czwartek, 9 czerwca 2011

Zamiast autorytetu - wizerunek

Dziś nie liczy się działalność w perspektywach długookresowych. Politycy wolą , i w jakimś sensie muszą, poddawać się informacyjnemu szałowi przekazywania obrazów. Często obrazów samego siebie. Wszystko to jest traktowane w ramach sprzedazy siebie i swojej osoby jako dobra konsumpcyjnego. Nie ma w tym stałości, wartości, ani realnego działania, jest natomiast "parcie na szkło". Dobrym przykładem tego złego procesu są debaty na łamaach prasy i w Internecie jakie toczy ze swymi oponentami burmistrz Finster, który i mi zarzucił, ze Internet jest moim oręzem walki z nim (z jego działaniami, nie z nim - dopowiadam).

Brak ideowości, chęci budowania wartości i pojęcia społeczeństwa i państwa w ujęciu czasowym dłuższym aniżeli zycie ludzkie wydaje sie być już całkowicie obce. Wszystko jest skoncentrowane na indywidualnym sukcesie i pojęciu polityki jako dochodowego zajęcia za którym idą i apanaże poza materialne takie jak pożadany, przez wielu, prestiż w danej chwili. Niestety mało, który polityk dziś myśli o tym, ze szybka budowa wizerunku to jeszcze większa prędkość spadania z pantałyku władzy w momencie kiedy odwróci się trend poparcia społecznego. Ale co z tego? Szybkie zmiany, duża płynność zachowań wyborców etc. Z tego pozostaje rozgardiasz i bałagan. Żyjemy w takim systemie kalejdoskopowym, który to obraca się w miarę upływu czasu i zmieniają się wciąż obrazy za którymi nic nie ma...Stąd tez u niektórych polityków (takich jak Pan Finster) zdolność do niesamowicie szybkiej adaptacji na zmiany - patrz Jego przynalezność i sympatyzowanie z masą wszelakich tworów politycznych (zawsze z tymi co u władzy). Mnie odstrasza ta wielowektorowość zachowań, brak idei. Wszystko co robi jest podszyte walką o Jego JA.

Do tego dochodzi megalomania, wyolbrzymione poczucie własnej wazności, niechęć do przyjmowania krytyki, wiara w nieomylność - pomimo wyrazanych słów o swej zdolności do przyjmowania krytyki (bez pokrycia w realnych na nią reakcjach) i co najwazniejsze awersja do uczenia się od innych. Nie liczy się nic poza własną despotyczną osobą, nic nie ma znaczenia poza budową fikcyjnego świata i zaklinania rzeczywistości na swoją modłę.

Czy nie nadszedł czas powrotu do sprawdzonego etosu służby publicznej, społecznej bez szukania poklasku, bez szukania zysków i zaspokajania indywidualnych dążeń?

Politykom życzę refleksji, a obywatelom świadomości w podejmowanych wyborach.