czwartek, 27 marca 2014

Myślmy globalnie, działajmy lokalnie

Myślenie o lokalności, samorządności w oderwaniu od warunków w jakich żyjemy w ujęciu globalnym, byłoby absolutnie oderwane od kontekstu, a tym samym błędne.

Dlatego rozważając możliwości działania w skali samorządu musimy myśleć w kategoriach sieci, w kategoriach społeczeństwa, którego jesteśmy elementem i będziemy nim tak długo, jak tylko długo będziemy trzymać rękę na pulsie współczesnych przemian.

Niewątpliwie tytuł mojego posta wpisuje się w zawołania alterglobalistów i przyznam szczerze, że chyba mógłbym siebie samego określić jako alterglobalista, któremu bliskie są: zawołania o wzmacnianie społeczności lokalnych szczególnie w wymiarze kulturowym (gdzie u nas ciągły brak nauczania o historii regionu, jego kulturze); odrzuceniu determinizmu w myśleniu o tym co czeka naszą wspólnotę lokalną (naprawdę możemy jako grupa społeczna i jednostki odnaleźć się na arenie współczesności, to zależy od nas); wykorzystaniu zdobyczy technologii do walki o społeczeństwo obywatelskie w dobie globalizacji; powszechna zgoda na pluralizm światopoglądowy; powiązania mechanizmów ekonomicznych z potrzebami społecznymi. 

Co z tego wynika dla Chojnic? Chyba pewne odmitologizowanie naszej rzeczywistości. Trzeba zrozumieć, ze w dobie globalizacji, my w Chojnicach, nie mamy szansy na ściągnięcie do siebie, do Chojnic wielkich zakładów przemysłowych. Tutaj nie powstanie ani kolejna fabryka VW, ani telewizorów. Jedyne co można zrobić w tej kwestii to: edukować, wspomagać i odciążać przedsiębiorców lokalnych. Czyli wzmacniać konkurencyjność już istniających firm, wręcz udostępniając im mienie publiczne i środki publiczne jeśli tylko miałoby to doprowadzić do redukcji bezrobocia i spełniania postulatów alterglobalistycznych. Jeśli w Chojnicach postawimy na wzmocnienie finansowania nauczania języków obcych, na pełną współpracę samorządu z firmami lokalnymi, na wspierania promowania wyrobów i rynku lokalnego na rynku międzynarodowym, Tylko, że ta pomoc z samorządu nie może skutkować kolejnymi willami, super autami i życiem na high - life dla niewielu, a musi przyczyniać się do ogólnego wzrostu stopy życia chojniczan, który jest bardzo łatwo zmierzyć. 

Kiedy globalizacja rozpoczynała się na dobre, a można chyba mówić o czasach wielkich odkryć geograficznych, to właśnie wtedy już uwidaczniał się dobitnie proces, który do dziś w kapitalizmie światowym ma decydującą rolę - znaczenie swoistości produktów lokalnych i regionalnych (przywożono do Europy, tylko dla przykładu:  pieprz, kakao, tytoń). Oczywiście w świecie wysokich technologii, Internetu nie chodzi o hodowanie specjalnej odmiany marchwi, która rosłaby nacią w dół...Ale o wspomaganie wszystkich bez wyjątku przedsiębiorców, z naciskiem na firmy produkcyjne i działające w sektorze high - tech, a powstające czy istniejące już w Chojnicach. Czyli z jednej strony, powinniśmy zgodzić się na kapitalizm i globalizm (no nikt z nas nie pojedzie chyba protestować jako antyglobalista - choć jednego takiego znam z Chojnic ;), a z drugiej strony trzeba przestać myśleć kategoriami mitów, że ktoś tutaj przyjdzie i zainwestuje miliardy, a Chojnice staną się Dubajem. To się nie stanie. W tym cała tkwi tajemnica kapitalizmu, że trzeba wytworzyć lokalnie coś co sprzeda się w skali globalnej, w innym wypadku można jedynie liczyć na postawienie fabryki sznurowadeł, która stanie się tak zwanym sweatshopem - miejscem ciężkiej pracy i niskiej płacy. 

Wydaje mi się, że PChS swym projektem gospodarczym rozłoży ekipę Finstera na łopatki, a miasto postawi w końcu do pionu. Polityka traktowania miasta i mieszkańców jak maszynki wyborczej, która też bazowała na zaciąganiu kredytów pod inwestycje unijne odejdzie w przyszłości w zapomnienie. To jest droga donikąd. Od kilkunastu lat miasto boryka się z ogromnym zadłużeniem, a jedynie co burmistrz z tym robi to zgadza się na powstawanie kolejnych marketów, Biedronek (skądinąd bardzo lubię te sklepy, ale kiedyś lubiłem osiedlowe sklepiki - których już nie ma), czy innych dyskontów, za cenę braku możliwości kreowania lokalnej ekonomii. Stajemy się rynkiem zbytu i taniej siły roboczej. Gdzie ludzie całują innych po rękach za pracę choćby mieli pracować na szaro czy w niegodziwych warunkach. Czas z tym skończyć. Ze zjazdami (nie wiadomo na jakich podstawach) na parkingi przy marketach kolegów i z budowaniem specjalnych ulic na prywatne, luksusowe, osiedla za pieniądze publiczne również.


Jan Paweł II i "Święty" Finster

Fot. www.ch24.pl, MZ, http://chojnice24.pl/artykul/17882/honorowy-obywatel-i-swiety/#comments



Nic mi do wiary burmistrza Chojnic. Jednak o czymś muszę napisać, kiedy widzę burmistrza z tym obrazkiem (przypomnę, ch24, link do art. pod zdjęciem, właśnie poinformowało o zangażowaniu się miasta w spotkanie na Starym Rynku w związku z kanonizacją Papieża Polaka) to muszę się ustosunkować.

Byłem tam wtedy w Pelplinie jako dziecko. Widziałem Was. Dziś też Was widzę, ale dziś wiem kim jesteście i wiem, że wszystko to co robicie pod znakiem krzyża, robicie tylko i wyłącznie dla zebrania głosów wyborczych. Jak można w XXI w. wykorzystywać ludzką wiarę, do przekonywania o swoim autorytecie? Dlaczego burmistrz, nosi krzyż podczas Drogi Krzyżowej z innymi włodarzami. Czy nie czuje , że to jest taki tani "lans"? Co Wy, którzy piliście z x. Madziągiem macie do powiedzenia i pokazania, co byłoby godne naśladowania? Dlaczego z jednej strony nic nie zrobicie w sprawie bezrobotnych, głodnych i biednych ludzi, a z drugiej mówicie o Janie Pawle II? Przeżycie dla burmistrza było niesamowite, jak w oko w oko stał z Papieżem? Szkoda, że obecnie burmistrz jest w stanie nawet pokazać się ze zdjęciem Papieża, ale jakoś o Jego naukach nie widzę śladu w postępowaniu burmistrza. Pro - społeczne, głęboko współczujące i miłosierne słowa i czasami postawy Papieża wobec najuboższych, zrównanie siebie (podobnie jak to czyni papież Franciszek) do poziomu trędowatego, tego nie zobaczymy u burmistrza Finstera. Burmistrz Finster, woli przekazywać ponad 100 tysięcy złotych rocznie z kasy miasta na basztę jednego malarza Jutrzenki - Trzebiatowskiego, woli topić miliony w basienie i woli elitarne spotkania w zamkniętej baszcie, ewentualnie w kręgu innych osób Trzymających Władzę. Jednocześnie manipulowane jest każdego dnia i społeczeństwo jako całość i każdy pojedyńczy obywatel. Czy naciski, telefony do rodzin, pozwy, szkalowanie prasowe na zamówienie, byłoby zgodne z nauką Papieża, który popierał od samego początku zryw "Solidarności"?  W tym samym czasie jednak z uporem zeloty będzie nosił Krzyż i będzie też maszerował w pochodach Trzech Króli. 

Tutaj nie chodzi o kłótnię do prawa do wizerunku Papieża. To tylko fotografia. Tutaj chodzi o znaczenie ważniejszą rzecz, o manipulowanie symbolami celem utrzymania władzy. Poza tym, nie podoba mi się głębokie zaangażowanie w relacje z Kościołem rzymskim człowieka, który do dziś nie zawołał ani razu "moja wina, moja bardzo wielka wina". Zawsze tylko na podorędziu ma zawołania typu "x to wichrzyciel", "PChS to źli ludzie", "x to nikczemnik",  i takie tam laurki.

Robienie z wiary widowiska organizowanego przez władzę publiczną, jest niedopuszczalne. Od tego jest Kościół rzymski i jeśli Kościół rzymski nie pozwalał sobie kiedyś na to, aby władza publiczna angażowała się w jakikolwiek sposób w życie Kościoła rzymskiego, to powstaje pytanie, co takiego stało się z Kościołem rzymskim, że dziś krzyż noszą funkcjonariusze publiczni? Kościół walczył o wolność i swoją i wolność tego państwa, a dziś jak się na to patrzy, to ma się wrażenie, że wśród kleru dominują postawy, które doprowadziłyby do stanu w którym krzyż na Drodze Krzyżowej nosiliby Gomułka, Gierek, Kania i Jaruzelski o innych kanaliach i mordercach nie wspominając. 

Niech Kościół w Chojnicach zorganizuje spotkanie i transmisję w związku z kanonizacją Jana Pawła II, z chęcią wezmę w tym udział jako obywatel miasta, ale w spektaklu władzy, gdzie wizerunek Jana Pawła II staje się zakładnikiem tej władzy udziału nie wezmę. 

środa, 26 marca 2014

Szara strefa w prekariacie

Kiedyś na blogu wrzuciłem post o prekariacie, czyli koncepcji teoretycznej mającej dużą wartość wyjaśniającą naszą dzisiejszą rzeczywistość. 

W perspektywie niestabilności ekonomicznej, której de facto podlegamy obecnie wszyscy, choć wiadomo, że jedne grupy są mniej na nią narażone jak inne. To faktem jest, że jedynym miernikiem tej niestabilności może być oś czasu, otóż jedni (najczęściej ludzie młodzi), żyją "od dziś do jutra", ci w średni wieku i mający stałe zatrudnienie "od pierwszego do pierwszego". Przedsiębiorcy mniejsi "od faktury do faktury", więksi od "zamówienia publicznego do kolejnego zamówienia publicznego". A korporacje to już żyją "od rynku x do rynku y", bo taka jest logika hiper - kapitalizmu, który żyje tylko dopóki się rozwija i rozprzestrzenia. Nie jest jednak istotne w walce tego abstrakcyjnego bytu o byt (czyli kapitalizmu), ilość poświęconych istnień ludzkich dla swej własnej ekspansji. 

Widać to w Chojnicach. Miasto, które umiera. Nie dość tego, że jest podobnie jak setki innych polskich miast ofiarą rozwoju kapitalizmu, to będąc w rękach obecnej grupy rządzącej jest też "dociskane" od wewnątrz. Rośnie więc szara strefa pracowników i pracodawców. Mógłbym zacząć wyliczać firmy, które w powiecie chojnickim utrzymują się z pracy "na szaro". Winni? Władze, kapitalizm i mentalność ludzi biznesu. Bo szefowie najczęściej kiedy mają dodatkowe 100 tysięcy w kieszeni to kupują Mercedesa, a nie myślą o czymś skromniejszym i jakiejś formie funduszu socjalnego (do którego małych zakładów przecież zmusić nie idzie), nie myślą tez o umowach o pracę na czas nieokreślony. 

Coraz częściej nadzieję na lepszy stan rzeczy widzę tylko w postawie poszczególnych jednostek. Trzeba po prostu postępować inaczej w każdej dziedzinie naszego życia, żeby pozbyć się tych post - sowieckich naleciałości i kompleksów wyrażanych w życiu na pokaz, które tak jeszcze uwielbia chojnicka władza i elitka. 

Czy naprawdę przyjemnie jeździ się Mercedesami, BMW, Audi za setki tysięcy złotych patrząc na biedę swoich sąsiadów? Oczywiście - każdy zawoła - "ja zarobiłem"! Być może tak, ale w dużej mierze akumulacja znacznego kapitału jest możliwa tylko dzięki poleganiu na pracy innych osób, umożliwia to zaistnienie stosunku pracy, który też rodzi pewne zobowiązania o których jak mi wiadomo zapominają chojniccy przedsiębiorcy. 

O skali szarej strefy nie będę pisał, bo jest wiele mierników bazujących na różnych ujęciach teoretycznych. Prawda jest taka, ubożejemy wszyscy, a w perspektywie zbliżającego się konfliktu z Rosją faktyczne ubóstwo będzie dotykać kolejne warstwy społeczne. Tusk mówi, żeby nie kupować jeszcze cukru, popieram, cukru nie kupujcie, bo to na nic, ale mąkę i konserwy z długim terminem własności naprawdę się przydadzą w czasie, kiedy już nawet na szaro nikt nie dorobi nawet na herbatkę. Przywiązywanie się do własności i jej pojęcia zawsze przynosiło wiele rozczarowań. Podobnie będzie i tym razem. Im wcześniej Prekariusze zaczną działać wspólnie, tym lżej będzie znieść efekty, których źródła gdzieś tam tkwią w tak zwanej "szarej strefie" rynku pracy, nie tylko w Chojnicach,ale ogólnie w świecie Zachodu. 

poniedziałek, 24 marca 2014

Tatuś pomógł?

Wyobraźcie sobie taką scenę jak z tandetnego amerykańskiego filmu. 

Dzieciak w wieku licealnym z kumplami bierze narkotyki, a to amfa, a to gandzia, a to jakieś groszki. Starsi wiedząc, że wącha postanawiają odciąć od źródła dochodu smarkacza. 

Ale młody jest inteligentny (bystry po ojcu?), organizuje z kolegami zorganizowaną grupę przestępczą i napada na lokalne sklepiki aby uciułać na narkotyki. Tworzy wraz z kompanami zgraną paczkę lokalnych rabusiów, a zabawa i przyjaźń między nimi rozwija się w najlepsze.

Niestety...pech chciał, że zabawa dobiega końca, policjanci złapali złodziejów. Wszyscy trafiają na kilka miesięcy za kratki. Raptem, jeden z chłopków zostaje wypuszczony z więzienia za kaucją 40 tysięcy (a co tam, Stary zarabia, to jego dwie, no może trzy pensje). 

Reszta chłopaków siedzi. Trwa budowanie strategii obrony dla wyciągniętego z pierwszych opałów chłopaka. Wtem ojciec wpada na super pomysł! Odwróćmy to co złe na naszą korzyść!

I postanawiają udowodnić w sądzie, że chłopak po pierwsze ma żółte papiery! No zwariował od złego towarzystwa! Namawiali go! On jest z dobrej rodziny! Wszystkiemu winni koledzy!

Kilka lat później ten sam chłopak zabija na przejściu dla pieszych matkę z dzieckiem, znowu był ostro nawąchany, ale niestety tata już nie może pomóc...te czasy minęły.

To taka, bajka z morałem.

Cienka czerwona linia

To nie będzie post o doskonałym filmie, to będzie post jak to często u mnie na blogu o nieudolności lokalnej władzy. 

Jest rok 2003, trwa sesja Rady Miejskiej Chojnic, mówi Radny Andrzej Mielke:

"[...] Następne oświadczenie, które jest związane z otrzymanym projektem budżetu na 2004 rok. Przedstawiony nam projekt budżetu miasta na 2004 rok potwierdza przewidywania opozycji wyrażanej wielokrotnie, że Burmistrz Miasta prowadzi politykę nieodpowiedzialnego zadłużania miasta. Na najbliższe lata zwiększa się deficyt budżetowy, a zmniejszają się dochody, wzrasta kryzys finansów publicznych miasta, prognoza długu publicznego do 2015 roku, zaznaczam 2015, wskazuje na konieczność, uciekanie się inaczej mówiąc, do zawierania dziesięcioletnich zobowiązań finansowych, a wszystko to po to, aby nie przekroczyć granicznej wysokości długu publicznego gminy oraz rocznej kwoty spłaty zadłużenia. Pytamy, na podstawie, jakiego to upoważnienia i przyzwolenia zawiera się kredyty obciążające spłaty następne kadencje władz. Proponowane zadłużenie budżetu uniemożliwi następnym władzom kształtowanie polityki gospodarczo-społecznej do 2015 roku".

I teraz moje pytanie, co w tym mieście zmieniło się realnie od 2003 roku? Według mnie nic, nadal zadłużanie miasta przez burmistrza, nadal brak rozsądnej wizji miasta, nadal manipulowanie opinią publiczną. Winnym stanu, tragicznego stanu miasta i jego mieszkańców jest burmistrz miasta Chojnice, nikt inny. Słowa wypowiedziane w 2003 roku przez radnego Andrzeja Mielke są po dziś dzień aktualne!
 

piątek, 21 marca 2014

Skarga chojnicka

Bywa, że w walce na argumenty powodujemy, iż mieszkańcy Chojnic tracą pewność o co walczymy, o co walczy Projekt Chojnicka Samorządność?

PChS nie walczy o władzę dla władzy, nie walczy też o stołki i apanaże. Jest coś takiego jak pojęcie dobra wspólnego, które z tego co obserwuję bliskie jest myśleniu wszystkim członkom PChS-u. Każdy o tym dobru wspólnym mówi, nawet burmistrzowi się zdarzało. Tylko, że znaczenie tego pojęcia stało się zupełnie niejasne i dobro wspólne pomylone zostało z dobrem własnym za publiczne środki.

Dziś możemy obserwować, jak władza w Chojnicach i cała klasa polityczna stosuje przeróżne wybiegi od socjotechniki po wyborcze kalkulacje mające utrzymać niektórych chojnickich satrapów u sterów władzy.

Zapomniano w działalności politycznej o działaniu dla idei, a zastąpiono działanie to próbą konserwacji systemu, którego się jest beneficjentem. Stanowiska obejmowane z wyboru, nie są dane raz na zawsze i nikt nie ma prawa trwać przy nich jeśli nie wypełnia celów wyznaczonych ideami związanymi z dobrem ogółu. Kto uprawia prywatę, ten powinien przepaść w najbliższych wyborach. Tej prywaty i złodziejstwa nie brakuje. Wy, którzy to czytacie, wiecie o czym ja piszę. Wiele razy z Wami rozmawiałem i nie raz przyznawaliście, że w złodziejstwie bierzecie udział. Strach tylko hamuje wszystkich w Chojnicach przed głośnym wyrażaniem tego o czym wszyscy wiedzą. Miasto jest na tyle małe, duszne i zepsute, że ten kto palcem wskazałby złodzieja, zaraz by też musiał odprowadzić do więzienia połowę swojej rodziny. Zabijacie to miasto i winni jesteście temu stanowi rzeczy na jaki w swej hipokryzji wszyscy narzekacie.

Czy naprawdę nie ma wyjścia z tej choroby w którą wpadło to miasto? Czy rzeczywiście musi ono być trawione przez nowotwór, który przekłada się na masową migrację, niskie zarobki, ogólną biedę? 

W latach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ks. Piotr Skarga mówił, że nie złoto i bogactwa świadczą o potędze państwa, ale ich wolności w Rzeczpospolitej. Dziś oczywiście wolność pojmuje się inaczej, ale też i jasno się wskazuje, że tam gdzie społeczeństwo obywatelskie jest rozwinięte, gdzie działają organizacje pozarządowe, gdzie ludzie uczestniczą w życiu publicznym, w polityce wręcz na skalę masową, tam też i społeczeństwa są bogate (wystarczy spojrzeć na listę Wskaźnika Rozwoju Społecznego/Ludzkiego, gdzie prym wiodą państw o dużej aktywności obywatelskiej mieszkańców). Otwartość na zmianę, prawda i umiejętność do przyznania się do błędów przeszłości może być dla Chojnic jedyną drogą do realnego wyzwolenia i zmiany nie tylko klimatu społecznego, ale i gospodarczego. Są w świecie miasta niewielkie, które słynną z witalności, z przedsiębiorczości mieszkańców. Nie ma takich miast chyba w Polsce. Może Chojnice mogą być pierwszym miastem, realnie równych sobie ludzi, zdolnych do zezwalania sobie nawzajem na politykowanie, na partycypację w działaniach społecznych? Bądźmy przeciwnikami, adwersarzami idei, propozycji, ale nie wrogami i oprawcami naszych oponentów. 

Przypomnieć warto słowa ks. Skargi: "Was Bóg podniósł na wysokie urzędy: nie dla was, abyście sami swoich pożytków pilnowali, ale dla ludu, który wam Pan Bóg powierzył, abyście nam sprawiedliwość i pokój, który od Pana Boga bierzecie, dawali".

Oczywiście słowa ks. Skargi to XVI wiek. Jedna prawda jest w nich ponadczasowa, urzędów publicznych i władzy nikt nie ma prawa sprawować we własnym imieniu i dla własnych korzyści.

Pamiętajcie chojniccy Panowie: "Lepszy szacunek niż wielkie bogactwo, lepsze uznanie niż srebro i złoto".  

czwartek, 20 marca 2014

Finster dezerteruje

Jak możemy się dowiedzieć z bieżącego numeru "Czasu Chojnic" Arseniusz Finster będzie kandydował do rady powiatu chojnickiego z miejsca pierwszego na tworzonej przez siebie liście.

