czwartek, 12 grudnia 2019

Umysł zniewolony

28 listopada złożyłem petycję do Rady Miejskiej w Chojnicach, aby ta podjęła w końcu uchwałę, która wskaże szczegółowe wymogi dla rocznego raportu o stanie Gminy Miejskiej Chojnice, raportu, który rokrocznie Burmistrz Miasta Chojnice musi przedstawiać w terminie do 31 maja. 

W tym roku, po raz pierwszy, Burmistrz przedstawił taki raport. Jest on dostępny tutaj: https://www.miastochojnice.pl/raport-o-stanie-gminy-miejskiej-chojnice/ . Dodam, w wielkim skrócie, żeby nie męczyć Czytelników zawiłościami natury prawnej, dokument ten jest niezbędnym elementem podnoszenia udziału obywateli w życiu Miasta. To znaczy, że na podstawie analizy tego dokumentu, każdy obywatel, może złożyć na ręce Przewodniczącego Rady Miejskiej pismo z wyrazem woli udziału w debacie na sesji Rady Miejskiej, na której Burmistrz ten raport przedstawia i walczy (w założeniu) o votum zaufania radnych. Oznacza to, że raport taki musi przede wszystkim być czytelny, przejrzysty i umożliwiający krytyczną ocenę. Niestety, ostatni raport Burmistrza taki nie jest, bo jest rozwlekły, niejasny, bijący subiektywizmem i chęcią przekonania obywateli, że tak naprawdę to wszystko jest w porządku jeśli porównamy się do tego czy innego miasta. Raport ten powstał zgodnie z literą prawa, ale standardy są obecnie takie, że ustawodawca umożliwił samorządowi, a szczególnie radzie gminy, u nas Radzie Miejskiej stworzenie, w formie uchwały, ram - wzoru, reguł, którymi taki raport powinien się cechować. Po to właśnie, aby obywatele chętnie po niego sięgali i aby brali udział w dyskusji. Kierując się więc wolą dążenia do podnoszenia standardów lokalnej demokracji i występując w interesie publicznym złożyłem swoją petycję. Dostępna jest tutaj, choć zamieszczam poniżej skany - petycji i odpowiedzi na nią. 

Petycja została przez Przewodniczącego Rady Miejskiej, tradycyjnie, odrzucona. Tego mogłem się spodziewać, bo od dawna nie liczą się merytoryczne argumenty, ani moje, ani nikogo spoza kręgów władzy. To bardzo niebezpieczna dla nas wszystkich praktyka przeradzająca się z arogancji i ignorancji w igranie z ogniem - ponieważ wszystkie, nawet istotne obiektywnie uwagi, propozycje i argumenty są trywializowane, a wnioskodawców się dyskredytuje. 

Popatrzcie sami, jak wyglądała moja petycja i co odpisał mi przewodniczący Antoni: 



Jakość odpowiedzi Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chojnicach jest poniżej wszelkich standardów. Dotyczy to nie tylko braku kultury i ataków personalnych w kwestiach w których urząd z litery prawa winien zachować bezstronność, ale też i świadczy o absolutnym braku wiedzy w materii prawa samorządowego - albo tylko u towarzysza Antoniego Szlangi, albo i jeszcze u ratuszowych prawników. Nie dość, że zostałem w tym piśmie publicznie pomówiony - zaraz do tego wątku wrócę, to nie doczekałem się merytorycznego podjęcia sprawy. Odpowiedź, rzekłbym rodem z PRL - u, na zasadzie "odpieprz się pan, boś pan głupi". 

Teraz przejdę do sedna komentarza udzielonej mi odpowiedzi. 

1. Po to skierowałem petycję, aby wskazać właśnie możliwość (fakultatywność) podjęcia uchwały przez Radę Miejską w Chojnicach w kwestii określenia szczegółowych zasad, którymi winien się cechować raport roczny o stanie Gminy Miejskiej Chojnice. Jeśli Rada Miejska odmawia sobie prawa do tworzenia standardów i ram w których będzie się poruszał Burmistrz (człowiek w jednej osobie, więc z zasady omylny), to po co w ogóle Rada Miejska w Chojnicach??? Idźcie Państwo spać przez kolejne, jeszcze, 4 lata i cieszcie się z wpływających diet, a rządzenie pozostawcie Burmistrzowi. 

2. Przewodniczący Szlanga, zarzuca mi, cyt. "demgagogiczne stwierdzenie", kiedy wskazuję, że pisząc petycję napisałem dosłownie: "działając z troską o dobro wspólne oraz w interesie publicznym". To jest właśnie pomówienie - ale puszczę to płazem, bo nie chodzi mi o przeciąganie liny, ale właśnie o interes społeczny i dobro wspólne. Gdyby towarzysz Szlanga zapoznał się z ustawą o petycjach, to wiedziałby, że innej formuły w tej sprawie użyć nie mogłem. Ustawa o petycjach wskazuje w art. 2, ust. 2. cyt.  "Petycja może być złożona w interesie 1) publicznym; 2) podmiotu wnoszącego petycję; 3) podmiotu trzeciego, za jego zgodą". Wybrałem, zgodnie z stanem faktycznym, interes publiczny, bo w interesie całej wspólnoty jest takie sprawowanie władzy w Chojnicach, które będzie miało odzwierciedlenie w jakichś jasnych regułach, zasadach i prawie, a nie będzie samowolką. 

3. Przewodniczący Szlanga, ZARZUCA MI, że jestem jedyną osobą, która do rocznego stanu Gminy Miejskiej Chojnice zgłosiła, po czasie, jakiekolwiek spostrzeżenia. O! Eureka! Być może jestem jedyną osobą, która w ogóle ten raport w całości przeczytała? Komu się chce brnąć przez raport, który wygląda jak "wytnij, wklej" i to z różnych dokumentów, w różnych kolorach i bez logicznej struktury? W tym zarzucie Przewodniczący Szlanga, jako przedstawiciel lokalnych elit władzy dokonał symbolicznie - ostatecznego samounicestwienia w oczach opinii publicznej - przyznał bowiem, że tego raportu w zasadzie nikt nie komentował. Oto wyniki tej władzy - zerowe zainteresowanie społeczne i martwe społeczeństwo obywatelskie. 

4. Przewodniczący znowu imputuje mi podejmowanie inicjatywy uchwałodawczej. Choć to obywatel wie co pisze i co do władzy kieruje - a ten obywatel, czyli ja - napisał petycję. Nikt o zdrowych zmysłach nie podejmie w Chojnicach żadnej inicjatywy uchwałodawczej, bo uchwała w sprawie tej inicjatywy jest tak skonstruowana aby utrącić wszystkie obywatelskie inicjatywy i wszyscy interesujący się lokalną polityką (szacuję, że to ok. 20 osób ;) o tym w Chojnicach wiedzą. Pisałem zresztą o tym tutaj

Tytuł posta jest adekwatny do sprawy i nawiązuje do głośnej książki Czesława Miłosza Zniewolony umysł. Otóż kafkowsko - orwellowska rzeczywistość chojnicka jest wynikiem projekcji dokonywanej przez intelektualnie uwikłanych i uzależnionych od myślenia charakterystycznego nie dla czasów demokracji, ale dla czasów sowieckich i dlatego w tym mieście panują normy i standardy sowieckie. Czego dobitnym dowodem jest odpowiedź stojącego na straży "sowiet poprawności" towarzysza Szlangi. Zawsze mnie to interesowało, czy Szlanga był stalinistą, czy trockistą. Standardy które wyznacza radny Szlanga mieszczą się w mojej opinii w oby ideologiach - stalinizmu (przymus, propaganda, kult jednostki) i trockizmu (rewolucja bolszewicka wciąż żywa - permanentna). 

Konkluzja zaś jest smutna i następująca - żadnych standardów demokracji, poza tymi które muszą być bo państwo zmusza, w Chojnicach nie będzie i basta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz