środa, 31 marca 2021

Toksyczne dotacje

Mam ambiwalentne stanowisko wobec dotacji unijnych. Forma działania spółki InnoBaltica, która właśnie dzięki serwilizmowi chojnickich radnych z klubu Finstera, wejdzie prawdopodobnie w kooperację z miastem w tworzeniu zintegrowanego systemu na jeden bilet przekonuje mnie, że nie tylko środki samorządowe ale i dotacje unijne mogą być wykorzystane dla celów budowy "misia".  O sprawie informuje Chojnice24.pl. Warto też wysłuchać zapisu z RM Chojnice w tej sprawie na Chojnice.tv .

Jak to jest z tym biletem na wszystkie środki lokomocji? No super...super. Gdyby nie to, że podobne aplikacje są już na rynku i są dla użytkowników darmowe. Ciekawe też dlaczego Chojnice i inne samorządy w pomorskim mają płacić za dostęp do systemu, skoro te aplikacje będą instalowali indywidualni użytkownicy, a nie miasto. Poza tym, czy ktoś kto przyjedzie do Chojnic ze Śląska nie będzie miał dostępu do aplikacji, czy np. taki Rybnik też będzie musiał wpłacić 4 mln złotych za to, że dwóch mieszkańców Rybnika skorzysta z aplikacji? Nie zastanawia też nikogo, że takie rzeczy dzieją się bezprzetargowo, że nie ma żadnych konkursów na realizację takiego projektu, który to konkurs byłby rozpisany przez np. Urząd Marszałkowski? Ile taki projekt realnie kosztowałby na rynku, może warto było najpierw sprawdzić ceny u istniejących na rynku firm informatycznych? Lansowanie tego projektu przez ludzi związanych z pomorską PO jest dla mnie wystarczającym świadectwem niejasności...i wielu domniemań. Sprawie powinna się przyjrzeć prokuratura, zarówno przez wzgląd na kwestie finansowania tego projektu, jak i przez wzgląd na niejasny i według mnie dyskusyjny w świetle prawa proces decyzyjny, który jasno wskazuje na "lobbing gabinetowy" u wójtów, prezydentów, burmistrzów...i zapewne radnych. Jak takie działania mogą popierać niektórzy radni burmistrza jak Bogdan Kuffel, albo Kazimierz Jaruszewski, tego nie zrozumiem nigdy. 

Dla mnie sprawa InnoBaltica jest jedną z dziesiątków jak nie setek kuriozalnych przedsięwzięć - w moim mniemaniu mających na celu tylko i wyłącznie drenowanie kieszeni podatnika pod pozorem budowania kolejnych wirtualnych "rozwiązań". Jak to według mnie wygląda, jak mogą wyglądać takie projekty? Samorządy składają się na wkład finansowy dla takiej spółki (ten proces jest oczywiście gwarantowany politycznie, bo według mnie w tej spółce są ludzie związani blisko z Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku), następnie spółka taka występuje do UE o dotację na projekt. W mojej ocenie, to jest polityczno - gospodarczy majstersztyk, w tym sensie, że kto powinien, ten na takich projektach na pewno zarobi. Problem jednak w tym, znowu w mojej ocenie, że projekty takie są zupełnie zbędne dla społeczeństwa i dla infrastruktury, ale niezwykle konieczne dla utrzymania wysokiego poziomu życia ściśle określonych osób. W pełnym blasku poprzez takie działania widać szkodliwość "eurokracji". Sytuacji Chojnic i postępowania władz Chojnic należy się nadal bardzo bacznie przyglądać, bo słabość chojnickiej opozycji powoduje, że władze miejskie mało rezolutnie angażują publiczne środki. Warto, przy tej okazji, pochwalić działania chojnickiego PiSu, który zdobył się w Radzie Miejskiej na odwagę i zagłosował przeciwko przystąpieniu do InnoBaltica. 

poniedziałek, 29 marca 2021

Książka o chojnickim układzie władzy

Kilka miesięcy temu zapowiedziałem książkę o chojnickim układzie władzy. Początkowo chciałem napisać książkę publicystyczną, ale zdecydowałem, że będzie to poważniejsza praca politologiczna, a moim głównym celem będzie oddanie rzeczywistego i krytycznego obrazu życia politycznego w Chojnicach. Chciałbym poinformować moich Czytelników, że książka powstaje, ale ukaże się później niż to zapowiadałem. Powodów jest wiele, ale jednym z naczelnych jest to, że piszę też równolegle inne książki politologiczne. 

Na ten moment ujawnić mogę, że książka bazuje na bardzo obszernym materiale dokumentacyjnym i na pewno będzie pierwszym takim opracowaniem o chojnickiej polityce w XXI wieku. Tego typu publikacji nie ma też raczej dla innych miast i regionów Polski, bo uwagę badaczy zajmują raczej bardziej uniwersalne problemy niż życie lokalne, mnie jednak, jak wiecie, świat lokalny, samorządowy, interesuje niezwykle głęboko od wielu lat. 

Fala ogłupienia

Pod płaszczykiem modernizacji systemu komunikacji wiceArseniusz, chce udziału Chojnic w spółce "InnoBaltica", Chojnice uzyskają w ten sposób dostęp do ... aplikacji za jedyne 3,6 mln złotych do 2028 r. 

Jak czytam o takich durnych propozycjach, to nie dziwię się, że w mieście nie ma środków na żadne racjonalne i potrzebne cele. Przykład? Podwyższenie siatek na boiskach Orlik, tak żeby piłki nie wpadały w domy jednorodzinne - na to środków nie ma, ale jest na aplikację 3,6 mln złotych, bo tak sobie postanowi i uzna za stosowne wydać taką kwotę wiceburmistrz Kopczyński. Być może takie wydatki to normalność dla Kopczyńskiego, ale nawet w Chojnicach ludzie mają na tyle rozumu, żeby taki wydatek nie przeszedł. Myślę, że nawet burmistrzowscy radni powinni pójść po rozum do głowy i położyć kres bezsensownej aktywności wiceburmistrza Kopczyńskiego, który w swoich pomysłach powoli zaczyna dościgać swojego kolegę z basenu, czyli Mariusza Palucha. Panowie - oficjalnie to napiszę - puknijcie się w głowę i to zdrowo. Nie będę się doszukiwał drugiego dna takich kuriozalnych zamierzeń jak udział w aplikacji FALA, po prostu uznam, że jesteście bardzo niemądrzy. 

piątek, 26 marca 2021

Co się dzieje z Galerią Jutrzenki Trzebiatowskiego?

Powstała około dekadę temu, otwierana z wielką pompą, zapowiadana jako serce kultury chojnickiej i Mekka artystów - Galeria Jutrzenki Trzebiatowskiego chyba umarła i zatarły się po niej ślady na mapie Chojnic, pozostały tylko rachunki dla Miasta Chojnice? 

Pamiętam, że koszt remontu baszty, która mieści Galerię Jutrzenki Trzebiatowskiego wyniósł około 1 mln zł. Ponadto Miasto wzięło na siebie utrzymanie tego obiektu oraz jego kustosza, a Jutrzenka Trzebiatowski oddał swe dzieła Miastu, zachowując prawa do lokalu w baszcie. Do dziś uważam, że dla Miasta Chojnice był to tragiczny interes. Zarówno w znaczeniu społecznym jak i gospodarczym. Nie dość, że wpakowano około miliona złotych środków publicznych w "domek zabaw i wystaw" dla jednego człowieka, to jeszcze miejsce to faktycznie stoi puste i raczej nie służy już nikomu i niczemu, poza tym, że jest przy głównej arterii miasta pomnikiem przerośniętego ego dwóch ludzi - Jutrzenki Trzebiatowskieg i Finstera, który chciał się nieco ugrzać w świetle "sztuki". Żałosne, małomiasteczkowe i szkodliwe społecznie działanie, w mojej ocenie, z których zresztą słynie nasz włodarz. 

Jak sytuacja wygląda po latach? Otóż Miasto Chojnice już nie prowadzi nawet od 2015 r. ewidencji o odwiedzinach w Galerii Jutrzenki Trzebiatowskiego, ale płaci ze środków publicznych na utrzymanie "tego domku dla jednego malarza". Czy to nie jest kolejny przykład tego jak źle zarządzane są Chojnice? 

Obecnie zaś jest na horyzoncie kolejna Galeria Jutrzenki Trzebiatowskiego, ale ... w gminie Siennica Różana na Lubelszczyźnie. Zaskakujące prawda? O sprawie napiszę wkrótce więcej, ale dziś tylko zdradzę, że i w tej gminie chore pomysły włodarzy samorządowych rozpalają wyobraźnię mieszkańców, na myśl o tym, że z pieniędzy publicznych przeznaczone będą być może miliony na kolejne mauzoleum dla jednego artysty malarza - Jutrzenki Trzebiatowskiego.  Czy wielki "przyjaciel" Chojnic znudził się już swoją galerią w Chojnicach? 



sobota, 13 marca 2021

Grzeją nas Niemcy

W TVP zagrzmiało, że ciepłownictwo w wielu miastach Pomorza Zachodniego, lubuskiego no i z Pomorza Gdańskiego...Chojnice są w rękach kapitału niemieckiego. Oznacza to, że popularnie nazywany w Chojnicach zakład ciepłownictwa "MZEC" jest w rękach Niemców. Czy to powinno nas martwić, że poplecznicy PO sprzedali te zakłady i są one obecnie w rękach Niemców? Rozważmy to.

Zapewne chodzicie na zakupy do Lidla? Kapitał niemiecki. Jeździcie VW, Audi? Niemieckie. Kupujecie w Biedronce? Portugalska. Lista jest długa i tak działa globalizacja. Z tym, że...

Ciepłownictwo to jednak jeden z sektorów kluczowych dla bezpieczeństwa i uważam, że w tym jest problem pogrzebany (albo palony...). 

Niestety sprawa przejęcie przez kapitał prywatny MZEC była w Chojnicach podnoszona lata temu, w krytycznym świetle, ale nikt tematu nie drążył, nie badał, nie interesował się. Stało się, co się stało. Kto jest winny? W mojej opinii winny jest zarówno lokalny układ władzy jak i ... PiS. Przypomnę bowiem, że to nie kto inny a PiS dał szansę lokalnym watażkom na trzymanie się stołków jeszcze przez 10 lat, nawet jeśli już przyspawani do nich byli od lat 20, bo PiS przestraszył się samorządów, kiedy zaproponowano, że będzie obowiązywało wsteczne ograniczenie kadencji. A to właśnie należało zrobić. Państwo polskie, czego jestem pewien, nie ma sił i środków, żeby śledzić wszystkie ciemne i szare interesy w jakie są zaangażowani lokalni samorządowcy w Polsce, którzy traktują gminy i powiaty jak księstwa. Dlatego tylko to brutalne oderwanie od stołków i rozerwanie chorych układów lokalnej władzy było szansą, żeby walczyć z takimi sytuacjami jak te w których dochodzi do przejmowania kluczowych branż przez niemiecki kapitał. Na domiar złego chojniccy radni miejscy, nie inaczej jak w poprzednich kadencjach, nie zajmują się sprawami istotnie ważnymi dla miasta, tylko wybierają sprawy bezpieczne, powiedziałbym "chodnikowe", tak żeby nie naruszać interesów lokalnego układu władzy. No i mamy efekty. 

Jak to było, kiedy MZEC prywatyzowano? Jedynym klubem radnych około 20 lat temu, który się temu procesowi przeciwstawiał w Chojnicach był, dawno już zapomniany, ZChN. Warto poczytać: https://weekendfm.pl/?n=3469

Jeśli ktoś jeszcze wierzy, że przypadek "MZEC" jest odosobniony, to chciałbym jednak, żeby się obudził. Nie, to nie jest odoosobniony przypadek, tak wygląda zarządzanie Chojnicami. Miasto sprywatyzowało MZEC i to jest istotny problem, któremu także warto byłoby się lepiej przyjrzeć - jak ten proces prywatyzacji wyglądał?  Sprawą zajmowało się kiedyś NIK na wniosek posła Walendziaka: https://weekendfm.pl/?n=7540

W świetle tych zdarzeń - teraz humorystycznie - nowego znaczenia nabiera brak grzania z "MZEC" dla płyty na stadionie Chojniczanki. Być może Burmistrz Finster winien wcześniej zadzwonić do niemieckiego Burmistrza Emsdetten i poprosić o zgodę na wykorzystanie energii z miejskiej ciepłowni... Podobno Niemcy są mili dla Polaków, kiedy się ich odpowiedni o coś poprosi. 

O sprawie, jak dotąd, lokalnie napisano na chojnice.tv: http://chojnice.tv/wideo-6196-MZEC_Chojnice_jest_w_sp%C3%B3%C5%82ce_Szczeci%C5%84ska_Energetyka_Cieplna._By%C5%82o_o_nich_w_Wiadomo%C5%9Bciach_TVP

sobota, 6 marca 2021

Nie dajcie się wkręcić w trapez

Chojnicki ratusz ogłosił przetarg na działki położone na tzw. trapezie, czyli za osiedlem Metalowiec przy ul. Bytowskiej. Przyznać trzeba, że to jest bardzo dobra lokalizacja na nieruchomość. Jednocześnie ceny tych nieruchomości, wywoławcze, są skandalicznie wysokie. Miasto ogłasza bowiem sprzedaż w cenie wyjściowej 180 zł za metr kw. 

Dlatego chciałbym zwrócić uwagę chojniczan i innych zainteresowanych tymi działkami, żeby nie brali w nim udziału. Takie działania władz miejskich, które polegają na wyciskaniu ostatnich pieniędzy z obywateli należy wprost bojkotować. Zauważcie jaka jest argumentacja ratusza - działki są w takiej cenie, bo to atrakcyjny teren, a za część pieniędzy zbudujemy infrastrukturę. To jest logika wolnorynkowa i super! Gdyby nie to, że gmina, w tym przypadku Miasto Chojnice nie jest powołana do robienia interesu na mieszkańcach, tylko dla dbania o dobrostan wszystkich obywateli. W przetargu, który proponuje Miasto, ceny działek osiągną zapewne jeszcze wyższy pułap, przypuszczam, że może i dojdzie do 300 zł za metr. Ta sytuacja jest jednak tragiczna w skutkach dla obywateli, bo nakręca drożyznę w Chojnicach i włodarze biorą  w tym procesie pośrednio udział.  

Teren tzw. trapezu jest jednym z niewielu ostatnich terenów w mieście, które można poddać takiej rozbudowie na budownictwo jednorodzinne - jeśli się mylę, proszę władze miejskie o korektę i wskazanie innego miejsca, gdzie działki będą w cenach dostępnych dla obywateli. Dlatego misją Miasta powinno być, dalekie od socjalizmu o które mnie zaraz zaczną oskarżać włodarze, stworzenie programu sprzedaży działek miejskich w cenach i na zasadach, które będą gwarantowały równy dostęp do nich na jasno określonych zasadach, ale nie kierujących się kryterium ceny u mechanizmami rynkowymi, bo jeśli mamy się takimi kierować, to proponuję zostawić basen miejski, Chojniczankę i kilka innych podmiotów na pastwę wolnego rynku. Skoro drożyznę w sprzedaży publicznej nieruchomości usprawiedliwia się zyskiem finansowym, dlaczego w ten sposób nie podchodzi się do innych przedsięwzięć? Według mnie dlatego, że niektórzy nauczyli się zarabiać na tym, na czym wszyscy inni tracą. 

Obecnie mamy bowiem do czynienia z sytuacją w której Miasto bierze udział, być może nieświadomie, według mnie wraz z deweloperami w nakręcaniu spirali cen nieruchomości w Chojnicach, co pauperyzuje mieszkańców. Chojniczanie bowiem, inaczej aniżeli np. w Człuchowie, Tucholi, Sępólnie, Czersku lub innych miastach w regionie muszą płacić np. za działkę około 1 tysiąca metrów kwadratowych około 200 tys. złotych (a realnie pewnie jeszcze więcej). Kto zyskuje? Tylko i wyłącznie developerzy oraz banki, tracą natomiast mieszkańcy. 

Takie podejście do zarządzania Miastem jest zwyczajnie szkodliwe, sprzyja spekulantom, wielkiemu biznesowi, ale nie ludziom, którzy mają przed sobą jedynie wizję pracy na kredyty. Fenomenem jest dla mnie trzymanie się kurczowe chojniczan ekipy władzy firmowanej przez Arseniusza Finstera, którego działanie i cele widać na przykładzie tego jak Miasto organizuje przetarg na sprzedaż działek "na trapezie". Czy naprawdę chojniczanie żyją syndromem sztokholmskim i tak kochają swoich prześladowców, że zapłacą miliony Miastu i deweloperom za możliwość mieszkania w mieście bez większych perspektyw? Bo Miasto Palucha, Finstera i tej ekipy, to miasto braku perspektyw dla zwyczajnych mieszkańców Chojnic. Oczywiście dla wybranych znajdą się synekury i konfitury władzy. 

piątek, 5 marca 2021

Co się dzieje w chojnickim szpitalu?

 Mirosława Dalecka, dzięki swej dociekliwości i sumienności w pełnieniu mandatu radnego uratowała sytuację wielu pracowników chojnickiego szpitala. Niestety władza w powiecie z PO (KO) bardzo słabo zarządza, licho po prostu chojnicką lecznicą, a chojnicki starosta - jak wskazała radna Dalecka, w sposób mało rzetelny przedstawia protokół z prac Rady Społecznej chojnickiego szpitala. 


Warto obejrzeć debatę na sesji rady powiatu chojnickiego: http://www.chojnice.tv/wideo-6165-Radni-powiatowi-zapoznali-sie-ze-sprawozdaniem-Rady-Spolecznej-szpitala?fbclid=IwAR0g1MZGw5Tn3j3FpXOEhhpDzyX0zTcBlUzm0zIV7aCkR6IjJ82Za6LwT00