaatakowałeś mnie i oskarżyłeś o brak kontaktu z rzeczywistością. Ja tak samo mogłem określić wysłanie przez Ciebie (upgrade'owany) wpis z tego bloga do mediów. Tego nigdy bym nie zrobił. Skomentowałem go raz, bo w związku z całą dyskusją miał sens. Bez kontekstu jakoś go zatracił. A wysłanie go do wszystkich mediów sprowdziło jego ważność do ligi oświadczeń Zagozdy.

    3. Tak jak napisałem - skoro dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę, która w oczach społeczeństwa jest pracą społeczną, to ja rozumiem Twoje krytyczne stanowisko co do mojego posta. Z tym, że Ciebie finansuje jakaś organizacja, która po prostu korzysta i redystrybuuje dobro publiczne. Uważam, że działalność społeczna to samoorganizajca i ciężka praca na dwa fronty - zawodowo i społecznie. Ale przyznam, że nie wiem jak działa Wspólna Ziemia i może jest tak, że się utrzymujecie ze składek członkowskich i wpłat od darczyńców.

    4. Rzeczywistość jest jedna i tak się składa, że skoro żyjemy to oboje w niej funkcjonujemy. Po prostu żyjemy z innaczej ukształtowanym poglądem na tę rzeczywistość i wyznajemy inne wartości. I przy wzajemnym szacunku można mówić o pluralizmie. Przy niechęci zrozumienia drugiego przez własne ogranicznenia już tylko o głupocie. Różne niestety są ideologie.

    5. Na stronie wspolnaziemia.org - dokładnie tutaj: http://www.wspolnaziemia.org/?a=1&id=214&lg=pl . Atakujesz ludzi, którzy pójdą w Marszu Niepodległości. Czy potrafisz odróżnić patriotyzm od nazizmu, ksenofobii, szowinizmu, i etnocentryzmu? Bo wydaje mi się po lekturze Twego wpisu na stronie "Wspólna Ziemia", że pomieszano terminy. Patriotów nazywasz nazistami i faszystami - wszystko w jeden wór. Sam mówisz o sobie anarchista i widzę, że to jest właściwe. Czekam teraz tylko na moment w którym i mnie za rozdawanie flag nazwiesz rasistą, faszystą i będziesz mi próbował zablokować dostęp do Starego Miasta.

    Myślałem, że jesteś ekologiem, a nie politykierem. W kontekście takich akcji, nazwa organizacji - "Wspólna Ziemia" jest nie uprawniona, bo Wy chcecie innej ziemi - takiej gdzie jest tylko Wasza ideologia.

    Zbierasz zapisy na BLOKOWANIE MARSZU!?! Na blokowanie Marszu Niepodległości? To jest wyraz pluralizmu? Zamiast blokować cokolwiek zróbcie sobie marsz anarchistyczny ja bym Was w niczym nie blokował.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie będę komentował wszystkich wątków (przynajmniej teraz) bo za dużo tego a właśnie (społecznie, za darmo) pracuję. Wyjaśnię tylko dwie kwestie - wynagrodzenie dostaję za koordynację jednego projektu w Fundacji Dzika Polska; wszystkie inne rzeczy w tejże Fundacji - a jest ich dużo - robię za darmo. Za darmo (społecznie) pracuję też we "Wspólnej Ziemi" prowadząc między innymi stronę. Co do różnicy między patriotyzmem a faszyzmem (to ta druga kwestia, którą skomentuję) to widzę ją doskonale; pierwszą postawę szanuję, drugą zwalczam; pierwszą w historii reprezentowali dla mnie AK-owcy czy też Gryfowcy Pomorscy, drugą - ONR, który właśnie w Warszawie urządza przemarsz pod płaszczykiem Święta Niepodległości. Gdybym chciał zwalczać patriotów to 11 listopada miałbym okazję robić to w Chojnicach, nie musiałbym fatygować się do Wawy. Właśnie czytam "Powstanie 44" N. Davies'a - ta i podobne lektury dotyczące historii nie pozostawiają wątpliwości gdzie dla Polaka powinna przebiegać różnica między faszyzmem a patriotyzmem... Najwyraźniej rzeczywiście jestem politykierem, nie ekologiem...

    OdpowiedzUsuń
  11. Powstanie 44' - wspaniała książka. Czytałem. Mam ją :-). Ja Ciebie też przepraszam. Mam zamiar występować przeciwko relatywizacji życia i nadużyciom władzy nic z tych kwestii nie dotyczy Twojej pracy, więc przyjmij przeprosiny. A co do Szlangi, to traktuj mój wpis z przymróżeniem oka. Moje spostrzeżenia nie zawsze muszą być celne i właściwie, może mylę się w całej rozciągłości. Czas pokaże. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Szanowny Panie,
    Dziwną drogą dochodzi do mnie Pana opinia o mojej osobie... można było bezpośrednio do mnie napisać na emaila, ale do rzeczy:
    zafałszowana rzeczywistość: moje "wtargnięcie" przed spektaklem dotyczyło innej sprawy - proszę zapytać się aktora grającego, bo jego i tylko jego ta sprawa dotyczyła - nie ideologii.
    Po drugie: jestem w Chojnickim domu Kultury zatrudniony od dwóch lat na 3/4 etatu - zarabiam niewiele; jestem aktorem Stajni Pegaza w Sopocie, stworzyłem Studio przy II Liceum z zachwytu teatrem. Pracowałem przez 5 lat całkowicie społecznie, a i teraz dokładam wyjeżdźając z teatrem; A jednak udało się. W pewnym momencie poziom wyszedł poza szkolny teatr.
    Nie deklarowałem NIGDZIE (proszę wskazać) własną niechęć do polityki - interesuję się nią trochę przez wspomnianego przez Pana mojego ojca, trochę z niemocy, trochę z przekonania, że może przy pewnej dozie rozsądku mógłbym pomóc w rozwoju mojego miasta i okolic. (już słyszę Pana komentarz - "jasne...") Dobrze jest założyć czasem "a co jeśli ten facet mówi prawdę". Nie wiem czy ma Pan taką umiejętność. Nikomu nie szkodzę - proponuję dodatkową jakość w Chojnicach, a jednak spotykam się z tego typu krytyką i to jeszcze bez możliwości obrony.
    I jeszcze jedno:
    prostych dychotomii "władza czy teatr" unikałbym. Władza nad kim, nad czym?
    więcej ryzykuję - biorąc pod uwagę brak doświadcznia politycznego, nieobeznanie w kompromisach politycznych, a jednak przyjąłem propozycję kandydowania z wiarą, że moje podejście może być użyteczne - łatwiej jest samemu tworzyć własną rzeczywistość (np. teatralną).
    ostatnia rzecz:
    Nie wykorzystuję widza do własnych potrzeb. Nikomu nie wspominam, że kandyduję podczas naszych spektakli - teatr jest oddzielną sprawą. Jeśli pojawi się w głowie widza "ten facet może zrobić coś dobrego" - to jest to autonomiczna wola.
    Zgodziłem się na kandydowanie, bo jestem w takim wieku, że mogę się opowiedzieć publicznie za pewnym sposobem myślenia o naszym regionie, który prezentuje Arseniusz Finster.
    Szkoda, że tak to jakoś zawsze jest, że ludzie idą własną myślą często krzywdzącą... ale cóż... może sobie na to zasłużyłem.
    Pozdrawiam.
    Grzegorz Szlanga

    OdpowiedzUsuń
  13. 1. Jest Pan osobą publiczną i o Pana publicznej postawie napisałem powyżej. Na nic byłby mi w tej sytuacji adres email do Pana. Z nikim nie uzgadniam treści moich wpisów. Pisząc opieram się na faktach i dokonanej na nich analizie.
    2. "Zafałszowana rzeczywistość" - o której Pan pisze w kontekście mojego posta jest rzeczywistością po prostu. Jeśli mówić o jej zafałszowanym obrazie, to proszę 14 lutego przejść się na cmentarz radziecki i spojrzeć komu pokłon oddaje Pan Finster i również Pana Ojciec - robią to wobec pomnika na którym widnieje Czerwona Gwiazda i napis "Bohaterom ZSRR". Wcześniej 31 stycznia uczestniczą w obchodach odzyskania niepodległości przez Polskę i Chojnice. Nie widzą w tym "fałszywej rzeczywistości". Z Pana postawy wnioskuję, że Pan też jej nie dostrzega.
    3. Pana wtargnięcie tuż przed naszym spektaklem dnia 14.02.2010. Jeśli miał Pan jakieś porachunki personalne, to kultura (którą Pan bądź co bądź krzewisz) nakazywała by Panu rozstrzygnąć je z Pana adwersarzem na osobności lub po prostu w innej mniej krzywdzącej dla innych sytuacji. Sposób w jaki Pan rozstrzygnął swoje kwestie przy naszej obecności uderzył w nas wszystkich i nasz wszystkich zaatakował. Poza tym, nie miał Pan w tym momencie prawa wstępu za kurtynę. Z tego tytułu nie potrafił Pan też nigdy nikogo przeprosić. Co najwyżej ma Pan jeszcze czelność obecnie zarzucać mi "fałszowanie rzeczywistości". Tak Pan lubi wszelkie metafory, metonimie i analogie (nie mówiąc o dyskursie) więc zrozumie Pan jeśli teraz zaproponuje Panu skorzystanie z analogii. Proszę sobie wyobrazić dzień premiery Pana spektaklu i wtargnięcie za scenę jakiegoś rozkrzyczanego i agresywanego osobnika, który biegem się zjawia i biegem znika. Jeśli założymy, że osoba ta nawet będzie kierowała swe słowa do innej konkretnej osoby, to pytam, czy nikogo innego jego zachowanie nie dotyka?Nie uderza?
    4. Fakt Pana pracy na 3/4 etatu w ChDK i jak Pan pisze "słaba płaca". Słabo do mnie dociera w tym kontekście, że nadal jest to praca na umowę o pracę. I za publiczne pieniądze. Jeśli pracował Pan 5 lat społecznie to mógł Pan przy tym pozostać. 3/4 etatu to wielka różnica od 0/4 etatu, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  14. 5. O tym, że miał Pan kandydować dowiedziałem się kilka miesięcy temu z portalu chojnice24.pl. Dzień czy dwa później informacja ta była zdementowana i wycofano informację o tym, że będzie Pan kandydował. Podano tę pierwszą informację jako "żart". Pozostawałem w nadzei, że jest Pan w tym co Pan robi apolityczny i nie będie Pan próbował angażować się w politykę. Choćby przez wzgląd na wrażliwość jaką przypisywałem artystom (choć ich historia wskazuje inaczej to taką nadzieję miałem).
    6. Nie wiem o jakim rozsądku w kontekscie Pana osoby i kandydowania Pan mówi. 14 lutego nie wykazał się Pan rozsądekiem i w moich oczach ośmieszył się Pan. Niczym rozwydrzony...człowiek.
    7. Proszę nie robić z siebie tak heroicznej postaci, że oto pomimo braku wiedzy, kompetencji i doświadczenia zdecydował sie Pan kandydować bo chce Pan zrobić coś dobrego. Szanowy Panie nie trzeba paktu z diabłem, że działać w imię dobra.
    8. W Pana przypadku nie zakładam niczego. Nie myślę stereotypem. Wręcz jak napisałem odbierałem Pana jako artystę (lub osobę, która do tego miana aspiruje). Nie mam pojęcia czy Pan mówi prawdę czy też kłamie i do póki jest Pan artystą mało mnie to obchodzi. Jeśli natomiast startuje Pan w wyborach sam się Pan wystawia na krytykę bo zmienia Pan przynależność w strukturze społecznej - staje się Pan politykiem. Mnie przeraża to, że Pan jako człowiek z pasją nie szuka niezależności tylko zależnośći właśnie. To, że nie potrafi Pan dostrzec permisywizmu, który nas otacza i w sumie już teraz sam się Pan włącza do jego propagowania. Obóz Pana Finstera z którym Pan zawarł umowę - na start w wyborach i być może współrządzenie od dawna już ma pełnię władzy. Czy nie chce Pan zmian? Pan jako młody człowiek mógłby wspierać lub wręcz sam budować w przyszłości INNĄ JAKOŚĆ. Niestety to co Pan o sobie mówi i pisze to nonsens wobec tego jak Pan obecnie postępuje. Szkoda po prostu, że nie stać Pana na dalszą pracę społeczną i jednocześnie nieangażowanie się w politykę. Bierze Pan niestety udział w reprodukcji kulturowego habitusu jaki przekazują Panu ludzie dziś będący przy władzy. Zapytam Pana tak, dlaczego nie kandydował Pan 4 lata temu? Dlaczego nie poczaka Pan kolejne 4 lata? Dla mnie jest Pan najmłodszym wychowankiem dość relatywistycznej ideologii właśnie. W tym co Pan robi nie ma już ideałów są tylko utylitarne wektory. Im bardziej samodzielnie podjął Pan decyzje o kandydowaniu tym mniej się mylę w mojej ocenie sytuacji. Sytem polityczny Chojnic reprodukuje się, a Pan jest pierwszym symptomem tej reprodukcji.
    9. Możliwość obrony ma każdy na tym blogu. Pan z tej możliwośći właśnie skorzystał. Proszę mnie nie oskarżać o ostracyzm, a raczej na podstawie logiki formalnej ocenić na ile dobrze przeprowadził Pan swoją obronę.
    10. Czy pytał Pan o zgodę na kandydowani osoby, które wraz z Panem współtworzą Studio? Chyba nie zaprzeczy mi Pan, że popularność zyskał Pan prowadząc Studio i korzystając z pracy i zaangażowania Pana kolegów i koleżanek. W tej sytuacji nie widzę możliwośći podejmowania autonomicznie decyzji o starcie w wyborach.

