czwartek, 13 grudnia 2018

Wystąpiłem z PiS

Informuję osoby zainteresowane i opinię publiczną, że złożyłem rezygnację z członkostwa w partii Prawo i Sprawiedliwość, stało się to kilka tygodni temu. Moja rezygnacja została przyjęta i Zarząd Okręgowy wykreślił mnie z listy członków. 

Wiele mógłbym się rozpisywać nad przyczynami. 

Skupię się może na najważniejszych w mojej perspektywie kwestiach: 1. PiS przegrał wybory do Rady Miejskiej; 2. PiS przegrał wybory do Rady Powiatu; 3. PiS wystawił na kandydata na Burmistrza osobę, której startu nie popierałem i ciężko mi się pogodzić z tworzeniem sztucznych liderów. W mojej opinii nie na tym polega działalność społeczna i polityczna, że za noszenie za kimś teczki otrzymuje się awanse i promocje. Te powinny wynikać ewentualnie z rzeczywistego zaangażowania społecznego i z własnej pracy. Nie przeszkadzałem nikomu w prowadzeniu kampanii wyborczej, więcej, to ogromna część programu PiS w tych wyborach do RM Chojnice była mojego autorstwa, więc niczego też nie sabotowałem. Nie mogłem jednak zgodzić się na start z 1. miejsca w sytuacji w której byłem atakowany przez własne środowisko, które nie docenia rzeczywistej pracy, tylko żyje w jakimś zaklętym świecie dogmatów. 

Spójrzmy prawdzie w oczy. W kwestii polityki miejskiej w Chojnicach przez ostatnie 4 lata PiS nie istniał. Gorzej, bo nawet kiedy PiS miał swoją reprezentację w RM w latach 2010-2014, to efekt był tego żaden. 

Nie zgadzam się też z formą "życia partyjnego", ale to zjawisko zapewne dotyka wszystkie organizacje partyjne - hierarchiczność, podległość, konformizm, zaprzeczanie faktom, dogmatyzm, doktrynerstwo i dogłębny klerykalizm. Partia polityczna to nie kółko różańcowe, a formacja, która winna działać na rzecz kreowania polityki ku osiąganiu możliwe wysokiego dobrobytu. 

To pokrótce są powody i przyczyny. Na koniec dodam, że nie będę popierał nigdy Aleksandra Mrówczyńskiego, bo zwyczajnie nie ma za co go popierać. W zakresie polityki miejskiej, jak napisałem, dominuje nijakość, brak wizji i obecny poseł jest za to w dużej mierze odpowiedzialny. Liczę, że środowiska centro-prawicowe wybiorą sobie w najbliższej przyszłości nowoczesne alternatywy miejskie.

Moje wyjście z PiSu, paradoksalnie nie oznacza wcale, że nie popieram działań PiS na arenie krajowej. To byłaby nieprawda. Popieram wiele działań PiSu, ale nie wszystkie. Z członkostwa przeszedłem na pozycję umiarkowanego sympatyka PiS. Zbyt wiele oddałem czasu i zaangażowania tej formacji w czasie, kiedy tkwiła w głębokiej opozycji, aby całkowicie porzucić idee wiązane z PiSem.

Niestety lokalnym środowiskiem jestem rozczarowany dogłębnie i to nie w kontekście personalnym - bo ludzie zawsze mają do siebie wzajemne zastrzeżenia, ale w kontekście obranego sposobu działania w mieście, który koncentruje się na kwestiach ideologicznych, a daleki jest od kwestii życia codziennego, od podejmowania konkretów, od monitoringu lokalnej władzy - której obecne i znane mi środowisko PiS nie podejmowało zupełnie. W mojej wizji, nie wystarczy być, nosząc partyjne teczki, trzeba jeszcze realnie działać na rzecz zmian społecznych. Niestety obrany "bezkolizyjny" kurs PiS w Chojnicach jest nieakceptowalny dla zaangażowana obserwatora spraw miejskich za którego się uważam. 

Wierzę, że w Chojnicach jest potencjał do realne, a nie pozorowanej, zmiany stosunków społecznych, pełnienia władzy, itd. Niestety, w mojej opinii PiS obecnie z takim sposobem prowadzenia spraw publicznych w mieście, jakie prezentuje, nie daje żadnej rękojmi zmian. Popatrzmy na to, że ktoś z radnych PiS głosował za przewodnictwem Radzie Miejskiej przez Antoniego Szlangę, popatrzmy na to, że dla nich pierwszą i najważniejszą sprawą okazało się in vitro. To nie jest ani spójne, ani to nie prowadzi do poprawy jakości życia chojniczan. 

Jestem przywiązany do idei patriotycznych, wolnościowych, ale i do pojęcia sprawiedliwości społecznej, PiS nie ma monopolu w mieście, ani na mówienie o tych ideach, ani na ich szerzenie. Zresztą to ja PiS oddałem przynajmniej dwie miejskie akcje - Dzień Flagi i Marsz Żołnierzy Wyklętych. Także nie powinni narzekać, bo część "sreber rodowych" zostawiłem ich środowisku i mogą na tym budować. 

Natomiast realia Chojnic wymagają powstania ruchu oddolnego, ciągłego monitoringu działań władzy oraz angażowania nowych osób i środowisk na rzecz idei wdrożenia realnej zmiany i wreszcie odsunięcia od władzy, ciągle słabnącego środowiska Arseniusza Finstera.