środa, 15 listopada 2017

Brudna kampania - Czyste ręce!

Coraz więcej przekonuje mnie o tym, że co niektórzy nastawiają się na brudną kampanię. Jestem notorycznie oczerniany i pomawiany o to, że "startuję od Finstera". Chciałbym uzmysłowić, tym "politycznym chłopcom z mlekiem pod nosem", że kiedy oni nie wiedzieli, gdzie leżą Chojnice i co to jest polityka w Chojnicach, to ja prowadziłem już ostre boje z Burmistrzem i jego ekipą. Niestety, ale po raz setny muszę przypomnieć - panowie, przecież to ja Was stworzyłem. Dziś patrzę na ten twór z coraz większym przerażeniem każdego dnia. Niczym hydra, to co stworzyłem, naśladuje ruchy dotychczasowego układu - co mnie umacnia w przekonaniu, że jest to lustrzane odbicie chojnickiej władzy i nie można było zrobić nic lepszego jak "zamknąć" te osoby pod "jedną banderą". 

Proszę sobie wyobrazić, że niektórzy z tych ludzi do mnie przysyłają nawet anonimowe, a co śmielsi i bardziej chamscy w postawach, nawet i prywatne wiadomości pod którymi się podpisują, którą są mieszanką jakichś wyrzutów, oskarżeń i majaków. Jeśli ktoś będzie powtarzał w sferze publicznej, że Marcin Wałdoch "jest od Finstera", to znaczy - CZUB. Mógłbym wobec takich osób czym prędzej wytaczać działa sądowe i pozywać, ku ich uciesze, przed Sąd, ale co bym zyskał? Kilka mechanicznych słów sprostowania w prasie, wydrukowanych niczym przybicie pieczęci na legitymacji? Zyskałbym czysty formalizm, nic nie znaczący w oczach ludzi i nie wpływający na rzeczywiste relacje? 

Są i wśród tych naprawdę niegodnych postaw i takie, gdzie ludzie ci nazywają mnie "spin doktorem". Uwłacza mi to poważnie, godzi to we mnie osobiście. Wszystko co robiłem i robię w sferze społecznej i publicznej, robię z pełną wiarą i zaangażowaniem. Wierzę w to co robię, jestem do tego przekonany i podążam zgodnie ze swoim systemem wartości, mając zawsze na względzie przede wszystkim obiektywnie rozumiany interes społeczny. "Spin doktorzenie" to manipulowanie i socjotechnika, ktoś chyba dokonuje projekcji na mnie swoich własnych postaw. 

Chciałbym uświadomić tym politycznym hejterom, że każda obelga podniesiona na mnie, każde fałszywe słowo, będzie miało odwrotny skutek i radzę pohamować się, póki jeszcze jest czas uniknięcia totalnej kompromitacji, bo ja działam bardzo systematycznie - a nie z doskoku, jak co niektórzy furiaci. Jeśli Pan X i Pan Y nie zleją sobie sami zawczasu głowy zimną wodą, to ostatecznie i ja wytoczę "działa". Radzę więc się uspokoić, zdystansować i prowadzić cywilizowaną grę wyborczą. Życzę też tym osobom, rzeczywistego zaangażowania w pracę społeczną, efektów, sukcesów, czyli tego wszystkiego, czego niestety na ten moment u nich nie dostrzegam. Czas ucieka...biologia goni. 

Brudna kampania nie przyniesie efektu, bo mam czyste ręce - a to jest najlepsza broń na działania tych środowisk. To wyborcy ocenią, czy po 10 latach mojej działalności w sferze społecznej chcą, abym reprezentował ich w Radzie Miejskiej. Czy chcą wiedzy, kompetencji i doświadczenia, czy wolą demagogię i populizm. 

2 komentarze:

  1. Może Pan rozszerzyć co to znaczy "niektórzy furiaci" ? Kto wg Pana działa w sferze publicznej, a kto tylko pozoruje (udaje) działania. Czy mówimy tu tylko o PCHS (bo przecież nie o M.Łęgowskim), czy też jakichś innych siłach, osobach, opozycji? Bo nie uwierzę, że tylko M.Wałdoch jest ostatnim Mohikaninem, stawiającym się na pierwszym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Marcinie kiedy spotka nie z wyborcami ??? Mam nadzieję, że po spotkaniu będzie miał pan czas na rozmowy prywatne. Pewna pani z PCHS pierwszy raz robi zebranie mieszkańców osiedla 4 w restauracji Słoneczna, bo zawsze były zebrania w Mistralu, jako mieszkaniec osiedla mam wrażenie, że to zebranie osiedla ma podtekst wyborczy, bo wiadomo, że z Młodzieżowej mało kto chodził na zebrania do Mistrala a do Słonecznej trochę ludzi z Młodzieżowej pójdzie.

    OdpowiedzUsuń