sobota, 22 lutego 2014

Dzieje Powiatu na celowniku

Wyszedł I tom Dziejów Ziemi i Powiatu Chojnickiego. Jakże się ucieszyłem, że autorzy powołali się na moje artykuły. 

Jest niestety jeden szkopuł, bo autorzy z pewnością nie wiedzieli, że powołują się na moje artykuły. Kiedy przejrzałem treść i bibliografię tej pracy, to nie znalazłem żadnego przypisu, żadnej wzmianki bibliograficznej odnoszącej się do osób z kręgu Arcan Historii, a to jednak obecnie paru doktorów, a to przecież artykuły, które wyszły spod naszej ręki, które były oparte na materiałach źródłowych, na rzetelnych badaniach. Często były to zagadnienia, które badaliśmy jako pierwsi w naszym powiecie. Nic to jednak, pomyślałem, że znajdę odwołania do osób niekoniecznie związanych z naszym środowiskiem, ale jednak z ludźmi nie należącymi do kręgu władzy. Niestety, takich odwołań nie ma. Dlatego pada moje pierwsze oskarżenie wobec tej pracy, że ma ona charakter polityczny i autorzy bardzo wybiórczo (i pobieżnie) potraktowali zarówno kwerendy biblioteczne jak i archiwalne. Stosując się, jak zarzucam, podczas tych kwerend kluczem politycznym. 

Oto mój dowód. W książce nie ma ani jednego odwołania do żadnego z moich kilkudziesięciu artykułów naukowych i popularno - naukowych jakie pisałem pod własnym nazwiskiem i które publikowane były w przeróżnych chojnickich i poza chojnickich czasopismach. Jest natomiast artykuł autorstwa Henryka Wieliczko, czyli de facto mój artykuł bo taki sobie przybrałem pseudonim pisząc o Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Chojnicach. W bibliografii (zdjęcie zamieszczam), znajduje się odwołanie do trzech moich artykułów. Stąd mój wniosek, że w Chojnicach lokalni autorzy związani z władzą i autorzy z zewnątrz piszą na zamówienie władzy historię pod klucz polityczny nieuwzględniający osób władzy niewygodnych. Jest więc tak: artykułów Marcina Wałdocha (i być może innych osób związanych ze środowiskami opozycyjnymi) nie ma, one nie istnieją, ale już artykuły Marcina Wałdocha (a nikt nie wie, że to ja je napisałem) pod pseudonimem Henryk Wieliczko używa się jako podstawy do pisania historii naszego powiatu. Podobnie zresztą postąpiono przy pisaniu Dziejów Chojnic

Mamy więc do czynienia z pisaniem historii na polityczne zamówienie. 

Teraz coś co powinno zawstydzić tak historyków - autorów, jak i redaktorów Dziejów Ziemi i Powiatu Chojnickiego. Jak można nie sprawdzać wiarygodności źródeł oraz autorów tekstów na które się powołują autorzy? Czy jako narzędzie weryfikacji wiarygodności wystarczy tylko prosta konstatacja, że to nie są ludzie przeciwni władzy? Przyjąłem pseudonim Henryk Wieliczko. Kim był Henryk Wieliczko pod którego pseudonimem pisałem o UB-ekach?

Otóż przybierając ten pseudonim zrobiłem to całkowicie rozmyślnie, wiedziałem,że nikt w Chojnicach nie będzie traktował poważnie artykułów o UB-ekach, jeśli podpisze się pod nimi Marcin Wałdoch, wtedy uwaga skupi się na autorze, a nie na treści. Dlatego postanowiłem upamiętnić dzięki skromnemu zabiegowi też bohatera należącego do panteonu bohaterów Żołnierzy Wyklętych. W 1946 roku ppor. Henryk Wieliczko będący dowódcą jednego ze szwadronów V Wileńskiej Brygady Kawalerii (pod dowództwem mjr Zygmunta Szendzielarza, ps. "Łupaszko") działał na ziemi chojnickiej, a więcej nawet, przeprowadził atak na Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Chojnicach. Cieszę się, że nazwisko żołnierza AK mogło po latach znaleźć się na kartach książki w której autor powołuje się na "jego" artykuł. 

Według mnie, to co wykazałem powyżej stawia Dzieje Powiatu Chojnickiego w świetle skandalu, a na pewno w szeregu prac pisanych na polityczne zamówienie. Niemniej wiem jak wielkim wysiłkiem jest pisanie i podziwiam tę ciężką pracę autorów i redaktora, ale wszyscy oni ośmieszyli się bo wyszło na jaw, że tak samo jak i Dzieje Chojnic , Dzieje Powiatu Chojnickiego były pisane na zamówienie polityczne. Czy władza ma prawo wydawać publiczne pieniądze na pisanie historii według swojej wizji, na przenoszenie na karty historii nazwisk tylko wybranych osób i to nie przez wzgląd na merytoryczność ich prac, ale przez wzgląd na nazwiska? 

Radzę też weryfikację wszystkich pozostałych autorów z bibliografii. Pomogłem w sprawie Henryka Wieliczko, resztę pracy pozostawiam teraz autorom i redaktorowi...Cieszę się też, że książka wyszła i mojej pracy nie wymaże się z kart historii przez wzgląd na moje nazwisko. Nadal też będę kontynuował pisanie pod pseudonimami. Również do pism naukowych, bo to tylko gwarantuje jakiś stopień obiektywności w ocenie mojej pracy w chojnickim środowisku. Co z drugiej strony jest też przerażające i pokazuje w jakim strasznym czasie przyszło nam żyć. Czy to nie są czasy analogiczne do czasów PRL-u? Do czasów wręcz stalinowskich? Zastanówcie się drodzy czytelnicy...

Podejrzewam też, że owi historycy nie wiedzieli kim był Henryk Wieliczko i tylko dlatego uwzględnili jego artykuły w bibliografii ;) Gdyby ktoś z nich skojarzył imię i nazwisko z Żołnierzem Wyklętym, pewnie jego imię i nazwisko nie znalazłoby się na kartach tej...historii.


Skan strony Dziejów Ziemi i Powiatu Chojnickiego z wykazem moich artykułów pisanych pod pseudonimem Henryk Wieliczko.


Skan okładki

1 komentarz:

  1. He, he, hi , hi......Marcinie , pewnie Twoje nazwisko umieszczą w II tomie!
    Pozdrawiam z daleka.........

    OdpowiedzUsuń