wtorek, 13 maja 2014

Doktorat Arseniusza Finstera cz. 2

Niniejszy wpis jest kontynuacją postu Doktorat Arseniusza Finstera cz. 1, którego całość znajduje się na tym blogu, jak i na blogu Radka Sawickiego. 

Praca, uznana za pracę doktorską w Moskwie została złożona przez Arseniusza Finstera w 2003 r. Została obroniona według dokumentów na uczelni, która według polskich naukowców uchodzi za drugorzędną uczelnię, powołaną do życia tuż przed upadkiem ZSRR, na której prace doktorskie masowo bronili - bronią urzędnicy z Rosji i krajów postsowieckich. Jak wygląda ona z technicznego punktu widzenia? Praca składa się z wstępu i trzech rozdziałów, zakończenia i bibliografii oraz aneksu. 

Treść pracy, wraz z przypisami rozpisana została na 121 stronach, czcionką 12,5. Kolejne 16 stron stanowi aneks w którym znajdują się tabele i wykresy a na kilku stronach rozpisano bibliografię.

W całej pracy doktorskiej Arseniusza Finstera jest 40 przypisów. Każdy z przypisów ma charakter prostego wskazania na źródło tekstu. Żaden z przypisów nie jest rozbudowany i nie ma charakteru dygresji czy wskazania krytycznego stanowiska. W bibliografii wykazano 116 pozycji. W bibliografii podaje się więc znacznie większą ilość źródeł, aniżeli tą wskazaną w przypisach. W aneksie znajduje się wykres z polską legendą, w rosyjskojęzycznej przecież pracy.

Praca ta, w mojej opinii, z technicznego punktu widzenia, nie spełnia kryteriów pracy doktorskiej na gruncie nauki polskiej. Pamiętać jednak należy, że nie została ona też nigdzie w Polsce nostryfikowana.

Dotąd nie miałem w rękach pracy o takiej właśnie strukturze, którą by uznawano za pracę doktorską. A prac doktorskich w przeciągu ostatnich lat miałem w rękach dziesiątki, jeśli nie więcej. I były to prace doktorskie, których obronę przeprowadzono w Polsce i w Anglii. 

Oczywiście w kategoriach mojej własnej opinii praca Arseniusza Finstera, z technicznego punktu widzenia, mogłaby raczej odzwierciedlać jakiś szerszy referat, czy artykuł, który miałby zostać wydany w częściach. Choć i tutaj miałbym wątpliwości. Praca o takiej charakterystyce technicznej, pod względem objętości, w naukach społecznych (a przecież ekonomia to dyscyplina nauk społecznych) na gruncie nauki polskiej bardziej charakterystyczna byłaby dla pracy magisterskiej. Natomiast pod kątem ilości odwołań w tekście głównym (czyli przypisów), mogłaby wskazywać na dwa przypadki: 1. którąś kolejną pracę uznanego profesora, autorytetu w swej dziedzinie, który może już pisać bez odwołań i te 40 odwołań na 120 stronach poczyni raczej z grzeczności wobec czytelników lub jako intelektualną dygresję; 2. na skromny artykuł gdzie w około 40 odwołaniach uda się ukazać fundament analizy/refleksji nad podejmowanym zagadnieniem na kilku - kilkunastu stronach. 

Przypisy też, z tego co ja zauważam, nie są ujednolicone. Co na gruncie nauki polskiej jest niedopuszczalne, chociażby w zakresie konstrukcji artykułów naukowych. Niedopuszczalna jest też nadreprezentacja literatury w bibliografii wobec ujawnionej ilości pozycji literatury - źródeł w przypisach. Na uwadze jednak należy mieć to, że praca ta została przedłożona jako praca kandydata nauk, co nie jest wcale równoznaczne z rozumieniem pracy doktorskiej w Polsce. 

Ciąg dalszy nastąpi.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz