wtorek, 27 stycznia 2015

Atomowe Chojnice

Jak ujawnia dr hab. Sławomir Cenckiewicz w swej najnowszej książce pt. Atomowy szpieg. Ryszard Kukliński i wojna wywiadów, Chojnice były miastem na które w latach 80. XX w. miała spaść bomba atomowa w wyniku odwetu sił NATO w związku z atakiem Sowietów na Zachód. 

Warto dodać, że Chojnice były jedynym miastem na które spodziewano się ataku atomowego w tej części Polski. Bomby atomowe miały być także zrzucone na Słupsk, Trójmiasto, Tczew, Bydgoszcz, Szczecin, Świnoujście. Czyli w naszej części Polski rozumianej jako Pomorze Gdańskie i Pomorze Zachodnie bomby atomowe w wyniku wybuchu III wojny światowej spaść miały na 7 miast (liczę Trójmiasto łącznie jako jeden ośrodek miejski) w tym na Chojnice. 

W związku z tym przypomnę, że obecnie również wisi nad nami groźba wybuchu konfliktu, który może się zakończyć wymianą atomowych ciosów i w związku z tym mam pytanie czy dysponujemy w Chojnicach schronami przeciwatomowymi dla ludności, jeśli tak to dla jakiej liczby mieszkańców? Bo w obliczu danych, które właśnie poznałem, a świadczą one o zapewnieniu schronienia na wypadek atomowy zaledwie dla 4% populacji Polski na wypadek wojny atomowej, zastanawiam się czy w Chojnicach jest chociażby te 1600 miejsc w schronach...Szczerze w to wątpię. Czas poznać te dane i je ujawnić, a nie czynić z nich kolejnej tajemnicy.

Chyba czas przestać żyć w Chojnicach w przeświadczeniu o korzyściach takich jak bezpieczeństwo, płynących z małomiasteczkowości...kolejny stereotyp obalony przez fakty.

Komentator Wolny Strzelec podał świetny link, tam widać ile byłoby ofiar w Chojnicach, gdyby spadła na nas bomba atomowa o zaledwie takiej mocy jak na Nagasaki w 1945 r. Straty w ludziach...ok. 95%...strefa zniszczenia ogromna...

http://nuclearsecrecy.com/nukemap/?&kt=15&lat=53.6944002&lng=17.5569252&hob_opt=2&hob_psi=5&hob_ft=1968&crater=1&casualties=1&humanitarian=1&fallout=1&fallout_angle=46&zm=13

Jan w Arcanach?

Dziś można w "Gazie Pomorskiej": http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20150126%2FINNEMIASTA04%2F150129379 , przeczytać artykuł w którym Jan Zieliński ujawnia chęci współpracy z Arcanami Historii.

Przy tej okazji nakreślę trzy kwestie: 1. krótka geneza Arcan Historii; 2. polityczne tło działalności Jana Zielińskiego; 3. zadania na przyszłość.

1. Arcana Historii powstały najpierw jako Stowarzyszenie zwykłe w 2007 r., w 2008 r. zostały zarejestrowane w KRS stając się stowarzyszeniem rejestrowym. Poza celami stowarzyszenia, jak krzewienie wiedzy o historii Polski, promowanie postaw obywatelskich, itd. u podstaw legła przesłanka...iście ideologiczna. Kiedy zakładałem z najbliższymi kolegami stowarzyszenie mieliśmy 24 - 25 lat i wiedzieliśmy jedno: chcemy stworzyć środowisko niezależnej przestrzeni nie tylko działaności społecznej, ale i wydawniczej temu też założyliśmy: zero finansowania publicznego, zero uczestniczenia w projektach unijnych. Obieramy nasz polski kurs. Nie spodobało się nam, że: 1. wszyscy wyjeżdżają z Polski, trwa drenaż mózgów; 2. kanały rekrutacji do tzw. elit politycznych/symbolicznych są zamknięte bo wiąże się to z dostępem do dóbr takich jak kapitał i kwestią wytwarzania dóbr tak abstrakcyjnych jak prestiż. W naszej opinii dyskurs nadający znaczenie pewnym znaczeniom w dużej mierze był/pozostał opanowany przez relacje postkomunistyczne. Chcieliśmy pomóc i innym i sobie, zakasać rękawy, zamiast jechać na przysłowiowy zmywak po studiach. W zmywaku i pracy nie ma nic złego, to też dobra szkoła życia, ale zawsze chcieliśmy innej Polski. Jeśli Polacy wyjeżdżają w wyniku drenaży mózgów - tj. procesu wyciągania z Polski bardzo dobrze wykształconych ludzi do pracy poza Polską, to jest to proces negatywnie wpływający społecznie, ale jeszcze gorsza jest konieczność wyjazdu członków rodzin do najprostszych prac, bo w Polsce ciężko zarobić na chleb. A najcięższe próby, mogą się kończyć największymi biznesowymi porażkami. Nasze środowisko było swego czasu bardzo liczne, dziś już tak liczne nie jest, a Stowarzyszenie potrzebuje nowych członków, do realizacji nowych zadań. Młodym ludziom daliśmy periodyk "Słowo Młodych" w którym opublikowaliśmy ponad 200 artykułów, utrzymując konwencję naukowości, pomimo tego, ze bylo to pismo popularno - naukowe. 

2. Można by było Janowi Zielińskiemu, byłemu wiceburmistrzowi wystawiać cenzurki za różne aspekty Jego pracy w samorządzie. Można by było odrzucić chęć współpracy, bo tyle lat Jan Zieliński był współpracownikiem sworznia chojnickiego schorzenia - jak nazwałbym to centrum dowodzenia w którym tkwimy. Można by...Warto jednak stąpać twardo po ziemi i podać sobie rękę w celu współpracy. Pamiętam, że Pan Jan był jedynym przedstawicielem władz miejskich, który przyszedł z nami porozmawiać, kiedy rozdawaliśmy flagi RP na Starym Rynku. Był też tym burmistrzem, który nie klękał przed Czerwoną Gwiazdą. Z pewnością Jan Zieliński jest pasjonatem historii, jest jak wynika z artykuły pełen zapału do pracy w organizacji społecznej, więc na pewno będziemy współpracować, jeśli Pan Jan podtrzyma swe chęci i zaakceptuje statut Stowarzyszenia. 

3. Zadania na przyszłość. Z pewnością zaczniemy wzmacniać struktury, być może przeniesiemy siedzibę, powołamy periodyk naukowy i będziemy dążyli do promocji młodych ludzi w świecie nauki - szczególnie pomagając im w drodze na studia III stopnia. Poza tym praca nad kolejnymi książkami o historii i polityce w Chojnicach, będziemy też częściej podejmować tematy społeczne.

Przy okazji, zapraszam wszystkich chojniczan do członkostwa w Arcanach Historii - wystarczy zaakceptować statut, wypisać deklarację członkowską i działamy (dokumenty wysyłam mailem, proszę pisać na: marcin.waldoch@gmail.com) :) Panie Janie, zapraszamy!

sobota, 24 stycznia 2015

1900 km do wojny

To co jeszcze dwa lata temu wydawało się być niewiarygodne jest dziś częścią naszej rzeczywistości. Wojna trwa w Europie, tę wojnę prowadzi na razie Rosja z Ukrainą. Niestety, na Ukrainie się nie skończy. 

Żeby zdobyć lepszy obraz tego, co dzieje się na Ukrainie warto sobie uświadomić, że w ciągu 21 - 23 stycznia zginęło ponad 300 cywilów i żołnierzy na Ukrainie. Jest to ogrom strat. Wystarczy sobie uświadomić, że straty w ludziach przyjmują skalę masową. W kampanii wrześniowej w 1939 r. w ciągu miesiąca ciężkich walk nie zginęło więcej jak 17 tysięcy niemieckich żołnierzy. Dziś już wiadomo, że ciężko określić liczbę strat po stronie rosyjskiej. Pewnym jednak jest, że tak ze strony rosyjskiej jak i ukraińskiej straty sięgnęły tysiące ludzi.

W jaki sposób powstrzymać eskalację tego konfliktu? Otóż na to nie ma innego wyjścia jak tylko zaatakować Rosję. Jesteśmy w trakcie trwania już wojny światowej, jeśli Zachód nie zaatakuje Rosji, to wystawiamy się na przynajmniej kilkanaście lat przeciągającego się konfliktu w Europie. I prawdą jest to, co mówi się o Polsce i jej losie - jest na liście państwo do destabilizacji. Jeśli dziś już nie zaczniemy masowych - państwowo prowadzonych, przygotowań na wypadek wybuchu wojny, obudzimy się za kilka - kilkanaście miesięcy pod rosyjskim "butem". Front w tym momencie jest ok. 1900 km od Chojnic. 

czwartek, 22 stycznia 2015

Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych odbędzie się w założeniu 1 marca (niedziela) o godz. 15.00, wystartuje ze Starego Rynku w Chojnicach. Kończymy marsz przed pomnikiem żołnierzy 1 batalionu strzelców.

Komitet organizacyjny (na chwilę obecną): Arcana Historii, Komitet Powiatowy PiS Chojnice, Chrześcijański Ruch Samorządowych, Rodzina Radio Maryja. 


niedziela, 18 stycznia 2015

Niskie zarobki + wysokie ceny = Chojnice

Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad przyczynami niskich zarobków i wysokich cen w miejscowościach takich jak Chojnice, a przede wszystkim w Chojnicach.

Określając przyczyny tego zjawiska, wskazałbym na dwie grupy czynników: nepotyzm, klientelizm (pewnych osób, które mogłyby pozytywnie wpłynąć na stan gospodarki miejskiej), korupcję (i tzw. ukryty podatek w formie wsparcia działań władzy "na telefon"), zmowę być może też wysokie zadłużenie miasta w przeliczeniu na mieszkańca oraz niską siłę nabywczą (może to być kolejny dowód na wysoką migrację zewnętrzną, która dotyka Chojnice), niską konkurencyjność na lokalnym rynku (tak po stronie usługodawcy - dostawcy, jak i po stronie rynku pracy), zmowę, monopolizację usług.

Obserwując życie społeczno - polityczne nie sposób temu na pierwszy rzut oka zaprzeczyć. Wszyscy widzimy jak monopolizowane są pewne grupy usług w mieście przez konkretne rodziny. Przy tym władza zdaje się sprzyjać pewnym patologiom za które płacą wszyscy mieszkańcy, jak choćby wyrzucanie pół miliona na projekty, które nie mają dalszego biegu, czy finansowanie milionowych potrzeb Centrum Parku, który prowadzony jest nieudolnie. Jednak, żeby zweryfikować te hipotezy, które przedstawiłem należałoby przeprowadzić gruntowne badania. Pieniądze publiczne są źle zarządzane, a przez to ubożejemy prawie wszyscy poza grupą miejskich utracjuszy.

Zdarza mi się przebywać w różnych miejscowościach w Polsce, ceny w Chojnicach na artykuły spożywcze oraz podstawowe artykuły dla utrzymania gospodarstwa domowego znacznie przewyższają te ceny, które notuję w innych miejscowościach. Zauważalny przy tym jest rzeczywiście rozziew w cenach na podstawowe produkty w małych i dużych miastach. Im mniejsze miasto tym w Polsce wyższe są ceny takich produktów i... usług.

Jakiś czas temu napisałem taki post pod tytułem "Bieda w Chojnicach", zapraszam: http://polityka-chojnice.blogspot.com/2012/12/bieda-w-chojnicach.html

czwartek, 15 stycznia 2015

Obywatelska Inicjatywa Obronna w Chojnicach

W związku z wzrastającym zagrożeniem w naszym rejonie Europy, zadecydowaliśmy w Arcanach podjąć próbę stworzenia inicjatywy jakiegoś typu jednostek obrony terytorialnej w ramach, które umożliwia prawo.

W celu przybliżenia możliwości i barier wynikających z takich działań zaprosiłem w imieniu Arcan Historii do Chojnic dr hab. Romualda Szeremietiewa, który kieruje Biurem Inicjatyw Obronnych przy Akademii Obrony Narodowej. Jeśli Pan Profesor skorzysta z tego zaproszenia, będziemy próbowali zaszczepić ideę stworzenia jakiejś formy i struktury dla jednostek obrony terytorialnej.

Przypomnę tylko, że na Ukrainie trwa niewypowiedziana wojna rosyjsko - ukraińska, państwa bałtyckie wydają obywatelom od listopada zeszłego roku instrukcje na czas wojny i okupacji rosyjskiej. Wojska FR gromadzą się u granic Ukrainy oraz u granic Polski w Obwodzie Kaliningradzkim. Narasta też napięcie ekonomiczne między krajami Zachodu, a FR. To wszystko może, choć nie musi, ale może zapowiadać zbliżający się konflikt w Europie. Biorąc pod wzgląd relatywnie mała wielkość polskiej armii powinniśmy podejmować działania, które mogą przyczynić się do wzrostu potencjału obronnego Polski. Chociaż naprawdę nie wyobrażam sobie jakimi narzędziami możemy stawić czoła dziesiątkom tysięcy czołgów i setkom tysięcy żołnierzy, nie wspominając o ewentualności użycia broni atomowej. Pamiętać jednak należy o słowach Sun - Zi, bo mówiąc o niepodległości Polski płyniemy na tej samej łodzi:

Dobra armia powinna przypominać zwinnego węża, który uderza ogonem, gdy zaatakowano jego głowę, głową – gdy zaatakowano ogon, oraz zarówno głową, jak i ogonem, gdy uderzono go w środek. Czy armia może być zwinna jak wąż? Może. Nawet ludzie, którzy się nie lubią, pomagają sobie w kłopotach, gdy płyną na tej samej łodzi.

środa, 14 stycznia 2015

Honorowy oportunista Jutrzenka

Jak powiedział tak zrobił. Nie da się jednak nie wspominać o burmistrzu Arseniuszu Finsterze, który znany już nam jest z pragnień uzurpowania sobie prawa do posiadania autorytetów w różnych dziedzinach, choćby w takich jak nauka. Poznaliśmy Go także jako kreatora "chojnickiej elity", który dzięki środkom publicznym realizuje Marksowską maksymę: "byt kształtuje świadomość". Ten chojnicki styl rządzenia, jednych wynoszący na społeczne wyżyny, innych odsyłający do lochów zapomnienia jest już znany daleko poza Chojnicami, bo przecież przez nieudolność w zarządzaniu miastem niejeden chojniczanin musiał szukać pracy daleko w świecie. Po wyborach mam wrażenie, że dziesiątkuje się szeregi opozycji, bo co rusz słyszę o wyjazdach kolejnych osób. Wrócę do myśli. "Jak powiedział tak zrobił". Otóż Arseniusz Finster postanowił, żeby nadać honorowe obywatelstwo Januszowi Jutrzence - Trzebiatowskiemu, któremu miasto kilka lat temu za kwotę około 1 mln złotych wyremontowało baszę Więzienną, a w niej utworzono gelerię jednego artysty (tak tego właśnie). Jedni więc uciekają za chlebem, bo mają "niewyparzone mordy", a inni zajadają się społecznymi konfiturami w postaci prestiżowych tytułów. 

Ciekawie przedstawia się uzasadnienie do uchwały Rady Miejskiej w Chojnicach o nadaniu tytułu honorowego obywatela miasta Chojnice J. Jutrzence - Trzebiatowskiemu. Co się rzuca w oczy? Otóż Jutrzenka od 1961 r. jest obywatelem Krakowa i nadal tam mieszka (dlaczego Kraków więc nie dał galerii tak wybitnej postaci)? Według adherentów Jutrzenki, jest On artystą wybitnym o wybitnych osiągnięciach. Według nich też Jutrzenkę z Chojnicami wiąże silna więź uczuciowa. Czemu wyrazał dał podobno współpracując z chojnickimi organizacjami pozarządowymi (nie wiem kiedy? jak nazwał nas osiłkami, bandytami czy hołotą)? Dalej przeczytać można w uzasadnieniu do uchwały, ze Glaria Jutrzenki to miejsce upowszechniania sztuki, itd. Farmazony gonią farmazony. Największą zasługą Jutrzenki ma być to, że swoją graciarnię oddał na utrzymanie miasta. Taki jest mój wniosek z lektury tego uzasadnienia. Do tego dowiedzieć się można, że wszelkie miejskie medale, nagrody itd. są autorstwa Jutrzenki - doskonały powód, aby tego nikt nie przyjmował. Natomiast wnioskodawcy napisali, że "Jego działalność i postawa w zupełności wyczerpują warunki do przyznania tak zaszczytnego wyróżnienia". Otóż guzik prawda.

Zanim zacznę przedstawiać moje uzasadnienie do odmowy przyznania tytułu honorowego obywatela temu malarskiemu bessewiserowi, to chciałbym abyście Państwo przypomnieli sobie jak wspaniale Jutrzenka upowszechnia kulturę w Chojnicach w galerii. Można się tego dowiedzieć z tych dwóch filmów:






Teraz przejdę do mojego uzasadnienia:

Odmawia się prawa nie tylko przyznania, ale i do ubiegania się o tytuł honorowego obywatela miasta Chojnice przez Jutrzenkę - Trzebiatowskiego.

UZASADNIENIE


Janusz Jutrzenka Trzebiatowski, jest wyjątkowym oportunistą i nie zasługuje na choćby najmniejsze uznanie społeczne (nie podejmuje się tutaj dyskusji o jego sztuce). Urodzony 9 lipca 1936 roku w Chojnicach nazwał swych ziomków HOŁOTĄ, tylko dlatego, że jak podejrzewa duża część społeczeństwa nie rozumie jego sztuki. Nie bierze przy tym pod wzgląd opinii większości, na której opiera się wszelka zasada działania demokratycznego i uzurpuje sobie prawo do tytułu honorowego obywatela miasta. Nie uwzględniając przy tym, ze dla większości społeczeństwa jest być może nie tylko oportunistą, ale i przysłowiowym darmozjadem, który mógłby zostać nazwany chojnickim oportunistycznym globtroterem na podstawie choćby zaproszeń do wyjazdów zagranicznych jakie otrzymywał od PRL-owskich notabli z placówek dyplomatycznych. Oczywiście, że takie zaproszenia otrzymywał, między innymi od I sekretarza ambasady PRL w Czechosłowacji Czesława Kałużnego. Podobne wyjazdy odbywał Jutrzenka także na zaproszenie innych komunistycznych watażków, jak choćby ministra kultury PRL do Sztokholmu w 1984 r. Ale to nie wszystko, Jutrzenka był też odznaczony medalem "Budowniczy Nowej Huty", znanego polskiego eksperymentu postawienia miasta w 100% socjalistycznego - wzoru, który miał być powielany w Polsce. Istna sztuka. Ten magister architektury wnętrz, którego przyjęło się nazywać artystą. 
Nie może dostać odznaki honorowego obywatela, ktoś o kim działacze komunistyczni pisali w 1976 r., udzielając mu rekomendacji na wyjazd zagraniczny, że jest on "[...] wybitnym działaczem ruchu robotniczego".
Człowiek, który za czasów socrealizmu odwiedził między innymi następujące kraje:

Chiny - 1966

Afryka Zachodnia - 1970

ZSRR, Rumunia, Bługaria, Jugosławia - 1972

Finlandia - 1973

Afganistan, Nepal, Indie - 1976

Portugalia, Niemcy, Włochy, Francja, Hiszpania, Belgia, Portugalia - 1979

Włochy - 1980

Czechosłowacja, Węgry, Grecja - 1984, 
Wietnam, Szwecja, Niemcy - 1986 

Bułgaria, Turcja, Grecja, Cypr, Syria - 1987

ZSRR, Mongolia - 1987

musiał być skrajnym oportunistą i beneficjentem splendoru komunistycznej kliki, która grabiła Polskę. Dziś taki oportunistyczny malarz ma otrzymać w wolnej Polsce tytuł honorowego obywatela miasta Chojnice, którego mieszkańców nazywa hołotą, z rąk burmistrza, który kłania się przed czerwoną gwiazdą.

Zastanawiające jest to, że w materiałach do jakich dotarłem około 50% w teczkach dotyczących Jutrzenki jest zwyczajnie wybrakowana. Nic nie sugeruję, wskazuję jedynie, że to zastanawiające. Naprawdę wielce szkodliwym społecznie będzie stawianie za wzór obywatelom miasta człowieka, który nimi gardzi i człowieka, który korzystał zawsze z dobrodziejstw systemu (komunistycznego) w jakim trwał. Cała sprawa utwierdza mnie w przekonaniu, że Arseniusz Finster wciąż czuje się jakoś zobowiązany starym "towarzyszom". Jest rok 2015, ale w Chojnicach komuna i głupota trzymają się dobrze. Jestem pełen nadziei, że brakujące informacje z teczek Jutrzenki uda się pozyskać poprzez badania innych spraw. 


Tutaj chodzi o to, że Trzebiatowski ujawnił wielokrotnie wielką pogardę dla chojniczan, to byłby argument wystarczający na NIE nadawanie tytułu honorowego obywatela. W mojej opinii dla Chojnic Jutrzenka nic nie zrobił, dla siebie wiele.




wtorek, 13 stycznia 2015

Będzie Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Chojnicach

W tym roku Stowarzyszenie Arcana Historii organizować będzie w dniu 1 marca (niedziela) Marsz  Pamięci Żołnierzy Wyklętych wraz z imprezami edukacyjnymi wokół tego wydarzenia. W planach jest wystawa i wykłady zaproszonych historyków.



Bajdurzenie chojnickie

W wieli pomorskich miejscowościach funkcjonuje bajkowa interpretacja ich nazw. Cała onomastyka jest w studiach regionalnych bardzo zaniedbana.

Przykładowo utarło się twierdzenie o pochodzeniu nazwy 'Chojnice' od choiny  - drzewa iglastego lub dorodnych sosen zwanych chojarami. Okazuje się, że nie ma nic bardziej złudnego, jak to zjawisko, które w Chojnicach obserwuje od lat. Tym zjawiskiem jest skrajnie zaściankowa bądź poddańcza kultura myślenia o historii, regionie i miejscu zamieszkania w interpretacji świata wykorzystuje się zaledwie to co znajduje się pod ręką jako elementy odwołań, w procesie wyjaśniania.

Otóż, kiedy spojrzymy na pomorską sieć osadniczą, to zauważmy dużą liczbę miejscowości, których nazwy jak Studzienice, Bagienice, Polnica, Lipnica, Brodnica Górna, etc. nawiązują do NIECKI. Czym jest niecka? Jest podłużnym obniżeniem terenu. Dogodnym więc miejscem dla osadnictwa ludzkiego, szczególnie od X w., kiedy Pomorze zaczęło się integrować z Polską i gdzie zaczęto organizować sieć osadniczą poza wczesnosłowiańskimi grodami (typowymi opolami) obronnymi nadając nowym osadom funkcje miejskie. 

Tak więc, nazwa 'Chojnice' nie pochodzi od choinek, ale od faktu zauważenia przez przyszłych osadników miejsca dogodnego do rozwoju. Wielkość tej niecki na której znajduje się nasze miasto była zapewne oceniana jako miejsce rozległe Stąd nazwa Chojnice to nic innego jak uwspółcześniona forma zawołania 'Ho - Niecka (Nicka)'. Co ciekawe na mapach obrazujących kształt granic politycznych ok. X w. zaznaczone są Chojnice, czyli ok. 1000 r. jako miasto o nazwie Conicz, nie są to mapy polskie...

Podobnie też szukanie dróg do mówienia o dawnej historii Chojnic w sposób "odpolityczniony" jest szkodliwe i poznawczo i dydaktycznie. Mówi się więc o tym, że Chojnice były po prostu pomorskie przed czasami okupacji krzyżackiej. Fakty przemawiają natomiast za inną interpretacją. Chojnice do X w. jeśli były  samodzielną osadą (a tak się zakłada) były z pewnością zamieszkane przez Pomorzan, ale ci z kolei zaliczyli samych siebie do plemion polskich, do jednej wspólnoty politycznej. I choćby ktoś nie chciał, to fakty takie jak rozbudowana osada o charakterze miejskim, w której funkcjonował kościół (a wiemy, że na miejscu bazyliki stał wcześniej drewniany kościół chrześcijański) przemawiają za tym, że była to osada o wybitnie POLSKICH korzeniach, przyjmująca łączność z państwem polskim i będące jego elementem. Dzięki czemu miała prawo i możliwość utrzymywać się i rozwijać jako ważny element sieci obronnej i gospodarczej państwa polskiego. Przypuszcza się, że Pomorze Gdańskie (na którym leżą Chojnice) zostało włączone do tworzącego się państwa polskiego już przed 967 r. To religia chrześcijańska - przejawiająca się w kulturze materialnej na terenie Chojnic przywołanym drewnianym kościołem, oraz drużyna księcia Polan, której wojowie musieli stanowić choćby część obsady takich grodów jak Chojnice stawała się spoiwem nowego państwa. 

Pomorze wraz z Chojnicami mogło od Polski odpaść w okresie 1060 - 1133, ale już od tego czasu aż do zajęcia przez Krzyżaków ciągle jest elementem państwa polskiego. Pomimo późniejszych rozbić dzielnicowych państwa, wspólna była dla terenu Polski dynastia panująca( choć dla Pomorza Wschodniego była to dynastia lokalna związana już jednak z Polanami), wspólna była religia, język i ... świadomość narodowa. Proces unifikacji ziem z Polską przyśpieszony został znacząco po porozumieniu z Kępna z 1295 r., kiedy książę Mściwoj DOBROWOLNIE zrzeka się Pomorza Gdańskiego na rzecz przyszłego króla Przemysła II na wypadek swej bezpotomnej śmierci. Wtedy już Chojnice jako miasto funkcjonowały co najmniej od kilkudziesięciu lat w oparciu o prawo magdeburskie. Związki z Polską trwały więc ok. czterech wieków zanim Pomorze zagarnął Zakon Krzyżacki. Orędownikiem unifikacji ziem polskich był biskup Jakub Świnka. 

Stąd jeśli ktoś mówi mi, że Chojnice to takie miasto "nijakie", ani polskie, ani niemieckie, a raczej pomorskie, to wiem jedno, ten ktoś ucieka od opowiadania się po stronie ważkich rozstrzygnięć znacząco wpływających na naszą tożsamość. Będę uparcie powtarzał, Chojnice to miasto o polskich korzeniach, założone przez Polaków i po raz pierwszy funkcjonujące w organizmie państwowym - polskim, a nie innym. Z choinkami zaś, mamy niewiele wspólnego, poza tym, że rzeczywiście okalały nas "przepastne" bory, które zapewne stawały się źródłem bogacenia się i rozwoju sieci osadniczej, która jednak do dziś w stosunku do innych rejonów Polski jest słaba i bardzo rozproszona. 


Nie jestem historykiem jak zwykło się o mnie mówić, nie jestem archeologiem. Staram się jednak poszukiwać prawdy o naszej przeszłości, gdyż ona pozwala lepiej zrozumieć polityczne wymiary naszej codzienności, naszej też kondycji gospodarczej i społecznej, uwarunkowań naszej tożsamości. Chojnice to miasto polskie, ale oczywiście jego mieszkańcy mają różne korzenie.

piątek, 9 stycznia 2015

Irracjonalność

Przez lata próbowałem dociec czym kierują się władze miejskie w kierowaniu - zarządzaniu miastem. Jakie czynniki wpływają na ich decyzje? Czy jest to wynik tylko chęci zaspokojenie osobistych aspiracji i dążeń, czy też może wynik jakiejś nieczystej gry i próby nabijania komuś portfela? Okazało się, że źle stawiam pytania. Ostatnio dopiero doszedłem do wniosku, że działania władz w Chojnicach są irracjonalne. Polegają najczęściej na emocjach, i chęci zaspokojenia niezrozumiałych dla ogółu interesów w krótkiej perspektywie czasu. Niestety ta irracjonalność przekłada się także na relacje chojnickiej władzy z otoczeniem.

Jeśli spojrzymy na wydatkowanie pewnych sum na projekty, które chojniczanom nie dały nic oprócz wzrostu kosztów funkcjonowania miasta jako zorganizowanej wspólnoty, to twierdzenie o irracjonalności działań staje się jak najbardziej prawdziwe. 

Jak bowiem rzekoma racjonalność kryła się za sprzedażą miejskiego szaletu koło kościoła gimnazjalnego? Jaka ona była w kwestii budowania baszty w fosie? Jaka ona jest w przypadku ocieplania przez miejskie spółdzielnie zabytkowych budowli styropianem? Jaka jest ona kiedy zapytamy się o lata utrzymywania dwóch burmistrzów? Czy racjonalnie uzasadniona była decyzja o powołaniu asystenta ds. naukowych tuż przed wyborami? Czy racjonalnym jest "topienie" milionów w basenie? Czy jest jakaś racjonalność w tworzeniu strategii dla miasta w oparciu o wiedzę powszechnie dostępną, ale bez badań ukierunkowanych na rozpoznanie lokalnych problemów z jakimi boryka się miasto? Czy racjonalnym jest mieszanie stref miasta - gdzie w strefy mieszkaniowe wkraczają fabryki (tak ma być), a pomiędzy kompleksami fabrycznymi chce się budować mieszkania? Czy racjonalnym jest budowa obwodnicy 50 metrów od płotów posesji z domkami jednorodzinnymi? Czy jest jakaś racjonalność za utrzymywaniem baszty Jutrzenki - Trzebiatowskiego? Czy jest jakaś racjonalność za "topieniem" pieniędzy w zaciężnych piłkarzy MKS Chojniczanka (to mój klub, ale chciałbym aby grali tam chojniczanie). W końcu jaka jest racjonalność w funkcjonowaniu Straży Miejskiej?  Czy racjonalnym było tworzenie projektu Balturium?

Przykłady można by mnożyć. Okazuje się jednak, że zamiast rozumu po stronie władzy dominuje irracjonalność, która przekłada się jednocześnie na brak rozwiązań dla miasta, które miałyby realnie wpłynąć na zmianę warunków w których żyjemy w Chojnicach. Miasto to potrzebuje wizji wykraczającej poza programy unijne, poza kolejne brnięcie w kredyty. Takiej wizji nie da się wypracować po omacku, bez badań, bez wiedzy. Niestety serwuje się nam tylko kolejne spektakle, raz przyjadą Chińczycy i obiecują owocną współpracę, innym razem chojnicki globtroter Jutrzenka leci do Chin. Co z tego mają chojniczanie poza kosztami? Jak to się przekłada na nasz dobrobyt? 

Zamiast rozumu i oświecenia jest ciemność i brnięcie po omacku w nieznane po lince emocji i pragnień...Kiedyś uważałem, że tutaj wszystko wynika ze złych intencji, dziś twierdzę, iż to zwyczajnie brak rozumu. 

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Opowieść Rzeźnika - zapowiedź

Już wkrótce :) "Opowieść Rzeźnika. Morderstwo i antysemityzm w Chojnicach" Hemluta Walsera Smitha w moim przekładzie. Rzecz dzieje sie w Chojnicach w 1900 r., w mieście dochodzi do mordu na chlopaku z gimnazjum, w mieście znajdowane są części jego ciała, a na tym tle dochodzi do oskarżeń Zydów o dokonanie mordu rytualnego. Wybuchają zamieszki...

Książka ta została uznana przez "The Los Angeles Times" za najlepsza książkę z zakresu historii najnowszej w 2002 r. i otrzymała prestiżową nagrodę Fraenkel'a.