    Pana start jest dla mnie odcięciem kuponu od pracy całego Studio i od przejęcia sympatii zdobywanej na deskach na mandat radnego (byc może - czego Panu nie życzę jako artyście).

    Na koniec proszę przyjąć, że mam pełne prawo do krytyki wobec Pana kandydowania tym mocniej im bardziej się Pan utożsamiał z deskami teatru. Sam czuję się w pewnym zakresie oszukany i "upolityczniony" - bo sam myślałem o Panu "Artystka" nie "polityk".

    Mi co wyznam całkiem szczerze nie podoba się ten sposób myślenia o regionie i mieście jaki prezentuje Pan Finster. Bo jest to myślenie jednokierunkowe, krótkowzroczne i autorytarne. W dużej mierze po prostu wykluczające. No ale dla innych inkluzywne.

    Moje zdanie będzie dla Pana krzywdzące tylko do czasu do kiedy pozostanie dla Pana niezrozumiałe. Proszę więc głęboko przemyśleć to co napisałem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wisława Szymborska powiedziała kiedyś, ze człowiek rzadko ma coś do powiedzenie (mówię o sobie).
    Pozostaje mi tylko miec nadzieję, że będzie nie wielu takich ludzi analizujących jak Pan, a więcej takich jak ja (dla mojego dobra). Życzę Panu wytrwałości w pracy, aby spełniło się cokolwiek Panu przyświeca. Jeśli tak będzie, dla mnie juz nie będzie miejsca, a świat i tak się będzie dalej krecił.
    Grzegorz Szlanga
    PS. Przepraszam; i tak domyslam się, że nie będę miał ostatniego słowa, ale jest jeden konkret , który Pan porusza - moje wtargnięcie - ja pomagałem w przygotowaniu spektaklu, więc miałem wstęp za kulisy. Aktor natomiast okazał sie nieuczciwy w stosunku do mnie. Jeśli uderzyło to w Pana, to szczerze przepraszam.
    PS2. Ja odebrałem Pana słowa jako mocno atakujące (ostatni post); ciekawe czy takie miały byc. Mój post natomiast nie miał byc atakujący (ale róznie jest z ludźmi i ich analiza).
    PS3. Motyw czerwonej gwiazdy został szeroko opisany przez prasę. chodziło chyba o co innego niz Pan zarzuca. Ale co ja tam wiem... Prosze zapytac ojca (mojego), chyba że już Pan o nic nie musi pytac tylko Pan po prostu wie?

    OdpowiedzUsuń
  16. ostatnia juz wzmianka: ciężko pracowałem na renomę Studia w Polsce; moi aktorzy są moimi przyjaciółmi; jest to wspólna ciężka praca, bo musimy by zawsze lepsi od innych teatrów z większych miast; muszę trwac przy swoim, żeby to dalej sie rozwijało i nie zniechęcac się tego typu komentarzami. Smieje się Pan z tego, że jestem na 3/4 etatu? wykonuje dobra prace, są tego efekty, więc na te pieniadze zapracowuje.

