9 marca 1945 r. NKWD przy 49 Armii ZSRS aresztowało mojego dziadka. Według rozkazów Berii, szefa NKWD, zarówno on, jak i ok. 1200 innych mieszkańców powiatu chojnickiego kwalifikował się, jako osoba stwarzająca zagrożenie na tyłach wojsk sowieckich w czasie gdy trwała jeszcze II wojna światowa. Do której zakończenia brakowało zaledwie 2 miesiące. W domu pozostawił żonę i dwójkę dzieci.
Zaraz po aresztowaniu wraz z innymi więźniami politycznymi został przewieziony do więzienia w Chojnicach, skąd transportem kolejowym wywieziono go i jego współtowarzyszy niedoli w otwartych węglarkach na Ural. Transport ten jechał do punktu docelowego stacji Czelabińsk ze stacji Ciechanów prawie miesiąc. 15 kwietnia wcielono mojego dziadka do batalionu pracy numer 3 w łagrze numer 506 w Czelabińsku. Na Uralu mój dziadek pracował przy wyrębie tajgi.
Z łagru został zwolniony dopiero 30 października 1945 r., więc dopiero 5 miesięcy po zakończeniu II wojny światowej wrócił do Chojnic. W przeciwieństwie do setek innych chojniczan i mieszkańców ziemi chojnickiej, którzy z Uralu już nie wrócili.
W okresie II RP mój dziadek był cieślą, jako taki brał udział przy budowie polskiej Gdyni. Jego brat zginął, jako jeden z pierwszych obrońców ziemi chojnickiej 1 września 1939 r. dowodząc oddziałem polskiej Straży Granicznej w Zamartem.
Drugi z lewej mój dziadek przed II wojną światową, wraz ze swoim bratem, funkcjonariuszem Straży Granicznej. Doręgowice, pow. chojnicki, ok. 1938 r.
Okres przed II wojną światową. Mój dziadek, pierwszy z lewej.
Drugi z lewej mój dziadek przed II wojną światową, wraz ze swoim bratem, funkcjonariuszem Straży Granicznej. Doręgowice, pow. chojnicki, ok. 1938 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz