środa, 13 kwietnia 2016

Megalomania i niewiedza

We wtorek (14.04) odbyła się konferencja PChS na której tematem przewodnim, sporej części konferencji były wypowiedzi Kamila Kaczmarka.

Kamil Kaczmarek usiłuje przedstawić argumentację za tym, że wygaszanie mandatów radnych Mirosława Janowskiego i Marcina Łęgowskiego jest w interesie społecznym i jest podbudowane orzecznictwem, ale już sprawy o wygaszenie mandatów wobec Mariusza Brunki i Kazimierza Jaruszewskiego, to sprawy nieistotne. W swojej ocenie, nie pierwszy raz, myli się bardzo, ale Kamil Kaczmarek lubi szarżować, a potem przegrywa procesy sądowe, nawet z Arseniuszem Finsterem. Przy tym jest tak pewny siebie, że nie wstydzi się i chodzi po korytarzach sądowych z wizerunkami Mao i nie powstrzymuje się od różnego typu zachowań o których dotąd w Chojnicach nikt nie słyszał. Może właśnie dlatego i tym razem w zupełnie nieracjonalny sposób odrzuca taką możliwość, że to Mariusz Brunka może stracić mandat radnego. Niestety Kamil Kaczmarek widzi złe postępowanie, niegodne u radnych KWW Arseniusza Finstera, ale nie zauważył nic zdrożnego w tym, że koledzy Brunka i Zientkowski podpisali ze sobą umową, która przyniosła koszty dla miasta, a oni w ten sposób załatwili finansowanie działań swojej Fundacji.

Przypominam, że to ja wysłałem pisma do wojewody pomorskiego o wygaszenie mandatów radnych Brunki i Jaruszewskiego. Żałuję też, że Kamil Kaczmarek przypisuje sobie i PChS inicjatywy wygaszenia mandatów radnych Janowskiego i Łęgowskiego, kiedy to Radek Sawicki osobiście, jako pierwszy informował opinię publiczną o sprawie i to On tę sprawę unaocznił,  a nie Kamil Kaczmarek.

Tutaj zapis konferencji:



Podsumowując Kamil Kaczmarek twierdzi, że moje wnioski do wojewody są niepoważne, no i śmieszne. Widać poważne według Niego jest to, w jaki sposób finansuje się działalność pewnych radnych w Chojnicach. Uważa, że moje argumenty są "śmieszne" (ale czy w ogóle widział moje pismo do wojewody?). Czy widział Kamil Kaczmarek pisma od wojewody pomorskiego w sprawie Brunki i Jaruszewskiego? Natomiast ja nic nie wyrokuję, liczę na prawników wojewody pomorskiego i żadnej ze spraw nie lekceważę. Uważam, że zarówno Pan Brunka, jak i Janowski winni stracić mandat. Odnośnie tej deprecjacji mojego działania i tego, co mówi Kamil Kaczmarek o tym, że te sprawy są zupełnie odmienne (Janowski, Łegowski vs. Brunka, Jaruszewski), zamieszczam poniżej dwa pisma, które jednoznacznie wskazują, że są to sprawy tej samej, równie dużej, wagi. Jak się skończą, to ciężko wyrokować w związku z niejasnym orzecznictwem. I ja o tym nie wyrokuję, ale Kamil Kaczmarek tak, bo On ma wiedzę o wszystkim, a szczególnie dużą o Chojnicach.

Dla mnie w tym co mówi Kaczmarek jest jeden wielki szum informacyjny, niewiele rozumiem z tego co mówi Kamil Kaczmarek, wiem natomiast, że Kamil Kaczmarek potrzebuje medialnego szumu, bo poza szumem jeszcze nic pozytywnego w Chojnicach i długofalowego nie zrobił. Niestety Kamil, nie potrafisz zauważyć negatywnych działań swoich kolegów, dlatego w moich oczach tracisz na autentyczności i stajesz się "karierowiczem". Mnie, "plemienna solidarność" nie bawi. Wracając do poniższych pism, proszę mi wskazać, jakie są przesłanki do banalizowania sprawy radnych Brunki i Jaruszewskiego w kontekście sprawy radnego Janowskiego?






Koniec duopolu

Pojęcie duopolu dobrze oddaje taki sposób rządzenia, który wiąże ze sobą władzę i opozycję, pozostawiając interes społeczny poza nawiasem. Zarówno rządzący, jak i przeciwni im działacze stają się zjednoczeni poprzez interes utrzymania status quo, czyli realnego ich wpływu na proces decyzji politycznych i pozorowania reprezentowania interesów obywateli. Taki własnie duopol tworzył się w Chojnicach we wszystkich kadencjach w Radzie Miejskiej od kiedy rządzi Arseniusz Finster naszym miastem. Oczywiście z pewnymi wyjątkami.

