niedziela, 26 listopada 2017

Klaka

Bicie braw za pieniądze - chętnych zawsze znajdzie się wielu, a siła dźwięku będzie zależna jedynie od ciężaru mieszka. 

Tak też i nasz Burmistrz dał przyzwolenie, aby mu "poklaskano" za publiczne pieniądze. Przecież ostatnio Burmistrz otrzymał "laur" od firmy, która w skrócie nazwy ma akronim: IBM - tutaj można by polemizować, czy firma ta nie narusza w ten sposób praw do marki innej znanej w świecie firmy? Bo IBM z Sosnowca, to nie International Business Machines Corporation z USA, ale Instytut Badań Marki z Sosnowca. Urząd Miejski w Chojnicach zapłacił 550 złotych za laur zaufania społecznego wystawiony przez IBM, ale ten z IBM z Sosnowca. 

Nie trzeba być geniuszem, żeby zaistniałą sytuację ocenić negatywnie. Taki laur nic nie znaczy w oczach opinii publicznej, nawet jeśli władza chciałby mu nadać jakieś znaczenie. Firma zaś, dzięki naiwności chojnickiej władzy i być może jakiejś nieokiełznanej nadal chęci przypisywania sobie pewnych atrybutów, zrealizowała po prostu swój plan sprzedażowy w danym miesiącu. Domyślam się, że wygląda to tak, że dany przedstawiciel tej firmy musi sprzedać powiedzmy min. 50 takich certyfikatów miesięcznie, a samorządowcy łasi na pochwały bezmyślnie płacą...Według chyba tego wspaniałego powiedzenia: "Przyjdzie głupi i kupi". 

Szkoda tych 550 zł, za takie pieniądze można komuś pomóc przeżyć miesiąc, albo poratować kogoś opałem na zimę. Miasto wybrało natomiast świstek nic nie znaczącego dla obywateli certyfikatu. Panie Burmistrzu - nie idźcie tą drogą. To jeszcze gorsze niż wystawianie Marcina Łęgowskiego do Rady Miejskiej, do mandatu, który mu wygasił wojewoda i sądy. 

Żałuję, że Burmistrz nadal popełnia takie podstawowe błędy. Gdyby Urząd Miejski zechciał, to ja też mogę założyć firmę, stworzę ciekawszy certyfikat i nawet go uzasadnię, ale zrobię to jedynie za 550 tys. złotych ;) I gwarantuję, że o takim certyfikacie napiszą media w całej Polsce, a nie tam tylko takie internetowe wydanie...Chojnice24.pl...

1 komentarz:

  1. Znajomy mi powiedział tak: Finster z tym certyfikatem to przesadził jak moja stara, która sobie nakupiła jakiś gadżet za 500 zł na plaży w Egipcie. To co kupiła to był szajs straszny. Przyleciała do Polski i zaraz zrobiła spotkanie psiapsiółkowe i wmawiała gułom, że to oryginalny Tutenhamon, czyli z grobu faraona ma jego podobiznę i dała za to 5 tysięcy dolarów, bo to w Polsce warte jest 50 tysięcy dolarów. Wszystkie uwierzyły i nikt teraz na spotkania nie przychodzi. Cieszy się ma guły z głowy, dlatego 500 zł nie żałuje, ale co Finster miał na celu, tego obydwaj nie wiemy. Kogoś chciał odstraszyć, ale kogo?

    OdpowiedzUsuń