Stąd nasz burmistrz daje jasny sygnał społeczeństwu, "opuszczam miasto", dezerteruje. Co więcej jest to ruch obliczony na wciągnięcie do Rady Powiatu całej rzeszy skompromitowanych osób z obozu władzy w Chojnicach. Finster jako lokomotywa listy wciągnie wraz z Pietrzykiem parę innych nazwisk - być może, bo sukcesu im nie wróżę, a i tak będą próbowali pozostać w mieście. 

Czy to jest wiarygodny kandydat na burmistrza, który jednocześnie startuje do Rady Powiatu? Wyborcy nie dajmy się oszukać!

Proponuję Arseniuszowi Finsterowi, aby kandydował do powiatu i zrezygnował w ogóle z ubiegania się o reelekcję w Chojnicach. Jak ktoś myśli tylko o zabezpieczeniu sobie miejsca przy samorządowym korytku to właśnie takie ruchy wykonuje jak obecnie burmistrz. To jest koniunkturalizm w pełnej krasie. Wybory  na burmistrza już dziś można dla Arseniusza Finstera uznać za przegrane. 

środa, 19 marca 2014

Putin czeka na Finstera?

Prawie wszyscy z przerażeniem obserwujemy to czego dopuszcza się Rosja, dokonująca zajęcia części suwerennego państwa. Wiadomo, że radni miasta Sewastopol już kilka miesięcy temu wysyłali listy do Putina z prośbą o przyjęcie Sewastopola i całego Krymu w poczet republik Federacji Rosyjskiej.

W Chojnicach nie brakuje entuzjastów byłego ZSRS, nie brakuje też rasowych komunistów i rusofilów. Ciekawe, czy ci którzy jeszcze w latach 80 - tych XX wieku zabiegali o moskiewskie rozgłośnie w Chojnicach, lub też ci którzy przesyłają na bieżąco informacje do białoruskich stacji telewizyjnych o tym co dzieje się w Chojnicach i jak to Arcana Historii chcą rewidować historię pisaną przez komunistów już wysłali list do Putina o objęcie mniejszości rusofilów chojnickich opieką przez Putina i wojska Federacji Rosyjskiej?

Przypuszczam, że ci którzy kłaniają się w Chojnicach czerwonej gwieździe pili szampana kiedy na Majdanie mordowano ludzi walczących o wolność. Dziś z pewnością czekaj na upragniony powrót wschodniego imperium, kto wie może zostaną gubernatorem...

Poniżej zdjęcie na którym widać jak Arseniusz Finster kłania się czerwonej gwieździe i bohaterom ZSRS, wraz z listem jaki opublikował organ prasowy Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego "Pomerania":


I cóż, wyborcy nie obdarzą już zaufaniem, ale może chociaż Putin da jakieś zajęcie? Czy chojniccy sowietofile już wysłali listy z błaganiem o interwencje w Chojnicach do Putina?

poniedziałek, 17 marca 2014

Grupa Trzymająca Władzę w Chojnicach


Tak, to zdjęcie zostało wykonane w Chojnicach, nie w Korei Północnej, nie w Chinach, nie na Białorusi, nie w Moskwie...

Oto Grupa Trzymająca Władzę w Chojnicach. Od lewej: Antoni Szlanga, były działacz PZPR, komunistyczny politruk, dziś radny miejski i szef Komisji Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, przewodniczący Rady Strategii Miasta Chojnice 2012 - 2020, ostatni komunistyczny naczelnik miasta Chojnice; Arseniusz Finster, były członek Sojuszu Lewicy Demokratycznej (w 2002 roku wybrany z ramienia tej partii), wcześniej w 1998 roku wybrany również dzięki poparciu obozu post-komunistycznego, doktorat moskiewski; Edward Pietrzyk, wiceburmistrz Chojnic, szef kampanii wyborczych Arseniusza Finstera, który znowu w 2014 roku będzie szefował kampanii KWW Arseniusza Finstera, również działacz komunistyczny. Na tym zdjęciu to znamienite Towarzystwo Towarzyszy oddaje hołd bolszewikom, czerwonej gwieździe, a nade wszystko Bohaterom ZSRR. 

Chojniczanie, czy naprawdę chcecie, aby tacy ludzie o postawach i poglądach niczym z najgorszej groteski, jak z surrealistycznej powieści określali i decydowali o Waszej przyszłości? 

sobota, 15 marca 2014

Migracje chojnickie

W tworzonej przez władze miejskie Strategii Rozwoju Miasta Chojnic na lata 2012 - 2020, poza wieloma manktamentami (z niektórymi z nich można się zapoznać w analizie autorstwa dr Janusza Gierszewskiego: www.januszgierszewski.pl), pomija się w mojej opinii najważniejsze zjawisko związane ze procesami globalizacji. Tym zjawiskiem świata społecznego jest migracja zewnętrzna (poza granice państwa) i wewnętrzna (w ramach granic państwa).

Obserwowalny jest nieprzerwany ruch migracyjny w ogóle w Polsce od czasów już Powstania Styczniowego, ale koncentrując się na czasach nam współczesnych szczególną dynamikę migracje przyjęły w okresie po akcesyjnym (do UE, 2004). W związku z tym, wiele chojnickich rodzin wyprowadziło się z Chojnic do innych miast w Polsce, szczególnie do metropolii polskich, albo wyjechało poza granice państwa. Jak wynika ze wstępnych badań jakie poczyniłem około 50% chojnickich rodzin ma jedną lub więcej osób w rodzinie, które na stałe wyjechały z Chojnic do innych dużych miast w Polsce lub poza granice państwa w celach zarobkowych.

Zakładać można, że brak ujmowania tak istotnego zjawiska jak migracje, niewiedza o przyczynach migracji jej dokładnej skali, brak wiedzy o głównej kohorcie migracyjnej, nieznajomość głównych kierynków migracji może być przyczyną kreowania nieodpowiedniej polityki miasta. Jest to polityka nieuwzględniająca realiów XXI wieku i tych realiów, przede wszystkim związanych z procesami globalizacji nie uwzględnił w swoim dokumencie prof. Dutkowski. 

W jaki sposób miasto może prowadzić efektywne zarządzanie, jeśli nie bazuje na wiedzy, a raczej polega na niewiedzy?

Bez badań wszyscy w Chojnicach widzimy, że masowo Chojnice opuszczają nasi sąsiedzi, znajomi, rodzina. Władze miasta nie widzą centralnego problemu, nie tylko chojnickiego, ale generalnie problemu małych i średnich miejscowości Polski. O ile nie zawrócimy kijem Wisły o tyle możemy podejmować działania odnoszące się do wdrażania polityki miejskiej zgodnej z sytuacją społeczną i demograficzną w mieście. 

Jest to kolejny przykład zaniedbań i nieudolności władz miejskich, których kompetencje w dziedzinie zarządzania i kreowania polityki są zatrważająco niskie i stawiają pod wielkim znakiem zapytania przyszłości Chojnic. Bardzo często obserwuje się, że władze miejskie bazują więcej na postawie roszczeniowo - życzeniowej, aniżeli na realiach. Przykłady mnoży sam burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. 

czwartek, 13 marca 2014

Już wkrótce!

„Rozważając wszystkie okoliczności, Chojnice w 1900 roku wydawały się być ostatnim miejscem na świecie w którym mogłyby wybuchnąć zjadliwe ataki antysemickie, do których faktycznie doszło. Smith w swej detalicznej rekapitulacji morderstwa i jego następstw widzi to zajście jako przykład antysemityzmu w działaniu. Smith twierdzi, że w Chojnicach doszło do zerwania więzów wspólnotowych. Antysemityzm wtulił  się jakby w tkankę miasta, aby żywić się nią przez lata i wyjść z ukrycia oraz eksplodować w latach trzydziestych XX wieku, tak jak miało to miejsce w Niemczech w trakcie orgii przemocy, której współczesny świat dotąd nie znał. Lato 1900 roku było zaledwie skromnym prologiem,  nierozpoznanym w tamtym czasie, jako zapowiedź zdarzeń nie do opowiedzenia.”

- Jonathan Yardley, Washington Post

wtorek, 11 marca 2014

Plac Czerwony

Dzieje się w Chojnicach coś niesamowitego, przestrzeń publiczna staje się w tym małym miasteczku odpowiednikiem globalnych trendów, kompletnej bezideowości. Co prawda mamy nadal czerwone gwiazdy na Cmentarzu Radzieckim i władza broni tam swej tożsamości niczym Reduty Ordona, ale poza tym skromnym elementem wszystkie nowe obiekty w przestrzeni miejskiej zyskują sobie nazwy niczym z przedszkola - poziomeczki są, malinki, brzoskwinki. 

Nazwy dla nowych rond - Zielone, Strzeleckie wskazują, że jest wśród władzy ucieczka od konfrontacji ideowej, ani nie nadadzą już nazw im bliskich czyli PZPR, czy choćby rondo SLD, nie mówiąc o Solidarności - gdzie jedno rondo takie już mamy. Teraz będą królowały nam nazwy bezideowe. Do niczego nie nawiązujące - dlatego mam propozycję, aby zamienić nazwę Stary Rynek na Plac Czerwony! A to dlatego,że jest to po prostu czerwony plac - taki tam kolor przecież dominuje. Nie musimy nawiązywać przecież do burżuazyjnych nazw z przeszłości - Stary Rynek, nie to nie jest już ani Rynek, ani Stary, jest to plac i to czerwony. Więc władza będzie szczęśliwa i mieszkańcy również! 

Spotkajmy się więc wiosną na Placu Czerwonym! W Chojnicach! Niedaleko Ronda Zielonego jak się zmierza z Osiedla Słonecznego w dół ulicą Kwiatową, potem Zieloną do góry Stromą w bok Boczną i wtedy już tylko Mroczno...

Tak tej Polski nie zbudujemy. Przestrzeń publiczna jest elementem służącym również do kształtowania postaw i tożsamości zbiorowej, dominować w niej powinny nazwy jednoznacznie odzwierciedlające ducha narodu, przeszłość, osiągnięcia tegoż, ewentualnie nazwy związane z cechami charakterystycznymi dla miasta. Plac Czerwony i Rondo Zielone mogą być w tysiącach innych miejscowości. I żenujące jest to, że w dobie unifikacji - wszystkiego jednakiego - odbieramy sobie prawo do swoistości, do regionalizmu w imię ucieczki od tematów trudnych w imię jakiegoś wyimaginowanego konsensusu, który w rzeczy samej jest po prostu tchórzostwem i ucieczką przed tematami trudnymi.

Papka i miałkość...

niedziela, 9 marca 2014

Ukraina bez Putina!

W Warszawie przed Ambasadą Rosyjską odbyła się manifestacja poparcia dla ruchu wolnościowego na Ukrainie. Podczas manifestacji przemawiali między innymi zastępca Samoobrony Majdanu Andrzej Garbow. Swoje poparcie dla Ukrainy, wyrazili też: Piotr Duda, przewodniczący NSZZ "Solidarność" oraz Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej". 

Pamiętajmy o tym co dzieje się na Ukrainie. Interesujmy się sprawami za naszą wschodnią granicą i budujmy nacisk społeczny na rządzących, aby angażowali się w politykę wschodnią. To co dziś dzieje się na Ukrainie, jest zapowiedzią bardzo złowieszczego scenariusza. 

Na proteście można było usłyszeć, o tym jak Berkut wystrzelił 15 pocisków zapalających w budynek w którym mieścił się szpital obrońców Majdanu. Rzeczywiście doświadczenia Ukraińców są już iście wojenne i niestety na otwartą konfrontację z Rosją muszą się przygotowywać. Pomimo obecnego spadku temperatury zdarzeń bardzo uprawdopodobnione nadal są najczarniejsze scenariusze, również te uwzględniające wybuch wojny światowej. 

Na razie wyrażajmy otwarcie swoje poparcie, może społeczność międzynarodowa jest w stanie zmobilizować się na tyle, aby zmienić bieg zdarzeń?









czwartek, 6 marca 2014

Skarga na burmistrza Finstera

Rada Miejska w Chojnicach
Stary Rynek 1
89-600 Chojnice



Skarga na działanie burmistrza miasta Chojnice

Działając w oparciu o Dział VIII Kodeksu postępowania administracyjnego wnosimy skargę na działanie burmistrza Chojnic Arseniusza Finstera w związku z publicznym głoszeniem przez niego nieprawdy, m.in. podczas sesji Rady Miejskiej Chojnic, nt. poziomu dofinansowania, o które ubiegało się Miasto Chojnice w związku z planowaną budową Chojnickiego Centrum Kultury Balturium (chodzi o aplikowanie do Programu „Konserwacja i rewitalizacja dziedzictwa kulturowego” z Mechanizmu Funkcjonowania Europejskiego Obszaru Gospodarczego 2009 – 2014 i Norweskiego Mechanizmu Finansowego 2009 – 2014).

Burmistrz Chojnic Arseniusz Finster manipulując faktami podczas posiedzenia Rady Miejskiej w dniu 27 stycznia 2014 roku godził w interes społeczny mieszkańców miasta Chojnice.



Uzasadnienie skargi

Burmistrz Chojnic Arseniusz Finster w dniu 27 stycznia 2014 roku informował radnych miejskich:

Poziom dofinansowania wkładem własnym, dostaliśmy zero punktów, gdzie my wnioskowaliśmy o 60%, czyli inni byli tak silni, że wnioskowali o 50, 40, czy 30 tylko po to, żeby dostać pieniądze. Tutaj z tego powodu się nie możemy odwołać, bo tak się ułożył konkurs”.
           
            W naszej opinii burmistrz Chojnic manipulował opinią radnych oraz miejską opinią publiczną, gdyż miasto wnioskowało o 85% dofinansowania w omawianym wniosku. Wynika to jasno z dokumentów Urzędu Miejskiego. Takie działanie (manipulacja) naraża władze Chojnic, wykonawczą jak i uchwałodawczą, na znaczący spadek zaufania ze strony mieszkańców. Ponadto ukazuje niebezpieczne zjawisko manipulowania przez burmistrza Chojnic informacjami przekazywanymi radnym, którzy zgodnie ze swymi kompetencjami oceniają jego pracę oraz którzy wyznaczają dla niego zadania. Zachowanie burmistrza w konsekwencji naraża na szwank interes społeczny, który polega na należytej i rzetelnej pracy zarówno urzędników, jak i radnych miejskich, którzy bazować powinni na prawdziwych informacjach.


Podsumowując, należy stwierdzić, że burmistrz Arseniusz Finster posługując się manipulacjami werbalnymi próbował wpłynąć na opinię radnych i opinię społeczną, godząc w sposób rażący w interes społeczny. Praktyka taka może prowadzić w przyszłości, a być może już nie raz doprowadziła w przeszłości, do podejmowania przez Radę Miejską uchwał w oparciu o zmanipulowane dane przekazywane przez burmistrza Chojnic, które przez radnych były odbierane jako prawdziwa wiedza, co w konsekwencji może znacząco godzić w interes społeczny.



Violetta Kasprzak
przewodnicząca PChS

Biznesowa porażka Chojnic

Prestiżowa uczelnia jaką jest Szkoła Główna Handlowa bada corocznie w ramach projektu "Gmina na Piątkę" jakość obsługi potencjalnych inwestorów przez urzędy gminne.

W zeszłym roku burmistrz Finster chwalił się, że Chojnice zajęły 38 miejsce na liście. W tym roku wynik jest porażający, miejsce na liście rankingu SGH Chojnic...455...

Jak w zderzeniu z tymi wynikami wygląda powołanie "pełnomocnika ds. outsourcingu" piszę tutaj o Panu Marciszku, czy też o zaprzęgnięciu do współpracy "marketingowca ds. promocji chojnickich kupców"? 

W urzędzie nie odpowiedziano na kilkanaście mailów w języku polskim i kilkanaście w języku angielskim. Spodziewam się, że maile "od potencjalnych inwestorów" trafiają po prostu do spamu. 

Tylko jak w świetle takiej polityki urzędu wyglądają sprawy rynku pracy w Chojnicach. Być może Urząd przez ostatni rok nie odpowiadał w ogóle na zapytania inwestorów? Bo na to wskazuje mi ten ranking. Głowę zawodową pod topór powinien za ten stan rzeczy położyć dyrektor Urzędu Miejskiego. To się oczywiście nie stanie i wszyscy zapewne wykpią się ze sprawy. 

Dobrze, że nadchodzą wybory! Zmienimy to miasto na lepsze!


wtorek, 4 marca 2014

III wojna światowa

Jesteśmy świadkami burzenia ładu pojałtańskiego oraz osiągnięć Jesieni Narodów (1989-). Względna demokratyzacja coraz szerszych geograficznie przestrzeni została nie tylko zahamowana, ale wręcz zaczyna się kurczyć. "Wolny" świat został postawiony przez Putina przed polityką faktów dokonanych. Na co niewiele Zachód będzie w stanie odpowiedzieć.

Przed wybuchem II wojny światowej, pomimo rosnącego masowego poparcia dla retoryki nacjonalistycznej i wojennej, elity intelektualne były pogrążone w czasie dekadencji.Obecnie drąży je postmodernizm, który również tym, którzy mają moc opiniotwórczą powoduje, że nie w głowie im informowanie o zagrożeniach związanych z obecną sytuacją międzynarodową. Tym samym szerszym rzeszom społecznym brak instrumentów do interpretacji rzeczywistości, którą w perspektywie międzynarodowej zaczął kreować Putin.

W przeciągu roku, dwóch lat, Putin wprowadzi wojska również w strefę państw NATO, prawdopodobnie najpierw do republik bałtyckich, ponownie stawiając Zachód przed polityką faktów dokonanych. Nie ma też wątpliwości co do tego, że dojdzie do konfrontacji na linii Polska - Rosja. Nie wiem czy to będzie konfrontacja zbrojna, bo zdaje się, że społeczeństwo nasze jest tak pozbawione pojęcia o wartościach i imponderabiliach narodowych i państwowych,że być może nawet nie będzie to grało roli dla większości z mieszkańców Polski, że czołgi rosyjskie właśnie zajmują Warmię i Mazury i województwo podkarpackie. Taki scenariusz wydaje się oczywisty. Jeśli Zachód wyciągnął lekcję z historii, a nie liczyłbym na to, to nie zgodzi się na politykę ustępstw i podniesie rękawicę, którą Putin rzucił na Ukrainie. Jeśli do tego nie dojdzie tam, to na pewno może dojść tutaj. Pytaniem tylko pozostaje jak wiele jesteśmy w stanie przyjąć od Rosji upokorzenia ze zwieszonymi rękoma. I wracają tutaj słowa brytyjskiego polityka Winstona Churchilla, który mówił, że ten kto godzi się na hańbę, aby uniknąć wojny, będzie miał i wojnę i hańbę. 

Żeby zrozumieć logikę postępowania Putina należy oprzeć się na jednej perspektywie -chłodnym racjonalizmie, który opiera się na kalkulacji siły ognia, wyporności okrętów wojennych, ilości czołgów, samolotów, itd. Nie ma znaczenia o ile procent spadnie hrywna, rubel, ani to z jak wielkiej części rezerw wyprzeda się Rosja. To są tylko czynniki maskujące. Podobne ruchy czynili Niemcy w przeszłości jak obecnie Rosja. Historia jest dość dobrą nauczycielką, ale nie chodzi o wyciąganie analogii, a jedynie o odnoszenie zjawisk i zdarzeń z przeszłości do współczesnego kontekstu co uprawdopodabnia bardziej jedne scenariusze od innych.  

Putin mówi prawdę i należy go słuchać - wskazał następnych wrogów - Litwę i Polskę. Zaraz jak obezwładni "ukraińskich faszystów z Majdanu" zaatakuje republiki bałtyckie i Polskę. Obawiam się, że w Polsce nie ma ducha w narodzie do walki i tak samo jak na Krymie będziemy świadkami po prostu wejścia Rosjan na nasze terytorium. Chyba, że tak jak napisałem i Zachód i Polska wcześniej zdecydują się na konfrontację do której i tak dojdzie. Być może też, nie doceniam obecnej elity politycznej naszego kraju, a wojna to nie tylko obrona wartości i górnolotnych haseł, ale też zbrona walka o prawo zwierzchności politycznej nad danym terytorium przez pewną grupę ludzi. 

Oczywistym jest, że taka konfrontacja będzie grozić wybuchem wojny światowej i tylko dlatego, że wszyscy na Zachodzie o tym wiedzą, stosują znowu politykę ustępstw. 

W Polsce już powinien być uruchomiony na nowo powszechny pobór do wojska. Oczywiście w perspektywie postmodernistycznej wszyscy zawołają, ale po co? Otóż w konfrontacji z działem żadna filozofia nie ma racji bytu i ten który atakuje nie zastanawia się nad poglądami kogoś, kogo z góry określił jako przeciwnika, dlatego powinniśmy zacząć poważnie przygotowywać się na konflikt, którego wybuch jest już nieunikniony. Kwestią okresu czasu roku lub dwóch lat jest spełnienie się tej strasznej przyszłości. Przyczyn konfliktu można się też dopatrzeć na bazie ekonomicznej, ale najważniejsze wydaje się zderzenie światów różnych wartości. Świata Zachodu, gdzie przeważają ustroje republikańskie i systemy społeczne demokratyczne ze wschodnią despotią. Szczęśliwie w tej wojnie nie będziemy musieli się obawiać niczego złego ze strony Niemiec, co więcej otrzymamy od nich wydatną pomoc wojskową i humanitarną - takie przewidywanie wiąże się już z bardzo ugruntowaną i podobną w generalnym ujęciu kulturą polityczną i systemem wartości w Polsce i Niemczech. 

Należy mieć tylko nadzieję, że Putin nie zwariuje do tego stopnia aby używać broni atomowej...bo to byłby początek końca świata jaki znamy w ogóle. 

Wiem, że wielu czytelników się ze mną nie zgodzi. Sam ze sobą chciałbym się nie zgadzać w takich prognozach. Fakty niestety przemawiają na niekorzyść optymistycznych scenariuszy. A pod wzgląd biorę czynniki geopolityczne, ekonomiczne, polityczne, prawne (jak zerwanie przez Rosję umów dotyczących transparentności co do przemieszczania wojsk na swoim terytorium już kilka lat temu ) ale także czysto biologiczne - Putin ubolewał nad upadkiem ZSRR i pragnie wskrzesić rosyjskie imperium (a w 65 rocznicę zwycięstwa nad Niemcami wskazywał, że Polska powstała po wojnie jako niezależne państwo dzięki dobrej woli Stalina), jak każdy starzeje się więc kiedyś musi zacząć swoje dzieło. Okoliczności zdają się mu sprzyjać. Przeraża tylko to, że możemy być świadkami kontynuowania polityki faktów dokonanych, gdzie żadne państwo nie chwyci w obronie swych ziemi i wartości za broń...bo świat Zachodu zdaje się zatracił się w dekonstruowaniu siebie i sam sobie już przyznał prawo do nieistnienia. Paradoksalnie przed takim scenariuszem może nas uchronić neoliberalizm oraz amerykański religijny zelotyzm, który pchany chęcią zysku oraz obrony wartości demokracji napędzi na Zachodzie machinę wojenną zdolną wbić w kamasze leniwych Europejczyków. Być może będąc pod wrogim ostrzałem zdamy sobie sprawę,że brak wartości nie chroni przed konfrontacją. Co więcej to może być pierwsza wojna, która na stałe zawiąże militarny sojusz pomiędzy Polską i USA.

Niemniej wojna jest u naszego progu i nie wiedzę czynników, które wpłynęłyby na zmianę tej sytuacji.

Zamiast też koncentrować się na analogiach do przeszłości - które są wielką redukcją to skupiłbym się na tym co różni obecny, narastający, konflikt od poprzednich. Widocznym jest brak retoryki szowinistycznej w postaci jakiegoś kodu językowego naznaczającego przeciwników pod względem rasowym. Powstaje pytanie o fundamenty ideologiczne działań Putina, który przecież w Rosji ma poparcie społeczne. Nie można mówić w Rosji ani o naziźmie, ani o faszyźmie, ani o komuniźmie. Prostą konstatacją jest fakt, że Putin ma poparcie, ale na jakich czynnikach ideologicznych się ono zasadza? Być może Putinowi udało się "oderwać", "odseparować", ciało od ziemi, to znaczy człowieka od terytorium dzięki polityce rewizjonimzu wskrzeszającego idee terytorium z czasów ZSRR bez ideologii ZSRR. Co rzeczywiście zdaje się potwierdzać powszechną zgodę sił politycznych w Rosji na agresywne działania Putina. To z kolei oznaczałoby, że dominującą ideologią w Rosji stał się rewizjonizm terytorialny i na nim właśnie zasadza się całe umocowanie i autorytet wewnętrzny władzy Putina w Rosji. 

poniedziałek, 3 marca 2014

Kto ma prawo?

W związku z rozmową telefoniczną na linii wójt gminy wiejskiej - burmistrz Chojnic, trzeba powiedzieć dobitnie, panowie uprawiają sobiepaństwo. W koleżeńskiej rozmowie ustalili sobie, że Projekt Chojnicka Samorządność - czyli niezależna organizacja, nie będzie prowadziła spotkań w budynkach publicznych. 

Wszyscy łapiemy się za głowę i pytamy: czy to dzieje się naprawdę?

Dziś wójt Szczepański poinformował przez Radio Weekend ( http://www.weekendfm.pl/?n=48008&chojnice_-%C2%B4okragly_stol%C2%B4_pchs_zmiana_terminu ), że wraz z burmistrzem ustalili, że w roku wyborczym nie będą udzielać miejsca organizacjom politycznym. Śmieszne tłumaczenie, każda wymówka dobra. A sami czasami nie zajmują się polityką? Czy to znaczy, że w tym roku Pan Szczepański i Pan Finster nie startują w wyborach, stąd ta apolityczność? Dlatego mają prawo korzystać z budynków publicznych, a obywatelom tego prawa odmawiają?

Hipokryzja totalna, władza czerpie pełnymi garściami z tego co ma w zarządzaniu, ale obywatelom ogranicza możliwość partycypacji społecznej.

Życzę więc burmistrzowi i wójtowi, aby kiedy już nie będą u władzy nie spotykali się z tym co dziś fundują działaczom PChS.  

Wielokrotnie pisałem, że w Chojnicach z polityczności, z polityki władza czyni zarzut. Ponownie okazuje się, że tylko władza ma prawo do polityki i polityczności. Mieszkańcy mają być po prostu...posłuszni i opodatkowani.

Warto też przypomnieć jak to wyglądało w przeszłości z tą politycznością naszych włodarzy. Otóż w 2011 roku podczas konferencji prasowej w swoim gabinecie Arseniusz Finster oficjalnie powiedział, że popiera Platformę Obywatelską. Znalazł się tez wtedy na plakatach, na których to popierał ówczesnego wicestarostę Marka Szczepańskiego w jego kandydaowaniu do Sejmu. Podaję link: http://chojnice24.pl/artykul/11097/jaka-partie-popiera-finster-aktualizacja/ .






sobota, 1 marca 2014

Puszka Pandory

Putin otwiera puszkę Pandory. Jeśli dojdzie do zakwestionowania granic dla których gwarantem były światowe mocarstwa to podważone zostaną podstawy dotychczasowego porządku świata. Będzie to akcja bez precedensu od przynajmniej 50 lat. 

Podtrzymuję moją wcześniejsza tezę, jeśli dojdzie do interwencji sił zewnętrznych na Ukrainie, to jesteśmy u progu wojny w Europie, ale i prawdopodobnie na świecie. Pozostaje jedynie ufać,że będzie to wojna sił konwencjonalnych. Jeśli na Kremlu zapadła już decyzja o wojnie, to nie będzie kroku wstecz i żadne sankcje nie przestraszą Putina. 

Ten tragiczny bieg zdarzeń, to też wina Zachodu (w tym Polski), zbyt małego zaangażowania w ruchy wolnościowe na całym świecie. Świat zajął się po 2007 roku wychodzeniem z kryzysu ekonomicznego, a Putin w tym czasie zajmował się budowaniem armii. Na to są niestety twarde dane. W każdym razie żadne instrumenty presji międzynarodowej nie wywrą wrażenia na Rosji z tego należy zdawać sobie sprawę. I ponownie jak kilka tygodni temu pisałem, trzeba wzywać polskie władze do przygotowania nas na czas wojny, bo ta może zapukać do naszych granic. 

Jeśli dojdzie do zwarcia wojskowego na linii NATO - Rosja to mamy otwarty konflikt, którego terenem działań może się stać Polska już w pierwszym okresie działań wojennych. Prawdopodobny jest też scenariusz neutralizacji republik bałtyckich. 

Pamiętać też należy, że znaczne siły rosyjskie stacjonują na Białorusi i wraz z siłami białoruskimi przeprowadzały kilkakrotnie w ostatnich latach ćwieczenia ataku wyprzedzającego sił konwencjonalnych na Polskę. Apeluję do polityków z Warszawy o zdecydowane działania i postawienie w stan gotowości bojowej również Wojsko Polskie. 

Żołnierze Wyklęci na ziemi chojnickiej

Na początek tego skromnego posta, wyznać muszę moją winę. Przez lata działalności nie zdołałem zmobilizować ani siebie, ani nikogo poza mną, do upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych w Chojnicach. W tym roku nie będzie też Marszu, dotąd też go nie było. Jest to naprawdę zawstydzająca sprawa, ale i wyzwanie na przyszłość. Nasi lokalni "prawicowcy" wyjechali dziś do miast takich jak Bydgoszcz, Starogard Gd, Tuchola (gdzie Arcana Historii dziś wraz z PiS-em organizują obchody: http://tokis.pl/?p=15740). Naprawdę szkoda, że nie zebraliśmy się w sobie, aby w Chojnicach urządzić porządny Marsz. Temat Żołnierzy Wyklętych jest traktowany w Chojnicach jak gorący ziemniak i nikt go nie podejmuje poza Arcanami Historii i kibicami MKS Chojniczanka. Mało kto wie, że oddziały V Wileńskiej Brygady Kawalerii mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszko" działały od 1946 roku przede wszystkim na ziemi chojnickiej i tucholskiej. 

W 1946 roku na ziemię chojnicką trafiły oddziały V WBK mjr. "Łupaszko" po przekroczeniu linii Wisły. Przykładowo w sierpniu 1946 roku 3 szwadron V WBK pod dowództwem ppor. "Zeusa" weszła do miejscowości Funka na północ od Chojnic, gdzie pozostała przez jeden pełny dzień. Po czym zdecydowano o przeprowadzaniu akcji zaczepnej wobec komunistycznych sił bezpieczeństwa. Rankiem 20 sierpnia 1946 roku przeprowadzono błyskawiczną akcję na trasie Chojnice - Kościerzyna. Zdobyto ciężarówkę "Społem", której pracowników na czas akcji postanowiono przetrzymać w lesie pod strażą. Żołnierze ppor. "Zeusa" udali się do Brus, gdzie przeprowadzono konfiskatę pieniędzy w spółdzielni "Las". Następnie żołnierze wkroczyli na pocztę i zajęli posterunek Milicji Obywatelskiej. Tam też skonfiskowano broń automatyczną, obyło się bez walki, bowiem milicjanci byli całkowicie zaskoczeni niespodziewaną wizytą żołnierzy "Łupaszko". Po wywiezieniu towarów z miejscowej "Samopomocy Chłopskiej" żołnierze "Zeusa" udali się do lasu w okolice Chojnic, aby odebrać pozostawionych tam wcześniej pracowników "Społem", skąd odjechali w stronę Bytowa. Pracowników "Społem" puszczono wolno i oddano im auto po wcześniejszym rozładowaniu towarów. Ta relokacja oddziału pozwoliła też na uniknięcie obławy UB, która była zorganizowana w lasach pomiędzy Chojnicami i Brusami. Na teren powiatu chojnickiego oddział "Zeusa" wrócił we wrześniu 1946 roku, gdzie wchodzą przez miejscowość Kaszuba głębiej w lasy ziemi chojnickiej napotkał na patrolu nad Zbrzycą patrol milicjantów z Brus- tych samych, których rozbrojono w sierpniu. Okazalo się, że milicjanci Ci byli w pełni chętni do współpracy z V WBK i podsunęli pomysł kolejnego ataku na przedsiębiorstwo "Las" w Brusach. Tak jak poprzednio oddział zarekwirował ciężarówkę na trasie Brusy - Chojnice i błyskawicznie zajechał do przedsiębiorstwa "Las", gdzie z kasy przedsiębiorstwa odebrano prawie milion złotych pozostawiając pokwitowanie (partyzanci ufali, że po wojnie te pieniądze zostaną rozliczone jako wydatki "wojenne"). Oddział udał się do Kosobud, skąd po porzuceniu ciężarówki pieszo skierowano się na Czersk i dalej do Legbądu, gdzie oddział wszedł w głębokie lasy. Pobieranie pieniędzy z kas komunistycznych przedsiębiorstw łączyło się z doktyną jaką przyjęli żołnierze "Łupaszki", a mówiła ona, że oddział nie będzie pobierał żadnych pieniędzy i środków od miejscowej ludności bazując jedynie na konfiskacie pieniędzy i środków należących do komunistycznego reżimu. 

Pod koniec września 1946 roku oddziały Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa z Chojnic zorganizowały obławę na wieleńskich partyzantów w okolicach Leśna, gdzie doszło do egzekucji na współpracownikach resortu bezpieczeństwa. Żołnierze "Łupaszko" zostali zdradzeni przez jednego z mieszkańców wsi, który powiadomił milicję w Brusach o incydencie, a ta z kolei chojnicką UB-ecję. W godzinę po tej informacji chojniccy bezpieczniacy byli gotowi do interwencji. 25.09 funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa z Chojnic i Czerska w sile ok.100, dotarli do siedzib 3 i 5 szwadronu V WBK. Przed obławą w ręce partyzantów wpadł jeden z UB-eków ze zwiadu jaki komuńsci puścili w las. Po przesłuchaniu UB-ekażołnierze Armii Krajowej nie dowiedzili się od przesłuchiwanego o nadejściu obławy, po prostu UB-ek nie jej nie zdradził. 

Zadecydowano natychmiastowo o ewakuacji, żołnierze wybiegli z zajmowanych zabudowań przez łąkę, gdzie byli już pod ogniem broni automatycznej. W wyniku tej potyczki partyzanci stracili 4 żołnierzy i była to największa strata V WBK w czasie działań na Pomorzu. We wspomniany starciu lekko ranny został szef chojnickiego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. 

Ten skromny fragment historii pokazuje jak mało znana jest historia V WBK AK na terenie powiatu chojnickiego. Kilka lat temu Arcana Historii przeprowadziły rekonstrukcję wraz z Trójmiejską Grupą Rekonstrukcji Historycznych odbicia więźniów z PUBP w Chojnicach. Być może w przyszłości powtórzymy podobne akcje, a na pewno nie zapomnimy w przyszłym roku o Marszu Pamięci o Żołnierzach Wyklętych!