Burmistrz doskonale wiedząc, czym może zachęcić do współpracy, stosował pewne bodźce zniechęcające działaczy opozycji do realne reprezentowania interesów swoich wyborców, dlatego cześć z nich już wypadła z obiegu politycznego, inna pomimo niekorzystnych warunków pozostała na tylnych ławkach lokalnej rozgrywki politycznej. Warto wspomnieć, że w choćby w dwóch ostatnich kadencjach, tacy radni, jak: Andrzej Dolny, Marcin Wenta, Bartosz Bluma starali się pozostawać niezależnymi, do tego grona dołączył też Krzystof Haliżak. Reszta tzw. "opozycji", była to opozycja koncesjonowana korzystające z rzeczywistego duopolu władzy. W skrócie i potocznie można by uznać, że tym sposobem lokalne elity polityczne wystawiały wyborców do wiatru. 

Dlatego nastał obecnie koniec duopolu, bo wreszcie obudził się Mariusz Brunka, który nie uprawiał przez ostatni rok po wyborach nic innego, jak kuglarstwo polityczne. Niestety nie bardzo wierzę w stałość postaw Brunki, ale głębokość zarysowującego się konfliktu politycznego, pomiędzy Nim, a Arseniuszem Finsterem, jest obiecująca dla perspektywy lokalne demokracji, bo wieści nam gorącą i szczerą (jeśli Brunka znowu nie zmieni frontu) rywalizację o głosy wyborcze. Warto jednak pamiętać, że opozycja w Chojnicach od dwóch kadencji, mam silniejszą reprezentację i żywiołowość poza Radą Miejską, jak w niej samej i o ile w kadencji 2010-2014, wynikało to z stworzonego przez Finstera duopolu z kolegami z "opozycji", o tyle od 2014 r. wynika to w znacznej mierze z niskiej reprezentatywności interesów społecznych w Radzie Miejskiej, czyli nasilaniu się artykulacji różnych żądań i aspiracji w środowisku poza Radą Miejską. Trwałość i nieugiętość postawy Brunki oznaczać będzie bardzo szybkie wytracanie pozostałego zaufania społecznego, jakim jeszcze jest darzony Finster, bowiem legitymizuje Jego sprzeciw wobec praktyk Finstera, ten dyskurs sprzeciwu, który narasta poza Radą Miejską i w pewien sposób go potwierdza. Jeśli byłaby to trwała postawa, to może dojść do osiągnięcia przez opozycję, i to nieważne jak bardzo sfragmentyzowaną i rozproszoną punktu krytycznego społecznego niezadowolenia z rządów Finstera. Teraz po prostu nie można wytracić prędkości zmian. Charakter tej kadencji, to zwielokrotniona dynamika działań z lat 2011-2014, kiedy byłem jednym z kół zamachowych PChSu. Dzieje się tak właśnie dlatego, że dokonała się niczym samoistnie decentralizacja działań opozycji poza ogniskiem PChS. Dzięki temu osiągnięto dużo większe zaufanie społeczne dla działań opozycji (paradoks prawda?), przy jednoczesnym coraz szerszym poparciu dla jej działań. 

Społeczeństwo zaczyna słuchać z uwagą, tego co różni członkowie opozycji mają do powiedzenia i zaoferowania jest to pierwszy stopień do osiągnięcia punktu krytycznego po którym nastąpi lawinowy odwrót wyborców od Finstera. Głównie, dzięki racjonalności działań i błędom, jakie popełnia w walce politycznej sam Finster, który ukaże się za chwilę, jako jednostka autorytarna, niezdolna nie tylko do dialogu, ale nawet i myśli o możliwości istnienia w przestrzeni publicznej swobód obywatelskich i ich realizacji przez jednostki "nieprawomyślne". Dlatego też Arek Finster wszelkimi sposobami próbuje sobie ratować szczątkowy autorytet władzy poprzez przypinanie się do różnego rodzaju imprez kulturalnych i kulturotwórczych. Znani i poważani, to Ci z którymi Arek chce się witać i pokazywać. Oznacza to tylko, że jest na podobnym kursie jak Jaruzelski w 1988 r., kiedy ratował się "fachowcami", dzięki czemu ocalił skórę, ale nie był w stanie zatrzymać nieuchronnej transformacji. Arek Finster pozostanie ikoną praktyk postkomunistycznych w lokalnej przestrzeni, jego osoba jest znakiem czasów i czasami sam mam do siebie wyrzut o to, że wysuwam do Niego niezliczone pretensje, kiedy przecież On inaczej nie może się zachowywać...

Koniec duopolu, czyli nabierania się opozycji na tanie oferty i intratne stanowiska, kosztem społeczeństwa, nastał. Burmistrz zrozumiał, że materializm i splendor nie działa na pozostałych w rozsypce opozycjonistów. Walczą o inne praktyki władzy i inne Chojnice, których Finster nie jest już w stanie stworzyć, a tym bardziej nimi zarządzać.  Dawne apanaże, synekury, system "dojść i znajomości", to nie działa, młodzi ludzie opozycji mają już inną mentalność, której Arseniusz Finster nie potrafi zrozumieć, dlatego tak bardzo narasta w nim publicznie okazywana frustracja i agresja.