Wczoraj odbyła się promocja "książki" Chojnicka samorządność 1990-2015 w materiałach i dokumentach.
Nie wiem czym się różnią materiały od dokumentów w sensie źródłowym, ale może dwóm autorom czyli Zientkowskiemu i Finsterowi chodziło o "miejskie sukno", które układ wyrywa sobie pod rządami Finstera z rąk...?
Nie byłem na promocji, gdyż uznałem, że ta publikacja nie może być ciekawa. Jeśli pisze coś "naukowego" Finster i Zientkowski to jest to zwykle taka Kołomyja, że ciężko nawet się potem rzetelnie odnieść do tych "rewelacji", często bazujących na wątpliwych źródłach i niepewnej wiedzy...Przykłady to tysiące ankiet, które podobno wykonali kiedyś Zientkowski z Finsterem wśród chojniczan na użytek swojego "badania", które później prezentowali w "Zeszytach Chojnickich".
Pominąłbym tę najnowszą pozycję wydawniczą Miasta Chojnice milczeniem, ale autentycznie silenie się, aby z takich zbiorów dokumentów czynić wydawnictwa "naukowe" i to recenzowane wielce mnie zasmuca. Poza tym rzetelność badacza wymagałaby zastosowania precyzyjnego tytułu odnoszącego się do prezentowanej pracy. W przypadku tej książki tytuł całkowicie rozmija się z jej zawartością.
Uważam, że najważniejsze uchwały i fakty z życia Miasta Chojnice zawsze zasługują na publikację w wersji papierowej. Po prostu jest to pewne zestawienie dokumentów do których można się w łatwo przystępny sposób odnieść, ale prezentowanie tego pod mylnym tytułem jest dużym nieporozumieniem.
Finsterowi i Zientkowskiemu życzę, żeby każdy z nich zajął się swoją specjalizacją. Finster więc niech wróci do zainteresowań obrabiarkami i skrawarkami, a Zientkowski niech oddaje się studiom nad spekulatywnym umysłem filozoficznym. Wtedy, może i jakiś pożytek z tego będzie?
Na podsumowanie chojnickiej samorządności za ostatnie trzy dekady przyjdzie jeszcze czas i liczę, że uda mi się tego dokonać w formie monografii, w ujęciu krytycznym.