środa, 28 sierpnia 2013

Jakie układy?

Trzy lata temu, kiedy po raz pierwszy zaangażowałem się w kampanię wyborczą jednego z miejscowych komitetów wyborczych wierzyłem w ... zmiany. Takie też było hasło Projektu Samorządność "Uwierz w zmiany". 

Zmian nie było. Wynik był słaby, a cała kampania była według mnie po prostu na tyle asekuracyjna na ile tylko to było możliwe. Dlaczego? Znam odpowiedzi, ale nie mogę się nimi dzielić...ot polityka.

Jak będzie za rok?

Na scenie mamy nowego gracza w polityce samorządowej - Projekt Chojnicka Samorządność i choć zrzesza ludzi "wielkiej wiary" w zmiany, to ja tych zmian wcale nie oczekuję. Nie udało się i nie uda się na pewno, zrealizować planu minimum w lokalnej polityce, który mógłby być przedwstępem zmian. Na pewno przeciwko Arseniuszowi Finsterowi w wyścigu o fotel burmistrzowski stanie więcej jak jeden kontrkandydat. Czym to się może skończyć? Kto zna historię ten wyciągnie wnioski. Wielu środowiskom na takim scenariuszu zależało. Po to właśnie, aby żadnych zmian nie było.

Niestety, ale to się jeszcze teraz nie uda. Nie teraz. Nie przejmiemy władzy, nie będzie Grunwaldu. Zrozumiałem to dość późno, ale wystarczająco wcześnie aby przegrupować siły. Co nie oznacza, że część z nas nie wejdzie do Rady Miejskiej.

Zakulisowe rozgrywki ludzi władzy, potencjał finansowy jaki za nimi stoi, sieć układów, spychanie ludzi opozycji na margines życia społecznego - to wszystko uniemożliwia równą walkę. To wszystko staje się jedynie podstawą groteski w której grałem jedną z ról.

Nadal jestem z PChS-em i będę lojalnie wspierał jego działania. Realnym okiem patrząc, nie widzę jednak szans na zwycięstwo w pełnej formie. Nie widzę nawet szans na pyrrusowe zwycięstwo.

Przed nami jeszcze nie rok, a kolejne pięć lat walki. I z tą świadomością należy działać. Nikt też nie składa broni, po prostu stałem się sceptycznym skrzydłem PChS-u. A do chojniczan mówię głośno: nie liczcie na zmiany w przyszłym roku. One nie nastąpią. Nie zmieni tego nawet nowa ordynacja. Nic tego nie zmieni.