    OdpowiedzUsuń
  17. 1. Cieszę się, że wykazuje się Pan taką skromnością podpartą Szymborską i chce Pan aby było więcej ludzi takich jak Pan...niewiele mających do powiedzenia. Zacnie. Matafizycznie wręcz tylko nie wiem czy ktoś Pana w radzie zrozumiem. Nie wiem też co chce Pan tam robić skoro tam praca polega głównie na gadaniu (gęganiu rzekłbym).

    2. Skoro nie wiem Pan co mi przyświeca, ale życzy mi Pan w tym dążeniu szczęścia, a jednocześnie Pana ma nie być po tym kiedy moje dążenia się spełnią - to odpowiadam rzeczywiście Pan jesteś jak delfijska wyrocznia. Z mojej strony nigdy nic Panu nie grozi, a gdyby Pan się i potknął to podam rękę. Świat będzie się zawsze kręcił - słuszna uwaga.

    3. W tym momencie i z tymi intencjami nie miał Pan żadnego prawa wstępu za kulisy. Nie wszyscy muszą interesować się Pana osobistymi porachunkami. We mnie uderzyły Pana krzyki i zachowanie nic innego. Po prostu nie spodziewałem się takiego zachowania właściwie po kimkolwiek.

    4. Dobrze Pan odebrał mój post. Tak był on atakujący (gratuluję jakości Pana analizy) - ale nie Pana jako człowieka. Ale Pana działanie. Celem mojego ataku było (co wydaje mi się dość zrozumiale napisałem już wcześniej) Pana kandydowanie do rady powiatu.

    5. Nie mówię o motywie Czerwonej Gwiazdy. Ale o Czerwonej Gwieździe. To co pisze prasa mało mnie interesuje. To jakie były intencje ludzi pod obeliskiem z Czerwoną Gwiazdą i napisem "Bohaterom ZSRR" też mało mnie interesuje. Fakt jest taki - fizycznie oddano cześć i pokłon przed symbolem totalitaryzmu i zniewolenia Polski. Reszta rozwazań mnie nie interesuje. Zrobiono to oficjalnie w asyście Straży Miejskiej, przy pochylonych flagach RP i składając wieniec - przypuszczam , że zakupiony za miejskie fundusze. Rzeczywiście o nic nie muszę pytać- szczególnie Pana Ojca, wiem aż nadto.

    6. Skoro Pana aktorzy są Pana przyjaciółmi - to zapytałem już Pana, czy Pan konsultował swój start w wyborach z tymi, którzy z Panem ten teatr tworzą? Nie odpowiedział Pan.

    7. Proszę nie być infantylnym z niczego się nie śmieje. Pan wydaje się niestety nie rozumieć o czym mowa.

    Moja krytyka nie ma nic wspólnego z Pana czy Państwa Studio. I proszę chociaż tyle przyjąć do wiadmości, że ja nie krytykuję czegoś na czym się nie znam.

    Słusznie Pan zauważył, że nie będzie Pan miał ostatniego słowa. Zbyt wiele postawił Pan otwartych pytań, abym miał po Pana wpisie zamilknąć.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie sposób się nie wtrącić. Moim skromnym zdaniem rozmowa toczy się na płaszczyźnie pojedynczych wydarzeń, z konieczności więc rozmawiacie szukając odniesień osobistych.

    Dla mnie, co prawda to istotna informacja, ponieważ w zdarzeniu uczestniczyłem, ale powiedzcie drodzy Panowie, co kogo obchodzi kto na kogo krzyczał za kulisami? Litości, to jest blog polityczny, z taki sprawami idźcie do Drzyzgi.

    Irytuje mnie to, że Szanowny Autor tego bloga, osoba intelektualnie dostojna i zdolna do ocen, opinii i sądów wysokiej próby koncentruje się na pierdołach, tak samo Pan Grzegorz. No jak na bazarze.

    Temat, który jest niezwykle interesujący brzmi: Możliwości przekształcenia relacji artysta - widz, w relację polityk - obywatel. Płaszczyzna etyczna tego przesunięcia jest szalenie interesująca. Drugi temat jaki mi się jawi to obecność w świecie polityki ludzi odpowiedzialnych za umacnianie komunizmu. Należy tu odpowiedzieć na pytanie, czy syn, w tym wypadku Pan Grzegorz ma całkowitą czy ograniczoną wolność moralną, w swoich wyborach. Można przyjąć proste założenie, że syn będzie w jakiś sposób replikował ojca. Jeżeli zaś nie ma takiego zamiaru czy powinien jasno i wyraźnie się odciąć, aby sytuacja i intencje były jasne. Znowu jednak nie zostawajmy na pojedynczym wypadku, nie ma sensu wieść sporu o incydentalne zdarzenie, zadajmy sobie pytanie, które pomoże stworzyć ZASADY, albo wieść spór na poziomie ZASAD i REGUŁ uniwersalnych.

    W przeciwnym wypadku cała dyskusja jest mało interesująca.

    Śledząc od początku wypowiedź Marcina, miałem wrażenie, że jest za bardzo ad personam. Liczyłem na to, że dyskusja zejdzie z tego skrzywienia, niestety umocniła się w tym horyzoncie. Panowie, bądźcie poważni, rozmawiajcie o czymś pożytecznym, ustalcie w czym na prawdę się nie zgadzacie, tak aby rozmowa miała wartość a jej lektura nie była czasem straconym.

    OdpowiedzUsuń
  19. W moim poście niewiele było odniesień osobistych, a fakt, który miał miejsce za kulisami to jakby temat poboczny dla mnie jednak niezwykle interesujący. Przyznam,że przeprosiny w tym względzie przyjął i sprawę z mojej strony uważam za zamkniętą. Niestety wydaje mi się, że żadnego z wpisów Pan Szlanga nie zrozumiał, a przeszkodę stanowi właśnie światopogląd.

