Chojnice będą poszukiwały wód geotermalnych, wstępne badania wskazują na ich lokalizację pod naszym miastem. Nie wiadomo jednak, czy będzie z tego jakiś końcowy efekt, bo to się dopiero okaże po wydaniu milionów złotych. Jest to zrozumiałe. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
Natomiast zastanawiają mnie w tym kontekście wypowiedzi chojnickiego burmistrza, który chce w tej inwestycji partnera, prywatnego dodam, jakim jest MZEC. Wcale już nie taki miejski, jak go burmistrz w radio maluje, ale raczej prywatny.
Teraz zastanówmy się nad tą argumentacją burmistrza. Prowadzona będzie inwestycja w wyniku której zweryfikowane będą wstępne badania o położeniu wód geotermalnych pod Chojnicami. Burmistrz uważa, że to ryzykowne przedsięwzięcie i nie chce narażać miasta na niepewne wydatki. Jaki On rezolutny, jaki zapobiegawczy, jaki stateczny...
Przypomnijmy zatem, że ten sam burmistrz - Arseniusz Finster - nie widział żadnego ryzyka w wydaniu z miejskiej kasy kilku milionów złotych na podgrzewaną murawę na MKS Chojniczanka, choć przecież ta była w drugiej lidze i nikt nie mógł wiedzieć, czy będzie awans, wymagający takiej instalacji. Burmistrz jednak obstawił publicznymi pieniędzmi ten niepewny zakład. Drużyna w I lidze była...jeden sezon, a miliony leżą w błocie. Dlaczego wtedy Finster nie szukał prywatnego inwestora?
W mojej opinii nie szukał go wtedy, ponieważ wiedział, że nie będzie z tego żadnego zysku i nikt nie zechce zainwestować w tę murawę kolejnych milionów, ale jak się pojawia perspektywa zarobku dla miasta - jak na wodach geotermalnych, to Finster szuka inwestora prywatnego, bo wie, że tam może być zysk. Zastanówcie się nad tym dobrze, jak zarządzane jest nasze miasto. Dlaczego burmistrz dopuszcza inny podmiot do inwestycji, która może przynieść zyski miastu, i nie dopuszcza innego podmiotu tam, gdzie miasto zysków nie widzi?
Dla mnie, jest to działanie wbrew interesowi miasta i jego mieszkańców.