wtorek, 27 lutego 2018

Wyszło szydło z worka

Wyszło szydło z worka, tak można podsumować sensacyjne wieści z Radio Weekend, o tym, że prokurator zajmie się sprawozdaniem wyborczym PChS, stowarzyszenia kierowanego przez Kamila Kaczmarka. Chodzi o wybory uzupełniające z sierpnia 2017 r.

Jak wiadomo w wyborach 10 grudnia 2017 r. była zatrważając niska frekwencja. 10,48% wyborców poszło do urn, a ja pisałem o tym, że to były najdroższe wybory w historii Chojnic pod względem kosztów w przeliczeniu na jeden uzyskany głos, przy założeniu, że komitety wyborcze wydały ok. 1 tys. zł (bo limit to 1 tys. zł na kandydata w tamtych wyborach). Niewiele lepsza frekwencja (ok. 17%) była w wyborach uzupełniających z 20 sierpnia 2017 r., kiedy zwycięzcą został Maciej Kasprzak z PChS. 

Nie wiedziałem jednak, że PChS, z tego co podają media, wydał na kampanię ponad 3 tys. złotych, czyli w kontekście tych informacji grał nie fair w sierpniu 2017 r.

KWW Marcina Wałdocha na wybory wydało dokładnie 968, 57 zł na kampanię wyborczą do wyborów uzupełniających do Rady Miejskiej w Chojnicach 10 grudnia 2017 r. 

Dlatego chciałbym teraz Państwu uświadomić pewne fenomenalne zjawisko. Zakładając, że PChS wydał do wyborów 20 sierpnia, 3200 zł. Oznacza to, że wydał ok. 3x tyle ile wydał na wybory KWW Marcina Wałdocha do wyborów 10 grudnia.
.
Kandydat PChS Maciej Kasprzak uzyskała 98 głosów, za które PChS "zapłacił" nie do 1000 złotych jak wymaga tego prawo, ale 3200 zł, co jest ewidentym złamaniem prawa. Wiadomo bowiem, że kampania wyborcza i środki przeznaczone na nią są kluczowym elementem zwycięstwa. 

Martwi mnie jednak, że stowarzyszenie, które założyłem kiedyś, a które często podnosi argument przejrzystości życia publicznego w grze wyborczej postępuje nie fair.

Ile głosów zyskałoby PChS gdyby zrobiło kampanię za 1 tys. złotych, tak jak tego wymaga prawo? W kontekście tych informacji ciekawy jestem zaś ile komitet wyborczy PChS wydał na kampanię wyborczą Kornelii Żywickiej.

Po prostu chciałbym, abyście Państwo mieli świadomość, że przekroczenie limitu wydatków na kampanię wyborczą o 220% przez PChS w sierpniu 2017 r. to nie jest niewinne przewinienie, ale poważne naruszenie prawa i zaburzenie reguł demokratycznej gry z czym nie można się zgodzić. W mojej opinii w takiej sytuacji PChS powinien się w trybie natychmiastowym zrzec mandatu, który został uzyskany w sposób nieuczciwy. I piszę to przy swojej głębokiej sympatii do działalności i osoby Macieja Kasprzaka. Po prostu nie da się tak "bawić" w demokrację, że jedni wydają na kampanię kwotę zgodną z przyznanymi limitami, a inni rzucają wielokrotność tych sum na kampanię. To jest łamanie przyjętych standardów i czegoś takiego jako społeczność lokalna nie możemy akceptować. Jeśli stowarzyszenie żąda wysokich standardów postępowania publicznego od innych, to chyba Kaczmarek i Brunka, których jednym z ulubionych zajęć jest liczenie (szczególnie cudzych przewinień, nigdy nie swoich), powinni jasno postawić sprawę i stowarzyszenie powinno zrzec się mandatu w Radzie Miejskiej, który uzyskał Maciej Kasprzak. Może członkowie PChS chcąc uchodzić za tak naiwnych, że nie wiedzą, iż w kampanii środki wydane na nią przekładają się na sumę uzyskanych głosów wyborczych, ale wydaję mi się, że wiedzą o tej prostej i oczywistej zależności.

Tłumaczenie łamania prawa, swoistą niewiedzą jest dyskredytujące Kaczmarka i środowisko PChS. O tym pokrętnym tłumaczeniu, dopiero po pytaniu zadanym przez dziennikarza, bo widać zabrakło kultury, aby do sprawy odnieść się ze swojej własnej inicjatywy, możecie się przekonać na materiale z konferencji PChS ukazanej na stronach chojnice.tv .

"Kto ma pieniądze, ten ma władzę" - niestety, tak wygląda demokracja w praktyce. Wygląda na to, że gdyby KWW Marcina Wałdocha było komitetem ze wsparciem majętnych osób, to wygrana byłaby w zasięgu ręki ;)