Odmawia się obecnie prawa do kreślenia wyraźnych granic, pomiędzy sprzecznymi postawami. Wynikiem tego przez wiele lat przedstawiciele lokalnej władzy, którzy nie tylko stali na bakier z rozumieniem demokracji, ale i zasadami chrześcijańskiego współżycia nosili w Wielki Piątek Krzyż ulicami Miasta. Nikt się nie oszukiwał, praktykowali ten zwyczaj, bowiem dawało im to dodatkową legitymację władzy w społeczeństwie ludzi wierzących.
Nie staję tutaj wcale w obronie wiary, czystości moralno-etycznej, itd. Po prostu to co zrobił ks. dr Janusz Chyła jasno wskazało, że w Chojnicach nie będzie zgody duchowieństwa na mieszanie porządków. Podam pewną analogię, po II wojnie światowej, tym którzy łamali zasady demokracji również uniemożliwiono w dużej mierze, udział w życiu publicznym Niemiec. Jeśli ktoś w danym porządku ideowym jest winny złamania zasad, to nie może chyba w tym świecie dalej uczestniczyć?
Osobiście stoję na stanowisku wyraźnego rozdziału władzy świeckiej od życia religijnego - duchowego. Przecież nawet Święte Pismo daje jasną wskazówkę: co boskie oddajcie Bogu, co Cezara oddajcie Cezarowi. Co najciekawsze, wiele osób, które widowiskowo z lokalnych elit politycznych deklarowały swoje związki z Kościołem katolickim, to osoby o korzeniach postkomunistycznych. Taka postawa to oczywisty cynizm polityczny obliczony na zebranie dodatkowego poparcia elektoratu dzięki udziałowi w sferze symbolicznej. Czynne uczestnictwo chojnickich włodarzy w uroczystościach Triduum Paschalnego było gorszące nie w sferze moralnej i ideowej, ale politycznej właśnie. Co innego jest iść w pochodzie, co innego nieść sztandar z którym nie ma się nic wspólnego.
Dlatego w tym miejscu chciałbym pogratulować ks. Januszowi Chyle Jego postawy w tym przypadku. Choć obserwuję, jak ks. Chyła wykracza poza rolę osoby duchowej i też przekracza pewne granice - za którymi staje się już politykiem, a nie tylko przewodnikiem duchowym. I ten proces też powinien w jakiejś mierze zostać zahamowany. Rozdział ołtarza od życia instytucji państwowych, samorządowych, jest jednym z warunków rozwoju demokracji. Niech się Kościół jako wspólnota rozwija w sposób niezakłócony, ale niech też Kościół nie wnika w spory, które są zarezerwowane dla zawodowych polityków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz