Czasami myślę, że przesadzam ze słowem projekt. Co by to nie było, to dla mnie jeśli jest cel do osiągniecia, to uważam, to za projekt, a nie program. Dlaczego? Bo projekt jest dla mnie, tak literalnie przyjmując, z jednej strony wstępną wersją jakiegoś planu, a z drugiej stanowi w dalszej perspektywie zamierzony plan działania. Natomiast program rozumiem zaledwie jako jakieś założenia i postulaty. Stąd projekt bardziej przypadł mi do gustu, szczególnie jeśli myślę o przyszłości Chojnic.
Wielokrotnie podkreślałem, że Chojnice nie mają dalekosiężnego planu rozwoju. Jesteśmy niczym Europa Zachodnia - która nie wie tak naprawdę, ani dokąd zdąża, ani po co. Pozbawiona wartości i aksjologicznych założeń, sama pozbawia się możliwości projektowania swojej przyszłości. Podobny proces ma miejsce w Chojnicach. Myślenie w krótkiej perspektywnie, opartej jedynie o politykę korzystania z pieniędzy unijnych w nowym rozdaniu budżetowym Unii.
Szukając rozwiązań, dla tego, jak nazywam to zjawisko - uwiądu teraźniejszości (rozumianej jako innercji politycznej preferującej zamknięte struktury władzy), natknąłem się na bardzo ciekawą koncepcję, pewnie wielu już znaną, dotyczącą wdrażania działań demokracji uczestniczącej w wydaniu z brazyliskiego Porto Alegre.
Liczne spory na linii obywatel(e) władza w Chojnicach, odrzucanie lub zbywanie inicjatyw obywatelskich wychodzących spoza kręgów objętych środowiskiem ludzi władzy, wskazuje jak bardzo przeciętny chojniczanin jest pozbawiony prawa głosu co do miasta - środowiska - w którym żyje. Tak też rodzi się postulat upodmiotowienia jednostki i poszerzenia strefy demokracji. Mający zawsze na względzie dane ilościowe burmistrz Arseniusz Finster i jego "dwór" powinni być z takich propozycji, jakie przedstawię, niezwykle zadowoleni. W końcu zawsze zapytywali - jakim prawem Ten czy Tamten wypowiada się w imieniu innych. Niech więc każdy zacznie mówić, niech zacznie mieć prawo, mówić w swoim imieniu.
Ideał demokracji uczestniczącej zasadza się na koncepcji bezpośredniości udziału obywateli w rządach i nie potrzeba tutaj zmian w prawie, którego przecież w Chojnicach nie zdołalibyśmy zmienić w sensie ustawowym. Raczej chodzi o zmianę kultury politycznej i praktyk rządzenia. Oto, tak jak i we wspomnianym Porto Alegre, to mieszkańcy mogliby współdecydować z władzami miasta o przeznaczeniu środków w ramach wydzielonego budżetu partycypacyjnego (powiedzmy, że na ten cel w budżecie na 2014 rok zarezerowanoby 10%, czyli ca. 10 milionów złotych o których przeznaczeniu decydowaliby mieszkańcy miasta). Potem oczywiście ten pułap powinno się powiększać.
Jak to by wygladało w praktyce?
Przede wszystkim należałoby powołać dwa ciała - Radę do spraw Budżetu Partycypacyjneg (władze miasta+organizacje społeczne+plus chętni uczestniczyć obywatele+plus siła fachowa - urzędnicy+przedstawiciele Organizacji Forum Mieszkańców). Drugim ciałem winna być Rada do spraw Organizacji Forum Mieszkańców - która rokrocznie, powiedzmy w maju organizaowałaby na świeżym powietrzu spotkanie tysięcy mieszkańców miasta, którzy rozstrzygaliby o priorytetach nakładu środków w ramach budżetu partycypacyjnego. W mniejszej skali pracę nad kwestiami wyłonienia kategorii nazwanych później priorytetami powinno się podjąć przy pomocy pracy urzędników, którzy odwiedziliby każdego domostwo w Chojnicach, aby uzyskać punktowaną listę takich kategorii wskazanych przez mieszkańców.
Osobnym ciałem w ramach Organizacji Forum Mieszkańców (do którego wstęp powinni mieć mieszkańcy od 16 roku życia, z prawem głosu) powinna być Komórka do spraw Futurologii, która powinna tworzyć, na podstawie postulatów mieszkańców i wiedzy fachowej, dalekosiężny plan rozwoju miasta.
Wszystkie siły i środki miasta powinny być zaangażowane we wdrożenie takiego projektu, nazwanego przeze mnie Projekt Porto Alegre. Postaram się w tym zakresie zachęcić Projekt Chojnicką Samorządność, aby oficjalnie wystapił z taką inicjatywą do burmistrza Chojnic i Rady Miejskiej w Chojnicach.
Przypadek Porto Alegre, miasta, które dzięki demokracji uczestniczącej w ciągu kilkunastu lat zdołało wciągnąć w procesy decyzyjne dziesiątki tysięcy mieszkańców, a przy tym usprawnić infrastrukturę miasta w skali nieporównywalnej w danym czasie do żadnych innych ośródków miejskich w Brazylii, wydaje się być wystarczającym dowodem, abyśmy poważanie zastanowili się czy najlepszym remedium dla naszej wspólnej w tym momencie nieporadności nie jest czasami demokracja uczestnicząca, czyli de facto "mądrość zbiorowa".
Jeśli kogoś interesuje więcej faktów na temat demokracji uczestniczącej, to polecam książkę Rafała Górskiego, Bez państwa. Demokracja uczestnicząca w działaniu, która żywo mnie zainspirowała na rzecz działań w kierunku wdrożenia demokracji uczestniczącej w Chojnicach.
To może być rzeczywista ewolucja w stylu rządzenia miastem, w wdrażaniu postulatów mieszkańców, w autentycznym kontakcie władz z mieszkańcami oraz w wykreowaniu wizji miasta, które oprze się kryzysowi i stanie się przykładem rozwoju dzięki, autentycznej i otwartej współpracy wszystkich jego mieszkańców na rzecz zarządzania naszym wspólnym dobrem jakim jest budżet miejski i zasoby miejskie.
Wielkie zadanie w celu zainicjowania tego projektu, z rokowaniem na sukces leżeć będzie po stronie pracowników Urzędu Miejskiego i władz miasta Chojnice. Tylko Oni posiadają odpowiednie zasoby aby nadać impet temu zadaniu, co mogą wykonać z korzyścią dla nas wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz