czwartek, 19 listopada 2015

Fałszywa świadomość

O fałszywej świadomości wiele napisano, warto może w kontekście naszego miasta i jego sfery publicznej wskazać, czym się taka fałszywa świadomość mieszkańców i władz charakteryzuje. 

Otóż, fałszywa świadomość przejawia się w następujący sposób:

- przeświadczenie obywateli o zbieżności działań i celów do których powołano instytucje publiczne (takie choćby jak Park Wodny);
- uznanie konieczności reprodukowania (ponownego wyboru) tych samych władz w imię "zachowania spokoju i rozwoju";
- przeświadczenie o informacyjnej i obywatelskiej roli mediów, gdy w rzeczywistości pełnią one przede wszystkim rolę utrwalaczy systemu, będąc uzależnionymi od kaprysów władzy (reklamy, ogłoszenia);
- przenoszenie rozumienia jednostkowego sukcesu osób i firm, na obraz sukcesu "miasta i społeczeństwa", którego nie ma;
- postrzeganie rzeczywistości miejskiej, jako jednowymiarowej i urządzonej w interesie publicznym i mieszkańców, kiedy jest ona w rzeczywistości tak urządzona, aby zabezpieczać interesy elity politycznej;
- magia autorytetów (doktorów, profesorów, ekspertów) zewnętrznych, którzy przy każdej okazji muszą legitymizować władze samorządowe w czasie imprez masowych, co służy tylko zaczarowywaniu świata;
- niechęć do dostrzegania głębokich podziałów społecznych i wielkich różnic dzielących grupy społecznego w obrębie miasta na rzecz jednowymiarowego "chojniczanina" z powodu braku umięjętności i chęci uporania się z poważnymi problemami gospodarczymi, społecznymi, a nawet rodzinnymi;
- świat bez przeszłości, z powodu tego, że duża liczba chojniczan to ludność napływowa, występuje głęboka niechęć i awersja wobec roztrząsania przeszłości, jest obowiązujący dyktat "efektywnej pracy" w przestrzeni zarządzanej przez "gospodarzy, a nie polityków";
- rozumienie roli Kościoła rzymskokatolickiego, jako nie tylko przewodnika duchowego, ale też i orędownika spraw ludzkich, który w przestrzeni lokalnej poprzez sojusz z władzą samorządową zapewnia obywateli o chrześcijańskich celach elit władzy;
- postrzeganie rozwoju przestrzennego miasta, jako wynik jego rozrostu, bogacenie się i postępującej urbanizacji, kiedy w rzeczywistości jest to wynik pracy zagranicą, a rozwija się nie przestrzeń miejska, ale następuje proce suburbizacji miasta w jego własnych granicach (dzielnice podmiejskie, domków jednorodzinnych, które zajmują coraz częściej najlepsze strefy potencjalnie "miejskie");
- bezpieczeństwo i porządek publiczny postrzegany w perspektywie tabloidyzacji śmierci, wypadków, zabójstwo, jako zdarzeń nieuknionych, acz przypadkowych, kiedy są to w większej mierze wyniki ogólnie rozumianego "złego zarządzania", nie wolno w przestrzeni lokalnej poszukiwać przyczyn, można jedynie bezrefleksyjnie pisać o skutkach;
- poczucie "miejskości i ważności" władzy i mieszkańców, kiedy w rzeczywistości politycznej i gospodarczej Chojnice są centrum peryferii czwartego rzędu, czego nie zmienią sponsorowane przez władze artykuły w prasie ogólnokrajowej czy przygodne ujęcie telewizyjne z tej czy innej promenady na której mogą wypocząć ludzie ważni i majętni z Warszawy, czy innych wielkich ośrodków;
- duże zainteresowanie artystami i sztuką naszym miastem, kiedy rzeczywiście komercjalizacja wszelkich przedsięwzięć i ich masowość sprzyjają jedynie szybkiemu zarobkowaniu i "łupieniu" lokalnej społeczności za cenę atrakcyjności znaków i symboli popkultury rozpoznawalnej na scenie ogólnopolskiej;
- przeświadczenie o doniosłości wizyt osób ważnych dla państwa w Chojnicach, kiedy ich realnym celem jest zaledwie umacnianie wizerunku własnego w przestrzeniach lokalnych, których nawet nie rozpoznają;
- zgoda na wyzysk ekonomiczny wynikająca nie tyle z braku ofert na ogólnoeuropejskim rynku pracy, co raczej na wierze w konieczność doniosłości posiadania pracy bez względu na warunki, jakie oferuje pracodawca;
- przeświadczenie o profesjonalizmie lokalnych samorządowców i polityków oraz o ich społecznych celach, kiedy, co wykazują skonkretyzowane dane, nie znają oni ani mechanizmów prawnych, ani też struktury aparatu państwowego, a ich działniem, jako tzw. "dietetyków", kieruje interes własny, częściej jak społeczny. Uczestniczenie we władzy, to szansa na "dorobienie się". Następuje zabezpieczanie własnego kapitału, odwrót od wydatkowania pieniędzy na cele społeczne i przerzucanie kosztów za działania w jej sferze na kasę publiczną. Brak etosu, działacza, aktywisty, samorządowca. 

Fałszywa świadomość jest rozciągliwa, to znaczy obejmuje różne sfery życia i dzięki niej władza, jako taka, utrzymuje panowanie nad jednostkami oraz całą społecznością, która nie buntuje się przeciwko status quo, ponieważ jest to grupa "szczęśliwych niewolników", którzy w przyszłych wyborach samorządowych z 99% prawdopodobieństwiem, dzięki odpowiedniej skali manipulacji i socjotechniki może ponownie wybrać do władz swoich "panów".