czwartek, 7 czerwca 2012

O tolerancji politycznej

Co leży u podstaw konfliktu na linii Arseniusz Finster - Marcin Wałdoch? Dalej co jest zarzewiem konfliktu w przypadku Pana Finstera z innymi tak licznymi środowiskami?

Stawiam śmiałą hipotezę, że przyczyną tych konfliktów jest naruszanie jednostkowej wolności i godności obywateli przez Arseniusza Finstera, który kieruje się zupełnie innymi wartościami, aniżeli Ci których atakuje. Problem więc leży...w braku tolerancji politycznej, dla odmiennych postaw, głosów i zapatrywań.

Istotną jest tutaj kwestia kontekstu w jakim żyjemy. Przyszło nam funkcjonować w tak zwanej demokracji liberalnej, szczyczącej się sporą dozą wolności jednostkowej, przejawiającej się przede wszystkim w tym,że każdy z nas może wybrać (teoretycznie oczywiście) dowolną drogę życiową, zgodnie ze swoimi przekonaniami tak długo jak długo nie wkraczamy w strefę wolności drugiej jednostki. No właśnie, ale gdzie jest ta linia demarkacyjna między wolnością jednego i drugiego indywiduum na scenie politycznej?

Najpierw skupię się na krótkim omówieniu trzech zagadnień:
1. Konflikt społeczny i jednostkowy wobec pojęć abstrakcyjnych takich jak - państwo, naród.
2. Godność jednostki i wolność innych.
3. Konflikt interesów zbiorów jednostek.

1. Państwo, naród, to byty, które można uznać za pozorne. Ich postrzeganie jest z jednej strony wynikiem tego jak są konstruowane przez kulturowo zapośredniczone uwarunkowania danej jednostki z drugiej przez samą percepcje tego wytworu. Niemniej nie są to byty realne, są więc tylko pewnymi hipostazami, w które wierzymy. To w co wierzą konkretne indywidua jest różne. Wiadomo też, że to indywiduum w demokracji liberalnej jest źródłem wszelkiej treści - tym samym wolność, godność indywiduum jest najwyższą wartością życia społecznego!
Chciałbym właśnie przekazać, że te różne formy "wiary" w byty abstrakcyjne, "wiary" różnych jednostek są formą hipostaz poprzez które uzyskujemy niestety obrazy sprzeczne, a stąd narastające konflikty jeśli nie ma klimatu dla tolerancji politycznej! Dochodzi do tego, że jednostki wzajemnie łamią swoją suwerenność tylko dlatego, że myśli i postawy tego Innego są właśnie inne.

2. Godność jednych i wolność drugich - problem pojawia się często podczas manifestacji czy innych form ekspresji swoich poglądów. Kiedy to na przykład jedni otwarcie manifestują swoją niechęć wobec Kościoła, a inni wobec homoseksualistów.
Więc powstaje sytuacja w której wolność jednych zaczyna nastawać na godność innych. Nie tylko podczas takich manifestacji dochodzi do aktu ataku na godność jednostkową. Również w momencie w którym władza (będąca z zasady) na uprzywilejowanej pozycji piętnuje publicznie pewne osoby za poglądy, zapatrywania i postawy powodując tym samym efekt tak zwanej "spirali milczenia" - jest to proces o którym pisał Noelle - Neuman, a który to charakteryzuje się rozwijającym się wrażaniem u osób wyznających poglądy mniejszościowe, opozycyjne wobec aktualnej władzy, niepopularne, , że ich poglądy są rzadkie, właśnie niepopularne i z gruntu rzeczy niechciane, a co więcej stereotypowo poddane ostracyzmowi funkcjonownia w życiu i dyskursie publicznym, dlatego każdy przejaw proby wyrażania takich poglądów jest skutecznie przez władzę sekowany. Dzieje się to chociażby poprzez negatywne wyrażanie opinii o działaczach społecznych, politycznych, którzy nie dążą do utrzymania status quo aktualnej władzy. Każdy więc pogląd uznany za kontrowersyjny, niepopularny, wyrażony publicznie przez działacza, będzie go skazywał na "banicję społeczną" nie dlatego,że zostanie odrzucony przez społeczeństwo, ale dlatego,iż zabiera czas i miejsce w przestrzeni publicznej, która ma być w klimacie nietolerancji politycznej zawsze wypełniona dyskursem uznania aktualnej władzy.
Wolność władzy, jednostki kontra godność powoduje,że na otwartej scenie publicznej, powstaje dylemat o skalę ograniczeń jakie powinny być narzucane obu stronom. Najlepszym tego obrazem są manifestacje 11 listopada w Warszawie, gdzie środowiska anarchistów ograniczają i wolność i atakują godność pragnących pokojowo wyrazić swe poglądy środowisk prawicy.
Niestety w Chojnicach brakuje tego mechanizmu samoograniczenia w nastawaniu na wolność i godność innych, szczególnie widoczne jest to po stronie władzy, która narusza wolność ekspresji, piętnuje politycznie, stosuje wszelkie możliwe dostępne praktyki wykluczenia dyskursywnego. Tym samym spychając pewne poglądy którym jest niechętna i ludzi, na śmietnik życia społecznego. Co jak obserwuję robi z pełną satysfakcją.

3. Konflikt interesów zbiorów jednostek - do tego typu zdarzeń społecznych dochodziło w Chojnicach wielokrotnie. Sami byliśmy aktorami kilku takich zdarzeń - patrz: protet pod basztą Jutrzenki - Trzebiatowskiego, czy w sprawie prywatyzacji ostatniego przedszkola samorządowego. W czasie takich konfliktów brakuje istotnej kwestii ze strony władzy, która to stawiała by ją na bardzo wysokim poziomie kultury politycznej - brakuje zaangażowanego rozumienia, na rzecz próby siłowego zagłuszania i prezentacji szeroko znanej postawy władzy, która miałaby w danym czasie być poddana powtórzeniom. Dobrowolność rezygnacji z możliwości wykorzystania środków jakimi dysponuje władza na rzecz ekspresji swych zapatrywań w imię uznania praw obywatela i jego godności oraz dania obywatelowi prawa do prezentacji swoich poglądów jest wyznacznikiem stopnia tolerancji politycznej.

4. Dlaczego w Chojnicach nie ma tolerancji politycznej i skąd to wiadomo?

Proszę przeczytać jeszcze raz uważnie trzy powyższe punkty i przeanalizować przez ten pryzmat zdarzenia z Chojnic z ostatnich lat z udziałem Arseniusza Finstera.

Niestety w Chojnicach nikt nie prowadził badań nad takimi wskażnikami jak: stopień demokratyzacji, tolerancja polityczna, nietolerancja polityczna, stąd tylko intuicyjnie co niektórzy czują na własnej skórze, że system w jakim żyjemy dalece rozmiaja się z zasadami demokracji.  To ,że ktoś tak jak ja jest wrogiem status quo nie powinno oznaczać, że staje się wrogiem publicznym numer jeden. Zupełnie przeciwnie, z dużą uwagą i ostrożnością władza powinna być zdolna do prowadzenia dialogu, lub unikania go w sposób nie godzący w moją wolność i godność, które to zostały przez Pana Finstera wielokrotnie dokonane, co uważam za nadużywanie pełnionej funkcji.

Wszyscy powinniśmy się zastanowić nad źródłami narastającego konfliktu w jaki popada władza w Chojnicach, według mnie będzie on narastał tak długo jak długo demokracja będzie się w ogóle rozprzestrzeniać na kolejne sfery - między innymi poprzez powstawanie kolejnych stowarzyszeń - prawdziwych NGO mających swoje zdanie, a nie tak zwanych GONGO, które są rządowo kontrolowanymi ciałami symulującymi samoorganizację. Gdzie szukać źródeł konfliktu i po co?
Szukać należy w sferze wartości i zapatrywań, nie da się ich rozwiązać, ale należy je rozumnie przyswoić i tolerować, a władzy nie może pełnić osoba, która nie dość, że nie potrafi zdobyć się na tolerancje, to jeszcze wszelkimi możliwymi instrumentami jakimi dysponuje urzędowo stara się wywołać w społeczeństwie (w tej niedobrej części) spiralę milczenia.

Jestem wrogiem takiego stanu rzeczy w Chojnicach i nie pozwolę na zamykanie ludziom ust, ani na ograniczanie sfery ich wolności, atakowanie ich jednostkowej godności i na wykorzystywanie wszelkich dóbr publicznych pod swój partykularny interes.

Pan Finster zamiast szukać przyczyn i źródeł narastających konfliktów (bo to nie tylko o mnie chodzi), wybiera środki doraźnej perswazji sądowej, próbując udowodnić i sobie (wbrew prawdzie, nie myślę o racji) i społeczeństwu, że jego pozycja i poglądy są jedynie słuszne i tolerowane nie tylko przez ogół, ale także przez niezawisłe sądy. To są praktyki rodem z totalitaryzmów i dopóki Pan Finster będzie burmistrzem, lub dopóki nie nauczy się tolerancji politycznej nie możmey liczyć na zmianę klimatu w Chojnicach. Jestem pewien, że ilośc konfliktów z kolejnymi środowiskami będzie narastać, bo ludzie pragną wolności i nie będą sobie pozwalać na ingerencję w działania oraz zawłaszczanie pól realizacji swych idei.

Oprócz tego,że przed sądem udowodnię, że Pan Finster kłamał i manipuluje społeczeństwem, to wykażę też dużo ważniejszą i bardziej strukturalną rzecz związaną z tym, że po prostu w Chojnicach panuje nietolerancja polityczna, z którą ludzie mają prawo walczyć i której mają prawo mówić nie w różnej postaci!

W Chojnicach przede wszystkim, a w Polsce w ogóle, da się dostrzec taki schemat, że oto tolerancja się zdarza, a nietolerancja panuje. My, jako działacze społeczni, w Chojnicach wielokrotnie tylko dlatego,że nie identyfikujemy się z wartościami przejawianymi przez panującą władzę przekonaliśmy się,iż odbiera się nam prawo do próby przekonania innych obywateli o słuszności naszych racji. Tym samym nastaje się na naszą wolność i godność.

Z ust Pana Finstera padało wielokrotnie stwierdzenie, że jest on otwarty na debatę, na dyskusję, ale to są tylko frazesy, my dokładnie zdajemy sobie sprawę z tego, że tam gdzie nie ma tolerancji politycznej nie ma też mowy o swobodnej i otwartej debacie nad różnicami politycznymi. Jest tylko próba udowadniania swojej racji z pozycji władzy - siły.