    Próba uporządkowania naszego dialogu (Pana Szlangi i mojego) jest szczytna. Jednak zasadza się po prostu na powtórzeniu tego co przedstawiałem w swych postach - sprawa Czerwonych Gwiazd i komunistów oraz kwestii "przekucia" kapitału sympatii widzów do reżysera -aktora w kapitał polityczny. Jest też trzecie zagadnienie, którego Ty Michale nie podjąłeś po lekturze naszej rozmowy - jest to pytanie o stopień niezależności Pana Szlangi w układzie politycznym jaki mamy. W mojej ocenie nie ma szans na jakąkolwiek niezależność i został w dużej mierze bardziej lub mniej świadomie wykorzystany. Komunikowałem też o innej kardynalnie ważnej sprawie - komunikat byl w postaci pytania. W jaki sposób Pan Szlanga czuję się uprawniony do startu, jeśli wiadomo, że popularność zyskał dzięki Studio i pracy swoich przyjaciół jak i swojej. Czy zapytał ich o zdanie co do swojego startu w tych wyborach?

    OdpowiedzUsuń
  20. Marcinie, pytanie o stopień niezależności postawiłem, ale nieco innym językiem. Mówiłem o replikacji w kontekście ojca Pana Szlangi. To w efekcie jest Twoim pytaniem o niezależność. Jest to rzeczywiście lepiej postawione pytanie. Niemniej jednak bardzo chciałbym widzieć tę dyskusje jako rozmowę o principiach. Tego właśnie życzę dalszemu ciągowi tej wymiany zdań.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mnie Michał zdziwiło Twoje pytanie dotyczące niezależnośći wobec Ojca. Takiego pytania nie stwiałem i nie to miałem na myśli. Napisałem wyraźnie - jak ma się niezależność w obecnym układzie politycznym i to mnie interesuje. Wobec Ojca można być niezależnym sam wiesz to najlepiej ja również. Jednak procesu wychowania etc. sami nie zawrócimy. Jeśli mówisz o takich relacjach to ja raczej zapytałbym o możliwośći przełamania habitusu przez Pana Szlangę. A niezależność interesuje mnie tylko w kontekście układów na scenie politycznej i o takiej niezależności mówiłem. Sprawa środków publicznych w finansowaniu młodych też nie zostałą dostatecznie omówiona. Wiadomo, że ciężko jest robic coś wbrew tym którzy nas zatrudniają. To jest jeden z wielu przykładów tego jak byłoby i nam trudno w takiej sytuacji. Teraz pojawił się temat Centrum Młodzieży w Chojnicach. I Ciebie jako pedagoga pytam - na ile będzie to instrument socjalizacji młodzieży do polityki i życia konkretną ideologią, a na ile miejsce spotkań i swobodnego rozwoju intelektualnego? Poza tym czy to ktoś kto byłby szefem takiego ośrodka nie stanie się jednocześnie kolejnym nazwiskiem na liście Program 2018? Rozumiesz proces i mechanizm o któym piszę?

    OdpowiedzUsuń
  22. Panie Marcinie,
    Pozwoliłem sobie na oddech kilkudniowy i przeczytałem jeszcze raz to, co Pan napisał. Chyba lepiej rozumiem sposób Pana myślenia i w gruncie rzeczy zaczynam go przyjmowac jako spojny.
    Tak jak Pan radził zapytałem moich aktorów czy oni wyrażają zgodę na moje kandydowanie - i niech mi Pan wierzy, że większośc zdziwiona była, że pytam. Trochę to wynika z tego, że oni nie widzą tej analogii, którą Pan przedstawił. Ja ją natomiast dostrzegam - postrzega Pan ten obraz holistycznie - syn byłego komunisty, który w w relatywnie młodym wieku wpada w zależnośc od władzy mieszajac sie w polityke. I tu byc moze roznimy sie w postrzeganiu. 1. Dla mnie A.Finster (rozumiem Pana zdegustowanie, ale prosze pozwolic mi na szczerosc) jest sprawnym wlodarzem - w moich oczach efektywnym, a przede wszystkim imponuje mi jego autentyczna "chęc" rozwoju, ktora przeklada sie na działanie. Jak i logika w rozwiazywaniu problemow.
    2. postrzegam "samorzadnosc" jako dzialanie lokalnie - ergo potencjalnie poszerzenie tego, co robie teraz. Jesli dobrze zakladam, to swoimi pomyslami i ich realizacja zasluzylem sobie na pewnego rodzaju uznanie. Owa działalnosc - innowacyjna, umiejetnosc podjecia kalkulowanego ryzyka, dbalosc o detal, dbalosc o finanse to cechy, ktore w przypadku dzialania na niwie miasta czy powiatu moga byc przydatne. O sobie Pan pisze, że jest Pan patriota, osoba wykształcona, z ideami, uczciwa i pracowita - jesli analogia jest sluszna to te cechy predestynuja Pana do działalnosci na rzecz.. - no własnie Działalnosci - tu nie chodzi o polityke - czy o "wladze" - tylko w moim odczuciu o mozliwosci. Chce zmian, dlatego wierzac (ostroznie) we wlasna kompetencje startuje.

    OdpowiedzUsuń
  23. 3. Czy teatr dał mi "sławę"? Działanie dało mi "sławę" i myslę, że wielu ludzi w ten sposób do sprawy podchodzi. Pewne sprawy o ktorych pisałem Pan podejmuje, inne nie - więc usprawieliwia Pan p.Pawlickiego, na zasadzie argumentu, że robił po lekcjach. Zapraszam na moją stronę - w aktualnosciach na poczatku kiedy przez 4 lata Studio było teatrem przyszkolnym mysli Pan, ze ktos mi placil za dzialanie? Oczywiscie nie. (teraz tez trudno powiedziec, ze przy takim rozmachu zarabiam na tym) Tez robilem "po lekcjach" - i przy umiejetnym postawieniu sobie celu doszedlem do tego na czym teraz stoje, a to jest dopiero 1/ktoras tam moich mozliwosci - i wcale nie teatralnych tylko "organizatorskich" (żeby nie powiedziec szumnie "menedżerskich"). Wymieniam te same przypadki: p.Gawrońska, p.Kuffel, p.Jaruszewski, p.Pawlicki, p.Peplinski (żeby wymienic kilku) - baza decydujaca o ich starcie i potencjalna popularnosc to Skuteczne Działanie.
    4. Używa Pan takiego argumentu, że powienienem pozostac przy pracy za darmo. Dlaczego? Na tym poziomie muszę miec baze - łącznie ze świadomoscia, ze chociaz jakies pieniadze przekaze rodzinie. Tego absolutnie nie rozumiem.
    5. A propos argumentów homo homini - proszę sie nie obrażac, ale czy przypadkiem nie jestem ofiara, bo Pan inherentnie nienawidzi "komuchow"?
    Byłem na tej debacie, na ktorej Pan rowniez byl - i cieszylem sie, ze ojciec jest specjalista w swojej dziedzinie - zna doskonale obszar, prawo, specyfike i nie jest ponad ludzmi. czytajac niektore wpisy na chojnice24 domyslam sie ktore sa od Pana (to oczywiscie tylko domysly) i powiem Panu jedna rzecz - kiedys jak ojciec zapisywal sie do partii, a pochodzi z bardzo religijnej rodziny, moja już niezyjąca babcia powiedziala mu "primum non nocere" i myślę, że ojciec do dziś trzyma sie tej zasady. Pan sugeruje, że on nie pamięta, ze był komunistą, ależ pamieta doskonale, ale to go nie dyskwalifikuje - jest sprawnym samorządowcem i tyle. Pamiętajmy o przeszlosci, ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, bo taka generalizacja nikomu nie sluzy.
    6. Na poczatku obrazilem sie na to, co Pan tu nawypisywal, ale reflektuje się. Bede wchodzil na tego bloga, żeby poczytac o Pana sposobie myślenia i widzenia naszej rzeczywistosci.
    Pozdrawiam -
    Gszlanga

    OdpowiedzUsuń
  24. Panie Grzegorzu dziękuję za podjęcie tematu. Przyznam, że wielce się ucieszyłem, iż jednak Pan pytał swoich przyjaciół o zdanie. Sam Pan wspomniał o ich zdziwieniu. W Chojnicach nikt nie przywykł do takich pytań, ani do ich zadawania, ani do odpowiadania na nie. To jest, według mnie, właśnie kierunek na nową jakość. Przecież nie jesteśmy sami w stanie nic osiągnąć, szczególnie na płaszczyźnie życia społecznego wymagającej często dobrej woli i pracy więcej aniżeli jednego człowieka.

    Ad. 1. Działanie Pana Finstera jest oczywiście widoczne. Nikt jednak mi nie zaprzeczy,że poza tym co widać jest też coś nieuchwytnego w jego sposobie sprawowania władzy co nie tyle degustuje co po prostu odtrąca. Uważam, że każdy mógłby działać może i sprawniej aniżeli On. Poza tym w Polsce ogólnie, a w Chojnicach też łamane jest podstawowe prawo demokracji - cyrkulacja elit. Dzieje się tak na podstawie złej i szkodliwej ustawy o bezpośrednim wyborze wójtów, burmistrzów, prezydentów. Można to zmienić potrzebny jest tylko projekt ustawy i 100.000 podpisów, a dalej przegłosowanie projektu w Sejmie...
    Wracając do Pana Finstera jest niereformowalny w wielu względach co nie pokrywa się z hasłem postępowości. Nie jest to sposób sprawowania władzy na styl konsyliacyjny. Przykładem są Czerwone Gwiazdy i twierdzenia Finstera, że składa pod nimi kwiaty bo ma uprawnienie mieszkańców. Według mnie nikt w Polsce nie ma uprawnienia do oddawania hołdu "Bohaterom ZSRR". Przypomnę, że bohaterami ZSRR są po prostu ludobójcy. Nie walczę ze zmarłymi jak przywykło się sądzić, ale z totalitaryzmem i jego symbolami. Nie godzę się po prostu na to, aby burmistrz i radni wybrani w drodze demokratycznych wyborów oddawali hołd pod symbolem zbrodni, mordów i generalnie ludobójstwa. To jest właśnie chichot historii i wielki paradoks - mówienie o niewinnych żołnierz radzieckich i składanie kwiatów pod symbolem, który pchnął ich do śmierci. Według mnie ludzie Ci zasługują na to, aby chociaż po śmierci nie być naznaczonym przez ludzkie, ziemskie symbole ideologiczne. Poza tym jest tak piękna część nauki jak semiotyka kulturowa.

    OdpowiedzUsuń
  25. W jej ramach Rosjanie w latach 70 głównie w tzw. szkole tartuskiej zaczęli prace nad wykreowaniem takiego układu urbanistycznego i prezentacji symbolii, kreowaniu architektury, który miał wpływać na wynarodowienie i kształtowanie postaw pro sowieckich. Z Czerwoną Gwiazdą w Chojnicach będę tak długo walczył, aż Pan Finster zrozumie, że pośrednio swą postawą propaguje komunizm (w niczym nie lepszy od nazizmu).

    Ad. 4. Nie mam rodziny nie będę się wypowiadał. Mam inną sytuację i dlatego z pewnością na razie sam mogę być o tyle szczęśliwy o ile wpisuję się w ideały działalności społecznej, które sobie wyznaczyłem. Ten ideał zakłada samoorganizację i absolutne odrzucenie dofinansowań publicznych łącznie z odrzuceniem korzystania z funduszy wszelakich. Niektórzy nazywają to idiotyzmem - pieniądze są , a my ich nie podejmujemy. Uważamy po prostu, że nie każdy kto płaci podatki musi się zgadzać z naszą działalnośćią i nie chcemy korzystać z tej redystrybuowanej złotówki jaka została wczesniej pobrana w podatkach. Nie każdy chciałby świadomie dać pieniądze na "Słowo Młodych", "Środowe spotkania z nauką", wydawanie książek, czy pracę nad historią miasta Chojnice, "Dzień Flagi RP", opłaty za dzierżawę gruntu pod parowozem Ty2. Środki zbieramy sami w postaci składek kwartalnych.

    Nie pamiętam, żebym pisał o sobie, że jestem uczciwy, a już na pewno wstydziłbym się teraz gdybym wspomniał o pracowitości. Jeśli idzie o wykształcenie to jakoś tak się złożyło, że do dziś uważam, iż perfidnie wykorzystałem słabość polskiego systemu edukacji przechodząc przez wszystkie jej etapy. Mam jedną maksymę z której korzystam za Giedroyciem, moim mistrzem.

    Do Pana mam pytanie. Jak Pan zapatruje się na możliwość przeniesienia na scenę ChDK któregoś z opowiadań Milana Kundery (szczególnie z "Śmiesznych Miłości")? Ten autor powala i odciska piętno na czytającym. Choć był donosicielem w komunistycznym systemie cenię jego bystrość w postrzeganiu świata i ukazywaniu w jasny sposób jego zawiłości (może dlatego właśnie donosił - jako jeden z niewielu mógł dostarczać informacje najbliższe prawdy).

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak czytam od początku Waszą dyskusję i dochodzę do wniosku, że dopiero ostatnie wpisy są pozbawione szkodliwych emocji, zawierają konstruktywne wnioski i przemyślenia. Pozdrawiam wszystkich przedmówców. Jerzy Erdman

    OdpowiedzUsuń
  27. Za chwilę wyjeżdźam, ale przed wyjazdem chciałbym Pana jednak zachęcic do przyjscia do teatru - tak sie jakos złozylo, że spektakle zaproszone skłaniają do refleksji własnie z powodów czesto politycznych (a najczesciej społecznych). jak Pan sam mówił - nie zna się Pan na teatrze - więc według mojej definicji, parafrazując słowa Helmuta Kajzara - chodzi o to, żeby mie cos do powiedzenia.
    Ostatnio Czarna Skrzynka była bardzo prowokacyjnym spektaklem, gdzie jedna ze scen "emeryci, rencisci wedrujcie dziarskim krokiem do trumien" (bo kto bedzie wam wypłacał) to szydera na rzad i podejscie do spraw spolecznych.
    I moze swiadomosc spoleczna sie budzi, bo ludzie nie przyjmuja tego jako "aktorzy cos tam robia na scenie", ale szeroko komentuja, jakoby wierza w te niby abstrakcyjna rzeczywistosc. Teatr jest forum. Może warto.

    OdpowiedzUsuń
  28. Moja ulubiona ksiazka Kundery to "nieśmiertelnośc". Tego nie znam, ale się zapoznam.

    OdpowiedzUsuń
  29. co do burmistrza - ja nie wiem czy jest ktos kto móglby rzadzic lepiej - ale podoba mi sie kierunek działania i myslę, że wiele osób mysli podobnie. Co do konsyliacji - Pan też nie wydaje się (chyba że się mylę) osobą skorą do kompromisu (cecha wspólna z burmistrzem? - osiągnięcie celów przez własną siłę?). Podzielam opinię Radka Sawickiego - trudno jest rzadzic samemu, bez chęci dialogu. nie chcę wprowadzac bezsensownych krzywdzacych analogii, ale jedno mi się nasuwa samo - J.Kaczynski tez chcialby rzadzic sam, a to jak sie okazuje niemozliwe. Więc... dylemat: "byc" z innymi (słuchac, analizowac, przedstawiac wartosc, ale nie miec pewnosci, że 100% sie uda; budowac swoja jakosc wsrod innych; czy by samotna wyspą (John Donne) i liczyc na poparcie; brnac "po grudzie". Byc moze upraszczam, ale taki wydaje mi sie swiat - jeszcze nie jednokrotnie bedzie Pan musial liczyc sie z "głupszymi" od siebie. Ja to odczuwam na niwie kultury, co dopiero (wyobrazam sobie) polityki.

    Nie bardzo rozumiem o co chodzi z nie korzystaniem z funduszy.. czy myśli Pan też o unijnych. Nie ukrywam, ze tez mi sie to wydaje dziwne. Znam wiele stowarzyszen, ktore bez otwartego konkursu o dotacje nie maja szansy dzialania. Smutne, ale prawdziwe. Ta złotówka o ktorej Pan mówi jest dostepna dla każdego - więc wiedług mnie trudno narzeka, że "ktoś" robi "coś", skoro samemu sie nie miało lepszego pomysłu. Społeczeństwo jest też złożone z malkontentów, którym po prostu się nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  30. Wydaje mi się, że jestem skłonny do kompromisu. Oczywiście nigdy nie zgadzam się na rzeczy głupie po prostu lub szkodliwe. Czy dlatego można by było o mnie mówić, że nie potrafię osiągać kompromisów?

    Przyjąłem postawę czysto społeczną. Wiem, że nie wszystkim musi się podobać moje działanie i mój punkt widzenia, dlatego w pewnych sytuacjach w których wynikiem kompromisu miałaby być zwyczajnie zgoda na głupotę to schodzę ze sceny.

    Tak myślę też o funduszach unijnych (w sensie ich nie podejmowania na działalność stowarzyszeń). Realizuję taką utopię wraz z innymi członkami Stowarzyszenia Arcana Historii i całkiem nieźle nam to wychodzi :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. wyczuwam jakies zmeczenie tą wymianą ze mną (?) Nie podejrzewam Pana o głupotę, choc jako człowiek dążacy do zmian będzie Pan musiał stawic jej czoło - i najgorsze jest to, że głupota może miec głosów więcej - dyskurs - vox populi, vox dei. Walczę z tym w teatrze, ale czy w polityce to możliwe?
    Co do funduszy - wam to niezle wychodzi, bo jestescie zdeterminowani (składki), ale wracam do argumentu - są pieniądze dostępne dla kazdego z pomysłem, dlaczego z nich nie korzystac?
    pozdrawiam.
    PS. Włąśnie zabieram się za robienie nowego spektaklu "Władca much" - o tym, ze od narodzenia jesteśmy ukształtowani na to czym będziemy. Walczę z własnymi wadami, ale często tę walkę przegrywam. A Pan?

    OdpowiedzUsuń
  32. Witam! Nie jestem zmęczony wymianą myśli z Panem. Dobrze Pan wyczuwa brak mego zaangażowania w rozmowę za co przepraszam, ale to wynik natłoku obowiązków i wytężonej pracy intelektualnej. Świetny wykład o głupocie będzie miał Michał Januszewski. Wykład pt: "Głupiego robota". Okazuję się chyba, że czasami tylko głupota moża być postępowa.

    Właśnie tutaj istnieje fundamentalna różnica między postrzeganiem przez nas procesu pozyskiwania funduszy. Pan mówi - "dla każdego z pomysłem". Mnie się natomiast wydaje (a raczej to wiem po prostu), że nie chodzi o pomysł, ale raczej właśnie o podporządkowanie się pomysłowi tych którzy projektują dane programy "wsparcia społeczeństwa obywatelskiego". Dla mnie fundusze unijne i programy unijne skierowane do NGO to właśnie pas transmisyjny konkretnych idei, ideologii, postaw. To program wychowaczy i socjalizujący jednostki, grupy, masy. Nie godzę się na to. Dla mnie ideą z któej na razie mogę korzystać jest samoorganizacja. Nie podejdę do żadnego projektu unijnego - jakiegoś działania 4.4. czy 5.6 czy co tam wymyślą. Tworząc stowarzyszenie mieliśmy konkretne cele - tworzyć pełną niezależność i budować postawę obywatelskości, krzewić (dość pejoratywne słowo, ale cóż) postawy patriotyczne (jako umiłowanie do tej ziemi, tego środowiska, tej kultury, naszej historii), równocześnie szerząc wiedzę historyczną. Nie chce pieniędzy z zewnątrz, nauczyłem się, że jeśli chcę działalności na szerszą skalę, to będę musiał się nauczyć albo więcej zarabiać albo my wszyscy jako członkowie SAH będziemy musieli więcej wkładać.

    OdpowiedzUsuń
  33. W starożytnych Atenach ceniono tylko i wyłącznie życie w sferze publicznej, a nawet dalej politycznej. Strefę życia prywatnego - dokąd dziś ludzie się wycofali uważano za oddanie się czemuś niskiemu i samolubnemu - miłości, rodzinie, etc. Ja od członków SAH wymagam wiele, ale i daję nie mało. Po trzech latach wiem, że ta droga działalności jest dobra. Może mało widowiskowa, ale na pewno daje mi satysfakcję i razem budujemy idee. Nie chcemy być beneficjentem cudzych podatków redystrybuowanych za pomocą siły - prawa. Jeśli ktoś chce nas wesprzeć staje się naszym członkiem, działa i płaci składki - wszystko to robi z własnej woli. Mi nawet wydaje się, że wiele programów funduszowych to po prostu marnotrastwo czasu i życia społeczników. Robienie z nich beneficjentów Brukseli, ludzi naśladowczych i po jakimś czasie po prostu nie sprawnych do samoorganizacji i działań lokalnych. A może właśnie o takie społeczeństwo chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  34. Słabości można kategoryzować, tak sobie pomyślałem kiedyś. Tym samym odpowiem Panu tak są kategorie słabości z którymi zdecydowanie wygrałem, są takie z którymi walczę,ale nie ma takich które rozpoznałem i nad nimi nie pracuję. Dla mnie po prostu od pewno momentu tzw. chwila słabości to po prostu strata cennego czasu. Czas determinuje wszystko i zrozumienie tego wystarczyło mi do podjęcia walki z tym co miało negatywny wpływ na moje życie. Wiadomo natomiast, że nie jestem Robocopem i jak każdy, chyba, czasami sobie popuszczam w pewnych sprawach. Co do Pan spektaklu - nie wierzę w determinizm, ale sam wiem jak trudno jest wyrwać się z tego czym powinniśmy (według jakiejś siły)być. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Dopowiem jeszcze. Po prostu akceptuję normalność, która wiążę się z przyjęciem za normalne tego,iż jesteśmy jako ludzie rozpięci pomiędzy tym co "pod - ludzkie" (popędy, agresja, instynkty), a tym co "nad - ludzkie" (idee, utopie, transgresje). Jak mawiał Nitzsche - "Człowiek jest liną rozpiętą między zwierzęciem i nadczłowiekim". I wszystko jest OK, do czasu kiedy nie postanawiamy zaprzestać wysiłku bycia liną. Tak mi się wydaje.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń