sobota, 22 grudnia 2012

Jak płacić za śmieci?

Ustawa o utrzymaniu czystości w gminach, popularnie znana już jako "ustawa śmieciowa", stanowi niemały problem tak społeczny, jak i na polu ekologii. 

Zagospodarowanie odpadami to bardzo wrażliwy temat, który prędzej czy później musiał zostać rozpatrzony przez polskiego ustawodawcę w świetle jego zobowiąń wynikających w uczestnictwie w UE. 

Niestety, mało istotny problem jakim jest opłata za śmieci (bo jaki to procent domowego budżetu?) urósł do rangi pierwszego tematu w dyskursie na linii władza - samorząd - obywatele. Jest to oczywiście obciążenie budżetu domowego, ale w Polsce Tuska ceny rosną na wszystkich produktach - usługach. W mojej opinii, jest to temat nadmuchany, a narzucone celowo przez ustawodawcę ograniczenia mające na celu zawężenie metod tak naliczania opłat jak i doboru przez gminę firm obsługujących zarządzaniem odpadami komunalnymi jest kolejnym krokiem łamania swobód obywatelskich - to raz, i dwa drogą do jakiejś formy zinstytucjanolizowania możliwości wdrażania kolejnych zobowiązań wobec obywatela. Tak naprawdę kwestia metody naliczania opłat zepchnęła ma margines dyskusji (albo i poza) kwestię ograniczania swobód obywatelskich właśnie poprzez wprowadzenie tej ustawy.

Zastanówmy się nad kolejnymi dwoma zagadnieniami, 1) metoda naliczania opłaty - ustawodawca daje wybór spośród trzech opcji a) od mieszkańców w danym gospodarstwie domowym, b) od zużytej wody, c) od metrażu; 2) śmieci a możliwości nadużycia władzy.

1) W Chojnicach radni zadecydowali - opłata będzie naliczana od mieszkańców w danego gospodarstwa domowego. Optowałbym za metrażem. Wybór przyjęty w Chojnicach uderza w mieszkańca. Choć niewiele było dostępnych opcji, to właśnie zajmowany metraż najczęściej odzwierciedla status mieszkańca. Obecnie niestety Pan X zajmujący z żoną dom o powierzchni 200 metrów kw. zapłaci tyle samo od osoby, co 5 osobowa rodzina z mieszkanka 48 m.kw. 

2) Nieszczęśliwa ustawa - w której to gmina będzie dobierać odbiorcę śmieci dla obywateli to jest najwyższa forma socjalizmu. Ciekawe kiedy władza będzie nam wybierać piekarza? Kuriozalna sprawa. Będziemy też się wszyscy zastanawiać, dlaczego taka, a nie inna firma wygrała przetarg. A wiadomo - że na śmieciach nieźle się zarabiało, tak przynajmniej dawniej bywało. Każdy kto wywoził śmieci, ten się mógł sporo i narobić, ale i zarobić. 

Szkoda nas, obywateli, szczególnie tych, którzy żyją w sporych, ubogich rodzinach, ale i tych po prostu ubogich. Bo niedość,że ubogi śmieci produkuje zwykle mało, to jeszcze zapłaci za nie tyle ile nie powinien, tylko dlatego,że żyje. Metraż byłby najlepszym punktem odniesienia, praktycznie nie widzę słabych stron takiego zastosowania. Może mi je ktoś wskazać?

Oczywiście wszyscy pragniemy ładu i czystości, doskonałego środowiska etc., ale płacić nikt nie chce, a teraz jeszcze bunt wobec ustawy śmieciowej zmusi ludzi do kolejnych uników. Przypuszczam, że nieco lokatorów "ubędzie" ze stanu...Kolejny przykład jak władza zmusza ludzi do głupoty, za którą później będzie ich karać.


wtorek, 18 grudnia 2012

Projekt Porto Alegre w Chojnicach

Czasami myślę, że przesadzam ze słowem projekt. Co by to nie było, to dla mnie jeśli jest cel do osiągniecia, to uważam, to za projekt, a nie program. Dlaczego? Bo projekt jest dla mnie, tak literalnie przyjmując, z jednej strony wstępną wersją jakiegoś planu, a z drugiej stanowi w dalszej perspektywie zamierzony plan działania. Natomiast program rozumiem zaledwie jako jakieś założenia i postulaty. Stąd projekt bardziej przypadł mi do gustu, szczególnie jeśli myślę o przyszłości Chojnic. 

Wielokrotnie podkreślałem, że Chojnice nie mają dalekosiężnego planu rozwoju. Jesteśmy niczym Europa Zachodnia - która nie wie tak naprawdę, ani dokąd zdąża, ani po co. Pozbawiona wartości i aksjologicznych założeń, sama pozbawia się możliwości projektowania swojej przyszłości. Podobny proces ma miejsce w Chojnicach. Myślenie w krótkiej perspektywnie, opartej jedynie o politykę korzystania z pieniędzy unijnych w nowym rozdaniu budżetowym Unii. 

Szukając rozwiązań, dla tego, jak nazywam to zjawisko - uwiądu teraźniejszości (rozumianej jako innercji politycznej preferującej zamknięte struktury władzy), natknąłem się na bardzo ciekawą koncepcję, pewnie wielu już znaną, dotyczącą wdrażania działań demokracji uczestniczącej w wydaniu z brazyliskiego Porto Alegre. 

Liczne spory na linii obywatel(e) władza w Chojnicach, odrzucanie lub zbywanie inicjatyw obywatelskich wychodzących spoza kręgów objętych środowiskiem ludzi władzy, wskazuje jak bardzo przeciętny chojniczanin jest pozbawiony prawa głosu co do miasta - środowiska - w którym żyje. Tak też rodzi się postulat upodmiotowienia jednostki i poszerzenia strefy demokracji. Mający zawsze na względzie dane ilościowe burmistrz Arseniusz Finster i jego "dwór" powinni być z takich propozycji, jakie przedstawię, niezwykle zadowoleni. W końcu zawsze zapytywali - jakim prawem Ten czy Tamten wypowiada się w imieniu innych. Niech więc każdy zacznie mówić, niech zacznie mieć prawo, mówić w swoim imieniu.

Ideał demokracji uczestniczącej zasadza się na koncepcji bezpośredniości udziału obywateli w rządach i nie potrzeba tutaj zmian w prawie, którego przecież w Chojnicach nie zdołalibyśmy zmienić w sensie ustawowym. Raczej chodzi o zmianę kultury politycznej i praktyk rządzenia. Oto, tak jak i we wspomnianym Porto Alegre, to mieszkańcy mogliby współdecydować z władzami miasta o przeznaczeniu środków w ramach wydzielonego budżetu partycypacyjnego (powiedzmy, że na ten cel w budżecie na 2014 rok zarezerowanoby 10%, czyli ca. 10 milionów złotych o których przeznaczeniu decydowaliby mieszkańcy miasta). Potem oczywiście ten pułap powinno się powiększać.

Jak to by wygladało w praktyce?

Przede wszystkim należałoby powołać dwa ciała - Radę do spraw Budżetu Partycypacyjneg (władze miasta+organizacje społeczne+plus chętni uczestniczyć obywatele+plus siła fachowa - urzędnicy+przedstawiciele Organizacji Forum Mieszkańców). Drugim ciałem winna być Rada do spraw Organizacji Forum Mieszkańców - która rokrocznie, powiedzmy w maju organizaowałaby na świeżym powietrzu spotkanie tysięcy mieszkańców miasta, którzy rozstrzygaliby o priorytetach nakładu środków w ramach budżetu partycypacyjnego. W mniejszej skali pracę nad kwestiami wyłonienia kategorii nazwanych później priorytetami powinno się podjąć przy pomocy pracy urzędników, którzy odwiedziliby każdego domostwo w Chojnicach, aby uzyskać punktowaną listę takich kategorii wskazanych przez mieszkańców. 

Osobnym ciałem w ramach Organizacji Forum Mieszkańców (do którego wstęp powinni mieć mieszkańcy od 16 roku życia, z prawem głosu) powinna być Komórka do spraw Futurologii, która powinna tworzyć, na podstawie postulatów mieszkańców i wiedzy fachowej, dalekosiężny plan rozwoju miasta. 

Wszystkie siły i środki miasta powinny być zaangażowane we wdrożenie takiego projektu, nazwanego przeze mnie Projekt Porto Alegre. Postaram się w tym zakresie zachęcić Projekt Chojnicką Samorządność, aby oficjalnie wystapił z taką inicjatywą do burmistrza Chojnic i Rady Miejskiej w Chojnicach. 

Przypadek Porto Alegre, miasta, które dzięki demokracji uczestniczącej w ciągu kilkunastu lat zdołało wciągnąć w procesy decyzyjne dziesiątki tysięcy mieszkańców, a przy tym usprawnić infrastrukturę miasta w skali nieporównywalnej w danym czasie do żadnych innych ośródków miejskich w Brazylii, wydaje się być wystarczającym dowodem, abyśmy poważanie zastanowili się czy najlepszym remedium dla naszej wspólnej w tym momencie nieporadności nie jest czasami demokracja uczestnicząca, czyli de facto "mądrość zbiorowa". 

Jeśli kogoś interesuje więcej faktów na temat demokracji uczestniczącej, to polecam książkę Rafała Górskiego, Bez państwa. Demokracja uczestnicząca w działaniu, która żywo mnie zainspirowała na rzecz działań w kierunku wdrożenia demokracji uczestniczącej w Chojnicach. 

To może być rzeczywista ewolucja w stylu rządzenia miastem, w wdrażaniu postulatów mieszkańców, w autentycznym kontakcie władz z mieszkańcami oraz w wykreowaniu wizji miasta, które oprze się kryzysowi i stanie się przykładem rozwoju dzięki, autentycznej i otwartej współpracy wszystkich jego mieszkańców na rzecz zarządzania naszym wspólnym dobrem jakim jest budżet miejski i zasoby miejskie. 

Wielkie zadanie w celu zainicjowania tego projektu, z rokowaniem na sukces leżeć będzie po stronie pracowników Urzędu Miejskiego i władz miasta Chojnice. Tylko Oni posiadają odpowiednie zasoby aby nadać impet temu zadaniu, co mogą wykonać z korzyścią dla nas wszystkich.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Informacja publiczna w Chojnicach - tajne przez poufne?

Pytanie z tytułu posta wydaje się trywialnie proste, wystarczy przecież zajrzeć na BiP Chojnice i sprawdzić oświadczenia majątkowe za zeszły rok. 

I tak dowiadujemy się, że Sekretarz Miasta, Dyrektor Generalny Urzędu Miejskiego w Chojnicach osiągnął w zeszłym roku dochód w wysokości prawie 165 tysiące złotych, wynikający z stosunku pracy. 

Te dane jednak nie wystarczyły Panu Mariuszowi Janikowi, który w piśmie z 4 czerwca 2012 roku zażądał od burmistrza miasta Chojnice podania: "jakie są łączne koszty poniesione przez Gminę Miejską Chojnice w związku z zatrudnieniem Roberta Wajlonisa w roku 2011".

Burmistrz wyjaśnił, że Robert Wajlonis zatrudniony jest w Urzędzie na podstawie umowy o pracę, a udzielenie informacji o jego wynagrodzeniu stanowiłoby naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych oraz stanowiłoby naruszenie prawnie chronionych dóbr osobistych pracownika.

Według mnie dziwne i pokrętne tłumaczenie burmistrza, zresztą okazało się, że Wojewódzki Sąd Admistracyjny w dniu 14 listopada wydał wyrok w którym uchyla decyzję burmistrza z 6 czerwca - stanowiącą odwpowiedź burmistrza na zapytanie Mariusza Janika. Co więcej bito pianę i skierowano sprawę na złe tory, bo informacja o wynagrodzeniu jak wskazaliśmy wyżej dostępna jest na stronach BiP miasta Chojnice. Mariusz Janik nie pytał o wynagrodzenie, a o "łączne koszty".

Z meritum sprawy rozstrzyganej przed WSA w Gdańsku wynika tyle, że miasto Chojnice źle zinterpretowało zapytanie Mariusza Janika. Decyzja burmistrza Chojnic Arseniusza Finstera o odmowie udzielenia informacji publicznej w zakresie zapytania Mariusza Janika została uznana przez WSA za bezzasadną i stąd jednocześnie WSA odmowę uchyliło wyrokiem. 

Mieszkańcy Chojnic szcególnie powinni skorzystać na takim rozstrzygnięciu bo wskazuje ono, że urzędnicy, funkcjonujący za publiczne pieniądze, nie mają prawa odmawiać nam dostępu do informacji publicznej. 

Mam nadzieję, że Mariusz Janik będzie nas nadal informował o swoich działaniach, które w mojej opinii wpisują się w typowe działania monitoringu działań władzy samorządowej. 

No i może dowiemy się konkretnie jakie są koszty ponoszone - jak w zapytaniu wskazano. Panie Mariuszu, a może by tak jeszcze dopytać o zastępców burmistrza?

środa, 12 grudnia 2012

Wybuch stanu wojennego - pokłosie chojnickie

W Chojnicach, tak jak i w całym kraju na mocy Dekretu o Stanie Wojennym wydanym przez Radę Państwa PRL, wprowadzono stan wojenny i dokonano zatrzymań oraz rewizji w domach działaczy niepodległościowych. 


Ryc. 1. Źródło: Krzysztof Osiński, Zarys dziejów NSZZ "Solidarność" Regionu Bydgoskiego (1980 - 1990), Gdańsk 2010.




Stanisław Dembek (1937 - 1990) internowany został 18 XII 1981 r. , zatrzymany decyzją Komendanta MO w Bydgoszczy.

Ludwik Gólski (1941 - ) internowany został 18 XII 1981 r., zatrzymany na podstawie decyzji Komendanta Wojewódzkiego MO w Bydgoszczy.

Leon (Zbigniew) Reszkowski internowany został 15 XII 1981 r., zatrzymany na podstawie decyzji Komendanta Wojewódzkiego MO w Bydgoszczy. 

Wśród 205 działaczy niepodległościowych, nieprzychylnych władzy komunistów, w więzieniu w Potulicach osadzono trzech wymienionych wyżej chojniczan.

Stanisław Dembek i Ludwik Gólski zostali internowani przede wszystkim za ogłoszenie strajku okupacyjnego w WKS "Mostostal" w dniu 13 XII, czyli w dniu ogłoszenia stanu wojennego. 

Zbigniew Reszkowski został zatrzymany za nieudaną próbę wywołania strajku wśród kolejarzy chojnickich. Próbę tę podjął w dniu 14 grudnia. 



Z celi numer 44, dnia 03.02.82 wyszedł Dembek Stanisław, syn Bronisława.
Z celi numer 44, dnia 21.01.82 wyszedł Gólski Ludwik, syn Bernarda.
Z celi numer 36, dnia 29.01.82 wyszedł Reszkowski Zbigniew, syn Leona.

Strajk w "Mostostalu" był jedyną udaną próbą podjęcia akcji protestacyjnej na terenie województwa bydgoskiego. Władze PZPR rozważały siłowe rozwiązanie powstałego problemy w chojnickim zakładzie. 

Solidarnościowcom zarzucano między innymi tworzenie list proskrypcyjnych i działalność na rzecz obalenia panującego ustroju. 

Rok po wybuchu stanu wojennego, grupa działaczy nielegalnych wtedy struktur "Solidarności", dokładnie w dniu 16 grudnia, złożyła bez pozwolenia władz znicze i kwiaty, oraz szarfę z napisem "Ofiarom Stanu Wojennego" pod pomnikiem Ofiar Faszyzmu. Następnie udali się do miejskiej fary na Mszę Św. w intencji papieża i ofiar Grudnia 70'.

W czasie trwania stanu wojennego na terenie Polski śmierć z rąk komunistów poniosło około 100 osób w wyniku pobić bądź postrzałów. 

Niestety do dziś nie ukazała się żadna praca dotycząca okresu stanu wojennego w Chojnicach. Być może już w przyszłym roku ukaże się taka pozycja wydawnicza :) poprzedzona rzetelnym artykułem. Dziś niestety nikt nie może nam zaproponować komplementarnego opracowania, a szkoda...

Refleksja nad zdjęciem zamieszczonym w poście, nasuwa mi zapytanie o to, czy i dziś nie powinniśmy powołać komitetu w obronie prześladowanych za przekonania w Chojnicach? Lista się wydłuża...a władza zaprasza na nią kolejne osoby. Zdeprawowani szubrawcy na styku polityki i biznesu oraz sądownictwa myślą, że tak jak za PRL są w stanie prześladować niewinnych ludzi bez konsekwencji dla swych działań...

niedziela, 9 grudnia 2012

Duchowa transformacja Milicji?

Mało która instytucja, miała na sumieniu tyle ile miała popularna MO. Milicjanci biegali z pałkami za często "Bogu ducha winnymi" ludźmi. Ciężki okres przemian ustrojowych, miał w opinii społecznej zmienić absolutnie oblicze stróżów prawa. Jak pokazują dziś liczne filmy dokumentalne, ale i treści fabularyzowane, te zdarzenia nie całkiem zmieniły oblicze MO. Powstająca nowa Policja wszelkimi sposobami szukała poparcia społecznego dla prawomocności swojego działania, a i po prostu istnienia. W Chojnicach dzięki inicjatywie działaczy społecznych i związków, doprowadzono do Mszy Świętej, która miała być "symbolicznym" chrztem i oczyszczeniem, dla "dawnych pałkarzy". Jednocześnie spełniać się miało chrześcijańskie odpuszczenie i dokonanie aktu miłosierdzia wobec, tych którzy przecież w latach wcześniejszych miłosierdzia nie okazywali będąc zwyczajnie sługami na pasku komunistycznych zbrodniarzy. 

Czy od tego czasu już coś się zmieniło? Czy Policja jest w swych działaniach suwerenna, czy też nadal jest instrumentem władzy i działań różnych zakulisowych grup nacisku. Czy obywatel może liczyć na jej ochronę, czy musi się liczyć z pukaniem do drzwi z czyjegoś "widzi mi się"? Czy Policja jest, również w wymiarze lokalnym, nadal jak za PRL-u, instrumentem władzy, również tej lokalnej?

Msza Święta, o której wspomniałem miała miejsce w 1990 roku, w Chojnicach, w kościele pod wezwaniem Chrystusa Króla, przy ulicy Duch Świętego. Poniżej kilka zdjęć z tego zdarzenia. 

Może dobrym pomysłem byłoby, aby oprócz Policji ochrzcić też wszystkich prokuratorów?

Dobrze byłoby, aby ludzie zajmujący publicznie eksponowane stanowiska, utrzymywali wysokie standardy etyczno - moralne, szczególnie bliskie wyznacznikom katolickiej nauki społecznej. Bo nie wyobrażam sobie takich sytuacji, jak te ze znanych afer z okresu PRL - u były codziennością, kiedy to prokuratorzy na zlecenie polityczne lub z pobudek osobistych (pozamałżeńskie romanse czy też chęć wpisania się w łaski komunistycznych notabli) ganiali "biednych" Policjantów po prywatnych domach w poszukiwaniu "reakcjonistów". 

Policja chrzest przyjęła, pozostaje liczyć, że ten 22 letni "człowiek" pamięta o nakazach i zobowiązaniach człowieka, który przyjął ten sakrament. Oby te działania z 1990 roku, nie były tylko jednym z modnych wtedy elementów afiszowania się z "doktryną prawicowo - katolicką". 




Zdj. 1. Ulica Ducha Świętego w Chojnicach, radiowóz (typowa "Suka") przed parafią pod wezwaniem Chrystusa Króla i bł. Daniela Brottier. Na zdjęciu widoczny ówczesny proboszcz parafii ojciec Władysław Budziak ze Zgromadzenia Ducha Świętego.


Zdj. 2. Radiowozy policyjne na ulicy Ducha Świętego.



Zdj. 3. OSiR Chojnice uroczystość zaprzysiężenia Policji.


 Zdj.4. Nowy komendant Policji w Chojnicach, trzeci od lewej, porucznik MO Stefan Lepak, mianowany w strukturach Policji na stopień kapitana.




Zdj. 5. Policjanci przybyli na "chrzest Policji" przed wejściem do kościoła Chrystusa Króla.




Zdj. 6. Działacze społeczni  podczas Mszy Św. ("chrzest Policji"). Od lewej: Zbigniew Reszkowski, przewodniczący podregiony NSZZ "Solidarność" Chojnice, Ignacy Guenther poseł na Sejm RP, prokurator Brunka.

wtorek, 4 grudnia 2012

Bieda w Chojnicach

Kiedy analizowałem dane do tego posta, to ogarniało mnie przerażenie, Chojnice i powiat chojnicki to naprawdę konkretne zadupie. Nie obrażam nikogo, poza rządzącymi nami przez kilkanaście lat. Do napisania tego posta, bodźcem była dla mnie dysproporcja wynagrodzeń wiceburmistrzów Chojnic zarabiających prawie po 12 tysięcy złotych brutto, wobec stawek na tych stanowiskach na przykład w Słupsku, gdzie kandydatowi na stanowisko zastępcy prezydenta oferuje się 6 tysięcy złotych brutto.


W "Gazecie Pomorskiej" w numerze z dnia 30 listopada tego roku ukazał się ciekawy artykuł, dotyczył porównania średnich cen produktów spożywczych z tak zwanego "koszyka podstawowego", cen jakie są w miastach regionu. Sprawdzono ceny dla Bydgoszczy, Inowrocławia, Grudziądza, Torunia i Włocławka. Więc dla miast od Chojnic większych. W zestawieniu Chojnic nie zabrakło. Dane są porażające, bo spośród 14 produktów (chleb, mleko, ziemniaki, cukier, mąka, ser żółty, ser biały, masło extra, kurczak, schab bez kości, kiełbasa krakowska, kiełbasa biała, pomidor, czekolada mleczna) w Chojnicach najdroższe w regionie okazało się być aż 7 produktów!!!  Płacimy najwięcej za chleb, za cukier, masło, kurczaka, schab, kiełbasę krakowską i czekoladę.Tym samym jesteśmy najdroższym miastem w regionie. Taniej jest we wszystkich innych miastach z rankingu. 

Obiektywnie należy uznać, Chojnice leżą przecież w innym województwie,aniżeli pozostałe miasta z rankingu. Te bowiem leżą w biedniejszym od pomorskiego, z większym bezrobociem etc. Czyżby biedniejszym? Co prawda w województwie pomorskim średnia zarobków w kwocie brutto wynosiła w ostatnim kwartale 3.736, 28 zł, a w województwie kujawsko - pomorskim 3.252,90 to jednak niech nikogo nie zaszokuje, że w powiecie chojnickim...uwaga...średnia zarobków wynosi 2.458,88 zł. Co oznacza, że przeciętny mieszkaniec powiatu, pracujący oczywiście, ma "na rękę" 1.780 złotych!

Stąd wiemy już, że,pracujący chojniczanin dysponuje 1.780 złotymi. Jak jest w Bydgoszczy? Otóż mają tam średnio 2.540 złote na rękę co miesiąc. Jak jest w Inowrocławiu?Ano 2138 złotych. W Toruniu 2.396 złotych. W Gdańsku mieszkaniec pracujący cieszy się średnią pensją na poziomie około 3 tysięcy netto!

Chojnice niestety są miastem drogim. Bo, o ile argument o tym, że w większych miastach zarabia się więcej jest prawdą, o tyle w przypadku naszego miasta okazuje się, iż sam koszyk dóbr podstawowych obala argument o tym, że "przecież żyje się tutaj tanio". Otóż nie, taki bydgoszczanin może za swoją pensję kupić 1558 bochenków chleba, kiedy chojniczanina stać będzie zaledwie na 827 bochenków chleba. Ten współczynnik może mieć znaczenie, bo niektórzy będą za chwilę karmić sąsiadów.

Może lepszym przelicznikiem będzie benzyna E95. W Chojnicach za średnią pensję kupimy ok. 323 litry miesięcznie, a na przykład w Bydgoszczy ok. 470 litrów. W Gdańsku? Ano 550 litrów! 

Zgadzam się z burmistrzem Finsterem, który twierdzi, że żyjemy w tej części województwa, którą można już oficjalnie nazywać częścią "B", a ja będę o niej mówił wyraźniej "zadupie". Jest to "zadupie", w którym się znaleźliśmy, nie przez jakieś uwarunkowania kulturowe, braki w intelekcie, kwestie historyczne, przynależność do tego, a nie innego województwa, tylko po prostu przez nieudolne władze, które od kilkunastu lat wpędzają tak chojniczan jak i mieszkańców powiatu w biedę, sami obrastając w piórka i zarabiając krocie, przy tym obstawiając się ludźmi wierno- poddańczymi. 

Ten cały establishment lokalny jest już po prostu zatęchłą formą władania, która mam nadzieję zapadnie się sama w sobie niczym ... rzeczy organiczne :) Lepiej jednak, abyście to Wy Czytelnicy, zrozumieli jakie są przyczyny stanu w jakim zaczynamy się znajdować. Gdyby burmistrz Finster przez kilkanaście lat był rzeczywiście takim zacnym magikiem za jakiego chce uchodzić, szczególnie w kwestii cyferek i danych gospodarczych, to nie bylibyśmy dziś w "zadupiu". Niestety jesteśmy w nim, a to spowoduje w czasach recesji ,którą przywitamy już w Nowym Roku okres "siedmiu lat chudych". Niczego nie będę prognozował, bo byłoby to wróżeniem. 

Konkrety są takie, że jesteśmy narażeni bardziej, anieżeli Ci, którzy mają większą siłę nabywczą, więcej miejsc pracy itd. My, w Chojnicach, zostaniemy niestety jedną z najbardziej dotkniętych kryzysem społeczności w regionie. To i tak skromne wynagrodzenie wydaje się, że spadnie niesamowicie w przeciągu najbliższego roku, a wtedy "rodzino chojnicka" nic tylko groch i woda do gara, bo na nic więcej nas tutaj nie będzie stać. 

Nie dziwię się dużemu ruchowi emigracyjnemu, znaczenie zwiększającemu się w ostatnich miesiącach (obserwuję wyjazdy kolejnych znajomych). Dobrze, że jeszcze jest gdzie wyjechać. W XIX w. całe wioski składały się na wyjazd jednej osoby, a czasami rodziny, żeby Ci ściągnęli ich synów i córki na "bogatszą ziemię". Czy i taki scenariusz nas jeszcze czeka? O tym zapewne nie myślą "chojniccy stratedzy", którzy będąc w pełni usatysfakcjonowani 15 punktami strategii burmistrza pamiętali o kolejnych wyborach, ale zapomnieli o ludziach!

Mam nadzieję, łudzę się, że kiedyś ktoś zacznie rozliczać za te lata jakie zostały zmarnowane przed kryzysem. Przykre jest obserwowanie jak najzdolniejsi ludzie z tego miasta, jak najbardziej interesujący, zagwozdkowi, nieszablonowi muszą wyjeżdżać i tworzyć element pozytywnego klimatu na zmywakach w Londynie czy w niemieckich domach starców. Naprawdę, nie o "takę" Polskę walczył 'TW' Bolek. 

To miasto jest po prostu na samym dnie. Na razie macie Państwo oczy przesłonięte tym, "że jest ładnie", ale za tą kurtyną są konkretne dane - długi, brak pracy, rosnące bezrobocie, rosnąca emigracja, spadająca dzietność, brak mieszkań, bardzo niskie zarobki, niska jakość usług. 

Podczas następnych wyborów naprawdę się zastanówcie, zanim oddacie głos na ekipę, która ma prawa autorskie obecnego stanu rzeczy.

A jako wisienkę na ten torcik, taka informacja: w takich miastach jak Gdańsk, w soboty nie płaci się za postój auta na miejskich parkingach. W Chojnicach, jak myślą ludzie władzy, mieszkańców stać, więc niech płacą! Płacz i płać - zdaje się wołać władza do obywatela!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Historia pisana pieniądzem

Jeden z naszych ziomków, a też i autor tekstów do "Słowa Młodych", napisał, wydaną właśnie, książkę o historii pieniądza w Polsce. W kontekście historii Polski.

Książka już otrzymała bardzo dobre recenzje.

Można ją okazyjnie zakupić tutaj: http://multibook.pl/pl/p/Jakub-Wozinski-Historia-pisana-pieniadzem/2354

Mam nadzieję, że Jakub Woziński da się zaprosić do Chojnic na promocję swojego nowego dzieła!

niedziela, 2 grudnia 2012

Kibice na Jasną Górę!




Ksiądz doktor Jarosław Wąsowicz zaprasza na pielgrzymkę kibiców na Jasną Górę! Mam nadzieję, że i kibice MKS Chojniczanka znajdą się w gronie pielgrzymów. 

sobota, 1 grudnia 2012

Szukają prezydenta

Niektórzy z Państwa być może zauważyli w mediach informację, że prezydent miasta Słupska szuka swego zastępcy. W tym celu zamieścił ogłoszenie na stronach miasta : http://bip.um.slupsk.pl/praca/282.html

Teraz uwaga, zgadniecie Państwo jakie oferowane jest na tym stanowisku wynagrodzenie? Otóż 6.000 złotych brutto! [tutaj ogłoszenie z PUP w Słupsku z podanym wynagrodzeniem:http://www.pup.slupsk.pl/oferty_pracy/n_oferty.php ] Porównując to z wynagrodzeniem dwóch wiceburmistrzów z Chojnic złapałem się za głowę, bo u nas, Panowie Zieliński i Pietrzyk - jak wynika z oświadczenia majątkowego za rok 2011, otrzymują prawie 12 tysięcy złotych brutto miesięcznie każdy! Każdy może to sprawdzić: http://bip.miastochojnice.pl/index.php?pid=23

Nic dziwnego,że na posadę w Słupsku nie ma chętnych (może dlatego,że prezydent, to zwyczajnie zasiedziały komunista), ale może też i dlatego, iż chętni czekają na zwolnienie posady w Chojnicach, w końcu zarobić można dwukrotnie więcej!

Dodam, że Słupsk, to miasto większe, bardziej od Chojnic znane, posiadające państwową uczelnię wyższą, własną kadrę naukową. Nadal mające niezłą bazę przemysłową. Oczywiście tak jak i inne miasta w regionie borykające się z problemami finansowymi.Tylko w Chojnicach chyba nie ma problemów, bo pensje praktycznie warszawskie - ale tylko dla ludzi przy władzy!

Komunista ze Słupska ma chyba więcej wrażliwości społecznej i taktu, aniżeli chojnicki burmistrz, który ze skąpej miejskiej kasy słono obdarza swoich zastępców. Z których - UWAGA - według ustawy jeden mógłby pełnić swą funkcję społecznie!

piątek, 30 listopada 2012

Co po Rzeźniku?

Po ukończeniu tłumaczenia książki Helmutha Smitha pod tytułem The Butcher's Tale, która w polskim przekładzie otrzyma tytuł Opowieść Rzeźnika, zabrałem się za pracę nad kolejną pozycją wydawniczą.

Książka jaka powstaje będzie dotyczyła rekonstrukcji zdarzeń związanych z funkcjonowaniem w Chojnicach sowieckiego szpiega, który, jak wskazują dokumenty, rozbudował siatkę szpiegowsko informacyjną na całą Polskę. Miał też być de facto podwójnym agentem, bo dokumenty udostępniane Sowietom były jednocześnie sprzedawane Niemcom. 

Mam pełną nadzieję, że książka pomimo charakteru naukowego (spośród trzech rozdziałów, dwa są poświęcone rozważaniom teoretyczno - metodologicznym na gruncie filozofii i nauk społecznych), będzie stanowiła ciekawy materiał w odbiorze dla Czytelnika. 

Książka jest praktycznie ukończona, stoi jeszcze przed nią wyzwanie co do przejścia przez korektę, skład i pozostałe zwyczajne procedury wydawnicze. 

Będzie to pozycja recenzowana przez trzech niezależnych pracowników naukowych, co chyba znacząco podniesie wiarygodność moich wywodów ;)

Z niecierpliwością godną dziecka, czekam na promocję "Słowa Młodych", Opowieści Rzeźnika i wspomnianej dziś książki. Nowy Rok, przyniesie wysyp ciekawych tytułów :) 

czwartek, 29 listopada 2012

Rydzkowski: "Nie lubię Żydów"

Kilka dni temu, około g. 21.00 w Parku Tysiąclecia miałem okazję przejść obok "ławeczki Rydzkowskiego".  Na szyi "Rydzkowskiego" wisiała tabliczka o następującej treści: "nie lubię Żydów". 

Prawdopodobnie ktoś wyraził w ten sposób swoją niechęć wobec zapisków pamietnikarskich Rydskowskiego, który Holokaust Żydów nazywał wprost PRZYMUSOWĄ EMIGRACJĄ!


Przepraszam za jakość zdjęcia, ale lepszego nie posiadam. Tabliczki nie zdjąłem, bo to nie moja własność- ani pomnik,ani tabliczka. Zresztą z jej przesłaniem w pełni się zgadzam. Powiem wprost, tych, którzy to zrobili popieram. Czasami prawda szuka niekonwencjonalnych dróg. Ważne, że pomnika nie niszczono, i nie naruszono. 

Co uważam o tym incydencie?

Nie był to na pewno ostatni - przypuszczam, że wiele osób nie zgadza się z kreowaniem tej postaci na patrona jednostek wychowawczych i edukacyjnych w Chojnicach, a stawianie pomników osobom, które przeżyły okupację jako urzędnik niemieckiego urzędu w Generalnej Gubernii, urzędnik, który w 1942 roku pisał o Żydach,że udali się na przymusową emigrację, to zwyczajne chamstwo. 

Jeśli mówi się o tym, co Rydzkowski zrobił dla miasta, to też wprost i głośno powinno się mówić, że był niestety antysemitą z krwi i kości. To,że mu się regionalizm w Chojnicach zamarzył, to tak jak wielu innym sporo się w tym mieście marzy, ale ani to ich miasto, ani to ich kultura, szkoda, że Rydzkowski nie przekonał się czym jest "przymusowa emigracja". Prawdopodobnie nikt by mu już pomnika nie postawił. Tak jak dziesiątkom chojnickich Żydów, którzy udali się na "emigrację przez komin". 

Władza w tym mieście tworzy mit, za mitem i kreuje swoich bohaterów. Jeszcze brakuje pomnika "chojnickich szmalcowników, ubeków i NKWD -dzistów". Rydzkowski to wspaniały symbol dla takich obłudników z kręgów władzy działających według przysłowia "Panu Bogu świeczkę, a diabłowi ogarek". 

środa, 28 listopada 2012

Książka Wspólnej Ziemii

Stowarzyszenie Ekologiczno Kulturalne "Wspólna Ziemia" wydało książkę. Jest to literatura wspomnieniowa jednego z mieszkańców podchojnickiej miejscowości, Dominika Stoltmana. Miałem okazję, dzięki uprzejmości Radka Sawickiego zapoznać się z książką w języku angielskim, ale dzięki pracy SEK "WZ" mamy okazję zapoznać się z jej treścia w języku polskim. Dominik Stoltman zawarł też garść wspomnień z 1 września 1939. Książka ciekawa i godna polecenia.

Całość tuta:
http://www.wspolnaziemia.org/pliki/Dominik_Stoltman_Zaufaj-mi-przezyjesz.pdf

poniedziałek, 26 listopada 2012

Agencje ochrony a Służba Bezpieczeństwa

Nie tylko generalnie w Polsce, ale szczególnie w sensie samorządowym byli SB-ecy znaleźli sobie doskonały biznes w postaci zakładania w latach 90-tych agencji ochrony, mają one przemożny wpływ na funkcjonowanie między innymi instytucji jakie powinny dbać o zachowanie porządku w Polsce. 

Ich powiązania ze światem biznesu i władzy rzutują w sprężony sposób na jakość i funkcjonowanie samorządności w Polsce. 

Zakładane przez nich firmy słupy, opierające się przede wszystkim na "kradzieży pierwszego miliona" dziś stanowią o kształcie i formie przedsiębiorczości w Polsce. Te systemowe nieuki stają się solą tej ziemi. Nie matura lecz chęć szczera zrobi z Ciebie milionera! :)

Nie mają jednak Ci ludzie pojęcia o funkcjonowaniu Państwa i jego służb, bo pomimo ogólnej degrengolady są w Polsce służby potrafiące ścigać każdego, co więcej pracują w nich ludzie zobowiązani etosem działań pro - państwowych. Ten proces "odchamiania" przybrał na sile również w środowisku lokalnym. Ręczę ,że będziemy świadkami wielu spektakularnych upadków lokalnych watażków "przywiezionych w walizce". 

Czas nie tylko leczy rany, on wręcz przynosi zadośćuczynienie. 

Polska ma jednak przed sobą świetlaną przyszłość.A temat agencji ochrony, będzie stanowił meritum materiału jaki wkrótce zostanie opublikowany. Myślę, że wszyscy będziemy ukontentowani zawartością merytoryczną. Wiele ona wyjaśni w sprawie relacji władzy.

piątek, 23 listopada 2012

Parowóz pozostanie w Chojnicach?

Wczoraj otrzymałem korespondencję do Burmistrza, który wystąpił do PKP Cargo o przekazanie miastu  parowozu w darowiźnie. Uważam, to za dobre posunięcie. PKP chciało przekazać SAH parowóz na własność kilka lat temu, pomimo tego, że wyraziliśmy zgodę żadne dalsze działania nie zostały podjęte przez PKP (trwała podobno reorganizacja spółki, kolejna...). Z dzisiejszej perspektywy, cieszę się, że go nie przejęliśmy na własność.

Parowóz Ty-2 stanowi ostatni zabytek techniki parowej na kolei w Chojnicach, reszta parowozów opuściała Chojnice już lata temu. Wiemy, jak ważna była w przeszłości kolej w Chojnicach, wiadomo nam, że pracował tam praktycznie co czwarty chlebodawca chojnickich rodzin. Jest to symbol historii, ale też związków Chojnic z koleją i związanego z tym kiedyś rozwoju miasta. 

Dobrze się stanie, jeśli parowóz pozostanie w Chojnicach. Jeszcze lepiej, jeśli będzie elementem, dajmy na to, minimuzeum kolejnictwa. Gdzie się znajdzie to już rzecz wtórna, cieszę się, że jako SAH zatrzymaliśmy go w mieście i trzymamy kciuki za powodzenie przejęcia znanego już w Chojnicach "Tymka".

środa, 21 listopada 2012

Zdarzyło się w roku 1900...

Najpierw znaleziono tułów...głowę...lewe ramię...

Mord jaki miał miejsce w Chojnicach wstrząsnął Cesarstwem Niemieckim i całą Europą...czyżby Kuba Rozpruwacz przeniósł się do Chojnic? Co wspólnego mieli z tym Żydzi? Czy można wypiekać chleb z ludzkiej krwi? Czy sądownictwo w Chojnicach było w rękach "żydostwa"? Czy masoni rządzili miastem?

Tego i wielu innych ciekawych rzeczy dowiemy się wkrótce...


niedziela, 18 listopada 2012

Opowieść Rzeźnika

Już niewiele zostało pracy, coraz bliżej finału.

Wszyscy zastanawiamy się nad efektem, który w tym przypadku będzie zależał od samych chojniczan. Książka Opowieść Rzeźnika już niedługo może zmienić oblicze tego miasta...

Więcej informacji wkrótce...

czwartek, 8 listopada 2012

Wersalu nie będzie

Niejednym oferowano stanowiska, innych niszczono, zabijano, odsądzano od godności, rozbijano rodziny, uprowadzano kobiety. Tak uczy historia o relacjach władzy z obywatelami niepokornymi.

Na wszystko jesteśmy gotowi. W Chojnicach Wersalu nie będzie. 

Praca tak zwanej "Drogiej" Rady Strategii i jeszcze "droższego" Zespołu prof. Dutkowskiego nastręczyła wystarczająco dużo materiału jawnie kompromitującego lata rządów Finstera. I zastanawia to odwracanie kota ogonem - jak w Chojnicach jest coś nieco powyżej średniej - to dzięki władzom miasta, jak poniżej średniej - to czynniki markroekonomiczne, uwarunkowania ustawowe i tak dalej. Czyli to co złe na nas, to co dobre od nas.

Jak mówi się o inwestycjach, to miliony "zleciały z nieba". Jak się mówi o subwencjach oświatowych, to "nie dają więcej". Nawet władza prezentuje postawę roszczeniową, nie czując w ogóle klimatu gospodarczego. Nie odnajdując się w rzeczywistości.

Na pewno żaden z punktów z planu Finstera nie był wart tych 40 tysięcy. Zaraz kiedy słuchałem na Radzie Strategii tych enuncjacji burmistrzowskich, pomyślałem o tym jak wielkim złem jest socjalizm sam w sobie. Friedrich August von Hayek w słynnej już pracy Droga do zniewolenia wskazywał jak prosta droga wiedzie od budowy socjalizmu do totalitaryzmu. W wymiarze mikro obserwujemy to w Polsce powiatowej, ogarniętej instytucjami publicznymi w każdej sferze życia. Tak naprawdę na co my pracujemy? Na urzędników, rencistów i emerytów (a urzędnicy to właściwie tacy emeryci - renciści, publiczni rentierzy). Podam prosty przykład - przedsiębiorca, który zajmuje się działalnością w sektorze usług wypracuje 5.000 netto miesięcznie, od tego musi zapłacić podatek dochodowy, dorzucić na VAT (tak, tak otrzymuje go od klientów), musi opłacić rachunki i ZUS. z 5.000 tysięcy nagle pozostaje 2.500 złotych. A realnie wypracowano ponad 7.000 pln. Oczywiście, ilu z chojnickich małych przedsiębiorców udaje się mieć przychód 5.000 netto miesięcznie? Zupełnie inaczej wygląda wypłata "na rękę" urzędnika zarabiającego 7.000 brutto. 

Bez realnej samoorganizacji i odejścia od socjalistycznego modelu budowy społeczeństwa zniewolonego na każdym etapie działania, nie uda się nam, również w Chojnicach, zmienić oblicza miasta i społeczności. Przede wszystkim musimy dążyć do wdrażania innowacji, której niestety nie rozumie się w stechnicyzowanym dziś dyskursie inaczej aniżeli iPhone 5, a chodzi tutaj bardziej o społeczną innowację - a w sumie to powrót, do działalności etycznej w sferze publicznej, działalności pro - publico bono, do pracy nad myślą śmiałą i innowacyjną,wręcz ryzykowną ( a czyż taką nie było przenoszenie stolic, lub wyprawy na nieznany ląd)?

 Radni powiatowi PiS wspomnieli o ścięciu diet o 50%, ale ja uważam, że i to mało. Bycie radnym to przywilej, oprócz dojazdów na sesje, symbolicznej kawy i herbaty oraz szklanki wody nic innego nie powinno przysługiwać. Pełnienie mandatu, powinno być postrzegane w ramach służby społecznej - świadomie dokonanej, a nie źródła dochodu. 

Niestety takie myślenie uderza w układ, bo budowa socjalistycznej ułudy na populiźmie oparej - jak łowienie ryb w miejskich stawach (gdzie w Strudze Jarcewskiej można przy wlocie do Parku tankować diesle), zrównoważony rozwój osiedli (w ogóle nie rozumie się definicji "zrównoważonego rozwoju" w tym mieście), ustawianie telewizorów w Parkach, opowieści o inwestorach "z kosmosu" itd. Ogólnie sprzeczność goni sprzeczność. 

Przychody nie będą rosnąć, będziemy spłacać długi, ale za to będziemy ciągle rewitalizować i inwestować...Ludzie nie mają pieniędzy, ale mają dać 50% za mieszkania, które opłacają nierzadko od dziesiątków lat,żeby przyśpieszyć spłacanie długów miasta. Zakłada się likwidację Centrum Parku i powołanie zakładu budżetowego - czyli z definicji niedochodowej części UM na garnuszku podatnika, tak żeby się teraz nikt nie czepiał o dopłaty na "pływanie" (w Egipcie)? A z drugiej strony mówi się o optymalizacji kosztów. To są same kłamstwa i manipulacje obliczone na utrzymanie władzy i zgromadzenie funduszy na kolejne wybory. Zresztą bez urazy dla Pana Antoniego Szlangi, którego czepiam się jak tonący okrętu - ale przecież to obecność takich właśnie osób w tej Radzie to symbol braku wyobraźni i wizji. Przecież żadne plany z PRL-u się nie sprawdziły, a system się po prostu zawalił przy wydatnej pomocy opozycji.

Projekty Rady i burmistrza, to próba nowego przetasowania, włączenie ludzi spoza układu władzy do prac Rady to próba stworzenia wrażenia, że oto wszyscy są za, usiłowanie tworzenia legitymizacji dla władzy. Nie są wszyscy za, mamy świadomość,że jest to próba nowego rozdania, do starej i znanej nam gry. Nikt tych warunków i reguł już nie chce, ale rozdającym nie warto już nawet przeszkadzać. Dopóki nie odbierze się im władzy, nie należy nawet z nimi dyskutować o możliwych wariantach dla miasta. Adoptują się do okoliczności i warunków, jak każdy wytrwały szkodnik. Chcieliby Wersalu, ale Wersalu w Chojnicach nie będzie. Może będzie Bzura, może Warszawa, może Kircholm, może Wiedeń, a może Kock, ale na pewno nie będzie tego znienawidzonego Wersalu. Czeka nas walka na otwartym wyborczym i ubitym polu, a nie na salach podczas spotkań nikomu nieznanej Rady Strategii przy szumie klimatyzacji, z której nie korzystało nigdy w swoim życiu pewnie ponad 80% chojniczan. 

To miasto potrzebuje wizji, o tym piszę śmiało,bo taką wizję mamy. Nie ma jej Finster, a to co miał to już zostało spożytkowane. Jesteśmy w stanie wejść na inne obroty, uczynić to miasto innym. Lepszym. Do wyborów dwa lata. Nikt nie może być pewnym zwycięstwa. Na pewno czeka nas twarda walka o lepszą przyszłość dla tego upadającego miasteczka i jego mieszkańców. 

poniedziałek, 5 listopada 2012

Miasto upada

Przed nami kolejne spotkanie, III posiedzenie Rady Strategii Rozwoju Miasta Chojnice na lata 2012 - 2020. Oczywiście rozpoczęcie w środku dnia pracy od godziny 11.00. Wiadomo, że urzędnicy są wtedy pod ręką...a inni mają się podporządkować.

Zaproponowano mieszkańcom, i członkom Rady, przed spotkaniem lekturę dokumentu opracowanego przez prof. Dutkowskiego pod tytułem: "Diagnoza obecnego stanu Chojnic i tendencji zmian w mieście na tle uwarunkowań zewnętrznych". Dostępny: http://www.miastochojnice.pl/files/3233.pdf

Dodam, że nie jest nam znana treść umowy pomiędzy Urzędem, a Zespołem pod wodzą prof. Dutkowskiego i "doktora" Wojnarowskiego.

Dokument


Przede wszystkim samemu opracowaniu,opartemu w dużej mierze na: 1. danych statystycznych; 2. spotkaniach w zespołach z członkami Rady, przydałby się recenzent. Nieuczciwym ze strony zespołu i nierzetelniością - również dla mnie - jest prezentowanie opracowania statystycznego zamiast przed spotkaniami Rady i Zespołów, to po tych spotkaniach. Na czym więc bazowaliśmy prowadząc dyskusję? I skąd nasze wnioski wypływały? To nie jest naukowe działanie, a jeśli do takiego próbuje dobić, to jest to zasadniczy błąd metodologiczny. I śmieszy nieco zastosowanie stwierdzenia, na wyjaśnienie metodologii - "metoda warsztatowa". Rzeczywiście najpierw sobie "poowiadkaliśmy", a teraz mamy z tego opracowanie plus nieco liczb. Praca godna zaliczenia semestralnego, dość sumiennego studenta politologii. 

Dużo jest też w dokumencie stwierdzeń niezrozumiałych, jak na przykład: "powolne, spontaniczne kształtowanie się...", s. 10. O co chodzi?

Struktura dokumentu również jest zastanawiająca. wydaje się, że rozdziału 2 i 3 powinny być w odwrotnej kolejności. Zauważyłem też, w rozdziale 3, całkowite pominięcie kwestii, najważniejszej dla KWW Arseniusza Finstera w 2006 roku, a więc zagadnień związanych ze społeczeństwem obywatelskim. 

Wiele miast skorzystało, w tworzeniu podobnych strategii i dokumentów z tego wynikających, w ramach projektu "Kapitał Ludzki" finansując działania takich rad i ciał doradczych z programu unijnego. Czy nie było już ku temu możliwości w 2012 roku?

Punkt 3 to "diagnoza", pkt 4 to "synteza diagnozy" i całe szczęście,że ten dokument nie ma dalszych części, bo w punkcie 7 byłaby już pewnie reasumpcja komplementarnej syntezy analizy diagnozy.

Wielki nieobecny - Gmina Wiejska Chojnice

W dokumencie Zespołu Pana Dutkowskiego, jasno jest napisane, że "istotnym jest uwzględnienie danych i informacji o gminie wiejskiej Chojnice" (str. 6), o gminie w dalszej części dokumentu również wspomina się wielokrotnie. Tutaj nadchodzi czas na refleksję, jak to się dzieje, że w Radzie, w jej pracach biorą przedstawiciele Powiatu Chojnickiego, natomiast nie ma nikogo z tak - również według pracujących nad strategią - ważnych postaci jak wójt gminy wiejskiej czy jego zastępca. Czy nadal animozje burmistrza Chojnic będą determinowały nas rozwój, lub niedorozwój? 

Dokument i analiza danych jest oparta na przyjęciu, że Chojnice i Gmina Wiejska Chojnice...mają łącznie 57,1 mieszkańców, często jest to punktem odniesienia. Mówi się jakby o jednym organiźmie. Tym bardziej nie rozumiem, gdzie się podziało zaproszenie dla wójta Szczepańskiego?

Problemy rozwojowe

Takie sformułowanie znajduje się na stronie 7. Pomijając to co się tam wypisuje, to ja jako "Problem rozwojowy" dla Chojnic widzę 12 lat rządów Finstera i jego ekipy. Kolejne lata, to właśnie już "rozwojowe" mogą być i w pełnej krasie.

Mity 

Kiedy czytam o roli,znaczeniu i perspektywie "bicentrycznego miejsko - wiejskiego układu funkcjonalnego Chojnice - Człuchów..." s. 10, to mam ochotę rzucić grochem w ścianę. Takiego układu, nie było, nie będzie i nie ma on szansy istnienia. Pomiędzy Chojnicami i Człuchowem leży głęboka różnica, przede wszystkim kulturowa, i tak bardzo jak my udajemy, że chcemy, tak bardzo oni naprawdę niczego z nami nie chcą. Wystarczy prześledzić historię - dla nich to ciągły wyścig, i żadna koopetycja, a po prostu krwiożercza konkurencja. Z Człuchowem należy walczyć o wszystko - o firmy, inwestycje, wpływy w Urzędzie Marszałkowskim i przestać się w końcu oszukiwać, że może być inaczej. Chcą walki i konkurencji, więc powinniśmy po prostu z nimi wygrać w uczciwy sposób na każdej płaszczyźnie, bo jak na razie biją nas na łeb na szyję. Mają nawet 2x razy więcej przedsiębiorców na głowę aniżeli my w Chojnicach! Z czego to wynika? Z dobrych rządów w naszym mieście??? Na pewno...

W tym też kontekście śmiesznie zacznie wyglądać ustalanie stawek dla dofinansowań na dziecko w prxzedszkolu - skoro ustalane będzie według odpowiednich w rozwijającym się Człuchowie.

Wyludnienie

Miasto tworzą ludzie, jak wynika z opracowania, pomimo bardzo wysokiego poziomu dzietności w Chojnicach osiągającej współczynnik 3,9, miast ma się zacząć starzeć i wyludniać. Zresztą bilans ujemny roczny jest już widoczny. Dlaczego? 

Po prostu w mieście nie ma mieszkań (najniższy wskaźnik mieszkań na mieszkańców) wszystkie inne miasta biją nas na głowę u nas jest tylko 319 mieszkań na 1000 osób. A w ogólnym zestawieniu w pomorskiem gonimy w tym zakresie ostatnie miejsca. Młodzi i wykształceni, a też po prostu osoby aktywne, uciekają z miasta setkami każdego roku. Niedługo ma spaść dzietność i już nie tylko przenoszenie się do miejscowości podchojnickich (jak w przypadku burmistrza Finstera) będzie przyczyną niedługo spadającej ilości mieszkańców. Niestety przechodzi się nad tym do porządku dziennego również w wymiarze ekonomicznym, bo jak wskazuje dokument Wieloletnia Prognoza Finansowa Gminy Miejskiej Chojnice, dochody do 2043 roku w miejskim budżecie nie wzrosną. 

Tragiczna sytuacja mieszkaniowa nie powinna być zaskoczeniem, nakłady na mieszkaniówkę to zaledwie ok. 1% budżetu miasta Chojnice. Ale są pieniądze na takie bezsensy jak Galeria Jutrzenki. Z drugiej strony są pytania o wpływy do miejskiej kasy na przykład z tytułu sprzedaży Przedszkola Samorządowego nr 9? Pieniądze już wpłynęły Panie burmistrzu?

Demografia jest kluczem i wskazuje na porażkę rządzenia Arseniusza Finstera. Miasto bez szans dla ludzi, stanie się wkrótce przedmieściem i sypialnią dla takiego Człuchowa wobec, którego nieustannie czyni bezsensowne umizgi. 

Miasto rozwija się wtedy, kiedy przyrost naturalny i migracja do miasta są dodatnie w połączeniu z rosnącymi dochodami, tylko taki włodarz, który będzie w stanie to zapewnić, będzie dobrym burmistrzem miasta Chojnice. 

Tutaj mamy niestety kapitulacje, bierne poddanie się trendowi, który ponoć nieuchronnie nas czeka. 

Promocja biznesu

W dokumencie na stronie 16, pisze się o rychłym powstaniu Galerii handlowej Victoria Multicentrum. Czy to właśnie dlatego miasto próbuje wszelkimi drogami, również politycznymi, blokować budowę galerii Rank Progress (Brama Pomorza) koło obwodnicy na terenie gminy wiejskiej? A koledzy kolegów próbują blokować inwestycję proceduralnie? Co ma na celu wpisanie nieistniejącego podmiotu gospodarczego do tego dokumentu? Czy miasto ma zamiar z inwestorem podpisać umowę partnerstwa publiczno - prawnego? Bardzo niepokojąca praktyka.

Gospodarczy niebyt i bieda

Średnia zarobków w Chojnicach jest w przedziale 50-70% średniej krajowej!!! Poza tym upadają kolejne podmioty gospodarcze. Miasto nie przoduje również w zakresie inwestycji, raczej znajdujemy się w środku stawki.

Wojnarowski Affair

Brak jakichkolwiek reakcji ze strony Zespołu na sprawę Wojnarowskiego, który był przedstawiany jako doktor na spotkaniach Zespołów. To według mnie nie tylko nie kulturalne, ale wręcz szkodlwie tak dla Chojnic jak i dla profesora Dutkowskiego, który powinien był wytłumaczyć swego podwładnego i podobno doktoranta, ale jak skoro sam zapowiadał Go jako doktora?

Wojnarowski powinien zostać wykluczony z prac Zespołu i ogólnie Rady. Stracił swą wiarygodność.

Własne myśli

Szansą miasta jest ponad 15 tysięcy mieszkańców w wieku 15-39 lat, to w ich rękach będzie leżał rozwój. I to im należy umożliwić wdrażanie kreatywności i innowacji. Nikt tego nie osiągnię w atmosferze politycznego ostracyzmu i braku tolerancji politycznej, co widoczne jest już również wobec działaczy PChS. Jest wielu zdolnych i mądrych ludzi, z potężnym potencjałem, którzy nigdy nie "wychylą" się w takim klimacie. Również więksi przedsiębiorcy będą stąd uciekać, bo klimat "podatku w formie haraczu na telefon" na pewno nikomu nie jest w smak, a takie praktyki mogą być groźne dla rozwoju i na pewno stanowią barierę.







środa, 31 października 2012

Tradycje Polskiego Państwa Podziemnego

5 listopada w Bydgoszczy bardzo ciekawy wykład prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, doktora Łukasza Kamińskiego pod tytułem: "Tradycje Polskiego Państwa Podziemnego w działalności ruchów opozycyjnych w Polsce 1944 - 1989". 

Myślę, że warto się wybrać. Gdyby był ktoś zainteresowany wyjazdem, a nie ma transportu proszę bez skrępowania kontaktować się ze mną. 


Obchody świąt i rocznic narodowych

Chciałem polecić czytelnikom mojego bloga ciekawą pozycję książkową, jednego z członków Arcan Historii, Adama Węsierskiego.

Książka nosi tytuł: Obchody świąt i rocznic narodowychw powiecie tucholskim w latach 1920 - 1939, jest świetnym uzupełnieniem do katalogu wydawnictw traktujących o lokalnej historii. Oparte jest na materiałach źródłowych, dużej liczbie zdjęć. Charakterystycznym dla tej pracy jest też to, źe stanowi świetne narzędzie do pogłębiania wiedzy o historii regionu również dla nauczycieli historii, którym szczególnie polecam tę pozycję z myślą o wprowadzaniu na lekcje informacji z wiedzy o regionie.

W bliskiej przyszłości ukaże się pod znakiem SAH chojnicka wersja tejże książeczki, z której dowiemy się o obchodach świąt narodowych w Chojnicach w międzywojeniu. 

Gdyby ktoś był zainteresowany tą książką, proszę o kontakt ze mną. 


poniedziałek, 29 października 2012

Socjotechnika w użyciu

Burmistrz Chojnic, Arseniusz Finster przyznał się w programie radiowym Radio Weekend, do tego, że uprawia socjotechnikę. Stwierdził ,że socjotechnicznym działaniem było jego kandydowanie jednocześnie na radnego i na burmistrza. Wniosek jest taki,że burmistrz świadomie od lat robi ze społeczeństwa bandę posłusznych matołów, którym się pewne rzeczy wmawia wciągając przez lata na listy osoby, który do Rady Miejskiej nie miały szans się dostać. 

Zapraszam do odsłuchania audycji, w której burmistrz Chojnic przyznaje się do stosowania socjotechnicznych chwytów na społeczeństwie, na mieszkańcach Chojnic:


Oczywiście rozmowa w doborowym towarzystwie ;) Więc i wyznania były szczere. 

Chojniczanie, pytam Was, kiedy zrozumiecie, że ta władza Wami manipuluje?!?

czwartek, 25 października 2012

Promocja Biznesu Chojnickiego

Szanowni Czytelnicy!

Każdy z Was, kto prowadzi sklepik, hurtownię, skład, zakład produkcyjny, i każdą inną działalność gospodarczą oraz potrzebuje dodatkowej promocji to zachęcam do kontaktu ze mną.

Co oferuję?

Kompletnie bezpłatnie opiszę na tym blogu w osobnym poście Waszą działalność, jej zakres  i charakterystykę. Podejdę do tematu z sercem i po chojnicku, z pełna rzetelnością. Nawet zamieszczę jakieś materiały marketingowe - jeśli będą przygotowane. 

Co dzięki temu zyskacie?

Przynajmniej kilkaset odwiedzin posta - czyli potencjalnych klientów. Podekreślam, robię to kompletnie bezpłatnie, społecznie. Jeden limit - jeden wpis o biznesie na tydzień to maksimum na jakie mnie stać czasowo. 

Założę też podstronę na blogu - biznes chojnicki - tam będą wszystkie posty o firmach, które się zgłoszą wraz z materiałem zdjęciowym i kontaktami.

Platforma na jakiej jest blog da doskonałe pozycjonowanie, poza tym, Wasze towary dostaną na blogu cyfrowe etykiety - jesli nie przesadzicie z ilością i markami i dzięki temu, ktoś kto wpisze na przykład "skarpety Chojnice" - trafi do Was bez problemu dzięki mojemu blogowi.

Jak to "mniej więcej będzie wyglądać"? Oto proto - tekst:

http://polityka-chojnice.blogspot.com/2012/10/stempelek-chojnicki.html

Śpieszcie więc do mnie pisać i dzwonić: e-mail; marcin.waldoch@gmail.com , tel. 883-970-833. 

Przypominam, że dotąd blog był odwiedzany ponad 50 tysięcy razy!

Chojniczanie, wspierajmy się w ciężkich czasach, bo władza na pewno nas nie wesprze, a co najwyżej oskubie z ostatniego grosza...


środa, 24 października 2012

Anatomia przyjaźni chojnicko - tucholskiej?

Czy ktoś pamięta wspólne inwestycje powiatu tucholskiego i miasta Chojnice?

No właśnie. Stąd też zastanawiającym jest fakt gorącej przyjaźni pomiędzy burmistrzem Arseniuszem Finsterem, a starostą tucholskim Dorotą Gromowską. 

Wydaje się, że jedno co ich łączy to ideologicznie wspólne zaplecze polityczne. Wiele już napisałem o tym jakie korzenie ideologiczne i polityczne ma burmistrz Finster, wiadomo, że jego "mistrzem" był propagandzista komunizmu, niejaki Deluga - instruktor ideologiczny PZPR-u, a wśród swojego zaplecza. burmistrz Chojnic, ma masę doskonałych i zasłużonych ludzi PRL - u, jak Pan Antoni Szlanga i cała plejada gwiazd, których nazwisk nawet nie chcę przywoływać. 

I tak bardzo zainteresowały mnie ciepłe wypowiedzi Arseniusza Finstera, kiedy mówi o staroście tucholskiej Pani Gromowskiej. Po krótkiej retrospekcji co do kontaktów chojnicko - tucholskich, rzeczywiście stwierdziłem, że są one nienaturalnie zażyłe. A, to Promocja Chojnic wraz z jednym z wydziałów starostwa tucholskiego wystawia się na targach turystycznych, a to z kolei z "Centrum Park" z Chojnic od Palucha wypożycza (podobno bez opłat) sprzęt sportowy do Tucholi (głośna sprawa jakiś czas temu). Pan Finster na konferencjach prasowych w Chojnicach promował tucholskie imprezy, szczególnie tegoroczny zjazd bractw kurkowych.

Tym też sposobem przyjrzałem się nieco kolejnej "wierchuszce" - tym razem tucholskiej. Niespodzianek nie brakuje. Zaplecze Pani Gromowskiej, niczym nie różni się w dokonaniach od zaplecza Pana Finstera, można właśnie pokusić się o stwierdzenie, że to, to samo środowisko. Jak mówi porzekadło "dwie części jednej i tej samej...". Otóż obecny wicestarosta tucholski Wiktor Metkowski, rocznik 1951, już w 1971 roku wstępuje do PZPR, stając się w wieku 20 lat Przewodniczącym Gminnego Społecznego Komitetu ORMO w Cekcynie. I...niespodzianka był też propagandzistą w PZPR, Rejonowy Ośrodek Propagandy Partyjnej w Tucholi, następnie I sekretarzem w Cekcynie i członkiem egzekutywy komitetu gminnego. Co więcej Jego funkcjonowanie w dawnym systemie musiało mieć spore znaczenie, skoro zostawał dopuszczony do Wydziału "C" WUSW, gdzie prowadzono ewidencje i pracę archiwalną nad zgromadzonymi materiałami operacyjnymi złużb bezpieczeństwa PRL-u. 

Poniżej dwa zdjęcia przedstawiające Arseniusza Finstera i Dorotę Gromowską na zjeździe bractw kurkowych w Tucholi:

 Zdj. 1. Arseniusz Finster (zakreślony czerwonym kolorem) wśród tucholskiej "władzy".
Zdj.2. Arseniusz Finster i Dorota Gromowska - starosta tucholski, na razie zakreśleni razem. 


Czy to jest demokratyczne państwo? W którym główne skrzypce grają osoby z piedestału dawnej władzy totalitarnej, takie jak Pan Metkowski? Czy zaplecze polityczne Pana Finstera i Pani Gromowskiej nie wskazuje, nam obywatelom, na faktyczną twarz tej władzy?

Zobaczymy, co w przyszłości wyniknie z tej współpracy...

sobota, 20 października 2012

Stempelek chojnicki

Na ulicy Cechowej w Chojnicach funkcjonuje od niedawna doskonały antykwariat. Prowadzi go pasjonata historii, regionalista, Mirosław Rekowski.

Można w nim znaleźć wiele dokumentów, zdjęć, ale i ... elementów wyposażenia domowego. Zajrzeć naprawdę warto, a tym, którzy poszukują może będzie dane znaleźć coś czego od dawna dostać nie mogą, bo i ja znalazłem tam wiele interesujących eksponatów z czasów minionych.

Antykwatiat "Stempelek" nastiowiony jest właśnie na obrót rzeczami związanymi z chojnicką historią i, szumnie powiedziawszy, kulturą naszego miasta i regionu. 

Trzy zdjątka poniżej, aby zachęcić do odwiedzin, ale i może przekazania zalegających w domu - zdawałoby się rzeczy nieistotnych dla jednych, a unikatowych dla drugich. Takie miejsca również pomagają rekonstruować naszą historię i stają się miejscem spotkań ludzi autentycznie zainteresowanych losami naszego miasta. 

 Ulica Cechowa w Chojnicach.
 Wejście do antykwariatu "Stempelek", Cechowa 4.
Przebogate wnętrze :)


W antywkariacie można zostawić rzeczy w komis, można je spieniężyć i oczywiście można je zakupić, a i pewnie wymienić. Więc każda forma wymiany jest podobno możliwa.


czwartek, 18 października 2012

Finsterowi spada...

Według najnowszych badań, potencjalni wyborcy popierają (wyrażono w procentach) następujących kandydatów na  burmistrza miasta Chojnice:

1. Arseniusz Finster 48%
2. Leszek Redzimski 10%
3. Marcin Wałdoch 6%
4. Joanna Gierszewska 5%
5. Radosław Sawicki 4%
i inni...


Analiza i prezentacja całościowa badań wkrótce...

Pamięta ktoś jeszcze ponad 80% poparcia dla Arseniusza Finstera wyrażonego w ostatnich wyborach?Było...minęło :)

wtorek, 16 października 2012

JOW-owo!

Kolejnym problemem ordynacji opartej o jednomandatowe okręgu wyborcze będzie...wybrany radny, za którym w małych okręgach będzie stało nikłe poparcie. Bo malutkie okręgi jakie chce nam zafundować władza miejska, spowodują, że radnego będzie wybierało, zakładając podobną frekwencję około 40 obywateli...Czy wtedy nikt się nie będzie czepiał o kwestię prawa do głosu???

Jowialny zachwyt, szczery w swej treści nie przystaje do tego co zaproponuje nam rzeczywistość w czasie wyborów i zaraz po nich. Jestem za JOW, ale obawiam się, że się nie sprawdzą. Nikt nowy na osiedlach nie będzie chciał robić swojej kampanii. Obym się mylił. 

 Z jednej strony zagrożenie dla idei, bo wiadomo, że na starcie fory będą mieli obecni radni, a z drugiej wielka nadzieja na to, że będzie to bodziec dla obywateli, uwierzą, iż mogą sami wystartować i wygrać dla swojej ulicy...osiedla. Ideały są kompane w błocie o tym, pomimo hurra optymizmu należy pamiętać. Nie jesteśmy Wielką Brytanią, ale post - komunistycznym państwem, które jeszcze długo będzie przechodzić swoją drogę do społeczeństwa otwartego.

Dobrze, żeby Radni zwrócili na ten projekt poważną uwagę,bo ma znaczenie fundamentalne dla przyszłego funkcjonowania naszego Miasta. 

niedziela, 14 października 2012

Jednomandatowe Okręgi Wyborcze a PChS

W 2010 roku byłem pomysłodawcą nadania nazwy Projekt Samorządność dla jednego z komitetów wyborczych, z ramienia tej formacji do Rady Miejskiej weszeli Andrzej Mielke, Piotr Pawlicki i Krzysztof Haliżak. Wiadomo było, że ciało było polityczną efemerydą, swoista platformą wyborczą powołaną z trzech większych składowych - Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego, Wyborczego Forum Samorządowego (nieboszczyk?), i Porozumienia Samorządowego (środowiska libertariańskie). Jak pokazały wyniki wyborów, a później działania powyborcze, ideologie są silniejsze od jakichkolwiek sojuszy lokalnych. Każdy poszedł swoją drogą. 

Dlaczego więc KWW Arseniusza Finstera od tak wielu lat, pomimo pewnych różnić ideologicznych w swym gronie (przewaga lewactwa i post - PZPR z domieszką prawicy i sojuszu z kościołem) jest w stanie utrzymać spójność powyborczą? Po prostu jedna ich władza i dostęp do dóbr, które dla zwyczajnego obywatela są dość ograniczone. Czyli "koryto jedna". 

Co czeka PChS? 

Jeśli wygra wybory w 2014 roku - konsolidacja, bujny wzrost i kształtowanie nowej jakości życia samorządowego, bo całkiem obiektywnie należy wskazać, że skupia ludzi, którym system - jak większości obywateli obecnie - nadepnął na odcisk. Nie ma wolności bez tolerancji politycznej. 

Jeśli PChS wprowadzi radnych, ale nie wygra wyborów, może dojść do identycznego scenariusza jaki miał miejsce w przypadku PS w 2010 roku. I nie zmieni się to nawet w kalejdoskopowym układzie Rady Miejskiej jaki grozi samorządom w Polsce po reformie ordynacji wyborczej wprowadzającej jednomandatowe okręgi. 

Najpierw należy zwrócić uwagę na projekt uchwały w sprawie podziału miasta Chojnice na okręgi wyborcze (ma być głosowany 22.10.2012). Przede wszystkim proponowany rozkład okręgów jest nierównomierny i powoduje, że okręgi różnią się liczbą mieszkańców nawet o 150%!!! Czy to jest zachowanie idei jednomandatowych okręgów? Skoro w jednym z proponowanych okręgów mieszka 1068 osób (okr. 4), a w innym 2667 (okr. 6). Nie ma w tej sytuacji mowy o zachowaniu tak zwanej jednolitej normy przedstawicielstwa - na którą de facto powołuje się uchwałodawca!!! Radni powinni dążyć do zmiany projektu i takiego zaproponowania układu okręgów, aby były one o bardzo zbliżonej wielkości. 

Dotąd przy trzech okręgach wyborczych w mieście, ludzie Finstera nie mieli problemu z opanowaniem list. Centralnie planowana kampania dawała szansę - im więcej głosów na listę w okręgu, tym większe szanse na dostanie się do Rady. Obecnie będą decydowały już tylko głosy oddane bezpośrednio na daną osobę, przynależność do danego komitetu to będzie już bardziej wyraz chęci współpracy po wyborczej i próba wspólnego niesienie ciężaru związanego z działaniami w trakcie kampanii. 

O ile dotąd można było liczyć na wymianę od 20-30% radnych przy każdych wyborach, to teraz ten współczynnik paradoksalnie może się jeszcze obniżyć! I cały misterny plan piewców zalet JOW może zostać zweryfikowany przez rzeczywistość. Radni, którzy już nimi są, mają w momencie wyborów bardzo ważną kartę - popularność w najbliższym otoczeniu. Walki może nawet nie być, ludzie żyją w przekonaniu "mniejszego zła", którym jest dla nich zawsze ten który już jest, zawsze przed tym, który ma nadejść. 

Co więcej przypuszczam, że spadnie frekwencja wyborcza (dotąd w mieście ok 45-50%), a na pewno wzrośnie i tak już wysoki poziom nieważnie oddanych głosów (w Chojnicach wyjątkowo wysoki współczynnik sięgający prawie 10%!). Zwiększenie ilości okręgów będzie sprzyjało nieścisłościom i pomyłkom. 

Jak odnajdzie się w tym PChS? O ile wystawi kandydatów, albo w tym układzie, o ile kandydaci będą chcieli startować z PChS ze wspólnym programem do realizacji jest szansa, że zostanie rozbity monopol władzy. Ale to tylko marzenia(oparte na razie na cyfrach). Realia będą takie, że przez JOW spadnie jeszcze bardziej współczynnik cyrkulacji osób w Radzie Miejskiej, było ok. 30%, będzie znacznie mniej. Może wypadną dwie osoby, może trzy z obecnego składu? Do tego spadnie też frekwencja.

Doszliśmy do momentu w którym JOW nic nie dadzą, poza zmianą strategii wyborczych. Jedyną realną zmianę można by wprowadzić po ograniczeniu kadencyjności wójtów do 2. Spowodują też znaczne problemy w tworzeniu koalicji - kwestia znana z lat 90-tych.

Tymczasem należy się przygotować nie nierówną walkę. W której jednak jak dotąd liczby stoją po stronie PChS, tak przynajmniej wynika z moich badań, bo poparcie dla Arseniusza Finstera regularnie spada od 2006 roku, a ten proces przyśpieszył w 2011. Szczegółów nie będę zdradzał, ale lata świetności KWW AF dawno przeminęły...z wiatrem. 

sobota, 13 października 2012

35

"Bez przyczyny bowiem zastawili na mnie sieć swoją, 
bez przyczyny dół kopią dla mnie.
Niech przyjdzie na nich zagłada niespodziana,
a sidło które zastawili, niech ich pochwyci;
niechaj sami wpadną w dół, który wykopali[...]

[...] Lecz kiedy się chwieję z radością się zbiegają,
przeciwko mnie się schodzą
obcy, których nie znałem,
szarpią mnie bez przerwy,
napastują i szydzą ze mnie
zgrzytając przeciw mnie zębami[...]"

Raczej nie chcemy dziś myśleć o przesłaniach starotestamentowych, ale zawsze powstaje to zasadnicze pytanie o granicę pomiędzy dobrem i złem, również w życiu samorządowym. O prawo do nazywania czegoś dobrym versus złym. To prawo do wezwań i odwoływania się do wartości wyższych, również w życiu społecznym i politycznym, a tym bardziej osobistym zdaje się naturalnie być każdemu przynależnym. Ale czy istnieje obiektywne kryterium uprawniające nas do takich odwołań - jasno i twardo wymierzonych w tych, w których przyczynę widzimy swego złego w danej sytuacji położenia?

Pomimo możliwości jakie stwarzał człowiekowi Stary Testament - w sensie usprawiedliwiania choćby psychicznego, a i metafizycznego, żądania zemsty i wymierzania sprawiedliwości to nie był na tyle wystarczającym aby nie powstał doń suplement w postaci Nowego Testamentu - choć to raczej "efekt" przebywania Zbawiciela na Ziemi. 

Radni ChRS, byli zwykli mawiać "Duch Święty jest z nami, niech będzie z nami". Można było się z tego śmiać i zrywać boki, ale czasami niemoc - w świetle prawdy o sytuacji jest tak wielka, że poza wezwaniami niewiele pozostaje. Bo w perspektywie wielce brzmiącej "walki ze złem", o "lepsze jutro" zawsze rozważa się krzywdę jaką na końcu tej walki dozna jednostka ludzka obarczona czystym spersonifikowanym złem, które jednak nie odbiera jej bytowi ludzkiego wymiaru...

Walka czy miłosierdzie? Przede wszystkim uczciwe, transparentne działanie, a sprawy metafizyczne i normatywne powinny ustawowo pozostać w gestii Absolutu, z którym nadal ciężko decydować o tym co fundamentalnie zapadające na treść ostatecznego wyroku...

Honor nakazuje walkę, a wiedza zobowiązuje do działania, nawet w obliczu nadchodzącego frontalnego ataku, wiedział to Jasienica i pomimo wszystko nie wyrzekł się miłości do bliźniego, mimo jego zdradzieckich występków i spółkowania z "diabłem"...


czwartek, 11 października 2012

"Miecz" na Sowietów

Major Mieczysław Filipczak, żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Akcji Burza, członek Solidarności Walczącej w Trójmieście, członek Stowarzyszenia Broni i Barwy oraz długoletni prezes Związku Solidarności Polskich Kombatantów - powstałego w okresie tworzenia się NSZZ i zrzeszającego ponad 100 tysięcy członków w okresie świetności jest bohaterem tego posta. Major gościł mnie pewnego pięknego dnia w swoim sopockim, przepięknym, mieszkaniu. 

Urodzony we Lwowie w 1926 roku, pracował na kolei we Lwowie jako kurier, gdzie został zaprzysiężony jako żołnierz Armii Krajowej w 1943 roku. Od 1945 roku czynnie brał udział w walkach z Sowietami, przybrał pseudonim "Miecz". Był żołnierzem Korpusu Bezpieczeństwa Armii Krajowej. Od 1945 roku był więziony przez Urząd Bezpieczeństwa w więzieniu w Gdyni i w Sztumie. Podczas przesłuchań rozbito mu czaszkę oraz zgnieciono inne części ciała...

W latach osiemdziesiątych wraz z generałem Borutą - Spiechowiczem był inicjatorem powołania kapituły Krzyża "Semper Fidelis". Major Filipczak projektował ten Krzyż nadawany przez ZSPK. 

Co o dzisiejszej Polsce uważa mjr Filipczak? 

Uważa, że jest w rękach cwaniaków, byłych SB-eków, ludzi szkolonych w Moskwie. Podsumowuje to jako "azjatycką bezwględność". 

Przez dziesiątki lat kolekcjonował broń biała i palną, a ponadto zbierał ordery i odznaczenia związane z walką o niepodległość nadawane od czasów Powstania Listopadowego po okres III RP (oryginały). Ponieważ mjr Filipczak jest w dość podeszłym wieku, wszystkie jego zbiory będą w przyszłości, zgodnie z Jego wolą, przekazane wrocławskiemu Ossolineum. 

Poniżej prezentuję kilka zdjęć z tego niezapomnianego spotkania:


Fot.1: Mjr Mieczysław Filipczak podczas rozmowy.


Fot. 2: Pamiątki z okresu Powstania Styczniowego. 


                                 Fot. 3: Oryginalna Maciejówka żołnierza Legionów Polskich. 


                                          Fot. 4: Broń biała i odznaczenia państwowe. 

Fot. 5-6: Kolekcje broni białej i palnej, kontusz z XVII wieku oraz odznaczenia.