środa, 4 czerwca 2014

Patologia zogniskowana

W Chojnicach dochodzi do sytuacji w której jak na ręce widać miejskie patologie małej społeczności.

Oto kilku chłopaków, podobno, prowadziło rozboje, przy tym "wpadł" syn ustawionego w miejskim świecie tatusia, który na dodatek jest asystentem społecznym ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego, a jednocześnie należy do miejskiej palestry.

Ale to nie wszystko, dziadek tego chłopaka, który "wpadł" jest byłym czerwonym baronem z Chojnic, szefem komunistycznego Frontu Jedności Narodowej i z jednej strony mentorem burmistrza miasta, a z drugiej jego obecnie protegowanym.

Szkoły średnie podlegają pod starostwa, tam większość w radzie ma układ władzy związany z ratuszem miejskim, czyli ludzie listy Razem dla Powiatu (Finster+Skaja) oraz Platforma Obywatelska (której sprzyja rodzina - wszystkim wiadomego urzędnika). W tej sytuacji radni opozycji domagający się sprawiedliwości w działaniu wobec wszysktich chłopaków dokonujących rozbojów są na przegranej pozycji.

Dyrektor szkoły średniej do której chodzą chłopcy, zasłania się jakimiś "specjalnymi procedurami", ale raczej sam nie ma pojęcia o czym mówi, bo po prostu on zawsze mówi,byle go gdzieś zaprosiła władza na jakiś raut. On za to będzie dbał o ich pociechy w "swojej" szkole, bez względu na ich poczynania. Niestety, ale taki mam obraz.

Nasze miasto jest przeżarte nepotyzmem, układami i wręcz relacjami o charakterze mafijnym. Ten stan rzeczy mogą zmienić tylko najbliższe wybory. Dopóki ludzie pokroju Finstera będą u władzy to miasto będzie trawił rak. A te komórki rakowe to ekipa Finstera. 

Warto się też zastanowić jak bardzo sprawa ta może być wielopiętrowo już zagmatwana i manipulowana, po to tylko, aby na zawsze "utopić" kolegów niesfornego chłopca. Przerażające jest to,że w tym momencie w tym mieście nikt nie może czuć się bezpiecznie. Z jednej strony, na każdego znajdzie się paragraf - jak pokazuje władza, z drugiej prawo nie obowiązuje ludzi władzy. Tak się właśnie obchodzi 25 lecie wolności w Chojnicach, ukazywaniem w formie zogniskowanej patologii w czystej postaci. 

Patrzcie i oglądajcie, takie oto są Chojnice - rzekłby jakiś mesjasz z miejskiej ambony. Niestety w Chojnicach nie ma mesjasza i każdy czym prędzej smród pcha pod dywan. Bo tak wygodniej. Okropne to jest, małe i nikczemne. 

Zamiast domniemania niewinności w Chojnicach funkcjonuje zasada zaocznego wydawania wyroków przez ekipę władzy. Oto dowiedzieć się można z mediów, że: Kamil Kaczmarek napisał coś tam na Finster - według Finstera; Marcin Wałdoch skakał po samochodach - według Czasu Chojnic; Andrzej Mielke masturbował się na basenie - według Czasu Chojnic; Marzenna Osowicka - ma "coś z głową" - według Czasu Chojnic i według burmistrza. Chojniccy lekarze biorą łapówki - według Czasu Chojnic i Radio Weekend.

Drodzy chojniczanie, żyjemy w społeczeństwie tak zamanipulowanym, ludźmi władzy przestraszonymi wizją, że utracą władzę (pierwszy raz), iż obserwować będziemy mogli jeszcze grubsze "wałki" na lokalnej scenie, jak to co się dzieje obecnie. Wybory się zbliżają.