Jesteśmy po pierwszym w historii Miasta Chojnice, referendum lokalnym. Przede wszystkim ogromnym, pozytywnym, zaskoczeniem jest wynik i frekwencja. Chyba przez lata daliśmy sobie wmówić wizję świata narzucaną przez Arseniusza Finstera, wizję w której zakłada się, że chojniczanie nie mają nic do powiedzenia. Ta wizja upadła. Ponad 24% głosujących, ponad 7 tysięcy dorosłych chojniczan poszło głosować w referendum, to sukces komitetu referendalnego.
Oczywiście wyniki są niewiążące, ale już wiadomo, iż mogą mieć wpływ na decyzje władz miejskich. Ciężko bowiem będzie zlekceważyć głos ponad 7 tysięcy osób. Warto w tym miejscu przypomnieć, że na Arseniusza Finstera zagłosowało w 2014 r. niewiele więcej osób, bo ok. 8,7 tys. Warto mieć to porównanie na względzie, podejmując kolejne decyzje. Opozycja okrzepła, a Kamil Kaczmarek wraz z Arturem Eichenlaubem zrobili to, czego nikt w Chojnicach nie potrafił zrobić przez lata, po prostu porwali za sobą tysiące ludzi. I z tym faktem ciężko dyskutować.
Niemniej stało się też tak, jak przypuszczałem, referendum nie rozwiązało konfliktu, a co więcej stanie się nowym kamieniem milowym dość rozwojowego scenariusza dalszej walki politycznej w mieście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz